82. Przygody chłopca imieniem Penis, czyli Cyberpunk 2030


Drodzy Czytelnicy!
Podobno ulubionym pytaniem na rozmowach o pracę jest “Gdzie Pan/Pani widzi siebie za dziesięć lat?”
Możecie wtedy odpowiedzieć “Będę punktatorem!”
A co to takiego “punktator”? Tego się dowiemy z dzisiejszej analizy!
Dziś dwa opowiadania pani pisarki Haliny Liberadzkiej-Kozak, wydane samodzielnie, że tak powiem – za własne pieniądze. 
Wydane w oczekiwaniu na pieniądze kupujących tego selfpubliczka. 
Widzimy więc typowo fredrowski efekt “wolnoć Tomku, w swoim domku”, czyli zapłaciłam za swoje, reszta nie powinna nikogo obchodzić. 
Zwłaszcza, że KUPIŁAM TE OPKA ZA PINIONDZ, żeby się z Wami podzielić, tak jak wcześniej kilka innych przykładów Bardzo Złej Literatury. Niech się ta inwestycja zwróci w komciach pod analizą!  
Gdyby ktoś miał uwagi, że analizujemy dziecięcą pisaninę, to uprzedzam – pani Liberadzka-Kozak dzieckiem nie jest, choć pisze bardzo infantylnie. 

Analizują: Kura, Jasza i Vaherem
Halina Liberadzka – Kozak
Czipownik, czyli życie z ograniczeniami
Książka przeznaczona jest dla młodzieży
Wydawca – Halina Liberadzka 
Okładka – Halina Liberadzka – Kozak
Opracowanie – Halina Liberadzka – Kozak
…………………………………………………………………………
ISBN – 978-83-944768-1-6
Wydanie 1 -2016
Selfpublisher
Format – PDF
Utwór fantastyczny o życiu młodzieży w 2030 roku opanowanym przez świat czipów, które piętnują i kontrolują ich [JEJ, bo mowa o młodzieży] życie.
Rok opanowany przez świat? 

Czipy stworzyły własną cywilizację i przejęły władzę nad światem. A teraz piętnują życie. 
No ba, skoro własną cywilizację potrafi stworzyć jogurt zostawiony zbyt długo w lodówce, to co dopiero takie czipy!

Przestępcy żyją na wolności, lecz z ograniczeniami.
W opustoszałych więzieniach urządzono hotele i akademiki.

***
– Uwaga! Proszę wstać. Sąd idzie – odezwał się wirtualny głos z elektronicznych ścian.
Tę samą rolę może spełniać zwykły głośnik na ścianie. 
Czy elektroniczne ściany wyglądały jak te rzędy zielonych literek w Matrixie? 

Zgromadzeni w sali sądowej ludzie powstali z miejsc. Otwarły się elektryczne drzwi i do wnętrza wszedł sędzia z dwoma ławnikami.
Na sali panował szum. Zainteresowani oraz widzowie przedyskutowywali po cichu sprawę.
Eee, autorka dała ciała. W 2030 nie będzie już rozmów, tylko twitter i komcie na fejsbuku. 
– Proszę o ciszę! – odezwał się sędzia. Ogłaszam wyrok z powództwa Jana Z… w sprawie bójki. Skazuję pozwanego Pene J… lat 12, na zaczipowanie z dniem 12 maja 2030 roku, czipem dziecięcym. 
Później nawet sprawy sądowej nie będzie. Ale nie uprzedzajmy wypadków.

Wyrok będzie wykonany ze skutkiem natychmiastowym. 
Pozwany otrzyma instrukcję po zaczipowaniu… 
Ale taką wydrukowaną na papierze, czy w formie elektronicznej? 

– Koniec rozprawy! – powiedział sędzia, po czym odezwał się gong elektroniczny. 
Na tym polega nowoczesność w domu i zagrodzie sądzie, jaką wyobrażamy sobie w 2030 roku.

