65. Wielka ucieczka, czyli nie ma takiego miasta Budapeszt! (Ten dzień, 2/3)

Drodzy Czytelnicy!
A zatem Numa szczęśliwie wyszła za Pompiliusza; cóż jeszcze może się zdarzyć? Czy od tej pory dni państwa Massimostwa będą upływać spokojnie na seksach, zakupach i strojeniu się u Prady? I co zrobi Zły Brat Bliźniak? Ano, przekonajmy się…



Analizują: Kura, Vaherem i Kazik.


część 1



Zaraz po ślubie Massimo i Laura lecą w podróż poślubną na Karaiby, gdzie spędzają beztroskie dwa tygodnie. Olga, Domenico i reszta towarzystwa zostają na Sycylii. Po powrocie Laura dowiaduje się wstrząsających rzeczy…



[Olga opowiada]
–  Zabijesz  mnie za to,  co zrobiłam, ale  i tak się dowiesz,  więc ci powiem. Siedziałam  sobie i ćpałam z dwoma bez  wątpienia mafijnymi typami, którzy zgarnęli mnie z korytarza. Byli chyba z Holandii. Wtedy do pokoju wszedł Adriano. Wiedziałam,  że to on, bo mieli z Massimem różne garnitury i tylko po tym byłam w stanie ich rozpoznać.
Adriano się źle przygotował do roli, naprawdę, powinien był zadbać o identyczny garnitur!
Jakby nie patrzeć, miał identyczną fryzurę i zarost, a zawalił coś tak trywialnego jak garniak.



Rzucił coś do  ludzi siedzących  ze mną i tamci wyszli,  zamykając za sobą drzwi. Wtedy on wstał, podszedł do mnie i chwycił za barki, sadzając na stole. Laura, on był silny jak koń! – krzyknęła Olga, kolejny raz waląc czołem o  drewno. – Jak mnie posadził na tym blacie, to już mi się gorąco zrobiło, wiedziałam, że jak tylko będzie coś ode mnie chciał, to mu się nie oprę.
–  Olo,  czy ty  na pewno  chcesz mi o  tym dalej opowiadać?  – zapytałam, pocierając oczy.
Znieruchomiała,  przez chwilę się  zastanawiała nad tym,  co usłyszała, po czym zaczęła rytmicznie walić głową w stół.
–  Wydymał  mnie, Lari,  ale byłam naćpana  i nawalona [też mi nowość].  Nie  patrz tak  na mnie –  jęknęła, kiedy  ją obrzuciłam spojrzeniem  pełnym dezaprobaty. [Serio? Jak to się człowiekowi zmienia charakter po ślubie]  – Wyszłaś  za mąż za jego  klona po trzech miesiącach znajomości i zrobiłaś to na trzeźwo.
Trzeźwo czy nietrzeźwo, ale za wiele do gadania to przy tym nie miała.



Pokręciłam głową i odstawiłam kubek.
– A jaki to ma związek z nagłym wybuchem miłości z Domenikiem?
–  Następnego  dnia, kiedy  wyjechałaś, ocknęłam  się, a przede wszystkim  wytrzeźwiałam. Chciałam opuścić  tamten pokój, ale nie mogłam się  z niego wydostać. Ten skurwysyn Adriano  najpierw nafaszerował mnie jakimś gównem, a  potem wydymał jak szmatę. Bo panowie, z którymi  się wtedy bawiłam, jak się okazało, byli jego ludźmi,  narkotyki też były jego, a to, że się tam znalazłam, nie  było przypadkiem. No i kiedy wściekałam się, do pokoju wszedł  Adriano i zapragnął powtórki z nocy. Byłam tak wkurwiona, że wyjebałam  mu taką bombę w twarz, że o mało zębów nie stracił. I to był mój błąd,  bo on nie jest jak twój Massimo i oddaje.
No cóż. Olga raczej nie ma szans na Nobla, więc postanowiła wygrać przynajmniej Nagrodę Darwina.



W  tym  momencie  podniosłam  się z krzesła,  bo czułam, że jeśli  się nie ruszę, to eksploduję.
–  Olga,  kurwa, co  się stało? –  warknęłam, łapiąc  ją za barki i potrząsając.
Wtedy  rozsunęła  sweter i zobaczyłam  ogromne sińce na barkach. Na tych samych, które Laura właśnie wytrząsnęła jak lód w shakerze. Zaczęłam nerwowo rozbierać ją i oglądać.
– Ja pierdolę! Co to ma być, Olo?
–  Przestań.  – Wciągnęła  znów sweter. –  To już nie boli,  normalnie bym ci o tym  nie mówiła, ale i tak się  dowiesz, więc nie ma sensu ściemniać.  Trochę mnie skatowało to bydlę, ale nie  pozostałam mu dłużna i dostał w czaszkę ze  dwa razy, raz lampą, a raz butelką.



Trzeba było mu tę lampkę w dupę wcisnąć. Razem z butelką.



No i  teraz odpowiedź  na twoje pytanie:  Domenico, który usiłował  mnie znaleźć całą noc, zakończył  mój koszmar, wpadając do apartamentu. Wywiązała się między nimi bójka, którą klon przegrał. Zaskakujące co? –  Uśmiechnęła się z satysfakcją.
Kura w poprzedniej analizie zastanawiała się, czy Adriano będzie nazywany “przystojnym Włochem”. Zanosi się jednak na to, że będzie po prostu “klonem”.



–  Domenico  trenuje sztuki  walki od dziewiątego  roku życia, Adriano powinien  cieszyć się, że żyje. Jak skończył  go tłuc, rycersko chwycił mnie na ręce,  wyniósł i zabrał do lekarza. Zaopiekował się  mną. No i nagle okazało się, że nie jest tylko kutasem na dwóch nogach. – Wzruszyła  ramionami i przeniosła wzrok na palce, którymi się bawiła.



Laura, wściekła, leci szukać Massima, żeby mu o wszystkim opowiedzieć. Zastaje go w bibliotece, rozmawiającego… no z kim, jak myślicie?



Weszłam  do środka,  z hukiem otwierając  drzwi. Już miałam wziąć  oddech, żeby zacząć wrzeszczeć, gdy  stanęłam jak wryta. Przy wielkim kominku  stali Massimo i Adriano. Zaślepiona złością  nie miałam pojęcia, który jest który, ale wiedziałam, że jeden z nich zaraz będzie miał problem. Ruszyłam w ich stronę, mijając ciężkie półki z książkami.
– Massimo! – krzyknęłam, obserwując pilnie obu.
– Tak, Mała? – zapytał mężczyzna stojący bliżej ściany.
Te słowa mi wystarczyły, wiedziałam  już, który z nich jest obiektem mojej  nienawiści.
Ależ to było sprytne, mujeju!



Niewiele  myśląc, podeszłam  do Adriana i z całej  siły walnęłam go pięścią  w twarz, po czym zamachnęłam  się, by zrobić to ponownie.
– Zasłużyłem sobie, wal – powiedział, wycierając wargi.
Tak  mnie zaskoczyła  jego reakcja, że  opuściłam ręce w geście kapitulacji.  Nie rozumiałam całej sytuacji ani tego,  co się działo w tej chwili.
Nie jesteś sama, Lauro, my też nie rozumiemy.



– Jesteś zwykłym, pierdolonym śmieciem! – wrzasnęłam.
Poczułam,  jak dłonie  Massima obejmują  mnie, a ja przytulam  się do jego potężnego ciała.  Chciałam krzyczeć dalej, ale obrócił  mnie i zatamował krzyk pocałunkiem. Kiedy  poczułam jego ciepło, poddałam się, a z uspokajającego  rytmu jego języka wyrwał mnie dopiero dźwięk zamykanych drzwi. Mlask, wdech, ślurp, wydech.
– Nie denerwuj się, Mała, panuję nad sytuacją.
Te słowa znów wyprowadziły mnie z równowagi.
–  A jak  to bydlę  katowało mi  przyjaciółkę, to  też panowałeś? Co  on w ogóle robi w tym  domu? – Wściekłam się na  dobre. – Ona tu jest, ja tu jestem, twoje dziecko tu jest – we mnie. Gdzie on, kurwa, wyszedł?
–  Posłuchaj,  Lauro, mój brat  ma problem z panowaniem  nad sobą – powiedział spokojnie  Massimo, siadając na kanapie.
No to akurat u was rodzinne. Tylko że Massimo jest na razie na etapie intensywnego patrzenia się i jeszcze bardziej intensywnego dyszenia. A nie. Czekajcie. *Przypomina sobie jak Massimo w szale przestrzelił dłonie jednemu kolesiowi w pierwszym tomie*. Myliłem się, ten etap ma już jednak dawno za sobą.



 – A  po narkotykach bywa nieobliczalny, dlatego na naszym weselu kazałem go pilnować.  Ale moi ludzie nie ingerują w życie seksualne rodziny, więc w pewnym momencie się wycofali. Nikt nie mógł wiedzieć, że tak się to skończy.
Nie no, wcale. Było to absolutnie nie do przewidzenia.



–  No,  jakoś  Domenico  mógł – obruszyłam  się, stając przed nim z rękami splecionymi na piersiach.
–  Adriano  jest niegroźny,  póki jest czysty.  Rozmawiałem z Olgą po całej  tej sytuacji, prosiłem ją o wybaczenie  i choć wiem, że to nic nie zmieni, nadal  będę prosił.
Aż w końcu Olga powie “okey, okey” bo będzie miała tego dość.
Aha, czyli Massimo wiedział od samego początku? No, ładnie.



Massimo zapewnia, że brat “jeszcze dziś wyjedzie z wyspy”.



(…)
– Jak mogłeś mi nie powiedzieć, co się dzieje z moją przyjaciółką?
Czarny głęboko westchnął i przycisnął moją głowę do piersi.
–  To by  nic nie  zmieniło, a  zepsułoby tylko  nasze wakacje – odparł. –  Wiedziałem, że się zdenerwujesz,  a będąc tak daleko od niej, bałem się  twojej paniki. Zdecydowałem, że tak będzie  lepiej.
Po co Laurę denerwować, niech się Laura cieszy.



Poza  tym ona była tego samego zdania, co ja.
Hm, mam niejasne wrażenie, że wiem, jak mogła wyglądać rozmowa Massima z Olgą… “Nie waż się kontaktować z Laurą, bo twoja rodzina zginie!”



Po  cichu  przyznałam  mu rację, uświadamiając  sobie, że niemoc, która by mną owładnęła, byłaby zbyt wielkim ciężarem.
I… nie mogli o tym porozmawiać z tobą razem?
Oj, jak Ty nic nie rozumiesz. Jakby się przejęła, zasmuciła losem przyjaciółki, to jeszcze przestałaby dawać Massimowi dupy na każde żądanie I CO WTEDY???



Wróciłam do Olgi.
– Olo – powiedziałam, siadając obok niej na białej leżance. – Jak ty się czujesz?
Moja przyjaciółka obróciła ku mnie głowę i pytająco popatrzyła.
– Dobrze, a czemu miałabym się źle czuć?
– Kurwa, no nie wiem, jak się czuje ktoś po gwałcie.
Olo wybuchła śmiechem i przekręciła się na brzuch.
–  Że po  czym? Po  jakim gwałcie,  Lari? Przecież on  mnie nie zgwałcił, tylko…  że tak powiem… zwiotczył narkotykami.  To nie była tabletka gwałtu, tylko MDMA,  więc ja wszystko pamiętam. Ale też przyznaję,  miałam na niego zwyczajnie ochotę. No, może większą, zdecydowanie  większą niż w rzeczywistości, ale dobrego, porządnego dymania nie nazwałabym gwałtem.
https://media.giphy.com/media/PrCKC4buWwpsQ/giphy.gif



Dość. Poddaje się, na trzeźwo nie dam rady. Potrzebuję odrobinki alkoholu.





Byłam  już tak  skołowana,  że nie nadążałam  za całą sytuacją i  to chyba było po mnie widać.
–  Lauro,  zobacz. Massimo  wygląda niemal identycznie,  czy wyobrażasz sobie, że nie  chcesz iść z nim do łóżka?
STOP. PRZESTAŃ. SIĘ. POGRĄŻAĆ. AUTORKO. TY… TY…
La, la, la, na, na na. Przerwa techniczna na leki uspokajające Vaha.



Zakładamy  aspekt czysto  fizyczny. Jest  gorącym towarem,  przyznaj, ma boskie  ciało i cudownego kutasa.  Z jego bratem jest tak samo  i pewnie, gdyby nie był pojebanym  skurwysynem, a ty byś nie była z jego  bratem bliźniakiem, wzięłabym się za niego. Rozumiesz?
Spoko. No to podsumujmy przesłanie płynące z tej rozmowy. Gwałt nie jest gwałtem, jeśli:
a. ofiara była na tyle przytomna, żeby wszystko pamiętać,
b. gwałciciel jest przystojny, a ona i tak wcześniej miała na niego ochotę.
c. a w ogóle to było dobre, porządne dymanie!
Wiecie, wszystko mi opadło – ręce, cycki, libido…
Powiem teraz coś, co, mam nadzieję, dla większości tu zgromadzonych będzie oczywistością: nie ma tu żadnego znaczenia, czy Olga miała chrapkę na Klona i że po wszystkim stwierdza, że w sumie fajnie było, fantazja o zaliczeniu Massimo zaliczona. Znaczenie ma to, że typ celowo doprowadził Olgę do stanu, w którym nie mogłaby powiedzieć “nie” nawet, gdyby chciała. Jeżeli buchniecie komuś srebra z domu i przypadkiem okaże się, że ta osoba jest zachwycona, bo nie wiedziała, co z tym złomem zrobić – sorry, wciąż kradzież.



(…)



Massimo wzywa Laurę i oznajmia jej, że ponieważ jemu przez ten urlop nawarstwiły się sprawy, to najlepiej byłoby, żeby wyjechała z Olgą na parę dni, zarezerwował już im apartament w hotelu, a później spotkają się w Paryżu. Laura snuje rozważania na temat swojego związku…
Rzym, Wenecja, Paryż. Według autorki życie codzienne dona musi być podobne do życia modeli i celebrytów.



To  zadziwiające,  jak różni bywają  mężczyźni i jak różnie  działają na kobiety. Nigdy  nie byłam szczególnie łatwa i  chętna, mama wychowała mnie tak,  że nie wklejałam się w epokę ani  aktualne obyczaje.





iM nOt LiKe ThE oThEr GiRlS, urodziłam się w złej epoce, ja to ręce w buzię, małdrzyk w ciup xD
W buzię to akurat całkiem co innego…



(…)



Po  godzinie  byłam już  gotowa, spakowana,  wykąpana i przebrana w  seksowne brązowe leginsy. Ciąży nadal nie było widać,  a jedynym jej objawem były rosnące w zastraszającym  tempie piersi. Ich wzrost idealnie dopełnił całości mojej  sylwetki – wciąż miałam smukłe i wysportowane ciało, a do  tego nowe cycki, które wprost kochałam.
Fajna ta ciąża, każda by taką chciała!
Dzień 59. Piersi nie przestają rosnąć. Ciężarna zniknęła pod ich, cóż, ciężarem. Wciąż nie wiemy, co się urodzi – ale z pewnością to nie będzie człowiekiem.



(…)
Laura i Olga wyjeżdżają do luksusowego hotelu położonego kilkadziesiąt kilometrów od posiadłości, ale Laura nie może usiedzieć spokojnie na miejscu…



–  Wiesz  co, Olo,  mam pomysł.  – Odłożyłam konspiracyjnym ruchem  telefon. – Zrobię mu niespodziankę  i pojadę wieczorem na chwilę do domu.  Wyrwę go podstępem ze spotkania, obciągnę  mu i wrócę.
Znając Laurę, podstępny podstęp będzie się sprowadzał do akcji w stylu “wbijam na spotkanie biznesowe męża i na cały głos oświadczam, że juuuhuuu, skarbie, ale jestem napalona!”.



(…)
Przed  wyjazdem  pierwszy raz skorzystałam  z zainstalowanej w telefonie  aplikacji śledzącej miejsce pobytu  Czarnego. Faktycznie był w domu; choć  nie było to urządzenie jak z Batmana, które prześwietlając ściany, pokaże mi, gdzie dokładnie się znajduje, miałam jednak przeczucie, w którym pokoju go znajdę. Za każdym  razem, kiedy miał oficjalne spotkania, przyjmował swoich gości w bibliotece, w której także ja widziałam go po raz pierwszy po tym, jak mnie porwał. Uwielbiałam  ten pokój, był dla mnie zwiastunem czegoś nowego, nieznanego i podniecającego.
Istotnie, biblioteka dla Laury mogła być miejscem nowym, nieznanym i tajemniczym.



(…)



Chwyciłam  za klamkę i  najdelikatniej jak  zdołałam, nacisnęłam  ją, robiąc sobie w drzwiach  niewielki prześwit. W pokoju palił  się jedynie kominek i nie słychać było  żadnych rozmów. Uchyliłam drzwi nieco szerzej  i wtedy zalała mnie fala gniewu i rozpaczy. Na  moich oczach mój mąż posuwał swoją byłą kochankę Annę,  rżnął ją dokładnie jak mnie jeszcze wczoraj na swoim dębowym  biurku. Stałam tam, nie mogąc złapać tchu, a serce niemal mi zamarło.  Nie wiem, ile czasu minęło, czy minuty, czy sekundy, ale kiedy poczułam  ukłucie w brzuchu, oprzytomniałam. W chwili, gdy chciałam odejść od drzwi i  uciec na koniec świata, Anna popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się ironicznie i przyciągnęła Czarnego do siebie. Uciekłam.
Czy ktokolwiek z czytelników nie wpadł na to, że to Adriano gzi się z Anną, a nie Massimo?
Vahu, no jak tak możesz z miejsca zdradzać najpodstępniejszy plot twist tej książki!  
Mam nadzieję, że czytelnicy mi wybaczą!



Rozdział 5



Laura postanawia uciec – z samochodu dzwoni do Olo, żeby znalazła najbliższy samolot do Warszawy. Wymknięcie się ochronie nie stanowi problemu – jeszcze wieczorem, planując wycieczkę, Laura naściemniała, że źle się czuje i wcześniej idzie spać, wobec czego oni też poszli. Ciekawe, ile głów poleci za DWUKROTNE w ciągu jednego wieczoru niedopilnowanie, że na łóżku Laury jest Laura, a nie poduszki przykryte kołdrą.



Rozłączyłam  się i przycisnęłam  gaz. Łzy nadal nie przestawały płynąć mi po policzkach, ale dawały ukojenie, więc cieszyłam się, że są.
Nigdy  w życiu  jeszcze nie  nienawidziłam człowieka  tak bardzo, jak w tej chwili Massima. Chciałam zadać mu ból, chciałam, by cierpiał tak jak  ja, by rozpacz – tak jak teraz mnie – rozdzierała go na pół. Po wszystkich rozmowach  o lojalności, po wyznaniach miłości i przysięganiu przed Bogiem, on zwyczajnie postanowił zrzucić z  krzyża, kiedy na chwilę wyjechałam. Przed Bogiem, z krzyża, atmosfera Wielkiego Postu sprzyja umartwianiu. Nie  obchodziło  mnie, dlaczego to  zrobił, nie miało to  już żadnego znaczenia. Mój  sycylijski sen był zbyt piękny,  by mógł trwać wiecznie, ale nie  sądziłam, że skończy się tak szybko, przeradzając w koszmar.
(…)



– O której mamy samolot?
–  Za dwie  godziny z  lotniska w Katanii,  lecimy do Rzymu. Do Warszawy  mamy następny dopiero o szóstej  rano. Powiesz mi, do cholery, co się stało?
– Miałaś rację, ta niespodzianka to nie był dobry pomysł.
Siedziała bokiem, wpatrując się we mnie w ciszy.
– Zdradził mnie – szepnęłam i na nowo wybuchnęłam płaczem.
– Zjedź na pobocze, ja będę prowadzić.
Nie miałam siły się z nią sprzeczać, więc zrobiłam, co kazała.
–  Ja pierdolę,  co za złamas jebany  – wycedziła, zapinając  pas. – Co za skurwysyn.  Widzisz, mówiłam ci, że lepiej  nie jechać. Tak byś o niczym nie wiedziała i wszystko byłoby w porządku.  I co  teraz? Przecież on znajdzie cię szybciej niż najszybciej.
–  Przemyślałam  to, jadąc – powiedziałam  beznamiętnie, wpatrując się w  przednią szybę. – W Polsce wypłacę  pieniądze w banku jako jego żona, mam  takie samo prawo do kont jak on.
Oj, żebyś się nie zdziwiła.
W Polsce, dopóki nie dopełniłaś formalności i twojego ślubu nie wpisano do ksiąg stanu cywilnego, jesteś nadal po prostu Laurą Biel, która nie ma nic wspólnego z panem Torricelli i jego kontem.
Ba, należałoby się zastanowić, czy ten ślub jest w ogóle ważny, czy nie było to przypadkiem jakieś przedstawienie, by oszukać naiwną Laurę – przecież w nawet w przypadku ślubu zawieranego w kraju, a co dopiero z cudzoziemcem i za granicą, potrzebne jest w pytę papierów, między innymi zaświadczenie z USC o braku przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego. Ślub kościelny też ma swoje procedury – nauki, świadectwo chrztu, formalności w przypadku ceremonii poza rodzinną parafią… Tymczasem jedyne przygotowania Laury to był wybór sukni.