Oskarżony, zawieziony został, przez dwóch policjantów na ostatnie piętro sądu rejonowego, celem zaczipowania.

Pene, skończył zaledwie 12 lat. 
Miejmy nadzieję, że akcja nie toczy się w Hiszpanii, bo z takim imieniem chłopak miałby przechlapane.
I już znamy powód bójki. 😉 

Był już wielkim cwaniaczkiem. Dzisiejszy wyrok zmroził jego umysł. Może uświadomił sobie, co zrobił, ale zobaczymy… 
Powtarzam: ale nie uprzedzajmy wypadków

Przebywanie w tajemniczym elektronicznym [?] pomieszczeniu nie trwało długo. Pene wyszedł z plastrem na wyciętej kępie włosów. 
Znaczy – trzymał w ręku kłak, a na nim plaster? 

W ręku trzymał swoją świętą [?] instrukcję obsługi. 
Wrócił do społeczeństwa, ale jak?
Wygolony.

Od tej chwili jego wszystkie ruchy będą monitorowane przez program policyjny, zapobiegający przestępstwom.
No, z tym zapobieganiem to bym nie przesadzała. Ale, jak mówi Jasza, nie uprzedzajmy. 

Przed budynkiem czekali na niego rodzice i adwokat, musieli teraz wrócić wszyscy do domu, a adwokat miał mu wyjaśnić działanie owej instrukcji. 
Działanie instrukcji? Może należy przyłożyć ją do miejsca, w którym wszyto czip? 
Usiedli w domu przy stole. Pene położył instrukcję przed sobą. Zaczął coś czytać…
– Nic nie rozumiem! –  wrzasnął i aż podskoczył na siedzeniu krzesła. 
Dlatego wzięli ze sobą adwokata, który miał mu wytłumaczyć czym jest ciąg znaczków.

– Bądź teraz spokojny, od tej chwili policjanci rejestrują, każdy twój ruch, gdzie idziesz i co mówisz. 
Czyli inwigilacja na każdym kroku. Przed podsłuchem wszczepionym pod skórę nie ma ucieczki, nawet do ubikacji. 

Jeśli w tym czasie dokonasz przestępstwa, wszystko będzie zarejestrowane – powiedział adwokat. 
I nici z marzeń o zbrodni doskonałej. 

– Powinieneś unikać dwuznacznych sytuacji (o jakich tu rzeczach do dwunastolatka, wstydź się pan!) i starać się poprawić, zdobywając dodatnie punkty – dodał. 
Metoda rodem z Hogwartu.
Albo dzisiejszych Chin. 

– Jeśli tak się nie stanie, to ani się nie oglądniesz [Co!? “Obejrzysz”, panie adwokacie. Chyba że już za dziesięć lat będzie już można “wziąść” i “oglądnąć”], a staniesz się niebezpiecznym przestępcą i wtedy nie będą już żarty – wyjaśnił prawnik.
Lista tego, co czeka niebezpiecznych przestępców jest niżej. 
Nie uprzedzajmy… ale tam jest chłosta, głodówka i elektrowstrząsy… 

Rodzice chłopaka byli bardzo zapracowani i często wyjeżdżali za granicę. 
Najważniejsze, że w efekcie mieli kasę na adwokata. 

Nie brakowało im pieniędzy, ale czasu na wychowanie chłopca. Starszy Fel, był wzorem wszystkich cnót, nigdy nie wchodził w kolizję z prawem, ale Pene? Był bardzo podatny na złe przykłady? 
A może nie? Narrator sam nie jest pewien. 

Na drugi dzień po rozprawie, chłopak postanowił, że nie będzie wdawał się już w bójki. Odpuści sobie.
Jego dentysta będzie mu wdzięczny.

Tymczasem przed dom zajechali trzej koledzy, nowiutkim samochodem.
Jak widać, w roku 2030 prawo jazdy dostają już dwunastolatki. 

– Wsiadaj łamago! –  krzyknął z dala Wer. 
Pene nawet nie zastanowił się i już siedział w aucie. Ruszyli ostro do przodu, mijając kolejne ulice, śpiewali i krzyczeli na zmianę. Jechali szybko przed siebie.
Właściciel samochodu już zgłosił kradzież na policję. Auta, lokale publiczne, sklepy szpitale itp. były zaczipowane. 
Niczemu nie przepuścili, bo jak wiadomo, najgorsza jest zemsta przedmiotów martwych. Swoją drogą, próbuję sobie wyobrazić  zaczipowanie szpitali. 
Czym, oprócz nazwą, różni się zaczipowanie samochodu od posiadania w nim nadajnika gps?

Obsługa czipowa włączyła program poszukiwawczy na monitorowanych czipach swoich miejscowych skazańców.
– Jest gagatek, Pene, jedzie skradzionym samochodem i śpiewa głośno, chyba nie zdaje sobie sprawy, że go słyszymy – powiedział policjant.
– A to nie Eurowizja? – zdziwił się drugi. 

– Zlokalizujcie go, a ja wysyłam do niego patrole – dodał.
Wiecie co? Do niczego są te czipy, skoro nie można ich zlokalizować.
Ach, władcy świata znów spieprzyli sprawę… 

– Ua!Ua!Ua!…
Zajechali im drogę policjanci…
Łeło, łeło, bagiety jado!
W 2030 policji nie stać nawet na koguty i bulaje do radiowozów, muszą dawać sygnały paszczą. 
Napęd w autach mają pewnie rodem z Flinstonów. 

– Wysiadka panowie! – powiedział policjant -zabieram was na komisariat.
Zaczipowany jak szpital, rzecz jasna.
– Który to Pene?
Nic im czujnik nie wskazał, więc musieli pytać? 
– Ja – odezwał się chłopak.
– Ma się czipik – powiedział policjant do zatrzymanego.
– Oj! Nieostrożnie, nieostrożnie – dodał i zapakował ich wszystkich do samochodu.

Na komisariacie czekał już właściciel skradzionego wozu. W sali zwołano nadzwyczajne posiedzenie w sprawie kradzieży.
Przepraszam, czy mnie ta wizja ma przerazić, droga autorko? Policja w try miga odzyskała skradziony pojazd, sąd od razu zajmuje się sprawą, bez wielomiesięcznych kolejek… i to wszystko już w 2030!?
W dodatku w sprawie kradzieży zwołuje się “nadzwyczajne posiedzenie”, z czego wnioskuję, że to rzadkość w tych czasach. 

– Panie Osiński jest pan głównym poszkodowanym, jakiej kary domaga się pan, by zadość uczynić panu? – powiedział sędzia i podsunął mu kartę z propozycjami kar.
– Proszę wybrać karę dla każdego z winnych. 
Zemsta, którą pan dyszy, natychmiast znajdzie ujście. Niech pan tylko powie jak ich ukarać?
No dobra, teraz zrobiło się trochę dystopijnie… 

– Dla Zena T… proces na zaczipowanie – powiedział poszkodowany.
Proces na zaczipowanie. Ciekawe, po jakiemu to jest, bo po polsku na pewno nie. 
W razie wątpliwości proszę sobie powiedzieć “proces na uwięzienie”.

– Dla Saszy J … proces na zaczipowanie – powtórzył. 
– Dla Dana W… proces na zaczipowanie – powtórzył ponownie.
– A dla Pene, zakaz uczestniczenia w dyskotekach – podsumował mężczyzna.
Och nie! Już lepsze staromodne lanie skórzanym paskiem dupy!

Był jeszcze jakiś Wer, ale jemu się upiekło.
On jechał w bagażniku, którego nikt nie sprawdził. 