Wyjmę  tyle, by wystarczyło  mi na jakiś czas, wrócimy  do Warszawy i wyciągnę ten pierdolony  implant. Jak się postaramy, zorientuje się  dopiero jutro w dzień, że wyjechałam, zanim zdąży  mnie namierzyć, już go wywalę. A później wyjadę, gdzieś,  gdzie mnie nie znajdzie. A później to nie pytaj mnie, Olo, bo aż się boję myśleć.



Olga ma całkiem rozsądne pomysły, jak uciekać – pozbyć się samochodu Laury, pozbyć telefonów i poruszać w obrębie strefy Schengen, tak, aby nie trzeba było używać dokumentów na granicy. Szczęśliwym przypadkiem w Budapeszcie mieszka jej były facet, Istvan, który na pewno z przyjemnością im pomoże.
A ponieważ Laura uciekła jak stała, w jednym dresie, koniecznością są nowe zakupy!



Po  wejściu  do środka  najpierw poszłam  do salonu operatora komórkowego,  kupiłam dwa telefony i startery.  Zapłaciłam gotówką, bo wiedziałam, że  po transakcjach z karty może z łatwością  namierzyć urządzenia, które kupiłam. A później  pojechałam na piętro do salonu Versace.
Ekspedientki  popatrzyły na  mnie z pobłażaniem,  kiedy weszłam ubrana w  bladoróżowy dres Victoria’s  Secret.
Mam dziwne skojarzenia z “Pretty Woman”.



 Przekopałam  wieszaki, czując,  jak w mojej torbie  nieustannie wibruje telefon,  i znalazłam śliczny komplet, spódnicę  z kremową koszulą. Do tego wybrałam czarną  kurtkę ze skóry i czarne czółenka. Przymierzyłam  całość i uznałam, że będę wyglądać dostatecznie bogato.  
Tak, te szczegóły są w tej chwili najważniejsze. Zwróćcie uwagę jak autorka uspokaja akcję, jak po pełnych napięcia fragmentach… dobra, kogo ja oszukuje, tu nie ma żadnego napięcia.



Podeszłam  do kasy i położyłam  ubrania na blacie. Pani  popatrzyła zdziwiona, kiedy wyciągnęłam  kartę kredytową i podałam jej.
Pretty woman yeah, yeah, yeah…



Za  ciuchy  spokojnie mogłam  zapłacić z konta,  Massimo już i tak na  pewno wiedział, że jestem  w Polsce, choć w tej chwili  nic nie mógł zrobić z tą wiedzą.
No bo przecież nie przyszłoby mu do głowy zadzwonić do swoich ludzi, choćby tego Karola, i kazać schwytać Laurę.
A do kompletu mógłby się zezłościć, że za hajs męża baluje.



Spora  suma, która  wyświetliła się  na kasie, nie zrobiła  na mnie wrażenia – traktowałam  te zakupy jako jego pokutę, należne  mi zadośćuczynienie, mimo że zdawałam sobie  sprawę, że on i tak jej nie odczuje. Kobieta,  która przyjmowała płatność, zrobiła minę, którą chciałabym  mieć w telefonie na poprawę humoru. Coś jak połączenie srającego  kota i zdumienia białego ojca, kiedy rodzi mu się czarne dziecko.
Albo Laury, gdyby się okazało, że jej małżeństwo jednak jest nieważne.



– Dzięki – rzuciłam nonszalancko, biorąc paragon, i wyszłam. Nie zapomniałam uśmiechnąć się z wyższością i machnąć ekspedientkom przed nosem złotą kartą, proszę, niech powąchają trochę luksusu. Biedaki-robaki zarabiające pińć złotych na godzinę, nawet mi tych frajerek nie żal.
Udałam  się do łazienki  i przebrałam. Z jasnej  torebki Prady wyciągnęłam błyszczyk  i po kilku minutach byłam gotowa. Popatrzyłam  w lustro – w niczym nie przypominałam zapłakanej jeszcze  kilka godzin temu zranionej kobiety. Wsiadłam do BMW. Czarny  nadal nie dawał za wygraną, na wyświetlaczu było trzydzieści siedem  nieodebranych połączeń. Kiedy wrzuciłam bieg, zadzwonił ponownie. W końcu odebrałam.
– Ja pierdolę, Lauro! – wrzasnął rozjuszony. – Gdzie ty jesteś, co ty wyprawiasz?
Nigdy  w stosunku  do mnie nie  używał takich słów,  a tym bardziej nie krzyczał.  Milczałam. Nie miałam mu nic do  powiedzenia, a tak naprawdę nie miałam pojęcia, co mam właściwie mu powiedzieć.
–  Żegnaj,  Massimo –  wykrztusiłam  wreszcie, kiedy  poczułam, jak fala łez zalewa moje oczy.
–  Mój  samolot  startuje za  dwadzieścia minut,  wiem, że jesteś w Polsce, znajdę cię.
Chciałam się rozłączyć, ale nie miałam na to sił.
– Nie rób mi tego, Mała. Inaczej będę musiał zabić całą twoją rodzinę. Ahaha, ha, ha, nie spodziewałaś się, że wyciągnę takiego asa z rękawa, co?. Za cztery godziny masz być z powrotem na Sycylii i grzecznie wytłumaczyć mi o co ci znowu chodzi,  capisci?
W  jego  głosie  słyszałam  rezygnację,  ból i rozpacz.  Musiałam odepchnąć  od siebie współczucie  i miłość. Pomógł mi w  tym ciągle obecny obraz wczorajszego  wieczoru i Anny rozłożonej przed nim  na biurku. Nabrałam głęboko powietrza i ścisnęłam mocniej kierownicę.
–  Jak  chciałeś  ją rżnąć,  to trzeba było  mnie nie ściągać  do swojego życia. Zdradziłeś  mnie, a ja, tak jak ty, zdrady  nie wybaczam. Nie zobaczysz mnie już  nigdy, ani mnie, ani swojego dziecka.  I nie szukaj nas, nie jesteś tego wart, by być w naszym życiu. Żegnaj, donie. Aha, i jeszcze jedno: mała to jest twoja pała! Ciao!
To  powiedziawszy,  wcisnęłam czerwoną  słuchawkę i wyłączyłam telefon,  po czym wyszłam z auta i wyrzuciłam  go do kosza obok jednego z wejść.
– Koniec – szepnęłam do siebie, wycierając oczy.



Wchodząc do banku, poczułam się jak złodziejka. Nagle przypomniały mi się wszystkie sceny z gangsterskich filmów, jakie oglądałam. Brakowało mi tylko broni, kominiarki i tekstu: „Ręce do góry. To napad”. Mimo że miałam pełne prawo do pieniędzy, które chciałam wyjąć, rosło we mnie przekonanie, że okradam Czarnego.
No, prawo jak prawo – wspólnota majątkowa obejmuje to, czego dorobiliście się w trakcie trwania małżeństwa, a wasze trwa ile? Trzy tygodnie?
Więc tak, okradasz Czarnego.
Ale w szlachetnym celu! Zabrane bogatemu pieniądze pójdą na podstawowe kosmetyki dwóch uchodźczyń szukających penthouseowego azylu na Węgrzech.



Jednak nie miałam absolutnie żadnego wyjścia – gdyby nie fakt, że oczekiwałam dziecka, nie posunęłabym się do tak desperackiego kroku. Dziecko! Ale czy ktoś pomyślał o dziecku?! Podeszłam do jednego z okienek i oświadczyłam pani, jakiego rzędu kwotę chcę podjąć, i że awizowałam tę wypłatę w nocy na infolinii. Kobieta siedząca naprzeciwko zrobiła przedziwną minę, po czym poprosiła mnie o chwilę cierpliwości i zniknęła za drzwiami.
Usiadłam na kanapie, która stała nieopodal, i czekałam na dalszy ciąg wypadków.
– Dzień dobry – przywitał się grzecznie jakiś mężczyzna, stając przede mną. – Nazywam się Łukasz Taba i jestem dyrektorem banku, zapraszam.
Spokojnym i eleganckim krokiem poszłam za nim i usiadłam na fotelu w jego biurze.
– Chce pani podjąć sporą gotówkę, poproszę o numer konta i dokumenty.
I tu nastąpiła wtopa stulecia, bo jakie właściwie dokumenty mogła mieć ze sobą Laura? Aktu ślubu przecież ze sobą nie wzięła, jakieś upoważnienie do dysponowania kontem – haha, już widzę, jak Massimo coś takiego podpisuje (a gdyby nawet, to wracamy do punktu wyjścia i faktu, że Laura uciekła z tym tylko, co zabrała na weekend w SPA).
Jedynym, co mogłoby uratować tę scenę, jest założenie, że wypłaca te pieniądze ze SWOJEGO WŁASNEGO konta – jak pamiętamy, jeszcze przed ślubem dostała od Massima apartament, kilka samochodów i “konto z siedmiocyfrową zawartością”. Tyle, że nigdzie nie pada ani słówko na ten temat, przeciwnie, Laura cały czas mówi o kontach Massima i jego pieniądzach.
Kuro, dla autorki to są pierdoły z poprzedniego tomu, których już pewnie nawet nie pamięta. Poza tym poczytałbym krótkiego ficzka w którym okazuje się, że Laura nie ma prawa korzystać z konta i ze wstydem opuszcza bank.



Po kilkudziesięciu minutach leżała przede mną cała kwota. Zapakowałam ją do kupionej wcześniej torby, pożegnałam się z uprzejmym panem i ruszyłam w stronę wyjścia.
(…)



–  Domenico  do mnie napisał  – oznajmiła Olga,  otwierając mi drzwi. – Wysłał mi wiadomość na Facebooku.
–  Nie  mam ochoty  tego słuchać,  rozmawiałam z Massimem, powiedziałam  mu wszystko, co zamierzałam powiedzieć.  Proszę, to twój nowy telefon. – Wręczyłam  jej pudełko. – I bardzo cię proszę, skończmy  temat Sycylijczyków, okej? Mam ich dość. I przez  najbliższy czas pamiętaj, że niestety nie możesz logować się na portale, pocztę ani nic,  po czym mogliby nas znaleźć. Aha, lecą tu, są w połowie drogi, więc musimy spadać, chodź.
– Laura, kurwa, ale on napisał, że Czarny cię nie zdradził.
–  A co  miał napisać,  do cholery?! –  wrzasnęłam, zirytowana  tą rozmową. – Przecież on  nam teraz powie wszystko, co  zechcemy usłyszeć, żeby tylko mnie  zatrzymać. Jeśli chcesz, zostań, gwarantuję ci,  że za trzy godziny będą w tym domu. Tylko że  ja nie mam zamiaru słuchać tych bzdur, bo wiem, co widziałam.
Podejrzewam, że w tym momencie nawet najbardziej bezkrytyczne wielbicielki talentu pani Lipińskiej uniosły brwi w takim “seeeeeerio?”



(…)



Laura dzwoni jeszcze do matki (z nowego telefonu) i wciska kit, że rozstała się z Massimem i przeniosła do innego hotelu (jak pamiętamy, w wersji dla mamy Massimo jest przede wszystkim jej szefem w sieci hoteli).



–  Myślisz,  że Klara łyknęła  kit? Twoja mama nie  jest taka głupia, jak ci się wydaje, wiesz o tym?
–  Olka,  kurwa, a  co ja mam jej  powiedzieć? Cześć, mamo,  wiesz co, będę z tobą szczera,  porwali mnie parę miesięcy temu,  bo jednemu gościowi się przyśniłam, a później zakochałam się w swoim porywaczu, ale  luz, bo nie jestem jedynym na świecie przypadkiem syndromu sztokholmskiego. On  jest szefem mafii i zabija ludzi, ale to nic, wiesz, bo zrobiłam sobie z nim  dziecko i wyszłam za niego za mąż w tajemnicy przed wszystkimi, i tak żyliśmy sobie  szczęśliwie, wydając jego fortunę zarobioną na narkotykach i handlu bronią, póki mnie nie zdradził, a teraz uciekam przed nim na Węgry.
No cóż, dobrze wiedzieć, co Laura uważa za prawdziwą zbrodnię.



(…)
Olga zajrzała do czarnej torby i skrzywiła usta.
– Tak wygląda milion? Myślałam, że będzie tego więcej.
Ciekawostka: milion dolców w banknotach studolarowych waży 10kg, a w pięcio – aż 200kg.  



Zamknęłam suwak i popatrzyłam na nią z dezaprobatą.
– A ile miałam wziąć? Uważasz, że to mało? Ja chcę iść do pracy po urodzeniu  dziecka, a to ma być nasza polisa – jego i moja – do czasu porodu.  Nie mam zamiaru żyć na koszt Massima (powiedziała po wypłaceniu sobie miliona euro z jego konta),  a przynajmniej  nie na takim poziomie jak na Sycylii, udając burżuazję.
Skończyły się szanele i dolczegabany, zostały sieciówki…
Nawet ta specjalnie kupiona torba miała logo Biedronki.



–  Bo głupia  jesteś, Lari.  Kurwa, ty zupełnie  nie myślisz w kategoriach  korzyści. Popatrz, zrobił ci  dziecko, zasadniczo bez twojej zgody  i wiedzy. – Pokręciła głową, sama jakby  nie zgadzając się z tym, co mówi. – No dobra,  wiedziałaś, to znaczy, no, nie wiedziałaś, ale chuj  z tym.  I w ogóle co to za różnica, sama chciałaś, czy wrobiono cię podstępem. Zrobił  ci dziecko,  tak? Pozbawił  faceta, sprawił,  że wyszłaś za niego, a na koniec zdradził. Ja bym temu kutasowi wszystko zabrała, tak wiesz, za karę, dla przykładu, a nie z pazerności.
Dla przykładu wyczyścić konto szefowi potężnej mafii. No, po tym na pewno by was nie szukał.



– Idź, Olo, już zatankuj, wiesz, bo pierdolisz głupstwa. Nie możemy użyć kart, bo Massimo nas namierzy, a przynajmniej dowie się, w którą stronę  jedziemy. Więc nie ma co rozbijać gówna na atomy, nie będzie więcej kasy i koniec.
Rozwalają mnie te jej powiedzonka.



(…)



Dziewczyny docierają do Budapesztu, gdzie Laura poznaje Istvana i jego syna, Atillę.



Olga  miała absolutną  rację, twierdząc,  że István nie wygląda  na swój wiek. Był niezwykle  zmysłowym facetem, odrobinę przypominał Turka  skrzyżowanego z Rosjaninem.
Czyli jak? Bo jestem sobie w stanie wyobrazić wielu Rosjan, którzy wyglądają bardzo różnie. I z którym z nich skrzyżowano tego Turka? Hm?



W  oczach  miał chłód,  a w obyciu nonszalancję.  Czuć było, że to silny mężczyzna,  który uwielbia, gdy wszystko dzieje się  tak, jak on chce. Do tego był niezwykle  dobry, ale tego uczucia nie potrafiłam wyjaśnić.  Miał w sobie coś takiego, co powodowało, że zaufałam mu od pierwszej sekundy.
Ciekawe, czy w tej książce zdarzy się jakiś… może nie brzydki, ale po prostu przeciętny facet, który będzie po prostu miły? Pamiętam, że pisząc recenzję pierwszego tomu Dory Wilk stwierdziłem, że jednym z głównych wątków jest “festiwal facetów”: opowieść idzie od jednego przystojniaka do drugiego, a towarzyszą temu ochy i achy narratorki. No więc teraz mam flashbacki z Wietnamu.
Może się trafi gdzieś w trzecioplanowej roli. O ile pamiętam, to doktor Ome nie był szczególnie przystojny (co prawdopodobnie ocaliło mu życie w kontakcie z Massimem).
Ale tak poza tym, to przecież mamy tu od początku do końca po prostu przelaną na papier fantazję aŁtorki: o koncie bez dna, kozaczkach od Givenchy i otaczającym ją haremie przystojniaków.



–  Osobliwe  masz podejście  do sytuacji, ale  rozumiem je – powiedziałam z uśmiechem.
Węgier  raz jeszcze  rzucił okiem na  Olo i krzyknął coś,  a po schodach zbiegł młody przepiękny mężczyzna.
– To Atilla, mój syn – powiedział. – Ola, zapewne go pamiętasz?
Btw, Węgrzy zapisują to imię “Attila”.



Obydwie  stałyśmy jak  zaczarowane, patrząc  na młodziutkiego Węgra  stojącego przed nami. Widać  było, że bardzo lubi ćwiczyć;  jego wylewająca się spod niewielkiego  T-shirtu [materiał trzeszczał przy każdym oddechu] muskulatura  sprawiała, że trudno  się było skupić na czymkolwiek  w jego obecności. Miał śniadą karnację,  zielone oczy i równiutkie białe zęby, a  kiedy się uśmiechał, w policzkach robiły mu  się dołeczki. Był tak słodki i śliczny, że nie sposób było oderwać od niego oczu.
–  Olo,  mam zawał  – powiedziałam  po polsku z idiotycznym uśmiechem.
Pasuje ci ten uśmiech, Lauro. Czy po zerwaniu z kimś kto jest dla ciebie całym światem, kogo nieziemsko kochasz i jesteś świeżo po ślubie, po tym jak ta osoba niewiarygodnie cię zraniła, ktokolwiek jest w stanie tak szybko się do kogoś ślinić? Jeśli tak to zazdroszczę. A może to po prostu dowód na płytkość relacji bohaterów?
Myślę, że dla niej największą traumą była jednak konieczność rozstania się z ukochanymi kozaczkami.



Moja  przyjaciółka  stała jak zahipnotyzowana,  nie mogąc wydusić słowa.
–  Cześć,  jestem Atilla.  – Uśmiechnął się.  – Wezmę wasze walizki, bo wyglądają na ciężkie.
–  Ciekawe,  czy mnie może  wziąć? – wypaliła  Olga, kiedy trochę oprzytomniała.
Młody  Węgier tymczasem  błyskawicznie wniósł  ogromne walizy i zniknął  za progiem. A my stałyśmy,  wciąż się śliniąc na wspomnienie jego umięśnionego ciała.
Przestały dopiero, kiedy z dołu przylecieli wściekli sąsiedzi, których zalewało.



–  Przypominam  ci, że jesteś  w ciąży i cierpisz  po zdradzie – powiedziała Olga z głupkowatym wyrazem twarzy.
– Oj tam, oj tam!



–  A ty  podobno  jesteś szaleńczo  zakochana w Domenicu?  – odparowałam bez wahania.  – Poza tym on jest od nas  chyba sporo młodszy.
–  Owszem,  kiedy widziałam  go ostatni raz, był  jeszcze dzieckiem, miał  jakieś piętnaście lat, czyli  teraz ma koło dwudziestu. – Przeliczywszy  szybko w pamięci, kiwnęła głową. – Już jako  nastolatek był ładny, ale to, co wbiegło po schodach,  to już lekka przesada. Jak ja mam mieszkać z nim pod jednym dachem… – jęknęła.



Niestety, okazuje się, że młode węgierskie ciacho nie jest do wzięcia…



(…)
– Dziękuję, Atilla, pewnego dnia jakaś kobieta będzie z tobą bardzo szczęśliwa.
Młody Węgier przekręcił się i oparł na łokciu, wpatrując we mnie.
– Oj, szczerze wątpię – odparł rozbawiony. – Jestem stuprocentowym, zdeklarowanym gejem.
Wy też słyszycie dźwięk dwóch pękających serduszek?



Wytrzeszczyłam oczy i zapewne zrobiłam najgłupszą minę na świecie, bo Atilla wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Gej?! Przystojny?! Kto pozwolił mu tak biegać luzem, i to jeszcze na Węgrzech?!
– Boże, co za strata! – jęknęłam, układając usta w podkówkę.
– Prawda? – Uśmiechnął się z przekorą. – Nawet kiedyś próbowałem być bi, ale to nie dla mnie, waginy zupełnie mnie nie interesują. Jesteście oczywiście piękne (wy, waginy) i nosicie ładniejsze buty (pussy in boots), ale ja wolę facetów. Wielkich, muskularnych…



Mimo wszystko dziewczyny zaprzyjaźniają się bardzo z Atillą, Laura traktuje go jak młodszego brata, a on bardzo przejmuje się jej stanem.
W Budapeszcie spędzają w sumie półtora miesiąca (nic się nie dzieje, nanananana… za to mamy dużo opisów stylizacji Atilli), aż do grudnia, kiedy to ni z tego, ni z owego dochodzą do wniosku, że trzeba wracać, i to do Warszawy.



– Lari, czas wracać do Polski albo wyprowadzić się – powiedziała Olo, siadając obok przy kuchennym blacie, kiedy jadłam śniadanie. – Z dzieckiem jest już wszystko dobrze, ty się czujesz świetnie, nikt nas nie goni, nie szuka, a minęło ponad półtora miesiąca. Wracajmy.
A wiesz, że nikt was nie szuka, stąd, że…?



Na wieść o powrocie Atilla znienacka dostaje wściku i głośno protestuje.



–  No już,  Godzilla, nie  wściekaj się –  powiedziałam. – Jedź  z nami, jeśli chcesz, ale my musimy wracać.
No, autorka wrzuciła tu jeszcze mojego ulubionego filmowego potwora, żeby bardziej mi dowalić.
“Musimy” wracać? Ale dlaczego, po co? Rozumiem, że nie chcą dłużej siedzieć na głowie Istvanowi, no ale mają przecież ten milion euro, nie mogą urządzić się gdzie indziej?