Zatwierdzono wszystkie kary, które automatycznie zostały zapisane do programu policyjnego. 
Chłopaki opuściły komisariat, trzech z nich będzie czekać na proces, ale Pene już miał wyrok uaktualniony, był teraz recydywistą.
Wyrok może być prawomocny (lub nie), albo wykonany (lub nie), ale nie ma wyroków uaktualnionych. 
A SKONT WIESZ, jak będzie w 2030? Może akurat takie rozwiązanie wprowadziła ustawa pisana z czwartku na piątek i przegłosowana w sobotę o 3 w nocy… 

Wieczór wybrał się na spacer z dziewczyną. Dziewczyna miała na imię Nocka. Chodzili po ulicach tu i tam wałęsając się, w końcu zaczął padać deszcz, para przechodziła właśnie koło dyskoteki. 
Wysoki Sądzie, to wcale nie tak, że ja chciałem złamać prawo! Ta dyskoteka po prostu nagle wyskoczyła zza rogu i mnie SPROWOKOWAŁA!!!

– Chodźmy do DYSIA – powiedziała dziewczyna. 
– Dobra możemy tam nawet zostać -powiedział Pene. 
Bo u DYSIA się nie zostaje. Mówi się cześć i wychodzi. 
Przepraszam, ale czy Pene to zawsze był taki debil, czy może jego czip jest wadliwy i usmażył mu mózg? 

Podeszli pod lokal. Ochroniarze spojrzeli na nich, a tu nagle z czipa chłopaka zaczął wydobywać się głos…
„ Jestem recydywistą, jestem recydywistą…” 
Kilka dni wcześniej czip miał wyłączony głośnik. Policjant musiał się dopytywać, który z chłopaków w samochodzie to Pene.
Pewnie czipkorpo wypuściło aktualizację. 

Czerwone światło pulsowało z głowy. 
Nie dość, że śledzi, to w dodatku gada i świeci. Doprawdy, straszliwa technika.
Ale świecił oczami? Jak Terminator?
https://media.tenor.com/images/14ea2784dbf2458cc2911e5dac4e4024/tenor.gif
Mój Boże, żartowałem z tym usmażonym mózgiem! 

– Stary możesz zapomnieć – powiedział ochroniarz, odpychając ich od drzwi. – Nie ma dla ciebie tu miejsca – zrozumiano!
Dziewczyna oniemiała, nie wiedziała, że jej chłopak jest przestępcą…
Ocho, kłopoty z komunikacją w związku? Na pewno w 2030 jest masa coachów chętnych do pomocy. 

– To taki obciach! – powiedziała i uciekła mu do pobliskiego sklepu.
Pene pobiegł za nią… 
– Tu też będziesz mówił – dodała – nie chcę cię znać…
A gdy postoję milcząc, to będziesz mnie znać?

Ale tutaj tego nie było. Chłopak zrozumiał, że dostał nową karę i teraz nie będzie mógł wejść na żadną zabawę. 
A w sądzie to co, nie słuchał? 

Jest odrzucony i to nie tylko przez swoją dziewczynę, ale przez wszystkich prawych ludzi. Stał się marginesem.
Nowa rola społeczna – bycie marginesem.

Przyszedł skruszony do domu, matka jeszcze była, zobaczyła jego skwaszoną minę i spytała:
– Co się stało?
Chłopak opowiedział wszystko mamie i zamilkł.
– Straciłem moją pierwszą dziewczynę -powiedział smutno. Z tym czipem, żadna mnie już nie zechce.
Jak na kogoś, kto właśnie zamilkł, to dużo powiedział.