Poklepałam  go po plecach  i poszłam na górę.  Tak jak się spodziewałam,  nie czekałam długo, a mój  przybrany brat gej ( -_- ) popędził za  mną. Wpadł do  pokoju jak burza  i zamknął drzwi. Podszedł  do mnie, objął mnie dłonią za  szyję i przycisnął do ściany. W  żołądku poczułam znajome mrowienie; tylko  Massimo traktował mnie w ten sposób. Niespodziewanie  jego język brutalnie wdarł się w moje usta, a całe ciało  przywarło do mnie.
No dobra, po tym całym wywodzie o tym, jakim to Atilla jest stuprocentowym gejem, to jest plot twist, który mnie zaskoczył.
Ten wątek jest tak poprowadzony, że ten plottwist chyba zaskoczył nawet autorkę. Fabuła sfiksowała, bo dawno chłopa nie miała.



Zamknęłam  oczy i przez  chwilę wydawało mi  się, że cofnęłam się  w czasie. Nasze języki  tańczyły ze sobą w idealnym  leniwym rytmie, podczas gdy ogromne  dłonie czule obejmowały moją twarz. Miękkie  wargi otulały moje usta, były ciepłe, namiętne i dzikie.
–  Atilla,  co ty wyprawiasz?  – wyszeptałam oszołomiona, odwracając głowę na bok. – Przecież mówiłeś…
–  Naprawdę  uwierzyłaś,  że jestem gejem?  – zapytał, przesuwając językiem  po mojej szyi. – Lauro, jestem  stuprocentowym heterykiem. Pragnę cię  niemal od chwili, gdy weszłaś do tego  domu, uwielbiam to, jak pachniesz i jak wyglądasz,  kiedy się budzisz. Kocham to, jak podnosisz jedną nogę  i lejesz na drzewko opierasz  ją o drugą,  kiedy myjesz zęby,  jak czytasz książkę i  zagryzasz wargi, kiedy się  nad czymś zastanawiasz – westchnął. – Boże, ile razy chciałem cię wtedy mieć.
Mujborze, Laura taka seksowna, każdy chłop na jej widok dostaje małpiego mózgu, żodyn jej się nie oprze, żodyn! Nawet gdyby faktycznie był gejem!
…no właśnie, czy ktoś jest w stanie mi wytłumaczyć, po jaką cholerę młody chłopak udaje geja przed kobietą, która mu się podoba…?!
Ja chyba wiem. Po to, by Olga się do niego nie przystawiała.



Byłam  w takim  szoku, że  w pierwszej  chwili nie zrozumiałam  tego, co do mnie mówił. A sprawy nie ułatwiał jego liżący mnie wciąż język.
https://media.giphy.com/media/feiKddPIfXvR7rIwoH/giphy.gif


– Ale ja jestem w ciąży i jestem żoną stuprocentowego mafiosa. Czy to  do ciebie dociera?
Mało to rozwodów na tym świecie? Ale na serio, ona ma jakie skrupuły z powodu tego, że jest żoną Massima? Po całym tym melodramatycznym rozstaniu, żegnaj, nie zobaczymy się już nigdy?



–  Odepchnęłam  go. – Młody,  traktuję cię jak brata,  a ty odstawiłeś całą tę  szopkę, że niby jesteś ciotą,  żeby mnie wydymać? Jezu, to obrzydliwe.  – Wściekła otworzyłam drzwi. – Wypierdalaj! – Kiedy nie reagował, wrzasnęłam: – Wypierdalaj, Atilla!*
Wow, chciałbym usłyszeć jak rzuca taką wiązanką do Massima, gdy okazało się, że skutecznie ją zapłodnił i okłamywał.
No to nie usłyszysz. *wraca do początku książki* Na wieść o dziecku Massimo płacze z radości, Laura też zaczyna szlochać, wzruszona jego wrażliwością, a potem to już tylko jęczą do rana.



*Cytat ze słów rzymskiego wodza Aecjusza, wypowiedzianych po pokonaniu Hunów w bitwie na Polach Katalaunijskich, 451 rok n.e., koloryzowane.



Wracając do Warszawy dziewczyny dochodzą do wniosku, że starczy już tych ucieczek i właściwie to dlaczego by nie dogadać się z Massimem? [Oho, milion chyba już prawie wydany] W Warszawie najpierw przez tydzień siedzą w hotelu, a potem wynajmują mieszkanie, płacąc z góry od razu za pół roku, żeby tylko właściciel nie domagał się od nich żadnych dokumentów. Następnego dnia Olga jedzie odwiedzić swoją matkę, a Laura zostaje sama w domu i postanawia wybrać się do kina. Kiedy z niego wraca…



Przekręciwszy  klucz w drzwiach,  usłyszałam telewizor. Olga  już wróciła?, pomyślałam zdziwiona.  Zamknęłam je i skierowałam się tam, skąd  dobiegały dźwięki. W mieszkaniu było całkiem  ciemno, mrok rozświetlała jedynie poświata z telewizora.
Spojrzałam  na ekran i  serce mi stanęło:  śniłam na jawie po  raz któryś ten sam koszmar.  Obraz w telewizorze podzielony  był na pół – po jednej stronie  nagrania z monitoringu była scena  zdrady Massima, a po drugiej jakieś  spotkanie w ogrodzie. Usiadłam na kanapie i  poczułam, że robi mi się słabo. W pewnym momencie  ktoś wcisnął pauzę, a film się zatrzymał. Wzięłam głęboki  wdech, wiedząc, że on tu jest. Zamknęłam oczy.
– Massimo?
No co za niespodzianka, kto by pomyślał!
Teraz moje zdziwienie idzie poniekąd dwoma torami: po pierwsze, jak on ją namierzył w tym mieszkaniu? Akurat tam, gdzie postarała się nie zostawić śladów, wynajmując je “na gębę”? (Dobra, sama mogłabym wymyślić z pięć wyjaśnień, np. właściciel opowiadał na prawo i lewo o nietypowej klientce, aż doszło to do uszu ludzi Massima, którzy przecież są wszędzie. Ale nie, nie dostajemy żadnego wytłumaczenia, ot, znalazł ją i tyle). Dlaczego nie dorwał jej wcześniej, gdy mieszkała w hotelu? Przecież musiała się zameldować, używając jakichś dokumentów (nie, nie ma informacji, że zatrzymała się w jakiejś spelunie, gdzie nikt by o to nie pytał – zresztą kto, Laura? W spelunie? W życiu!).
Po drugie (i w pewnym sensie sprzeczne z pierwszym): a dlaczego właściwie Massimo nie namierzył jej wcześniej? Podobno ma swoje macki w całej Europie, swego czasu w godzinę potrafił zdobyć wszystkie istotne informacje na jej temat, a tutaj nagle przez półtora miesiąca nic? Budapeszt to taka biała plama na końcu świata, że Massimo nawet nie bierze go pod uwagę?



–  Jeśli  przyjrzysz  się dokładnie  temu, co jest po  lewej stronie, zobaczysz  na pośladku mojego brata  pieprzyk, którego ja nie mam  – odezwał się. – Jeśli popatrzysz  na prawą stronę ekranu, zobaczysz, że w tym samym czasie siedziałem z ludźmi z Mediolanu w ogrodzie.
Tak, bo we wzburzeniu, kiedy wydawało jej się, że nakryła go na zdradzie, akurat miała głowę do tego, by przyglądać się pieprzykom na jego dupie.
Jestem ciekaw jak długo Massimo przyglądał się dupie własnego brata, aż triumfalnie znalazł na niej pieprzyk w miejscu w którym on sam żadnego nie ma. I czy robił to sam czy z całym sztabem, na którego czele stał jego consigliere. A jeszcze bardziej jestem ciekaw jakim cudem Anna znalazła się w tak dobrze strzeżonej posiadłości Massima. Niby zakopali topór wojenny, ale i tak…
Mnie też zastanawia rozdzielczość tego obrazu; zobaczyć pieprzyk na dupie na scenie nagranej w ciemnym pomieszczeniu…



Słysząc  jego głos,  o mało się nie  rozpłakałam – był  tu, czułam jego zapach, ale zupełnie nie słuchałam tego, co mówi.
Standard. Któregoś dnia oznajmi “zabiję cię, Lauro”, a ona tylko będzie się ślinić do seksownego brzmienia jego głosu, w ogóle nie rejestrując treści.



–  Lauro,  kurwa, wstań  i popatrz, a potem  wyjaśnij mi, do cholery, co  się z tobą działo przez te wszystkie  tygodnie! – wrzasnął z opuszczonymi spodniami i wypiętym dupskiem,  kiedy  nie reagowałam.  – Chcesz ode mnie  odejść, to powiedz mi  to w twarz, a nie uciekaj  i nie chowaj się przede mną.  Potraktowałaś mnie jak najgorszego  wroga, a nie męża. A jakby tego było  mało, uznałaś, że jestem idiotą, który zdradziłby cię z kimś, kogo szczerze nienawidzi.
No cóż, w przypadku Massima nie byłabym niczego pewna; skoro mogło znienacka się okazać, że ma bliźniaka, o którym zapomniał powiedzieć, to może zapomniał też wspomnieć, że pogodził się z Anną…



W tym momencie światło w salonie zapaliło się, a don wstał z fotela i stanął przede mną. Podniosłam wzrok i spojrzałam mu prosto w oczy. Był  najpiękniejszym facetem na ziemi. Ubrany w czarne spodnie i golf w tym samym kolorze wyglądał oszałamiająco. Stał i przeszywał  mnie lodowatym wzrokiem; dawno już nie czułam na sobie tego arktycznego lodu. Zmusiłam się, by oderwać od niego oczy, bo jego widok aż  bolał. Przeniosłam wzrok na telewizor. Massimo znów wcisnął play. Wszystko, co mówił, miało sens i cała sytuacja nagle stała się jasna. Przewinął  kilkanaście minut do tyłu i wyraźnie zobaczyłam, jak wstaje od stołu, a po kilku chwilach zjawia się w bibliotece, w której jego brat posuwa Annę.  
Było  mi źle.  Tak potwornie,  jak w tej chwili,  nie czułam się chyba  jeszcze nigdy w życiu.  Zjebałam, zwyczajnie, po ludzku, pomyliłam  się i zjebałam.
No i tak o. Tak wygląda najważniejszy plot twist u Blanki Lipińskiej. Od początku wiemy, że Massimo ma identycznego bliźniaka, wie o tym Laura, wie Olga (aż za dobrze), a mimo to żadnej z tych dwóch tytanek intelektu nie przyszło do głowy, że A MOŻE to był Adriano? Nieeeee, nigdy mu nie wybaczę, przecież WIEM, CO WIDZIAŁAM!



Massimo informuje, że Adriano wyjechał wraz z Anną. Spoiler: więcej go nie zobaczymy, zginie gdzieś poza kadrem. Państwo Torricelli wracają natychmiast na Sycylię, razem z nimi oczywiście Olga i Domenico. Po wejściu do samolotu Laura bierze pigułę na sen, budzi się już na Sycylii w swoim łóżku. Massimo gdzieś zniknął, a ona odbywa poważną rozmowę z Olgą.



–  Cześć  – rzuciłam,  zamykając drzwi  i wślizgując się  do niej pod kołdrę.  – Massimo jest taki wkurwiony,  że nie odzywa się do mnie, wydaje tylko polecenia. Wkurza mnie to.
–  Dziwisz  mu się? Nic  nie zrobił, a  został oskarżony  o zdradę, a przy tym  odebrałaś mu to, co kocha  najbardziej na świecie. Możliwość kontrolowania każdego laurowego kroku? Wybacz, kochanie,  i powiem to tylko  tobie, ale uważam, że  ma rację. Ja na jego miejscu  bym cię chyba zabiła, serio. –  Zamknęła klapę komputera. – Mówiłam  ci, że on tego nie zrobił, ale nie  chciałaś mnie słuchać. Może nauczy cię to wyjaśniania sytuacji, a nie uciekania przed nią.
Powiedziała ta, która od początku aktywnie pomagała jej w ucieczce i też na śmierć zapomniała o istnieniu Adriana.



(…)



Laura chce jechać lekarza, ale okazuje się, że ma ban na opuszczanie posiadłości.
I wielki don Massimo zamiast usiąść, porozmawiać i zrozumieć w jak wielkim szoku była Laura (o tym że nie jest zbyt lotna umysłowo powinien już dawno  się przekonać), woli dalej się fochać. Nawet mi was nie żal, frajerzy.
Przepraszam, a widziałeś w tym opku choć jeden moment, w którym on przejmuje się jej uczuciami?



–  Do dupy  na raki, a  nie na sanki.  
Muszę przyznać, że podoba mi się absurdalność tego powiedzonka.



Jesteśmy  uziemione,  nie wolno nam  wyjść, kluczyków  od auta nie ma, brama  jest zamknięta, łodzi przy pomoście brak, a mur dookoła rezydencji jest za wysoki.
No nie mów, że wszystkiego próbowałaś!
Poproś nowych ochroniarzy o podsadzenie cię przy przechodzeniu przez ten mur. Jeżeli są tak samo kompetentni jak ich poprzednicy, to może nawet pomogą ci wykopać tunel bez zbędnych pytań.



Przez resztę dnia dziewczyny się nudzą, umilając sobie czas zabiegami fryzjerskimi i kosmetycznymi (ekipa oczywiście przyjechała do domu). Wreszcie wieczorem pojawia się Massimo.



–  Jestem  na ciebie  wściekły, Mała.  Jeszcze nikt nigdy  nie doprowadził mnie do  takiej furii. Chciałbym, żebyś  wiedziała, że przez ciebie musiałem  pozbyć się najlepszych ludzi, którzy  was nie upilnowali.
Najlepszych… ludzi…



https://otvet.imgsmail.ru/download/257246058_8a5d2074b77a2ddfaa356d5c31ad8a48_800.gif



Laura usiłuje przeprosić Massima w jedyny znany sobie sposób, ale ten odrzuca jej awanse. Jednak kiedy wymyka jej się informacja, że ciąża była zagrożona (fakt, połowę pobytu w Budapeszcie spędziła w łóżku), dostaje ataku szału i rycząc z wściekłości leci gdzieś do piwnicy. Laura go śledzi.



Po  cichu  podeszłam  do kolejnej ściany i wychyliłam się zza niej, by zobaczyć, co się dzieje. Moim  oczom ukazało się coś na kształt klatki, a w środku niej Massimo i jeden z naszych ochroniarzy. Okładali się pięściami, a raczej to  Czarny niesamowicie go tłukł. Mimo że różnica wagi między nimi była znaczna, don nie miał najmniejszego kłopotu z rozerwaniem go na strzępy.
Wiecie co, to strasznie nudny i płaski opis jak na kogoś, kto pracuje przy KSW i może się przyglądać walkom z bliska.  
Cała para idzie tu w opisy ciuchów i seksu, reszta nie jest warta aŁtorczynej uwagi.



Kiedy  jego przeciwnik  podnosił ręce w geście  kapitulacji, do klatki wchodził kolejny człowiek, a Massimo zaczynał od nowa.
Najwidoczniej Massimo to nadczłowiek o niesamowitej wytrzymałości albo jego ludzie boją się oddawać. Za tym drugim zdaje się przemawiać to, że nigdy nie widzimy Massia choćby z siniakiem na twarzy.
Ot, takie żywe worki treningowe.



Nie  miałam  pojęcia,  że potrafi  się bić, byłam  przekonana, że ma  od tego ludzi. Jak widać,  nie myliłam się.
Tak, NIE myliłaś się, to jego ludzie tłuką się teraz między sobą.



Jego  ciało faktycznie  było niesamowicie rozciągnięte,



 miał  doskonałą  kondycję, ale  nigdy nie przypuszczałam,  że zawdzięcza to walce. Wykonywał  bardzo wysokie kopnięcia i efektownie  wykorzystywał klatkę, by pokonać przeciwnika. Nie powiem –  ten widok był dość seksowny i nawet to, że Massimo był skrajnie wściekły, nie robiło mi różnicy.
Massimo ślizgał się na podłodze mokrej od krwi, chrzęst łamanych szczęk przeplatał się z cichym stukotem wybitych zębów, ludzie zwijali się z bólu. “Mrau”, pomyślała Laura.



Kiedy sparringpartnerzy Massima odchodzą, Laura wychodzi z kryjówki, kusząc skąpą koszulą i koronkową bielizną; tym razem gałązka oliwna zostaje przyjęta.
(…)
–  Tak  bardzo  cię kocham…  – wyszeptał. –  Uciekając, wyrwałaś  mi serce i zabrałaś ze sobą na te wszystkie tygodnie.
Szkoda, że to tylko przenośnia.



Gdy  to usłyszałam,  dalsze słowa uwięzły  mi w gardle, a do oczu napłynęły  łzy. Mój cudowny silny mąż obnażał  się teraz przede mną, karząc mnie szczerością.  Jego dolna warga wycierała każdą płynącą po moim policzku kroplę.
–  Umrę  bez ciebie  – powiedział,  a jego kutas znów  zaczął poruszać się we mnie. – Poważnie, bez posuwania cię minimum dwa razy tygodniowo padnę trupem, tak powiedział lekarz.



Nie  chciałam  dochodzić,  poza tym nie  miałam na to zupełnie ochoty  po słowach, jakie usłyszałam. Chciałam  tylko, by nasycił się tym, czego tak brutalnie pozbawiłam go kilka tygodni temu.
– Nie tutaj – wydyszał, unosząc mnie z maty i biorąc na ręce. Nagi  przeszedł przez pierwsze pomieszczenie i mijając drugie, chwycił  jeden z ręczników leżących na półce. Postawił mnie na moment, a  kiedy owinął nim biodra, ponownie wziął mnie na ręce i ruszył schodami na górę. Niósł mnie korytarzami bez słowa, skręcając co  chwilę w jakieś drzwi. W końcu dotarł do biblioteki i ułożył mnie na dywanie obok ledwo już tlącego się kominka.
Mam nadzieję, że Laura została tu przyniesiona w roli pniaczka.



A teraz… Rzygaliście już dzisiaj? Nie? No to lecimy po wiaderka, szybciutko, szybciutko!



–  Pierwszej  nocy, kiedy  chciałaś uciec  i powaliłem cię  dokładnie w tym miejscu,  myślałem, że nie dam rady.  – Zrzucił ręcznik i powoli zaczął  wsuwać się we mnie. – Kiedy twój szlafrok  rozchylił się, jedyne, o czym marzyłem, to to,  aby w ciebie wejść. – Jego wielki kutas zanurzył  się do końca, a ja jęknęłam, odrzucając głowę w tył.  – Pragnąłem cię wtedy do tego stopnia, że zabijając człowieka,  miałem przed oczami to, jak cię pieprzę.
Wow, jeśli chodzi o zabijanie, to Massimo wpadł już w niezłą rutynę.



–  Ciało  Czarnego  poruszało się  coraz szybciej, a w moim zaczęło narastać napięcie.  – Później, kiedy straciłaś przytomność i przebierałem cię…
–  Kłamca  – przerwałam  mu, głośno dysząc.  Pamiętałam, jak powiedział, że przebrała mnie Maria.
E tam, a żeby to pierwszy raz cię okłamywał…
Ta Maria, której nikt nigdy nie widział?



–  …zanurzyłem  w tobie palce,  byłaś taka mokra.  I mimo że nieprzytomna, jęknęłaś z rozkoszy, kiedy poczułaś je w sobie.
Wiecie co, te leki uspokajające naprawdę działają, czuję się… NA LITOŚĆ BOSKĄ, KSIĄŻKO!!!. Nawet nie będę tracił czasu na tłumaczenie, dlaczego to wyznanie jest paskudne i dlaczego nie ma w tym nic podniecającego. Nie, dość. Dawaj mi to wiadro Kuro, tylko żeby było duże.
– Zboczeniec – wyszeptałam.