Nazajutrz wstał z mocnym postanowieniem poprawy. 
Poszedł do szkoły. Ten niezły cwaniaczek był bardzo zdolny uczył się dobrze, ale miał dużo energii i brykał, wymyślając różne rzeczy. 
No wiecie, mówimy o dwunastolatku, to tak jakby normalne. 
Czym skorupka za młodu nasiąknie… lepiej więc zrobić z normalnego dziecka jakieś półtrupie, które już nie będzie brykać.
Lgnął do środowiska z marginesu. 
Żul Zenek był jego idolem. 
Jego zachowanie w szkole było okropne, dyrektorka ciągle litowała się nad nim i nie wydalała go ze szkoły, bo uczył się niemal wzorowo. Te dwie jego osobowości nie zgrywały się razem. Rodzice czekali cierpliwie, aż syn z mądrzeje i uspokoi się.
Rodzice to go dotąd w dupie mieli. 
Wychowywali go metodą Gabrieli Borejko: “Ufam ci, wiem, że jesteś mądry, więc wychowuj się sam”. 

Pene postanowił, że zapisze się na karate. Filozofia i ćwiczenia dały mu dużo do myślenia. Chciał się ustatkować. I więcej nie świrować. Początkowo czuł się osaczony zasadami i brakiem uczucia wolności, ale z czasem przywykł. 
– Nadeszły zawody, Pene był pracowity i bardzo starał się dorównać najlepszym. – powiedział narrator.
Trener wystawił go do walki. Chłopak wykonał wszystkie zalecenia, ale gdy przeprowadzano badania zawodników przed walką, stwierdzono, że Pene jest recydywistą i nie może brać udziału w walkach, to było niezgodne z zasadami.
Ach i nikt o tym nie mówił przed turniejem? 
A po co? Lepiej upokorzyć chłopaka przed wszystkimi. 

Wiadomość o czipie rozniosła się jak błyskawica. Chłopak zamknął się w domu i nie chciał wychodzić na światło dzienne. Był przegrany już przed walką.
Wydarzenia ostatnich dni bardzo wstrząsnęły nim i uświadomiły mu, że nie może tak postępować. Był mądrym chłopcem i wiele rozumiał. Przez ostatnie kilka dni nie wychodząc z domu przeanalizował sobie instrukcję, jaką otrzymał po zaczipowaniu… 
Znaczyyyy… tak kilka miesięcy po wyroku? 
Pisało [dydko?] tam jasno – WSZYSTKO W TWOICH RĘKACH. Czy chcesz żyć z ograniczeniami obywatelskimi? Czy nie?
Jak na instrukcję, to tekst jest dziwny. 
Może to instrukcja obsługi rąk? 
Po prostu zamiast komuś z wykształceniem prawniczym dali to do napisania coachowi, który pewnie był bratankiem ministra czy coś. 

Wieczorem zadzwonił w tajemnicy przed rodzicami do adwokata, który opiekował się nim podczas procesu. Mężczyzna wyjaśnił mu, że w tej sytuacji, jakiej on teraz jest, należy zbierać dodatnie punkty, a z czasem będzie dopuszczony do rzeczy, które są dla niego zakazane…
Dlaczego nie wyjaśnił mu tego zaraz po zaczipowaniu!? I po cholerę dzwoni w sekrecie przed rodzicami? 
Żeby się nie dowiedzieli, że chce być lepszy. Mogłoby to ich zmartwić.

Czekała go wielka praca nad sobą. Adwokat skontaktował go z punktatorem. 
Punktator daje usługi tylko tym, którzy mają kasę na adwokata. 

Punktator to człowiek, który pomaga w zdobyciu punktów dodatnich które to z kolei są zapisane w programie policyjnym zaczipowanych przestępców. 
Mam nadzieję, że punktatorzy nie są skorumpowani. 
Na początek Pene, postanowił, swojej sąsiadce, której dotąd robił psikusy, skosić trawę wokół domu. 
AŁtorce można zasugerować wycięcie paru przecinków.

Kobieta była zdziwiona jego propozycją, ale punktator poświadczył jego dobrą wolę. 
Ciekawe jak? Przez gadającego czipa?