Nie, Laura nie dała mu w ryj, nie oburzyła się ani odrobinę, przeciwnie, była przeszczęśliwa, że znów może się z nim seksić. Ech, ałtorko, ałtorko…



(…)
Rozmawiają; Massimo szaleje z niepokoju na każdą wzmiankę, że ciąża mogła być zagrożona ze względu na chore serce Laury (o którym jakże wygodnie właśnie sobie przypomniała), chce natychmiast wzywać lekarza, wreszcie ona jakoś go uspokaja. Wydaje się mieć absolutnego świra na punkcie swojego dziecka, rozmawia z brzuchem Laury (“Opowiadam  mojemu synowi, ile niezwykłych rzeczy go tu czeka, na kogo będzie musiał uważać, a kogo może się pozbyć.”), ale gdy przychodzi co do czego…



Czarny opadł na kolana i wtulił głowę w mój brzuch.
– Odchodzę od zmysłów na myśl, że tobie albo dziecku coś się może stać. Chciałbym, żeby już się urodziło i żebym mógł…
– …oszaleć do reszty – dokończyłam za niego. – Kochanie, przestań ciągle się zamartwiać, ciesz się tym, że masz mnie na wyłączność, bo za kilka miesięcy będę zajęta bieganiem za śliczną małą istotką.
Podniósł  głowę i popatrzył  na mnie. W jego spojrzeniu  czaiło się coś całkiem nowego.
–  Sugerujesz,  że nie będziesz  mieć czasu dla mnie?  – zapytał oburzony.
–  Kochanie,  pomyśl, będę  matką małego dziecka,  ono wymaga atencji cały  czas, jest całkowicie zależne  ode mnie, więc odpowiadając na pytanie: tak, będę mieć dla ciebie mniej czasu. To naturalne.
–  Będzie  miało niańkę  – obruszył się  obrażony, wstając  z kolan i idąc w stronę  drzwi, do których ktoś pukał.  – Jeśli będę miał ochotę zerżnąć  cię, żaden człowiek, nawet nasze dziecko,  nie przeszkodzi mi w tym.
Priorytety.
No ba. I pewnie zaraz po porodzie też będzie chciał.
Zaraz, na szpitalnym łóżku, gdy pielęgniarka jeszcze nie zdąży wynieść noworodka z sali.
–  Panie Torricelli, co pan robi, jeszcze łożysko!
ZEJDŹ MI Z DROGI, PYLE MARNY. Bang, bang.
(…)



Rozdział 7



Rano Massimo i Laura zaczynają rozmawiać o walkach MMA, a ona wspomina faceta, z którym kiedyś się spotykała (oczywiście wspomina wyłącznie w myślach):



Kiedyś  Olga spotykała  się z jednym takim,  który to trenował, i wymyśliła,  że fajnie by było, gdybym na te  randki chodziła razem z nią. Więc znalazła  mi chłopaka – miał na imię Damian, i zdecydowanie  był gorącym towarem. Ogromny łysy zawodnik MMA wyglądał  jak gladiator.
Dwóch Damianów walczących w MMA pasuje do tego opisu i myślę, że jeden z nich mógłby się poczuć nieswojo czytając ten fragment. Tym bardziej, że opis pasuje też w sumie do Martina, byłego Laury…



Niebieskie  oczy, duży,  złamany nos i  niewiarygodnie ponętne  usta, którymi wyczyniał  cuda. Wspaniale się bawiliśmy;  w ogóle był świetnym człowiekiem,  dobrym i zaskakująco mądrym. Zaskakująco,  bo stereotyp o tych ludziach podpowiadał troglodytę  bez szkoły, natomiast on był o wiele inteligentniejszy  niż ja i lepiej wykształcony.
Nie żeby miał jakoś szczególnie wysoko zawieszoną poprzeczkę…



Gadka szmatka, Laura stwierdza, że chętnie zobaczyłaby taką walkę na żywo i cóż się okazuje! Za kilka tygodni gala MMA odbędzie się w Gdańsku, wobec czego państwo Torricelli postanawiają się na nią wybrać, a przy okazji odwiedzić brata Laury, który najwyraźniej tam mieszka. Tymczasem właśnie jest 6 grudnia, więc Massimo postanowił zabawić się w Mikołaja i obsypać wszystkich prezentami, włącznie z rodziną Laury (która, przypomnę, nadal nie wie, że jest on jej mężem). Nie szkodzi, że jako Włoch powinien raczej zaczekać do 6 stycznia i pobawić się w Befanę; najwyraźniej poznał już doskonale polskie zwyczaje.
Mama Laury dostaje wypasioną torebkę z ostatniej kolekcji Fendi, tata teleskop, a brat bilety na mecz Manchesteru United. Skąd Massimo wiedział, co kupić i co się będzie podobało? Ano, jego ludzie sprawdzili jej konto i na co wydaje pieniądze… Dzwoni mama Laury, podziękować jej za prezenty; ta plącze się w zeznaniach, skąd miała tyle kasy (w wersji dla rodziny wciąż jest po prostu pracownicą hotelu, a Massimo jej szefem), Massimo przejmuje rozmowę i uspokaja mamuśkę, ta jest przeszczęśliwa, że znów są razem.  



(…)



Rozdział 8



Całe towarzystwo jedzie do posiadłości niejakiego don Matteo, gdyż Massimo doszedł do wniosku, że dobrze by było, gdyby Laura nauczyła się strzelać, a ten ma w swej posiadłości strzelnicę.
Jakiś don ma na chacie coś, czego w swojej willi nie ma Massimo!?



Po  kilkunastu  minutach i kilku  głębszych wdechach stałam  ze słuchawkami na uszach, obserwując,  jak Czarny bierze do ręki broń. Don Matteo  stanął obok, przytrzymując moje ramię, jakby się  bał, że będę potrzebowała wsparcia.
Massimo  stanął na  szeroko rozstawionych  nogach i załadował naboje  do pistoletu Glock kaliber  9 mm.
Zdaje mi się tylko, czy autorka podała kaliber tylko po to, by brzmieć mądrze? No i co to za włoski gangster strzelający z glocka, pffff #teamberetta.



 Nie  miał na  sobie słuchawek, a  zamiast ochronnych okularów  miał na nosie aviatory Porshe.
Maczo mężczyzn nie obowiązuje żadne BHP czy inne przepisy ochronne.
A bestsellerowych autorek – ortografia.
Pistolet austryjacki, aviatory “Porshe” z Niemiec, mało włoski ten Massimo. Pewnie jeszcze od pizzy i pasty woli sznycla i wurst.



Wyglądał  męsko, cudownie,  zniewalająco i tak  seksownie, że byłam gotowa  uklęknąć przed nim i zrobić  mu laskę.
Nowość.



Nagle  jego dzisiejszy strój  nabrał zupełnie nowego  sensu i złożył się w całość,  kiedy trzymał w rękach broń. Już nie przerażał mnie ten widok, tylko kręcił i odbierał zdolność  logicznego myślenia.
Logiczne myślenie. Laura. Wybierzcie jedno.



Niebezpieczny,  władczy, brutalny  i mój; w podbrzuszu  tańczyły mi motyle, a  w głowie szumiała krew,  byłam napalona.
Może to dzieciak kopie, bo mu się hałasy strzelnicy nie podobają? Serio, który facet świrujący na temat przebiegu ciąży, która była zagrożona, zabiera swoją partnerkę na strzelnicę?



Boże,  jakie to  proste, pomyślałam,  nie musi robić nic,  a ja patrzę na niego i nogi mam jak z waty.
Jak Izabela Łęcka zakochana w posągu Apollina. W sumie, to było zdrowsze…



(…)
Laurze zbiera się na filozofowanie:



–  Massimo,  to jest wielka  odpowiedzialność trzymać  broń w dłoniach. Świadomość,  że można zabić z tego żywą istotę,  zmienia zupełnie sens tej czynności. Jej  siła, moc, potęga… Przeraził mnie respekt, jakiego wymaga strzelanie.
Czarny  stał, kiwając  głową, a jego spojrzenie  zdawało się zdradzać dumę.
–  Imponuje  mi twoja mądrość,  Malutka – szepnął, całując  mnie delikatnie. – A teraz wracamy do lekcji.
Mam nadzieję, że w ekranizacji po każdym takim tekście Massimo mrugnie porozumiewawczo do kamery.
(…)



– Wierzysz w przeznaczenie, Olo?
–  Wiesz,  że myślałam  o tym samym.  Zobacz, jakie to  niesamowite, jeszcze  pół roku temu nasze  życie było takie spokojne,  poukładane w swoim chaosie i  zwyczajne. A teraz leżymy ogrzewane  promieniami grudniowego słońca na Sycylii.  Nasi mężczyźni to mafiosi, alfonsi i mordercy.  – Poderwała się z miejsca i usiadła, niemal spadając z  leżanki. – Kurwa, jakie to wszystko posrane, no bo zobacz,  oni są złymi ludźmi, a my kochamy ich za to, jacy są, więc  my także jesteśmy złe.
Skrzywiłam  się, słysząc  te słowa, ale  zasadniczo było w  nich wiele prawdy.
Jak one czasem mają te przebłyski… tylko, kurnać, nic z tego nie wynika.



–  Ale  my ich  przecież nie  kochamy za to,  co robią złego, tylko  co dobrego.
Czyli za te wszystkie kozaczki, białe samochody i mieszkania. Ciekawe, ilu ludzi było torturowanych, a ilu zabito, żebyś ty mogła się zachwycać się, jak cudowny jest Massiu.
Żeby jeszcze był jakimś filantropem, przynajmniej na pokaz, albo łożył na sieroty po zabitych żołnierzach mafii, czy cuś.



Jak  można  kochać kogoś  za to, że kogoś  zabił? Poza tym każdy  robi coś złego, tylko skala  jest inna. Weźmy na przykład mnie. Pamiętasz, jak w piątej klasie kopnęłam w twarz Rafała, tego blondyna, bo dzióbał cię szpilką? To też nie było dobre, a kochasz mnie wciąż.
– Ja pierdolę. – Olga przewróciła oczami.
No i się Oldze nie dziwię, bo nie wiem jak można porównywać kopnięcie kogoś w czasach szkolnych z mordowaniem, handlem narkotykami, bronią i ludźmi (o tym Massimo ostatnim pewnie nie wspomina, ale obecnie jest to bardziej opłacalne dla sycylijskiej mafii niż narkotyki i broń).
Ojtam, ojtam, mogą sobie być Hitlerem i doktorem Mengele do spółki, byleby nie rżnęli innych dup, bo tego im dziewczyny nie wybaczą!  



W drodze powrotnej okazuje się, że hojny mężuś kupił Laurze nowe mieszkanie – ba, mieszkanie, od razu całą kamienicę w Messynie. Laura, oczywiście, wyraża wdzięczność w najbardziej naturalny dla niej sposób…
Btw, ciekawe co stało się z poprzednimi lokatorami.



– Mocniej – wyszeptałam niemal bezdźwięcznie.
– Nie prowokuj mnie, Mała. Wiesz, że nie mogę.
Tak cholernie brakowało mi agresywnego Massima. To było jedyne, czego  nienawidziłam w ciąży – że od jakiegoś czasu nie mógł mnie zwyczajnie  pieprzyć tak, jak lubiłam najbardziej. On także nie był w pełni usatysfakcjonowany,  ale ważniejsze od dobrego rżnięcia było dla niego dobro dziecka.
Troskliwy, kochający tatuś.



(…)



Rozdział 9



Przy śniadaniu w posiadłości Olga i Laura licytują się prezentami:



–  Dostałam  rolexa – oznajmiła,  machając mi przed twarzą  ręką. – Różowe złoto, masa perłowa i diamenty. A ty co dostałaś?
– Dom – wymamrotałam między gryzami.
Ola  zrobiła  wielkie oczy  i tak głośno przełknęła  ślinę, jakby ktoś przyłożył jej do szyi mikrofon.
– Co do… sta… łaś…? – wyjąkała z niedowierzaniem.
– Dom, kurwa, głucha jesteś?
–  Zajebiście,  ja dostałam zegarek,  a ty dom. – I gdzie  tu sprawiedliwość?
–  Zajdź  w ciążę  z mafiosem,  wyjdź za niego  za mąż, a następnie toleruj  apodyktycznego dupka wymachującego  bronią, to dostaniesz zamek, gwarantuję.
Obie zaniosłyśmy się śmiechem, przybijając w górze piątkę.
*Dograny sztuczny śmiech publiczności*



Następnie Laura wybiera się do lekarza, oczywiście w towarzystwie Massima. Wyniki ma świetne, ciąża nie jest w żaden sposób zagrożona, więc muszą zadać to najważniejsze pytanie:



–  A seks?  – Czarny ponownie  przeszył Venturę wzrokiem mordercy.
Kogo? 😀



Myślę,  że nawet  jeśli powinnam  pościć do końca  ciąży, w tym momencie lekarz nie odważyłby się powiedzieć mu tego.
No ba, jak będzie miał ochotę ją zerżnąć, to ją zerżnie, nic mu nie przeszkodzi, ani dziecko, ani stan jej zdrowia.



– Jeśli pyta pan, czy są przeciwskazania, to nie, nie ma.
–  I każda  intensywność,  że tak powiem,  jest dozwolona? – dopytywałam z oczami w podłodze.
A butem pewnie już wywierciła w niej dziurę.
 
Uniosłam  wzrok i zobaczyłam,  jak doktor wodzi wzrokiem,  patrząc to na mnie, to na Massima.
Boże,  pomyślałam,  jeśli będziemy  tak się pierdolić  z tematem jak matka z łobuzem, to w życiu się nie dowiem i będę jeszcze przez prawie pół roku dymana należycie tylko w połowie. Wzięłam głęboki oddech.
–  Panie  doktorze,  zapytam wprost:  lubimy ostry seks,  możemy go uprawiać?
Twarz  Ventury  poczerwieniała,  on sam zaś wydawał  się szukać odpowiedzi w  papierach, którymi się zasłonił.  Mimo że był ginekologiem i tego rodzaju  rozmowy odbywał kilka razy dziennie, niezbyt  często pewnie rozmawiał z głową rodziny mafijnej  o tym, jak mocno chce pieprzyć swoją żonę.
Całkiem możliwe, że stresował go też Massimo celujący do niego z broni za plecami Laury.



– Możecie państwo uprawiać każdy seks, jaki chcecie.
I to była właściwa odpowiedź, doktorku! Wygrał pan życie!
Pewnie gdy tylko państwo Torricelli wyjdą z gabinetu, doktor Ventura otrze zroszone potem czoło, zadzwoni do domu i powie zdziwionej żonie, że się przeprowadzają. I to jutro. Jak najdalej, na przykład do Wenecji. Albo Argentyny. Lepiej dmuchać na zimne.



Massimo  z gracją  podniósł się  z krzesła i pociągnął  mnie za sobą w stronę drzwi tak szybko, że nawet nie zdążyłam się pożegnać. Niemal wybiegliśmy  na ulicę, gdzie chwycił mnie i przyparł do pierwszej napotkanej ściany.
–  Chcę  cię pierdolić…  teraz! – wysapał  wprost w moje usta, zamykając  je zachłannym pocałunkiem. – Zerżnę  cię tak, żebyś poczuła, jak bardzo za tym  tęskniłem. Chodź. – I ciągnąc mnie za rękę, pobiegł  w stronę samochodu, po czym wrzucił mnie do środka,  a sam się nieomal teleportował, tak że nim zdążyłam zapiąć  pas, pędził już wąskimi uliczkami w kierunku autostrady.
Trochę odetchnęłam z ulgą, bo byłam przekonana przez chwilę, że faktycznie weźmie ją tam na ulicy, przyciśniętą do ściany, na oczach wszystkich przypadkowych przechodniów.



(…)



–  Najpierw  cię umyjemy  – oznajmił, stawiając  na podłodze w pięknej, klimatycznej  łazience. – Nie mogę znieść zapachu  innego mężczyzny na twoim ciele.
Wybuchnęłam  śmiechem. Nie  sądziłam, że gumowa  prezerwatywa albo głowica od USG mają w ogóle jakiś zapach.
– Massimo, to tylko lekarz.
–  To facet,  podnieś ręce.  – Pospiesznie zdjął  ze mnie kaszmirowy sweterek,  który miałam na sobie, a potem  stanik, spódnicę i figi. Wszystko wylądowało  na podłodze. – Moje! – mruknął, omiatając dzikim spojrzeniem moje nagie ciało.
Zdecydujcie się, czyje.
Ja się w ogóle dziwię, że przy takim nastawieniu on jej pozwolił pójść do ginekologa-mężczyzny. Czy na całej Sycylii nie praktykuje żadna ginekolożka?



(…)



Jadą do domu w Messynie, bo tam jest pusto, nikogo poza nimi, i nikt nie usłyszy ich wrzasków. Laura przypomina Massimowi, że pozostały jej do wykorzystania jeszcze 32 minuty z obiecanej kiedyś godziny. Massimo właśnie szykował się do tego, by ją przypiąć do łóżka, ale teraz to ona wykorzystuje te więzy.
Zbliżamy się do sceny, którą autorka w wywiadzie dla CKMu określiła jako najostrzejszą z punktu widzenia mężczyzny, sceny, która miała sprawić, że każdy czytający ją samiec zaciśnie zwieracze. Panie i w szczególności panowie, przygotujmy się!



Faktycznie, mechanizm  był dość prosty, natomiast  na tyle skomplikowany, że samodzielne uwolnienie się z więzów było niemożliwe.
– Sprytnie – powiedziałam, na powrót zapinając opaskę.
– Dziękuję, sam to wymyśliłem.
– Czyli znasz sposób, by się uwolnić?
Massimo zamarł, a przez jego twarz przebiegł cień niepokoju.
–  Z tego  nie da się  uwolnić. Nigdy  nie zakładałem, że  będę tym unieruchomiony.
Haha. Hahahahaha. Ha!



Kilka  sekund zastanawiałam  się, czy mówi prawdę,  ale spojrzawszy w jego lekko  przerażone oczy, wiedziałam, że  nie kłamał.
I po co ten stres? On chyba naprawdę myśli, że Laura odetnie mu to i owo. Albo założy męski pas cnoty i wyrzuci kluczyk do morza.



Ucieszyło mnie to i wystraszyło jednocześnie. Dobrze wiedziałam, co chce zrobić (on?), wiedziałam  także, że Czarny  w życiu się na to  nie zgodzi, a kiedy go uwolnię – co było nieuniknione – zemści się srodze.
Ta cała scena wygląda, jakby Laura planowała zabójstwo.
Zabójstwo jak zabójstwo, w końcu wspomina też o jego uwolnieniu, ale przynajmniej jakieś srogie BDSMy.



–  Czy  jest coś,  czego mi nie  wolno? – spytałam,  z wolna ściągając jego  spodnie i w duchu modląc się, by nie wpadł na  to, co zamierzałam zrobić.
Massimo  myślał przez  chwilę i kiedy  nie przyszło mu nic  do głowy, pokręcił nią przecząco.
–  Doskonale.  – Jego bokserki  razem ze spodniami  wylądowały na podłodze, a ja pochyliłam się nad nim.
(…)
– Massimo? – zapytałam szeptem. – Jak bardzo mi ufasz?
Czarny otworzył oczy i wbił we mnie owładnięte żądzą spojrzenie.
– Bezgranicznie. Weź go do buzi.
Ufam, że go nie odgryziesz!



Zaśmiałam  się tylko szyderczo  i przejechałam językiem  jego wyschnięte wargi. Próbował złapać go zębami, ale byłam szybsza.
–  Chcesz,  żebym ci  obciągnęła?  – Prawą ręką  mocno złapałam jego członek,  a lewą chwyciłam za szczękę.  – Poproś! – nakazałam przez zaciśnięte zęby.
– Nie przeginaj, Mała – warknął wprost w moje usta, nadal usiłując je złapać.
Fajna prośba, taka bardzo… prosząca.
Nikt was nie widzi, Massiu, już nie musisz grać ubermaczo.



– Dobrze, donie, to będzie najlepsza laska w twoim życiu.
Wypuszczając  penis z dłoni,  zaczęłam się wolniutko  obniżać, aż znalazłam się  głową tuż nad jego twardym  jak stal fiutem, po czym objęłam  go ustami i zaczęłam mocno ssać. Chyba  jeszcze nigdy nie robiłam laski z taką prędkością.  
Słychać było tylko świst!
Nie świst, a grom towarzyszący pokonaniu bariery dźwięku. Lepiej dla Massima, żeby jego stalowy fiut był dobrze przytwierdzony do reszty.



Czarny  pojękiwał,  mamrotał i szarpał za więzy.
ON WIE, ON JUŻ WIE, CO GO CZEKA!!!
Łaskotki!?



–  Rozluźnij  się, kochanie  – powiedziałam,  oblizując wskazujący palec i wsuwając go między jego pośladki.
Ciało Massima zesztywniało, a on sam przestał oddychać.
Umarł?
Zabiła go z palcem w dupie.



Moja  ręka nie  zdążyła się  nawet zbliżyć  o centymetr, gdy  potężne dłonie Czarnego  chwyciły mnie, obracając  na plecy. Zaskoczona leżałam pod nim, patrząc na jego wściekłe czarne oczy.
Ale jak to? Przecież podobno z tych więzów nie można było się samemu uwolnić…?
Kłamał, znowu, najmniejsze zdziwienie świata.



Wisiał tak nade mną  bez słowa, przeszywając  mnie na wylot spojrzeniem.  Głośno przy tym dyszał, a jego czoło rosił pot.
I to tyle. Jak tam wasze zwieracze?



–  Nie  podobało  ci się, kochanie?  – zapytałam słodko,  robiąc głupiutką minkę.
Don  nadal  milczał,  dysząc nade  mną, a jego dłonie  coraz mocniej zaciskały się na moich nadgarstkach.
Tak sobie myślę, co odstawi Massimo, gdy  będzie musiał zbadać sobie prostatę.
Prawdziwi ubermaczo nie mają prostaty!



Zamknęłam  oczy, nie chcąc  już dłużej patrzeć  na jego gwałtowną reakcję,  i wtedy poczułam, jak zapina  mi więzy. Po czym materac ugiął się  i kiedy otworzyłam oczy, odkryłam, że  jestem sama. Z łazienki dobiegał szum wody  płynącej pod prysznicem. Zajebiście, w połowie akcji poszedł się umyć, pomyślałam. Czy aż tak bardzo przegięłam?
Aż popuścił z wrażenia.



Nie chciałam  zrobić mu krzywdy,  a jedynie udowodnić coś  w dość niekonwencjonalny sposób.  Czytałam kiedyś o męskiej anatomii (a co, myśleliście, że tylko poznaję ją w praktyce?) i  dowiedziałam  się, że pewne  eksperymenty mogą  być dla facetów równie  przyjemne, co dla kobiet,  a nawet bardziej. No, może  nie dla najbardziej męskiego faceta  na ziemi, ale większości pewnie sprawiłyby przyjemność.
Paradoksalnie – “najbardziej męski facet na ziemi” (kimkolwiek jest, bo z pewnością to nie Massimo) nie powinien mieć najmniejszego problemu z takimi eksperymentami. Mając spokojną pewność swojej męskości wie, że w ten sposób jej nie utraci (i nic nikomu nie musi udowadniać). Przeciwnie, nerwowa reakcja Massima świadczy, że ma pod tym względem jakieś problemy.



–  Ostatni  raz miałaś  nade mną kontrolę  – usłyszałam głos, który wyrwał mnie z rozmyślań.
No i tak się skończyła wielka scena męskiego anala, która miała zszokować czytelników i wyrwać ich z butów, być takim złamaniem tabu i co tam jeszcze nie. Ot, czubek palca Laury między pośladkami Massima.
W sumie to ciekawe, jak autorka rozpisuje się o łamaniu tabu, nudnogrzecznym Greju i chęci naruszenia granic… Po czym nie prezentuje nic ponad to, co można znaleźć w byle kioskowym harlequinie o panu i niewolnicy.
Aż się zaczęłam zastanawiać, jak dokładnie Massimo się myje… Bo na przykład (z pewnością chcieliście to wiedzieć) słyszałam, że istnieją grupy wsparcia dla kobiet, których partnerzy tak bardzo boją się zgejowacenia, że nawet nie myją tyłków. Własnych.
Kuro, byłaś chyba w dziwnych miejscach… Tak sobie myślę, że może za tą sceną kryje się jakaś analna trauma, którą ma Massimo? Zapowiedź wątku w kolejnym tomie? Może nasz super facet był kiedyś zmuszany do uległości?



No cóż, wieczór kończy się tym, za czym Laura tak tęskniła, czyli ostrym i brutalnym rżnięciem jej przez Massima. Nie przeszkadzajmy jej w wypełnianiu obowiązków małżeńskich.



Z wielkiej białej plamy w centralnej Europie pozdrawia mafia analizatorska,

a Maskotek zapuścił wąsa i smaży langosze, nucąc czardasza.

170 komentarzy do posta “65. Wielka ucieczka, czyli nie ma takiego miasta Budapeszt! (Ten dzień, 2/3)

  1. Kurwa mać.
    Naprawdę, to jedyny komentarz, który opisuje moje odczucia w stosunku do tego potworka. To jest tak bezgranicznie głupie, chore i obrzydliwe, że nie jestem w stanie wypowiedzieć się inaczej, niż rzucając inwektywami na wszystkie strony. Grej przy tym to arcydzieło -.-
    A ten don Matteo od strzelnicy zwizualizował mi się jako ten słynny włoski księżulo z serialu. Z Glockiem. Perfekcyjny role model dla ojca Mateusza 😀
    Ja was podziwiam, że jeszcze jesteście w stanie brnąć przez to bagno. W razie czego mogę podesłać łyski, w Anglii tego nie brakuje 😉

  2. Vahu, spełniam Twoje życzenie o ficzku, oto i on:

    Szare marmury ścian, długie kolejki do okienek przypominające znawcom tematu wczesną komunę i bankomaty oblężone niczym Grenada przez wojska hiszpańskie (były to bowiem godziny szczytu, których istnienia Laura dotąd jakoś nie zauważała), tworzyły razem z ludzkimi głosami szum podobny do szumu morskich fal.
    Porucznik Shinra Kyōtora, tego dnia cieszący się wolnością od obowiązków w ambasadzie japońskiej, postanowił podjąć pieniądze z konta założonego swego czasu w polskim banku (na wszelki wypadek, jak zawsze powtarzał) w celu zakupienia młodszej siostrze prezentu z okazji jej dwudziestych już urodzin. Wychodził właśnie na korytarz, gdy usłyszał za plecami znajomy głos. Odwróciwszy się, ujrzał uśmiechającego się promiennie podstarzałego już mężczyznę obciętego na jeża i odzianego w garnitur.
    – Panie Lovelace!
    – Panie Kyōtora!
    Wymienili między sobą silne uściski dłoni. Simon Lovelace, znany w Polsce jako Szymon Piekarz, był od lat zaufanym pracownikiem banku i znajomym porucznika od czasów, gdy ten pierwszy raz odwiedził ten kraj ze świętej pamięci kapitanem Hikoshim. Był też człowiekiem świadomym faktu, że im bardziej Europejczyk starał się opanować wschodnie wytyczne co do niskości ukłonów, tym bardziej mu to nie wychodziło – zresztą jego japoński towarzysz wyznawał zasadę, że kiedy wchodziło się między wrony, należało krakać jak i one.
    – Miło mi pana widzieć – zaczął banalnie rozmowę Piekarz. – Jak miewa się Akemi?
    Akemi była młodszą siostrą porucznika, od roku studiującą już historię na jednej z tokijskich uczelni.
    – Radzi sobie świetnie, właśnie dostała stypendium cesarskie… – uśmiechnął się Japończyk. Jak wszyscy mieszkańcy tego kraju, miał charakterystycznie skośne oczy, żółtą cerę i rysy twarzy – różnił się jednak od nich wysokim wzrostem, odziedziczonym po którymś z samurajskich przodków, i długimi włosami spiętymi w koński ogon. Dzięki kontaktom jego oczy wyróżniały się jasnobłękitnym kolorem – młody mężczyzna uważał bowiem, że dodaje mu to rysu pewnej europejskości, tak przydatnej w jego pracy.

    • Gdy zaczęli rozmawiać o sukcesach Akemi w interpretacji etiud Chopina i o nowej pracy wnuczki pana Lovelace, tak skupili się na temacie, że nie zauważyli bladej ze złości kobiety wyprowadzanej przez ochroniarzy i dopiero głośne, wulgarne przekleństwa autorstwa owej niewiasty zwróciły ich uwagę. Porucznik uniósł wysoko brwi, ale nie skomentował tego w żaden sposób.
      – Ciekawe, co się stało? – zastanowił się na głos pan Lovelace.
      – Zaraz się dowiemy – mruknął flegmatycznie Shinra, obserwując uważnie korytarz. Rzeczywiście, po chwili minął ich zirytowany mężczyzna; porucznik przypomniał sobie, że nosi on krótkie, przyjemne nazwisko Taba i jest tutejszym dyrektorem. Właśnie irytował się na głos, mówiąc do telefonu:
      – …i proszę mi następnym razem nie zawracać głowy takimi bzdurami! Tym razem nie…tak, proszę wezwać policję. I proszę powiedzieć wszystko na ten temat. Tak, kazałem ją zatrzymać ochronie. Podała nazwisko Laura Biel. Tak, Laura Biel. I niech pani…tak, proszę zastrzec to konto, a następnie powiadomić właściciela! Pan Torricelli…
      Porucznik wzruszył ramionami. Piekarz alias Lovelace powtórzył ten gest. Co ich to obchodziło?
      – Zobaczymy się wieczorem na sushi? – zaproponował pracownik banku, gdy już przyszło do pożegnań. Shinra zastanowił się nad tym.
      – Oczywiście. Proszę zabrać też wnuczkę. Akemi będzie zachwycona.
      Kiedy wychodził, pod budynkiem banku akurat zatrzymał się radiowóz.
      Oparł się o chłodną, kamienną ścianę. Postawił teczkę ostrożnie na ziemi, po czym wyjął papierosy i starannie zapalił jednego.
      Torricelli, co?
      Jego przyjaciel z Interpolu będzie zachwycony.

    • Jesteś zdecydowanie zbyt uprzejma, droga Kasiu. 😉 Ale cieszę się, że choć kilku osobom, w tym i Tobie, mogłem tym dzieuem zrobić choć nieco wieczór. 😉

    • Linkowałem artykuł z WP o tym pod poprzednią analizą, ale za wykop dziękuję – tam też jest dużo rzeczy, których nie wiedziałem, na przykład o donnie Gambino i jej podobieństwie do filmowej Carmeli :O
      Pod poprzednimi analizami pisałem o donie Cascio-Ferro, też wspominanym w komentarzach – don Cascio-Ferro to ten, który ponoć osobiście zabił Joe Petrosino: Biografia don Vita
      "Ponosi odpowiedzialność za śmierć w 1909 r. Josepha Petrosina – nowojorskiego detektywa, który tropił włoskich przestępców i gromadził dowody umożliwiające ich deportację ze Stanów do Włoch. Najprawdopodobniej sam wykonał wyrok (niczego mu nie udowodniono). W książce Claire Sterling Don Vito przypisywał wyłącznie sobie zamordowanie Petrosina. Powiadał, że był on (Petrosino) odważnym przeciwnikiem, który nie zasłużył sobie na niegodną śmierć z ręki zwykłego zabójcy (sicario). Don Vito wypowiedział te słowa niedługo przed wybuchem I wojny światowej"

  3. W swojej bibliotece na UMK znalazłem jeszcze takie coś:
    "Mafia na wojnie : nieznany sojusznik aliantów / Tim Newark ; [tłumaczenie Jan Szkudliński]."
    Generalnie kwestia mafii w czasie wojny to też bardzo ciekawa sprawa 😀
    "W roku 1943 na Sycylii wylądowali Alianci, wielu mafiosów zaangażowanych zostało (świadomie lub nie) przez Amerykanów – a właściwie władze wojskowe tj. Wojskowy Zarząd Sprzymierzonych AMGOT – do zajęcia stanowisk w lokalnej administracji oraz do walki z komunistami. Trzy lata później, za okazaną pomoc w czasie II wojnie światowej, warunkowo został zwolniony boss nad bossami Lucky Luciano, który tego samego roku został deportowany do Włoch."
    Mafia i USA w czasie wojny

  4. No faktycznie, scena, w której Laura chce zapodać Massimowi palec w tyłek, jest tak ostra, rumieńcogenna i obrazoburcza, że takie, np., "Salo czyli 120 dni Sodomy" oraz "Teleny" to przy niej bajeczki na dobranoc dla bardzo, ale to bardzo grzecznych dzieci (turla się po podłodze ze śmiechu). Nie na darmo mówią, że krowa, co dużo ryczy, mało mleka daje. Ałtoreczka coś by chciała, ale boi się i potem wychodzi takie nie wiadomo co. O opisach działalności mafijnej to już nawet szkoda się wypowiadać, bo chyba wszystko zostało powiedziane. Cała wiedza pani Lipińskiej sprowadza się do tego, że mafiosi to tacy włoscy faceci z pistoletami, którzy tu kogoś zastrzelą, tam kogoś pobiją i szlus.

    Smok Miluś

  5. Ja przepraszam, ale z tym całym Atillą to spodziewałam się, że jest na usługach Masimmmmmmo, czy jak mu tam. Przecież boChaterka jest tak bezdennie głupia, że wytropienie jej (chociażby na monitoringu ze stacji, ulic etc) powinno zająć chłopu jakieś 15 minut. Zakładając, że ma układy i możliwości jak wcześniej przedstawiono. Już wydawałoby się, że słynny mafioso szybko znalazł wszelkich krewnych i znajomych jednej i drugiej panny, uruchomił kontakty w Europie i tylko czeka. Młody mięśniak mógłby być jednym z jego informatorów czy tam współpracowników tej prężnie działającej mafii tanich linii lotniczych i do tego z wielkim…fuksem w życiu, bo poszukiwana akurat zatrzymała się u jego ojca! Nic, tylko siedzieć w domu i pisać wieczorne raporty. Tymczasem cudowny mąż Laury pozałatwia swoje sprawy i wróci do swojej wybranki jak ochłonie.
    No, ale nawet to było by jednak zbyt górnolotne jak na to, ekhm, opowiadanie.

    Zastanawia mnie też procedura dotycząca ochroniarzy. Jeśli Maassimmoo zamienił ich na nowych a poprzednich zwolnił, to czy nie boi się, że poprzedników (znających wiele istotnych detali) zatrudni konkurencja? A jeśli ich nie zwolnił, to czy nadal zatrudnia skrajnie niekompetentnych ludzi? Mam wrażenie, że kopanie tunelu może rzucić nieco światła na sprawę postępowania dyscyplinarnego w tej firmie. No chyba, że jej mąż również to przewidział i w ten sposób chce coś zasugerować nowym pracownikom.

    USG dopochwowe po 11 tygodniu ciąży? Nie mówię, że nie. Ale ałtoreczko – to nie jest rutyna.

  6. Spoko. No to podsumujmy przesłanie płynące z tej rozmowy. Gwałt nie jest gwałtem, jeśli…
    To jest obrzydliwe tak bardzo, że nie wiem,jak to wyrazić.
    Intryga z bliźniakiem jest głupia,udawanie geja przez młodego Węgra jest głupie! I myk ze związaniem !!!
    .. pisząc recenzję pierwszego tomu Dory Wilk
    A są jakieś streszczenia Nikity? Prooooszę…
    Kurwa, jakie to wszystko posrane, no bo zobacz, oni są złymi ludźmi, a my kochamy ich za to, jacy są, więc my także jesteśmy złe.
    No,kombinuj,kicia,kombinuj.
    Tak z innej beczki:w mojej bibliotece zobaczyłam wczoraj trzy tomy Achai.W literaturze dla młodzieży…

    Chomik

    • Ja ostatnio widziałam w swojej na półce z nowościami jedną z książek z Achajoświata. Pierwszy tom serii o Virionie… Panie Ziemiański, what the hell?! Co Pan wyprawiasz? 😲

  7. Żeby tylko zamordowaniem, donno Kuro – i żeby tylko Laury!
    Ale cóż, dalej będą nam sprzedawać pierdupierdu o tym, jaki to Massimo nie jest idealny i wszechboss…
    Samo zabójstwo brata…dobrze, że ałtoreczka II części nie widziała, bo scena z tejże, kiedy Fredo Corleone umiera, odmawiając Ave Maria (znowu notabene przykład vide religii), w zderzeniu z jej beztalenciem…

    Chomiku – ja w bibliotece głównej, na tym samym UMK, ujrzałem Katarzynę Michalak w literaturze obyczajowej. Ciekawym, co by na to powiedziała donna Dzidka, o ile pamiętam, twierdząca, że ałtorkasia TO NIE JEST LITERATURA! (Bardzo słusznie, zresztą.)

    Szanowny Anonimie/Anonimko od ochroniarzy – przypomnij sobie, co spotkało Tessia za zdradę rodziny Michaela…Naprawdę widzę ten nagły zachwyt rodziny brakami kadrowymi. 😀 Ryby sycylijskie musiały mieć prawdziwy problem z dietami odchudzającymi – ci ludzie, tacy kaloryczni! 😀

  8. "I mają kozaczki od Givenchy, niech Smok raczy nie zapominać! Kozaczki są kluczowe! :D"

    O to, to. I jeszcze ubierają się na czarno. Tacy Men in Black made by Lipińska. I są mhrochni jak, nie przymierzając, Belzebub Lucyferowicz (dla przyjaciół eBu-eBa).

    Smok Miluś

  9. Przeczytałem analizę jeszcze raz. Poznęcam się nad tym jeszcze chętniej, choć chwała Boru tym razem tylu mafijnych bzdur nie ma.

    – Wiesz co, Olo, mam pomysł. – Odłożyłam konspiracyjnym ruchem telefon. – Zrobię mu niespodziankę i pojadę wieczorem na chwilę do domu. Wyrwę go podstępem ze spotkania, obciągnę mu i wrócę.

    I w tym momencie, jeśli nawet twój abbzykant miał jakieś resztki honoru, to mu je zamordowałaś. Serio, kto by rozmawiał poważnie z gościem, który przerywa spotkanie tylko dla chętnej laski? I serio, ochrona by ją wpuściła na miejsce spotkania? XD

    "Podeszłam do kasy i położyłam ubrania na blacie. Pani popatrzyła zdziwiona, kiedy wyciągnęłam kartę kredytową i podałam jej."
    "Mogła już nie żyć. Tak po prostu. Zabita przez papierową ścieżkę" (John Grisham, "Raport pelikana")
    *facepalm*

    "Podniósł głowę i popatrzył na mnie. W jego spojrzeniu czaiło się coś całkiem nowego.
    – Sugerujesz, że nie będziesz mieć czasu dla mnie? – zapytał oburzony.
    – Kochanie, pomyśl, będę matką małego dziecka, ono wymaga atencji cały czas, jest całkowicie zależne ode mnie, więc odpowiadając na pytanie: tak, będę mieć dla ciebie mniej czasu. To naturalne.
    – Będzie miało niańkę – obruszył się obrażony, wstając z kolan i idąc w stronę drzwi, do których ktoś pukał. – Jeśli będę miał ochotę zerżnąć cię, żaden człowiek, nawet nasze dziecko, nie przeszkodzi mi w tym."

    Ta, jasne…w sycylijskiej rodzinie, gdzie więzy krwi są ważne i odpowiednie wychowanie, przejdzie numer z nianią…XD A co, jeśli niania wychowa dziecko – nie daj Borze – w sposób UCZCIWY? Jak też męska duma dona sobie z tym poradzi?

    "Rozluźnij się, kochanie – powiedziałam, oblizując wskazujący palec i wsuwając go między jego pośladki.
    Ciało Massima zesztywniało, a on sam przestał oddychać."
    I to tylko dlatego, że dziewczyna mu wsunęła palec w tyłek? Aha. *wzrusza ramionami* Frajer.
    Czytając te sceny seksu, musiałem się ratować gefreiterem Kanią i Mitzi…

  10. To jest tak tak obrzydliwe, że strawne tylko z Waszymi cudnymi komentarzami. Za teksty o gwałcie autorka zasługuje na swojego Massimo, żeby się mogła przekonać, jak bardzo się myli.

  11. Nawet szkoda mi słów i czasu, żeby komentować ten gniot. W tej powieści nie ma w zasadzie, żadnej mocnej strony, którą możnaby wskazać.

    Eva

  12. Ależ ta książka jest obrzydliwa. Przecież to zwykle porno, przystrojone w coś fabułopodobnego. Te wybuchy, ta akcja, a to wszystko prowadzi do bunga -bunga. Gdyby wyciąć wszystkie te „zwroty fabularne”, to zostało by „rżnął mnie, jego kutas taki duzy, zrobiłam mu dobrze, piękny Massimo […] rżnął mnie” Porno jest bardziej szczere, nie udaje, że posiada jakaś fabułę. A to cuś było reklamowane jako 50 ryjcow i Ojciec Chrzestny (w tym wypadku chyba chrzestny). Na miejscu osób, które to kupiły – żądałabym zwrotu pieniędzy, bo opis wprowadził w błąd. Kwestie gwałtu… przemicze, bo cisną mi się na usta słowa niecenzuralne. Podziwiam Analizatorów za to, że są przebrnęli przez to bagno. Boje się, że dalej może być jeszcze gorzej.

    Moki

  13. @Starred Shinra
    Bardzo fajny ficzek, ale szkoda, że taki krótki – chętnie przeczytałabym coś jeszcze. A Laura taka biedna. Tyle że nie.

    Moki

  14. @Starred Shinra
    Chora jestem jak cholera, ale ten twój ficzek polepszył mi trochę samopoczucie 😀
    Z chęcią bym poczytała jakąś kontynuację tego ficzka, z kolegą z Interpolu zacierającym rączki z radości, że Torricelli jest w ciemnej dupie 😛

  15. Ja jeszcze zapomniałam przedtem dodać, że wizja Massima, otoczonego swoją świtą i przyglądającego się w skupieniu dupie Adriana, przyprawiła mnie o atak histerycznej głupawy :D:D:D. No naprawdę, ałtorka mogła bardziej się wysilić i wymyślić, że np. Adriano ma na zadku jakąś rozległą bliznę po tym, jak jako dziecko spadł z huśtawki i centralnie wylądował dupskiem na rozbitej butelce. Taka blizna mogłaby spokojnie być widoczna na nagraniu.

    Smok Miluś

  16. @Frikey Slender
    Popieram! Też chętnie bym poczytałam kontynuacje tego ficzka O i można go nazwać- Massimo w czarnej dupie.
    @Smok Miluś
    Oni się przyglądali (z łupami w łapkach) tej dupie z nalezytą czcią. Czcicie dupę dona swego… dobra. Teraz ja mam głupawkę.
    Ale cały ten pomysł jest tak absurdalny, że aż śmieszny.

    Moki

    • @Moki – czy pozwolisz, że zacytuję Twojego "ojca chrzęstnego" w ewentualnej kontynuacji? Zrobił mi wieczór i pół dnia. 😀 Nie spodziewałem się takiego odzewu, serio. Jak podkreślałem, nie umiem pisać i na pewno nie jestem tak gęnialny jak ałtoreczka 😛
      Analizatorzy – przepraszam, że trochę naśmieciłem w komciach (przez pomyłkę odpowiedziałem nie pod tym komciem Moki) i za spam komentarzami ogólnie 😉

    • @Moki jak przeczytałam to "z łupkami w łapkach" zobaczyłam tych wszystkich mafiozów wpatrujących się w ekran przez ropuchogogle jak z "The Andy Show". Ach ta autokorekta… 😂

  17. Jakie przyglądanie się dupie? Przecież goryle Massima znają topografie jego dupy, jak własna kieszeń. Każdy z nich musiał zdać egzamin praktyczny. Wykaz różnice pomiędzy dupą dona swego, a brata jego.

  18. No co by tu napisać pod analizą takiego tworu? Książki nie dałabym rady przeczytać, od facepalmów rozbolałaby mnie głowa albo od rzucania książką w ścianę przeryłabym się do sąsiadów. Ale wasza analiza jest piękna, ubawiłam się po pachy. Finał z palcem w dupie przecudnej urody. Faktycznie, tak bardzo hardkorowe, że nie wiem, jak ja po tym dam radę przeczytać kolejne yaoi. Ale ja nie jestem prafcifie menskim menszczyznom, więc jakoś dam radę ;D

    A tak na koniec ciekawa jestem, jak Massimo (i Laura?) wytrzymają okres połogu. Wtedy chyba nawet jakby przyłożyć lekarzowi pistolet do głowy, to ten powinien uświadomić parze, że dziki seks jest zabroniony przynajmniej na kilka tygodni. Chociaż pan i władca Massiu może mieć to w dupie (hłe, hłe) i jeszcze gotowy odsuwać dziecko od cyca, bo zazdrosny i ma chcicę.

    Kasia~

    • A to w ogóle Laura będzie w stanie być w stanie? Myślałem, że o ile poród można znieść różnie, o tyle sam połóg to moment takiej potrzeby wypoczynku? Ale ja kobietą nie jestem, nie znam się, nie byłem. @_@

  19. A ja tak się zastanawiam czy nie lepiej byłoby wprowadzić postać klona przystojnego Włocha już po tej rzekomej zdradzie. Miałoby to dużo więcej sensu, a jego postać wcześniej i tak nic nie wnosi. Osobiście nie wyobrażam sobie wiedząc że mój mąż ma identycznego brata nie skonfrontować zdrady i od tak uciec. Ta scena wydaje się po prostu kuriozalna. Gdyby Laura nie wiedziała o jego bliźniaku to jeszcze miało by to sens. Ale czego się spodziewać po tym czymś…

  20. @Starred Shinra
    Nie mogę używać odpowiedziedzi, wiec napiszę tutaj. Pewnie że możesz zacytować „ojca chrzęstnego” – będę zaszczycona! Z niecierpliwością będę czekać na kontynuacje ficzka. I nie bądź dla siebie taki surowy, bo piszesz bardzo fajnie. A ałtoreczce raczej nikt z komentujących nie dorówna, to trzeba mieć specjalne skille: nieumiejętność sklecania fabuły, tworzenie papierowych postaci, spłycanie ważnych wątków, brak pomyślunku. To ostatnie +10.

    Moki

    • Oczekuj więc na kontynuację, droga Moki – najprawdopodobniej pojawi się jutro o/
      I trzeba jeszcze być ałtorblanką. Tego nikt jej nie odbierze…

  21. Cały czas mam ochotę zapytać autorkę, co według niej kwalifikuje się jako gwałt. I to podwójnie, bo już wiemy, że piękny i bogaty nie gwałci. ALE… jest też druga strona medalu, mianowicie pokazywanie, że gwałt to tylko pełna penetracja. Laura bulwersuje się zachowaniem Adrianka, a tymczasem w pierwszej części Massimo wielokrotnie zmuszał ją przemocą do seksu – tyle że nie waginalnego, więc co, nie liczy się? Dla Laury najwyraźniej nie, skoro spływa to po niej jak woda po gęsi, a ona sama mówi wprost "no nie wiem, jak się czuje ktoś po gwałcie". Super przekaz: jeśli zmuszono cię do seksu oralnego albo "innej czynności seksualnej" to powinnaś przejść nad tym do porządku dziennego, bo to żaden gwałt ani przemoc.

  22. Czy tylko ja od razu przy wprowadzeniu postaci brata Massima (był tak istotny że nawet nie pamiętam dokładnie jego imienia :d) domyślam się że pewnie Laura pomyli go ze swoim ukochanym i będzie wielka drama? To było takie proste i do przewidzenia. Mam wrażenie że autorka wprowadziła ten wątek bo nie miała pomysłu na codzienne życie małżeństwa. Oprócz dzikich seksów, wyjeżdżania gdzieś czy chodzenia na zakupy oni nie robią nic. Nawet normalnie nie są w stanie porozmawiać. A tak swoją drogą to co Laura robi całymi dniami? Kiedy Massimo zajęty jest swoimi interesami?

  23. Anonimowy: "Przecież goryle Massima znają topografie jego dupy, jak własna kieszeń. Każdy z nich musiał zdać egzamin praktyczny. Wykaz różnice pomiędzy dupą dona swego, a brata jego."

    *umiera*
    Chyba niniejszym padł najlepszy komentarz tego cyklu. Tak, wiem, ma być jeszcze trzecia część, ale nie ma możliwości, nikt z nas już nie napisze nic lepszego. Chodźmy wszyscy do domu.

    (wyróżnienie specjalne otrzymuje Starred Shinra za bardzo informacyjne posty nt. struktury i obyczajów mafii)

    • Anonimku – gdybyś był/była zainteresowany/a, pod poprzednią analizą linkowałem pdfa do książki Fabrizio Calviego polecanej przez jedną z Współkomentujących (ukłony dla Ciebie, Miriamciu!) Spróbuj też obejrzeć "Falcone", to film dotyczący włoskich sędziów walczących z mafią. Pamiętam jeszcze, że w latach siedemdziesiątych (???) wojsko angażowało się w likwidowanie mafii, była jakaś duża operacja armia + karabinierzy, jakiś generał miał nawet duże zasługi w tymże, tylko za czorta sobie nie przypomnę teraz, co to były za wydarzenia i kiedy się to działo…

  24. @Starred Shinra

    Odnośnie współpracy mafii i Luciano z aliantami – ja zetknęłam się z tą historią w wieku szkolnym, kiedy czytywałam powieści Jacka Higginsa. W jednej z nich ("Szczęściarz Luciano" http://lubimyczytac.pl/ksiazka/75712/quot-szczesciarz-quot-luciano) pisarz przedstawił swoją wizję tej współpracy. Oczywiście koło faktów to nie stało, a do tego powieść na wszystkie charakterystyczne dla Higginsa cechy (co nie jest komplementem), ale jak widać nie wszystko zmyślił 😉

    • Oooo, o tym też nie wiedziałem…analizy i komentatorzy bawią i uczą! Dziękuję za informacje, Maruto – chętnie zapoznam się z tematem!

  25. Starred Shinra: "pod poprzednią analizą linkowałem pdfa do książki Fabrizio Calviego polecanej przez jedną z Współkomentujących"

    Wiem, ale nie dała się ściągnąć 🙁 Po zaznaczeniu "Nie jestem robotem" i kliknięciu "Ściągnij", u góry strony wyświetlał się napis "Captcha invalid", a tam Captcha nie ma…

    • Przykro mi 🙁 Poszukam innych pdf, może coś się jeszcze znajdzie – ja też miałem problemy, a to dziwne, bo wszystkie inne książki z mxdoca szły normalnie.

  26. @Starred Shinra
    " latach siedemdziesiątych (???) wojsko angażowało się w likwidowanie mafii, była jakaś duża operacja armia + karabinierzy, jakiś generał miał nawet duże zasługi w tymże, tylko za czorta sobie nie przypomnę teraz, co to były za wydarzenia i kiedy się to działo…"
    Lata 70-te nie bardzo, raczej albo 1963, kiedy po zamachu bombowym, w którym zginęło kilku policjantów, wojsko i karabinierzy dokonali licznych aresztowań, co doprowadziło do "Procesu 114". Działaniami antymafijnymi kierował m.in. generał Aldo de Marco.
    Albo początek lat 80-tych, kiedy po zamordowaniu przez mafię generała Dalla Chiesa zmieniono prawo tak, że przestępstwem stała się sama przynależność do mafii, co doprowadziło do tzw. Maksiprocesu.

    • O! 😀 O Maksiprocesie pisałem, bo to kojarzyłem – w tamtym komentarzu chodziło mi bardziej o działania generała Aldo de Marco; zabójstwo Dalla Chiesy kojarzyłem, ale chyba poplątałem te dwa procesy i ich tło i stąd, nie wiadomo czemu, te lata 70-te. @_@

  27. Zgodnie z obietnicą, oto dalsza część ficzka 😀

    James H. Shatter, agent Interpolu, był tego dnia w bardzo złym humorze. Ten cholerny Torricelli wymykał mu się już od siedmiu lat i za każdym razem nie mógł nic na niego znaleźć! Operacja "Night Witches", prowadzona przeciwko rosyjskiej mafii, zakończyła się wprawdzie względnym sukcesem, ale cholerni italianos nadal byli czyści. Zbyt czyści, jak na takich bogaczy, do cholery! Najgorsze było to, że włoscy karabinierzy nie byli zbyt chętni do współpracy, a…
    Ciąg ponurych myśli agenta Shattera został nagle przerwany, ponieważ jego telefon rozśpiewał się systemową melodyjką. Spojrzał na wyświetlacz, a po chwili wahania odebrał.
    – Tak, słucham? – zagadnął nerwowo.
    Shinra uśmiechnął się do siebie. Wziął teczkę z ziemi i ruszył do samochodu.
    – To ja. Chyba mam coś, co cię zadowoli, Snowden-san.
    "Snowden" był pseudonimem operacyjnym agenta Shattera, używanym w odpowiednich kręgach.
    – O? – zdziwił się Anglik, nagle skupiając uwagę. Porucznik przesunął powoli, niemal pieszczotliwie, po ciemnozielonych drzwiach od swojej starej toyoty. Nacisnął klamkę, a kiedy ustąpiła, wsiadł do środka i zatrzasnął drzwi. Akurat zaczęło padać.
    Świetnie.
    – Jakaś kobieta chciała wypłacić pieniądze z konta Torricellego w banku PKO w Warszawie – poinformował spokojnie, moszcząc się w fotelu kierowcy i szukając wolną ręką w kieszeni kluczyków. Odpowiedział mu głośny wykrzyknik zachwytu.
    – Och! Cudownie! Jest pan lepszy niż kawa, Rei-san – zaśmiał się głos w słuchawce. – Czy to pewne?
    – Przed chwilą dyrektor banku wezwał policję i zatrzymał kobietę z pomocą ochrony. Jeśli się pan pospieszy, może da pan radę coś z tym zrobić. Kobieta znała numer konta Torricellego, chciała podjąć prawdopodobnie sporą sumę. Może się panu przydać.
    – Wie pan, jak się nazywa?
    Shinra popatrzył krytycznie w lusterko. Zamknął na chwilę oczy, przypominając sobie gorącą kawę, którą zawsze pił w domu, i jej gorzki smak. Do diabła, zabiłby teraz nawet za kubek tej lury z tutejszego Starbucksa. Nagle, nie wiadomo czemu, poczuł na swoich barkach ciężar odpowiedzialności. I swoich lat.
    – Przedstawiła się jako Laura Biel – odpowiedział spokojnie. – Ale mój człowiek donosił mi, że zawarła małżeństwo z podejrzanym we Włoszech.
    Rozmówca Japończyka zachłysnął się powietrzem i chyba coś przewrócił. Shinra nie musiał nawet otwierać oczu, by zobaczyć w wyobraźni ciemne plamy kawy na idealnym czarnym garniturze i na blacie biurka oraz drżące, pokryte pieprzykami ręce agenta Shattera, starające się jakoś to wytrzeć.
    – Jezu, jest pan cholerną Wikipedią! Skąd pan to wszystko wie?
    Shinra otworzył powoli oczy. Deszcz bębnił wściekle o szyby, zalewał je kolejnymi strumieniami wody. Było zimno, ale w tej chwili rozgrzewał się radosnym oczekiwaniem na triumf.
    – Po prostu potrafię polować – odpowiedział spokojnie, a następnie rozłączył się. Schowawszy telefon do kieszeni płaszcza, skupił się na tym, by wyjechać spod banku w odpowiedni sposób.
    Pierwszy dług można było uznać za spłacony. Przynajmniej…w tej sytuacji.

    • Dyrektor Łukasz Taba nie krył irytacji. Po raz dziesiąty musiał tłumaczyć tym ciemniakom z policji, co i jak się stało, a oni mimo to nadal nie rozumieli! Musiał przesunąć już dwa spotkania i groziło mu, że spóźni się na trzecie, członkowie rady nadzorczej zapewne zaczynali się niepokoić i knuć przeciwko niemu. A ta historia z tą całą Biel…
      Zacisnął wargi ze złością, gdy mu powiedziano, że z pewnych względów do sprawy musi dołączyć Interpol i proszony jest o zaczekanie jeszcze piętnaście minut, by złożyć wyjaśnienia agentom. Wyjaśnienia! Dyrektor Taba nie był człowiekiem chętnym do wyjaśniania i tłumaczenia czegokolwiek. A już na pewno nie tym zadufanym w sobie durniom, którzy będą mu płoszyć klientów i robić złą prasę!
      Posłał zimne – dalekie od poprzednich uprzejmości – spojrzenie przerażonej pani Biel, która dopiero przed chwilą wreszcie umilkła. Jej wersja była tak skomplikowana i obfita w zwroty akcji, że dyrektor Taba pomyślał zjadliwie, że powinna z taką wyobraźnią zrobić remake jakiegoś taniego filmu. Język, jakiego używała, podsunął mu też wizję pani Biel biorącej osobiście udział w nagrywaniu tegoż dzieła. Wstał gwałtownie, gdy w drzwiach stanęli dwaj oficerowie o słusznym wzroście, którzy jego córce skojarzyliby się ze względu na pewne detale z braćmi Hemsworth. Po dłuższej naradzie, w której trakcie oficer prowadzący musiał sześciokrotnie zapewnić dyrektora Tabę, że rozwiążą tą sprawę możliwie bez rozgłosu w mediach i bez robienia negatywnego PR bankowi, wszyscy trzej zwrócili się do bladej jak trup Laury.
      – Pani Biel, twierdzi pani, że jest pani żoną pana Torricellego – stwierdził z westchnieniem jeden z oficerów.
      – No przecież, kurwa mać, mówię! – wydarła się w odpowiedzi zapytana.
      – Problem jest taki, pani Biel, że nie posiada pani dokumentacji potwierdzającej zawarcie małżeństwa i zmianę stanu cywilnego. Nigdzie w systemie nie ma też adnotacji upoważniającej panią do korzystania z tych pieniędzy… – dyrektor zawiesił głos znacząco. – W tej sytuacji proszę panią o opuszczenie mojego banku oraz złożenie stosownych wyjaśnień w sprawie na komisariacie policji w obecności tych panów. Pan Torricelli został już powiadomiony o skorzystaniu z jego środków w sposób nieautoryzowany.
      – Że co?! Ty chuju niebieski, jak mogłeś! Ty mendo! – Laura zerwała się z miejsca. – Ty sukinsynu! Jak możesz mi mówić, że nie mogę skorzystać z tych pieniędzy?!
      Dyrektor westchnął ciężko. Dwóch oficerów zbliżyło się do Laury.
      – Pójdzie pani z nami – oznajmił jeden z nich.
      Gdy dyrektor Taba został sam, odetchnął ciężko i pomasował sobie skrzydełka nosa. Z korytarza dobiegały go wściekłe wrzaski kobiety:
      – Nie macie jebanego prawa! Wy gnoje! Auaaa! Zaskarżę was do sądu! Mój paznokieć! Mój paznoookieeeć…!

  28. A propos ekranizacji – właśnie sobie przypomniałam, że reżyserem ma być facet specjalizujący się w galach MMA, który ma na koncie jeden film – o zawodnikach MMA oczywiście ("Underdog"). Może więc ekranizacja była już przyklepana podczas powstawania tego tomu i p. Lipińska wwaliła wzmianki o MMA (i to w Gdańsku!) specjalnie na potrzeby tej współpracy i przyszłego filmu? Może nawet pojawią się postacie autentyczne (Damian 😉 ?

  29. Głębokie pchnięcia na tej arenie będą odchodzić. A o ile zakład, że L.B zagra B. L? W ogóle co to za pomysł, żeby umieszczać swoją paszczure na okładce książki. Paskudztwo.

    • Każdemu jego gusta, ale wolę nie iść na to do kina. "Falcone" i "Murder on the Orient Express" z Branaghem w domowym zaciszu będą lepsze.

    • Nie no, pani Lipińska jest bardzo ładną kobietą, jednak umieszczenie swojej twarzy na okładce wieeeele mówi o tym, na jakiej czy raczej czyjej ekhm kanwie zbudowana została Laurka 🙂

  30. @Starred Shinra
    Każdy popełnia jakieś błędny, ale żeby altorka pisała chociaż w połowie tak dobrze jak ty… marzenia.
    Najbardziej rozbawiło mnie, jak Laura zaczęła rzucać kurwami. Idealnie oddaje to jej charakter i rynsztokowy język samej autorki – żeby nie było – słowa mojej przyjaciółki.

    Polly

    • No przecież wszyscy widzimy, jak Laurcia się wysławia. Wszyscy wiemy, że z jej ust to tylko mądrość, miód, mleko i elokwencja wypływa! 😀
      *spojrzał na sceny mafijne i głęboko westchnął* Sam nie jestem mistrzem pióra i na pewno bywam opkoidalny w stylu, ale żeby tak ałtoreczka nie wmawiała mi i Wam wszystkim, że jej Massiu to nowy Lucky Luciano – groźny, straszny i tak potężny, że normalnie mafia dygocze ze strachu, to byłbym wniebowzięty. Bo między Massiem a Szczęściarzem Luciano to jest różnica jak stąd do następnej galaktyki…

  31. Tak mi jeszcze przyszło do głowy á propos tego high life'u tej całej mafii, spania na pieniądzach i ostentacyjnego bogactwa: przecież nawet jeśli jakimś cudem ci gieniusze przestępczości unikają od lat skazania, to przecież cholernie ryzykują, że w końcu któregoś dnia wkuropatwieni słusznie karabinierzy im urządzą nalot razem z niemniej wkuropatwioną armią – i do tego nalotu idealny byłby właśnie ślub Laury i Massima. Już machnijmy ręką na to, co zauważyliśmy wcześniej, wyobraźmy sobie, że rzeczywiście jacyś donowie wyższej rangi stawili się na tym ślubie – przecież to wymarzona okazja do powtórki tego, co stało się na konferencji w Apalachin! 😀 Dla zainteresowanych: ta konferencja to był 1954 rok circa. Policja i FBI zrobiły taki nalot na dom Josepha "Joe the Barber" Barbary, gdzie zebrał się kwiat bandyterki amerykańskiej, w tym: Vito Genovese, Santo Trafficante junior (ten od Kuby i Fidela Castro), Joe Profaci i jego zastępca. Wszyscy oni powpadali w ręce policji i FBI (co ciekawe, Trafficante jako jedyny nie dostał ani wtedy, ani potem żadnego poważniejszego zarzutu!). Na wieść o tej wpadce Szczęściarz (wtedy bodaj deportowany do Włoch) miał skomentować to tak: "Co, do diabła, ten Vito sobie wyobrażał, że co się stanie, gdy tylu facetów, z całego kraju, ubranych jak na bal, będzie jechało jakąś pieprzoną wiejską drogą, w tych swoich cadillacach, jakby to była jakaś pieprzona parada". A teraz wyobraźcie sobie podobne sceny jak podczas tej konferencji: strzelanina, uciekanie przez zakrystię/inne wyjścia, pieniądze i rzeczy osobiste porozwalane na podłodze kościoła, przerażony ksiądz kryjący się pod ołtarzem, panika ministrantów i cywili, histeria Laurci, a przede wszystkim zdumienie Massia: jak oni śmio, jak mogo, jak mogo mnie atakować, ja sem niewinny boss!!! 😀
    Można by przyjąć nawet, że właśnie dlatego starzy bossowie gardziliby Massimem – nie dlatego, że sami wolą klasztorne ubóstwo itd., ale dlatego, że oni zwyczajnie nie afiszują się z posiadanymi miliardami i nie mają wypisane na czole "jestem gangsta i mafia!". Weźcie na przykład tego Franka Caliego, bossa zabitego dwa dni temu – "Mafioso mieszkał w nierzucającym się w oczy, piętrowym domu z cegły przy spokojnej uliczce Hilltop Terrace. Sąsiedzi twierdzą, że to bardzo ciche miejsce, w którym nigdy nic się nie dzieje."
    No ale, jak wiadomo, dla ałtoreczek mafia = hajs, bogactwo i kozaczki od Givenchy (albo Cypry i szmugiel akaczy).

  32. @Starred Shinra
    Dziękuje za poprawę humoru! Świetnie, że wrzuciłeś dalsza cześć ficzka. Ale się zad Massimowi zacznie palić, oj, oj – będzie bieganina, tuptanie i rwanie włosów z głowy. Laura taka idealna – w sensie, że bardzo akuratna. To jak sie wyraża i jej zachowanie – trafione w punkt. „Mój paznokieć” był cudowny. Aż szkoda, że ktoś nie nadepnął na jej bóskie kozaczki Givenchy. Już widzę jej reakcje : „Ty gnoju! Jak mogłeś! To kozaczki od mojego Massimisia! Przypominaja mi o ostrym rżnięciu na nowym jachcie”- Nie ma to jak wartość sentymentalna.

    Moki

    • …a wiesz, Moki, że kozaczki też miałem umieścić… 😀
      Massimiś mnie urzekł, naprawdę! Idealne określenie na abbzykanta Laury. A histeria o kozaczki jeszcze lepsza, brakuje straszenia wujkiem prawnikiem, odszkodowaniami za straty moralne i wrzasku, że Massimisio się z nimi policzy. 😀

  33. @Starred Shinra
    Fajne fiki!!
    Nie, no Michalak to i Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego stoi,ale Achaja dla młodzieży?

    …będzie drugi tom Glątwy.
    Hej,jak to? To ma jakiś drugi tom? Niieeeeeeeee!!!

    Chomik

    • Chomiku, ostatnio idąc na dyżur do pana profesora, zauważyłam w biblioteczce na ścianie w tym pokoju – użytkowanym przez chyba 3 osoby? – Ferrin -.-' Mam tylko nadzieję, że jakiś pracownik mojej uczelni dostał taki nieudany prezent na święta albo ma analizatorską duszę ;-;

  34. @Kasia
    Mi Lipińska kojarzy się z taką mega pindzią. W necie można znaleźć jej zdjęcia, na których wyglada o niebo lepiej (mniej tapety). A z full tapetą – po prostu karykatura. Takie me zdanie, wybaczcie.

  35. Panie Starred Shinra, przyjmij gratuluję za napisanie fajnych opowiadań. Najlepszy moment, to ten, w którym Laura zostaje wyśmiana. Jaki ślub? Gdzie papiery? Cokolwiek? Nie ma! A to przykrość. I co teraz, Lauro Biel? Właśnie ciekawie. Szkoda, że to opowiadanka nie ma kontynuacji.

    Kalia

    • Ależ będzie, droga Kalio! Cieszy mnie taka ilość ciepłych słów i taka zachęta. 😀
      No właśnie: ni ma papierów, ni ma dowodu – icoteras? W ogóle sam jestem bardzo ciekawy, jak ona chciała wypłacić te pieniądze? U Grishama jest scena, gdy Darby Shaw, udając żonę zamordowanego prawnika, próbuje wyciągnąć ważne rzeczy ze skrytki – ile tam było potrzebnych danych! No, u nas jest RODO i raczej by Laury nie zapytali o nr legitki ubezpieczeniowej Massimisia – ale wyobraź sobie, że zadają jej takie pytanie, ona podaje byle jakie cyfry, a tu zonk: nie ma takich danych w systemie! XD

  36. Zdecydowanie ta książka ma charakter edukacyjny – nowa definicja gwałtu jak nic. Oprócz wulgaryzmów nic nie przychodzi mi do głowy.

    Ta niewydolność serca mnie bawi, to jak sobie autorka o niej przypomina kiedy jest jej to na rękę. I taki malutki funfact: z takimi problemami seks dla Laury nie musiałby być szczególnie przyjemny, bo powiązany z ryzykiem utraty przytomności. A w ciąży, kiedy serce staje się podwójnie obciążone to każdy lekarz by tego prawdopodobnie zakazywał. W końcu duże prawdopodobieństwo ciąży zagrożonej. Ale nie PAN I WŁADCA musi mieć zaspokojone potrzeby. Co tam kobieta którą niby kocha i ich przyszłe dziecko.

    Właściwie to zastanawiam się czy autorka jest naprawdę przekonana, że jej książka świetna czy po prostu udaje dla kasy i popularności. I nie wiem która z tych opcji jest lepsza czy gorsza.

    Pudełko

  37. @Starred Shinra
    Po przeczytaniu Twojego fika mam wizję Laury, która próbuje dowieść, że jest żoną Massima opowiadając ze szczegółami o wszystkim, co tylko zapamiętała – adresy, nazwiska, spotkania… A ludzie z wywiadowczego alfabetu siedzą z dyktafonami i podpytują, kto brał udział w weselu i z kim mąż siedział w gabinecie.

    • I tym samym, Maruto, podsunęłaś mi pomysł na kontynuację. 😀 A wywiadowczy alfabet tak mnie kupił, że zapytam: czy to autokorekta, czy tak…? 😀

  38. @Starred Shinra
    Maruta podsunęła dobrą myśl. Można by spróbować złamać Laurę, dać jej do zrozumienia, że Massimo ją okłamał. Nie było żadnego ślubu. Nie zdziałabym się, gdyby Massimo miał już żonę, która mieszka sobie w innym kraju, stad ten udawany ślub z B. Biedna naiwna Laura. Może ze złości zechce wystawić Massima i resztę familii.

    • Oczywiście, drogi Anonimie/Anonimko – to ma tym większy sens, że jak wszyscy wiemy, Laura rozumem nie grzeszy i przy odrobinie szczęścia sypnie nie tylko rodzinę Massima, ale i inne famiglie; starczy, że powie, kto był na weselu i wspomni np. o Adrianie… 😀

  39. Ależ ta intryga z bliźniakiem jest bezennnsummmm. Przecież dużo lepszym rozwiązaniem, jest wprowadzenie „klona” już po „zdradzie”. Przynajmniej zachowanie Laury dało by się wytłumaczyć, a tak wyszła na idiotkę.
    „Wykaz różnice pomiędzy dupą dona swego, a brata jego”
    O ile zakład, że nie chodzi tylko o dupę?

    X

  40. @Starred Shinra

    Co do wywiadowczego alfabetu, to w angielskim tekście zetknęłam się z określeniem "alphabet soup" na te wszystkie skrótowcowe agencje – FBI, CIA, NSA… Zachwyciłam się 😉 W Polsce zaczyna być podobnie, czasem czytając coś muszę się poważnie nagłowić nad rozszyfrowaniem różnych literek. Niestety przełożenie tego dosłownie nie oddaje sensu, stąd "wywiadowczy alfabet" 😉

    @Anonimowy
    Co do przesłuchania – rzecz w tym, że Laury nie trzeba by łamać. Jest tak bezmyślna, że bez trudu mogę sobie wyobrazić, że na pytanie "ale kto może potwierdzić, że jest pan żoną Toricelliego?" Laura wymienia pół listy gości i wszystkich znanych jej podwładnych Massima.

    Swoją drogą, kolejny kwiatek: czy Laura rozliczyła przedślubne prezenty z urzędem skarbowym? Czy też to wszystko nazywało się tylko prezentami, ale cały czas należało do Massima?

  41. Piękna sprawa, zapamiętam tą nazwę! 😀
    I nie ograniczajmy się, jakie pół listy? Ona byłaby w stanie wysypać cały region i jeszcze by się nie zdziwiła nawet, skąd tyle wie.

  42. "Ona byłaby w stanie wysypać cały region i jeszcze by się nie zdziwiła nawet, skąd tyle wie."

    "No, i tam siedziała taka p..a w sukience Versace, ale kompletnie jej nie pasowała do szpilek Blanika, ten Gargano, z którym była, to musiał być ślepy, zresztą i tak na pewno zdradzała go z tym drugim, co rozmawiał z Massimo o transportach z Kolumbii, no z tym, co miał rolexa z białego złota, jak mu było, o, Rivoni".

    • *dziki atak śmiechu*
      AAAAAAAA! Genialne! XD A moi agenci, w tym ów prześladowany przez siedmioletni pech Shatter, tylko pospiesznie nagrywają i w duchu błogosławią Nieba, że nie każdemu dały inteligencję…

  43. „Była tam też taka sucz- niemodnie ubrana. To chyba Dolcze nad Gabana*, ale z zeszłego roku! Uwierzy pan? Na mój ślub przyszła w kiecce z zeszłego roku! W ogóle wyglądała jak dupa pawiana. A ten jej fagas…Giggi czy jakoś tak. Ten to wyglądał gorzej niż gówno w lesie. Ten gościu przypominał mi kartofla, no wie pan, taka morda inteligencją niezmącona. A i prawie zapomniałam! On miel bliznę miał na twarzy! Może to ta jego małpa – zadrapał go swoimi łopatami. Boże, jaki to niemodny babsztyl był. Nawet paznokciem miała brzydkie.”

    * raczej Dolcze and Bananan

  44. Do wszystkiego, co napisaliście, dodam jeszcze to koszmarne, maczystowskie robienie scen o kontakty z ginekologiem. Ogólnie postać Massima miała być chyba SUPER TFARDA I MENSKA, a wyszła po prostu śmieszna. Ma kompleksy na tle seksualnym jak sfrustrowany uczniak. Nie wiem, może tak sobie ałtorka wyobraża ideał mężczyzny: drze się, kontroluje, ma napady agresji, zahamowania seksualne, jest zazdrosny o byle gówno i tak napalony, że nawet zagrożona ciąża nie jest w stanie go powstrzymać.
    Motywy z gwałtem, penetracją nieprzytomnej – już nie będę komentować, ale to jest znowu poziom emocjonalny nastolatka, nieświadomego, że nie, nie wtyka się nieprzytomnej żadnych palców tu i ówdzie ani tym nie chwali, aby przed nią przyszpanować.
    Seksy, co to niby miały zarumienić samą Sashę Grey, to jakaś nuda i śmiech – w kółko to samo, a szczytem perwersji ma być pomizianie partnera po odbycie? Czy to ja jestem tak zepsuta do szpiku kości, czy to jest wszystko jedno wielkie MEH?

    I mówicie, że to napisała dorosła kobieta…?

  45. Starred Shinra, czy ty sobie pisujesz jeszcze gdzies, czy tylko w komentarzach? Mam nagly a ogromny niedosyt twoich tekstow 😀

    • Nie, Gayu – jeśli o mnie chodzi, to nie pisuję nic własnego. To znaczy, czasem grywam na blogach grupowych i prowadzę postacie, czasem poprowadzę sesje z czasów obu wojen światowych albo z anime na gg, ale to wszystko. Daleko mi do mistrzów 😀 Niemniej, jeżeli naprawdę jest takie zainteresowanie tymi skromnymi bzdurami spod mojego pióra, to mogę założyć bloga i tam dzielić się tekstami. Kto wie, może kiedyś zostanę chwytliwym materiałem do analizy jako Pisak? 😀

  46. Ja jeszcze się odważę mieć pytanie do Analizatorów – może ja ciemny jestem, ale o co chodziło z tym "Numa wyszła za swojego Pompiliusza"? 😀 Bo nie wiadomo czemu mi się to skojarzyło z pochlebstwami Chilona kierowanymi do Winicjusza "o, wnuku Numy Pompiliusza" i miałem nieprzytomny napad rżenia na wykładach… 😀

  47. "on zwyczajnie postanowił zrzucić z krzyża, kiedy na chwilę wyjechałam."
    I niech mi ktoś jeszcze powie, co i kogo, na Boga, on miał zrzucać z tego krzyża?! *teraz dopiero to zauważył*

  48. – Panie Torricelli, co pan robi, jeszcze łożysko!
    – ZEJDŹ MI Z DROGI, PYLE MARNY. Bang, bang.
    Leżę i płaczę ze śmiechu.

    Ta zazdrość o ginekologa to chyba taka fantazja nastolatki, że skoro facet jest zazdrosny o innego faceta, nawet takiego niestanowiącego żadnego zagrożenia, to znaczy że kocha? Serio, to jest tak niedorzeczne, że czekam aż Massimo da dziecku po pysku, bo „czego paczysz tak łapczywie na pierś Laury, tylko ja mogę ją ssać!”.

    Żona Massima, która ma jakąkolwiek wiedzę na temat jego działalności (coś tam widziała), do tego jest rozgarnięta jak kostka masła, do tego jest na niego wściekła i znika. Na kilka tygodni. Serio, że nikt jej nie szukał albo szukał tak, aby nie znaleźć, świadczy tylko o tym, że nikt nie przypisuje jej żadnej wartości. Bo wcale nie to, że Massimo powinien jej szukać wybitnie intensywnie, jeśli nawet nie dlatego, że chce ją ustrzelić, to żeby ją ocalić przed porwaniem czy ustrzeleniem przez konkurencję.

    „– Olka, kurwa, a co ja mam jej powiedzieć? Cześć, mamo, wiesz co, będę z tobą szczera, porwali mnie parę miesięcy temu, bo jednemu gościowi się przyśniłam, a później zakochałam się w swoim porywaczu, ale luz, bo nie jestem jedynym na świecie przypadkiem syndromu sztokholmskiego. On jest szefem mafii i zabija ludzi, ale to nic, wiesz, bo zrobiłam sobie z nim dziecko i wyszłam za niego za mąż w tajemnicy przed wszystkimi, i tak żyliśmy sobie szczęśliwie, wydając jego fortunę zarobioną na narkotykach i handlu bronią, póki mnie nie zdradził, a teraz uciekam przed nim na Węgry.”
    Czyli autorka ma świadomość tego, jak to wszystko niedorzecznie brzmi.

  49. Czy wiadomo, w którym roku toczy się akcja? Bo męczy mnie scena, w której Laura kupuje nowe telefony i startery, żeby Massimo jej nie namierzył. W obecnych czasach, kiedy starter nie zadziała, jeśli numer nie jest zarejestrowany na osobę z dowodem osobistym, to bez sensu, ale może to wcześniejsze lata?

  50. Hm, teraz się tak zastanawiam czy dałoby radę jakoś… naprawić to opko. Mam na myśli – wymyślenie sensownej fabuły i poprowadzenie tego w kierunku bardziej sensacyjnym niż porno. Jak myślicie dałoby się?

    • Jakby się postarać, to może i by się dało. Może. Ale trzeba byłoby trochę wysiłku, bo jednak ałtoreczka srogie zioła brała i, sami rozumiecie, trzeba by się rozeznać w tym, co natworzyła – a to zadanie na pewno dla lepszych ode mnie.

  51. @Starred Shinra
    Ta kontynuacja to perełka, a Laurka została odwzorowana idealnie 😀
    Proponuję już teraz tego blogaska założyć i tam wrzucić tego cudownego ficzka, żeby ludzie mieli łatwiejszy doń dostęp, bo jednak scrollowanie takiej ilości komentarzy może utrudnić czytanie 😉

  52. Ja to bym chętnie widziała taki fanficzek, w którym Massimo miał tę swoją wizję swojej Pani, po czym spotkał Laurę… i z każdym jej otwarciem ust, z każdym przyssaniem się do butelki z szampanem, z każdym innym wyskokiem, coraz niżej opadała mu szczęka. I zastanawiał się, czy faktycznie los tak okrutnie z niego zakpił, robiąc jego aniołem opiekuńczym tę wulgarną dziunię, i czy będzie musiał się z nią męczyć całe życie.

  53. Ja myślę, że dałoby się to przerobić na wiele sposobów. Ciekawie by było, gdyby nagle się okazało, że Laura jest podstawiona przez Adriana, który chce się zemścić na wszystkich za to, że został odrzucony przez familię. Adriano zlikwidowałby Massima, usunął pieprzyk na dupie, a Laura by potwierdziła, że przecież kto jak kto, ale ona męża zawsze pozna.

  54. @Siberian tiger
    Dobre, dobre! To gruba intryga i nasza Laura nie mogła by być pierwszą lepszą. Ale pomysł wykorzystania obsesji Massima – przeciw niemu jest genialny! Jeszcze gdyby sam Massimo myślał, że to on trzyma wszystko za mordę, a potem – SUPRAJS! Adriano jest o 10 kroków przed nim. Piękne.
    X

  55. @Kura z biura
    Piękna propozycja. Podejrzewam, że Massiomo najpierw był by w szoku, a potem dotarło by do niego – to nie jest mój anioł. Toż to wulgarny diabeł! Odesłać to do Polski!

  56. *mruga w zdumieniu* to sa te wyuzdane seksy? O.o rozumiem że trylogia o śpiącej królewnie Anne rice doprowadziłaby panią L. do zawalu… Przy Massimo nawet Raul de Luca wydaje się być groźnym mafiosem XD fanfiki wspaniałe, definicji gwałtu nie skomentuję. Czekam na trzecia część analizy ^^

    Aberdeenh

  57. Ktoś pod poprzednią częścią zaproponował fajne wykorzystanie motywu bliźniąt (w każdym razie fajniejsze niż "zły brat"): po ślubie okazuje się, że Laura ma siostrę bliźniaczkę. I biedny Massimo nie wie, którą widział w snach… A co jeśli związał się z niewłaściwą?

    To jako temat na satyrę, nie naprawienie, bo tego nie da się naprawić. Może dałoby się wyprostować część wydarzeń, ale nie zachowania i poglądy bohaterów. Wywalamy zamiłowanie Laury do przemocy seksualnej, alkoholu i drogich ciuchów – i nie ma Laury…

  58. @Maruta
    Napraw jest niemożliwa, ale można wykorzystać sam wątek „porwał ją boss mafii, bo jest mu do czegoś potrzebna”. Po co , na co? A to już zostawię w zawieszeniu. Każdy może wymyślic coś ciekawego. No, na pewno ciekawszego niż to, co jest w książce. Postacie tez trzeba by mocno… dobra – bez oszustw. Wszystkie postacie trzeba by napisać od nowa. To tylko pokazuje jak zła jest ta książka.

    Poziomka

  59. @Maruta
    Dzięki za linka! Fajnie opisana alternatywa. Napewno bardziej sensowna niż obie książki Lipinskiej.

    Poziomka

  60. Ja natomiast chciałam się odnieść do wątku z Atillą gejem nie-gejem. Gdzieś w zakątkach mojej pamięci znalazłam w sumie bardzo podobną rzecz. No dobra, nie podobną. Identyczną. Będzie z 12 lat temu, przez przypadek zobaczyłam fragment serialu Pierwsza Miłość, w którym niejaki Manuel (domniemany gej) próbuje zgwałcić dziewczynę, która mu się podoba i stwierdza, że tak naprawdę od początku był hetero. Nie wiem, co mnie bardziej przeraża: że pamiętam takie rzeczy czy to, że ałtorka wrzuciła ten wątek, praktycznie go nie zmieniając.

    Arka

  61. E tam. Wiem, że dałoby radę na pomyśle porwania „bo podobna” zbudować naprawdę dobrą opowieść. Kurczę, czytam Armadę już od dawna, ale rzadko czuję „misje”, aby szukać rozwiązań. W przypadku 365 dni… chyba chodzi o to, że powieść jest zła. Na tyle zła, że naprawa tego tworu, to mega wyzwanie. Ale ze lubię eksperymenty myślowe, to od razu pojawiły mi się w głowie conajmniej dwa pomysły.

    Joyyka

  62. No tak, miała być Cosa Nostra, a wyszło znów co najwyżej Koza Nasra 😉

    Ale analiza za to przednia 🙂

    Tak sie zastanawiam nad losem tych wszystkich ludzi massima ktorzy razem z nim ogladali filmik z dupą Złego Brata Bliźniaka – jakby nie było, to tak jakby patrzyli na dupę dona swego, a to już jakby gejostwem zalatuje. Pewnie skończyli jako karma dla ryb i stad (kolejne) braki w personelu. Jakze podwladni Massima musza kochac Laure 😉

    Ewentulanie Massimo mogł jeszcze ogladać sobie swoja dupę w lusterku, szukajac znaków szczególnych, ale znow, to przeciez gejoza. Zastrzelenie lusterka po fakcie mogłoby nie zmyć tej hańby. Massimo mógł tez zamowić speca od grafiki komputerowej ktory dorobił na filmiku pieprzyk Złemu Bratu Bliźniakowi (a potem skonczył, jakzeby inaczej, jako karma dla ryb). Potem pozostało juz tylko pozbyć sie bliźniaka w zaaranżowanym wypadku, zeby prawda nigdy nie wyszła na jaw.

    W ogóle kwestia dupy Massima generuje wiele ciekawych rozważań. Np jak Laura poznała Massima / Złego Brata Bliźniaka tylko po dupie, bo przeciez było dość ciemno, a Bliźniak byl odwrócony cały czas tyłem. A ona była absolutnie pewna że to on. Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi

    "Wypierdalaj! – Kiedy nie reagował, wrzasnęłam: – Wypierdalaj, Atilla!*
    *Cytat ze słów rzymskiego wodza Aecjusza, wypowiedzianych po pokonaniu Hunów w bitwie na Polach Katalaunijskich, 451 rok n.e., koloryzowane."
    Obśmiałam sie przy tym fragmencie jak norka:D

    "(Atilla:) Naprawdę uwierzyłaś, że jestem gejem? – zapytał, przesuwając językiem po mojej szyi. – Lauro, jestem stuprocentowym heterykiem"

    Dobra dobra, już my wiemy, co wy w tej antycznej starożytnosci wyptawialiscie, wy pedały 😉

    "Nasi mężczyźni to mafiosi, alfonsi i mordercy. – Poderwała się z miejsca i usiadła, niemal spadając z leżanki. – Kurwa, jakie to wszystko posrane, no bo zobacz, oni są złymi ludźmi, a my kochamy ich za to, jacy są, więc my także jesteśmy złe.
    Skrzywiłam się, słysząc te słowa, ale zasadniczo było w nich wiele prawdy."

    Mam wizję aniołka i diabełka siedzących na ramionach Laury. Aniołek zaczyna coś tam przebąkiwać, że ta cała mafia to przecież mordercy i alfonsi, i żywym towarem handlują, na co diabełek wyciąga parę białych kozaczków Givenchy i zaczyna nimi rytmicznie potrzasac przed twarzą aniołka
    Aniołek: No kurwa, weź* (*aniołek przyswoił sobie przez lata sposób wysławiania się Laury)
    Diabełek: (potrząsa kozaczkami)
    Aniołek wyrywa kozaczki i zaczyna je z wściekłością zakładać
    Aniołek: I co się kurwa lampisz, w końcu każdy jest trochę zły, nie?
    Diabełek uznaje że to wszysto jest, kurwa, za proste i czuje się wypalony zawodowo.

    A bardziej na poważnie – co zmienić w książce żeby była znośna? Może gdyby całość przerobić na parodię? Albo wyrzucić wątek mafijny i przemocowy, z Massima zrobić biznesmena, wtedy ksiażka byłaby tylko kiepska, a nie szkodliwa.

    Massimo jest okropnie irytujący z tym swoim maczyzmem na każdym kroku. Jeszcze rozumiem że to mogłaby być maska dla podwładnych, ale sam na sam ze swoją kobietą to już mógłby trochę odpuścić, dać swojej kobiecie o czymś zdecydować, poprosić ją o coś, pokazać się z jakieś ludzkiej strony, penis by mu od tego nie zmalał. A facet jest tak toksyczny i irytujacy na kazdym kroku, i taki az smieszny i przesadzony w tym swoim maczyźmie, ze Laurze naprawde naleza sie te miliony i kozaczki jak psu buda, że to wytrzymuje 😉

    Wiefiur

  63. Mnie ciekawi czy Massimo pamiętał, że jego braciszek ma pieprzyk na dupie. Czy sam musiał się mocno przyglądać, żeby znaleźć coś na tej dupinie. Jeśli to pierwsze – to Massimo ma dobrą pamięć. Widocznie ten pieprzyk widział wiele razy… nieeee, ja wcale nie sugeruję, że bliźniacy coś ze sobą tego. A może jednak? Jeśli to drugie; to co by było, gdyby braciszek był w 100% identyko? Dorobiliby mu coś na tej pupinie?

    Tuptuśka

  64. Wiecie co jest jeszcze ciekawe? Że ciągle przewija się w tej książce światopogląd i styl życia takiego najprymitywniejszego karko-koksa prawaka: baby nie moźna zgwałcić, dotkniecie tyłka faceta to gejoza i obraza majestatu, zdanie baby się nie liczy, markowe ciuszki, imprezy z narkotykami, mięśnie, przemoc, geje to słabeusze, napady wściekłości i agresja są sexy i świadczą o męsokści i sile, potomek to musi byc syn, i ogólnie kasa, fura i komóra. I to jest smutne że nawet w ksiązce ktora miała być dla kobiet jakaś fantazją, eskapizmem, autorka nie potrafi wyjść poza ten szowinistyczny i toksyczny schemat. A moze nawet go nie widzi.

    Druga sprawa to dziecko Laury. Już kij z tym, że Laura przymyka oczy na to, że jej facet jest morderca, przestepca i alfonsem. Juz kij z tym ze przymyka oczy na jego kontrolowanie, agresje, toksycznosc. Ale naprawde chce takiego zycia dla swojego dziecka? Juz pomijajac wzgledy moralne, jest to zawod wysokiego ryzyka. I słodkie bambino majac ojca takiego jak massimo ma zero szans na normalny rozwoj, na wybranie wlasnej drogi zyciowej. Massimo go poustawia jak w zegareczku. Ale nie, spoko, scena w ktorej Massimo mowi do dziecka w brzuchu Laury, ze go nauczy omu łamać raczki, a kogo od razu do morza, jest przeciez taka słodka

    Wiefiur

  65. A jeśli Laura zechciała by sama zbadać sprawę? I do bliźniaków krzyknie tak: Zdejmować gacie! I wypiąć dupy ale to już! I wtedy Laura z lupą w dłoni… przystępuje do badania tyłków.

    Tuptuśka

  66. @Tuptuśka no właśnie, żeby było sprawiedliwie i bez zadnych watpliwosci, to massimo powinien sie byl stawic w Warszawie ze swoim Złym Bratem Bliźniakiem, żeby Laura sama (ewentualnie komisyjnie) mogła ocenić zgodnosc dupy z materiałem dowodowym.

    Wiefiur

  67. @Wiefiur
    Obawiam się, że Laura nie ma takich dylematów. Grunt, żeby bobo miało wszystko, co zachce. A w przyszłości dostało kozaczki ( jeśli to będzie dziewczynka).

  68. Pewnie masz racje.. wydawało mi sie, ze jak sie zostaje matką, to zmienia sie czlowiekowi hierarchia wartosci, nawet te dwie szare komorki Laury powinny cos tam razem zaczac kombinowac, ze moze to nie najfajniejsza i najbezpieczniejsza przyszlosc dla dziecka… no ale czego ja oczekuje po tylu analizach tego dzieła 😉

    Wiefiur

  69. @Wiefiur
    Laura ma jakieś przebłyski zdrowego rozsądku, ale nic z tym nie robi. To tak jakby coś mówiło „uciekaj” a Laura „Cooo?? A fakt to boss mafii. E tam, przecież on mnie kocha i jest takim menskim mensciznom!” Wątpię, żeby postanowiła odejść albo chociaż zrobić coś ze swoim życiem. Raczej będzie bez problemu wykorzystywać kasę męża. Bo czemu nie? Przecież będzie mieć mnóstwo ciuchów, kozaczków, kosmetyków, samochodów, i najważniejsze; ostre rżnięcie każdego dnia. Osobie takiej jak Laura nic więcej nie potrzeba. A jak pojawi się dziecko, to włączy sie jej myślenie; „Moje dziecko musi mieć najdroższe ubrania, najlepsze wózki, zabawki we wszystkich kolorach tęczy!” A że pieniądze męża są brudne – phhhi, kogo to obchodzi!

  70. @Poziomka
    Oj tak, Laura się już raczej nie zmieni. Raczej bedzie sobie dorabiac teorie do praktyki, jak wtedy na strzelnicy – "powiedziałam przecież Missiaczkowi że trzymanie w rękach broni to wielka odpowiedzialność. Jestem taka głęboka i moralna. No ok, to teraz już mogę wrócić do wydawania pieniędzy mafii".

    W ogóle do dłuuugiej listy toksycznych i szkodliwych rzeczy w tych książkach należy dodać pokazanie że agresywny, brutalny i kontrolujący facet NIE będzie taki dla swojej kobiety. Ta fantazja jest tak głupia i szkodliwa ze az rece opadają. Partnerka predzej czy poźniej odczuje charakter swojego faceta. To nie jest tak, że dla innych on może byc agresorem i katem, ale swoja rodzine bedzie na rekach nosil. Predzej czy pozniej rodzina odczuje na sobie jego paskudny charakter (zreszta Laura juz odczuwa, tylko ze jeszcze jej nie bije ani nie wyzywa, wiec moze wg jej standardow jeszcze jest ok).

    Aha i jeszcze przypomnial mi sie ten obrzydliwy fragment o massimie molestujacym nieprzytomna Laure. okazuje sie, ze Laura ma kolejna wielka zaletę poza daleko idaca tolerancja dla kontrolowania, nieortodoksyjną moralnoscią, zamiłowaniem do luksusu – często mdleje! Massimo lubi to.

    Wiefiur

  71. Eh. Ten fragment o molestowaniu nieprzytomnej Laury, to nic innego jak schemat w marnych fickach. Wiecie; truloff wsadza palce tam, gdzie nie powinien, a ofiara… znaczy oblubienica/oblubieniec, jęczy i rozkosznie się wygina – a to jawny znał, że chciała tego, suka/ perwers. Ja rozumiem, że coś takiego mogą wymyślać głupie dziewuszki, dla których całowanie czy molestowanie osoby nieprzytomnej: to takie full romantic i słodkie mizianko. Ale żeby DOROSŁA kobieta napisała coś takiego? Serio? A gdyby Massimo był brzydki, gruby – tez by się cieszyła z tego macania? Co to w ogóle ma być.

    Mucha

  72. Przyśniło mi się dziś, że jakiś współpracownik Massima, skrycie napalony wielce na dziunię szefa, schodzi po bardzo długich, kręconych schodach i fantazjuje jak to się do Laury dobierze, gdy tylko szef wyjedzie. Sen urwał się na zdaniu "Nie przypuszczał, że Laura przyjdzie do niego jako charczące, plujące zombie".

    Przedawkowałam NAKWę czy the Walking Dead?

  73. @Mucha
    Tak się jeszcze zastanawiam nad całą tą książką, i dochodzę do wniosku że w sumie bardziej mnie dziwi, że ktoś to wydał w obecnym kształcie, i jeszcze zrobił temu "dziełu" wielką kampanię medialną łącznie z promowaniem autorki, wywiadami, artykułami, itd., niż że ktoś to napisał. A teraz tę panią podkupiła Agora (na kolejne książki i film) i to jest dopiero wtf. Rozumiem ze autorka moze miec taki znie inny światopoląd, albo po prostu nie zastanawiala sie w ogole co pisze, ludzie są różni a papier przyjmie wszystko, ale kurczę, ktoś to przyjął do druku i zdecydował że będzie to promował. A przecież mozna było zrobić korektę (no dobra, w tym przypadku raczej napisac wszystko od nowa) jesli juz zalezalo im np. na tej konkretnej autorce bo jest wg nich 'medialna' (czytaj kontrowersyjna i ma odpowiedni instagram). Mozna tez było zlecić napisanie ksiazki erotyczno sensacyjnej jakiejs zawodowej pisarce, jesli taka literaturasie sprzedaje i chcieli miec swojego 'greja'. Jak wydawnictwo mogło uznać że polskim czytelniczkom spodoba się ta toksyczna kupa.

    • Cóż, ktokolwiek tak pomyślał, miał przecież rację. Ta książka ma masę fanek. Kompletnie nie rozumiem dlaczego, ale niestety, takie są fakty.

  74. @Ola
    Ale przeciez wszystko, co by tak promowali w mediach, byłoby popularne, bo część ludzi lubi coś tylko dlatego, że jest popularne czy reklamowane. Więc nie można było promować jakiejś lepszej książki o podobnej tematyce w ten sposób? Tego nie ogarniam.

    Wiefiur

    • Podejrzewam przepływ jakiejś większej ilości pieniążków z konta autorki/jej rodziny/znajomych/włoskiego mafioza na konto wydawnictwa xD

  75. @Wiefiur
    Wiesz, myślę że wydawcy zwizualizowali sobie hajs, który zarobią na Blance Lipinńskiej. I to przesądziło o wydaniu tej książki – w takim kształcie ( tj. beznadziejnym). A dlaczego nie poprawili? To też bardzo proste – większość osob czyta książki bezrefleksyjnie. Takie tam czytadło, żeby zająć czymś czas. Takim ludziom ludziom nie przeszkadza durnota, brak fabuły, szkodliwość – bo oni nawet nie myślą w tych kategoriach. Wiec nic dziwnego, że wydawcy wydali to cuś. Dzieuło trafiło do swojej grupy docelowej. My nią nie jesteśmy, więc zadajemy pytania, kwestionujemy, marudzimy. A reszta? Reszta się cieszy, ma swojego polskiego Greya. Masz racje, że profesjonalna pisarka zrobiłaby z tego perełkę. Powiem więcej – Lipińska mogłaby brać udział przy pisaniu książki (podsuwać pomysły: „Laura powinna mieć torebkę od D&G), wtedy można by sprzedać książkę jako „ Napisana przy współpracy”. Ale to za dużo zachodu, zresztą Blanka jest popularna teraz, kto wie ile ta sława potrwa? Pisarz potrzebuje czasu, żeby napisać coś poprawnie. A taka aułtorka walnie cokolwiek i już. Wstrzeli się w czasie i zarobi dużo kasy. Przecież o to chodzi. A ze jakaś mała grupka (my) będzie narzekać, w tam. Przecież reszta jest zadowolona. To do nich kierowane są te książki. Wiem, to jest przykre, ale nic na to nie poradzimy.

    Mucha

  76. Kuro, odważę się dać znać, że spróbowałem spełnić Twoje życzenie co do fanfika tu. Będę wdzięczny za krytykę, uwagi i inne zażalenia 😉
    Aadrianko, wizja zombie Laury mocno mię zainspirowała – choć może nie tak, jak miała 😉

  77. @Up
    Czy ja wiem. Znaczy, nie wiem jaki był zamys autora. Wszak to „ten dzień” w krzywym zwierciadle. Może Laura właśnie taka miała być, czyli głupkowata i napalona. Chociaż ja bym skręciła raczej w tym kierunku:
    Tu jakaś ważna sprawa (wiecie, Massimo przejęty. Mówi Laurze ze jest jakiś problem.), a Laura pierniczy o torebkach. I wtedy pada pytanie -„Tylko łachy i torebki ci w głowie?” Wtedy się zacznie potok przekleństw. Massimo aż zacznie się zastanawiać „Co to za potwór”. Ale infantylna i durna Laura też jest fajna. Opko jest zabawne i naprawdę przyjemnie się je czyta.

  78. Ha! Zachowanie Laury może wydawać się przerysowane… ale wcale nie tak bardzo jak się wydaje. Przypomnijmy sobie z pierwszej części scenę w klubie Nostro – w zasadzie jedyna różnica to ta, że wtedy Laura nie była CAŁKIEM naga (ale niewiele brakowało).

  79. Dokładnie tę scenę, o której pisze Kura, miałem na myśli – aczkolwiek zgadzam się z Wami, że mogłem rozegrać to w jeszcze inny sposób 😉 I głównie trzymam się konwencji "365 dni w krzywym zwierciadle", jak ładnie nazwała moje wytfory anonimowa osóbka powyżej – choć ja dalej będę krytyczny wobec siebie i stwierdzę, że to zwykłe Pisacze wymysły prawie-Pisaka, BO CO JA SIĘ MOGĘ ZNAĆ NA GENIUSZU AŁTORBLANKI. 😀
    Taką scenkę z torebkami i kozaczkami też mogę stworzyć, nie ma najmniejszego problemu – i dziękuję za słowa krytyki!

  80. Anonimki, czy możecie się podpisywać? Będę wdzięczny!
    Co do miejsca akcji… Cóż to za cud, że nasze uciekinierki trafiły na Węgrzech akurat do Budapesztu, a nie, na przykład, do Sátoraljaújhely. 😀 *przypomniał sobie CK Dezerterów i rozmowę Kani z aptekarzem na patrolu* Wyobrażacie sobie Massima albo Laurcię (Włocha i Polkę), jak próbują to wymówić? 😀

  81. @Starred Shinra
    Wow! Jest nowy ficzek i do tego jaki fajny. Ojciec chrzęstny mie umarł totalnie. Zachowanie Laury – boskie. Tak sobie ją wyobrażam: prawie zawsze pijana, przygłupia, wiecznie napalona. Brak tylko tego jej chamstwa. To znaczy, chamstwo jest, ale ciut go za mało. Ficzek jest naprawdę zabawny. Dziękuję za poprawienie humoru! Czekam na dalsze przygody Laury i Massimisia.

    Moki

  82. @Sátoraljaújhely
    Całkiem dobrze też się sprawdza Kiskunfélegyháza. Tylko, na generała Bema, nie mówcie Laurze, że na Węgrzech jest też wieś Nagykutas…

  83. Kusi mnie napisanie parodii, gdzie zamiast przystojnego Włocha jest nieskalany myślą Sebix z Nowej Huty, przywódca lokalnego gangu. Wtedy by wszystko pasowało: impry z sypiącym się koksem i brokatem, nawalanki pomiędzy szefem gangu a "ochroniarzami", nawet nawalona w sztok Karyna… yyy Laura…. yyy Blanka czy jakjejtam byłaby nareszcie w swoim klimacie.

    Ale może lepiej nie 😀
    Za to naszło mnie teraz: ręka w górę, kto WIE, czy wasze rodzeństwo ma pieprzyk na dupie.

  84. @Katka
    Nie trzeba wiele zmieniać. Massima zastąpisz sebixem i wszystko będzie pasować. Słownictwo ideolo. Koks, wieczne chlanie (tylko zmienić wino – na jabola). I proszę bardzo!

  85. Dlaczego nie? 😀 Sam bym czytał taką parodię. Jeśli chodzi o ogólny obraz patologii, to jest to opisane w książce Michała Gołkowskiego "Sztywny", z serii Fabryczna Zona – ale jak to jest opisane! 😀
    I przy tym ta książka jest o tyle dobra, że ona w zamierzeniu ma opisywać brudny, zniszczony świat stalkerów, życie bandytów, ma pokazywać brak perspektyw, biedę i marne oblicze Ukrainy oraz miejscowości blisko Zony (przy czym bierze się poprawkę na to, że świat proponowany w książkach o Stalkerze to postapo, więc no, zombie i inne rzeczy się tam przewijają…), no i nie pretenduje do bycia poradnikiem seksu czy poradnikiem przetrwania, czy poradnikiem czegokolwiek innego. Ot, książka jak inne – a że to, co opisuje, jest szare, brudne, pełne upadku moralnego i kompletnej patoli, to osobna sprawa. No i autor zrobił tam research, wie, o czym pisze i jak (jest tłumaczem z rosyjskiego, bywał na Ukrainie i Białorusi) – a ałtorblanka, jak ustaliliśmy, skażona researchem i myślą nie jest.

  86. To opko (bo książką tego nie nazwę) samo w sobie jest jak parodia. Parodia: romansu, mafii, porno – chociaż w sumie… nie, nawet jako porno, to cienkie jak dupa węża.

  87. Z zupełnie innej beczki: tęskno mi do opek o skoczkach. Taki śliczny Kobayashi leży odłogiem?Nie może to być!

  88. Prawdopodobnie za tydzień. Pokonały nas wyjazdy, życie codzienne, wyczerpanie psychiczne z powodu czytania tego gówna (to u mnie) i objętość materiału (to będzie już ostatnia część i chyba trochę nie wymierzyliśmy).

  89. Życzę Wam kochani analizatory, dużo siły (psychicznej i fizycznej), żeby dokończyć analizę tego strasznego ksiopka.

    • Jakby było za free to bym poszła.Zobaczyć,czy ktoś zapyta się o jej podejście do przestępstw seksualnych. Co jest według niej gwałtem,co nadużyciem i gdzie ta "magiczna"granica. Czy seks z zalaną w trupa osobą jest wykorzystaniem czy czymś normalnym.

  90. @Up
    O! Warto byłoby ją o to spytać. Chociaż znając życie to będzie wyglądać tak: „Ok to tylko fikcja! To ryćkanko było za zgodą, ale musiało być pikantnie. Oczywiście jestem przeciwniczką przemocy” Bla, Bla.

  91. Koniec tego shitu
    Jakieś lekkie i głupiutkie opko lub dwa.
    Bomba w postaci kontynuacji Glątwy lub coś równie przerażającego.
    Tak widzę przyszłość

  92. Ta scena anala zmusiła mnie do napisania czegoś, co kiedyś usłyszałam na uczelni. Moja grupa miała okienko, a zaraz potem mielismy referować na zajęciach projekty zrobione w kilka osób. Siedzialam więc z kolezankami w czytelni i powtarzałyśmy swój referat. Pare stanowisk dalej siedziały dziewczyny z innego kierunku i nagle zaczęły gadac tak głosno, że bez problemu je słyszałyśmy. Otóż jedna z nich niedawno urodziła i opowiadała swoich znajomym o przebiegu ciąży. Wspomniała nawet o "poczęciu" i wtedy zaczęło się o upodobaniach panien. Któraś z nich wspomniała, że dotykanie męskiego tyłka kojarzy jej się z zostaniem gejem i ona tak się boi o swojego chłopa, że go nawet przez jeansy nigdy w dupę nie poklepała. A reszta się z nią zgodzila, nawet ta co była wcześniej ciężarna.
    Wyszlysmy stamtad z dziewczynami dużo szybciej, bo nie mogłysmy wyrobić ze śmiechu. Masakra.

  93. Miałem nie komentować, uznając, że dzieło tej ałtorki zostało odpowiednio mocno zdziwione, ale przy ostatniej scenie nie wytrzymałem, wyszedłem z siebie i zrobiłem poczwórnego facepalma. Stąd na niej się skupię.

    To co planuje bohaterka było jasne od chwili, gdy zapytała, biorąc pod uwagę klasę "dzieła" więc gigantyczna niespodzianka. Jednak najśmieszniejsze jest to, że już o wiele więcej zostało zrobione nie w tym porno-książce a… Deadpoolu (film, nie komiks).

    I właściwie nie dziwię się reakcji Massima pod względem tego, że mu się nie podobało. Wsuwanie czegokolwiek, z jedynie śliną jako lubrykantem i to z zaskoczenia nie należy do przyjemnych, co sama mogłaby zgłębić, ale najwyraźniej niczym Ziemiański, nie zrobiła riserczu i w sprawach przyjemnych.

    Ogólnie rzecz biorąc – ta scena to był dramat. I o ile to jest oczekiwane w porno-opkach bez doświadczenia w tej sprawie, tak te wywiady o tym jak bardzo to jest ostre mnie załamało.

  94. Ja już zgubiłam rachubę co do gwałtów w tej książce. Klon na Oldze, Massimo na Laurze, teraz Laura prawie zgwałciła Massimo… O czymś zapomniałam?
    Matrioszko, czy ktokolwiek w tej książce wie, na czym polega konsensualny seks? Albo komunikacja?
    A obrażanie się Massimo o to, że Laura zamierza poświęcać uwagę dziecku… Czy Massimo aby na pewno nie ma 15 lat?

  95. W którejś z części Crossa jest opisana podobna scena i jest duuuuuuuuuuuuuużo lepsza. Poza tym trudno tu o coś takiego jak opis sceny, ale cóż…

Skomentuj Starred Shinra Anuluj pisanie odpowiedzi