Nigdy tego nie robił [punktator?!], kosiarkę dostał pierwszy raz do rąk, była to zresztą kosiarka jego rodziców. Chłopak bardzo się postarał. Starsza pani była zachwycona. 
Pene stwierdził, że zrobić coś dobrego, to też frajda, gdy zobaczył łzy kobiety podziwiającej skoszoną trawę. 
Nie rozumiał tylko, czemu sąsiadka wciąż powtarza “Moje tulipany!”. 

Był to jego pierwszy mały sukces w zakresie zdobywania punktów. 
Punktator wpisał do programu policyjnego 2 punkty za pracę chłopaka.
Dwa punkty za skoszenie trawnika.

Pene był z siebie dumny, po raz pierwszy od wielu dni spokojnie zasnął, a w nocy obmyślał nową pracę. 
Obmyślał ją przez sen.

Następnym pomysłem na zbieranie punktów było sprzątanie śmieci na około szkoły. 
Dyrektorka nie mogła się nadziwić, że Pene próbuje się poprawić. Zaopatrzyła go w worki i pozwoliła po lekcjach działać. Nazajutrz przyszła do szkoły, a tu nie tylko wysprzątane wszędzie, ale podlane krzaczki i kwiaty na klombach. Punktator wpisał do jego programu policyjnego 4 punkty. 
Dwa za sprzątanie, dwa za podlanie klombów?

Mając już 6 punktów Pene na drugi dzień chciał się przekonać jak to działa. 
Czy dostanie Świeżaka? 

Postanowił, że pójdzie do DYSIA. Ciekawy był, co teraz będzie. Żeby się nie skompromitować przed jakąś dziewczyną postanowił, iż pojawi się tam sam. 
Akurat, pewnie żadna nie chciałą iść z zaczipowanym recydywistą! 

Podszedł pod lokal. Ochroniarze zmierzyli go od góry do dołu. Pamiętali go, bo niedawno tam był. Gdy jednak stał chwilę, z jego głowy odezwał się głos:
– Jestem recydywistą, jestem recydywistą, ale mam 6 punktów dodatnich. 
Ile miał “punktów ujemnych”, gdy stawał przed sądem?

W tym momencie uruchomiło się światełko zielone pulsując cały czas. Mężczyźni jeszcze raz popatrzyli.
– No stary, tym razem masz szansę, wchodź, ale pamiętaj mamy cię na oku – powiedział jeden z nich – jeden wybryk i wynocha. 
Sześć “punktów dodatnich” wystarczyło, aby przed dyskoteką zaczął migać na zielono. 

W chłopaka wstąpiła nadzieja. Wszyscy wiedzieli w szkole, że jest zaczipowany, ale że się poprawia tego nikt nie wiedział. 
– Mam szansę! – pomyślał – będę dalej walczył, by żyć bez ograniczeń.
Minęło kilka lat, Pene miał już 18 lat.
I jakieś dwadzieścia “punktów dodatnich”…

W piątek, spotkał po szkole Rona [który mimo wszystko wylazł na światło dzienne], z którym kumplował się niegdyś. Usiedli na ławeczce i zaczęli wspominać stare dzieje.
– Gdybym nie został na drugi rok w tej samej klasie, to dalej byśmy się spotykali – powiedział zrezygnowany Ron… – ale wycinaliśmy numery pamiętasz Pen?
Nie.

– No, no, to już przeszłość – skwitował chłopak – A ty, do jakiej szkoły chodzisz? Co robisz teraz? – spytał kolegę.
– A nic, pętam się tu i tam nie mam co z sobą zrobić. Do szkoły mnie nie chcą, bo mam czip niebezpieczny.
Wybucha, jeśli oddalę się na sto metrów od nadajnika. 

– O jej! A za co go masz?
– Właściwie to nawet nie wiem, kiedy się go dorobiłem, tak poszło z górki. Najpierw podpadliśmy z kolegami na zabawie wiejskiej. Popiliśmy trochę i rozpoczęliśmy bójkę o dziewczynę. Policja nas zgarnęła, sąd osądził, a dziewczyna wybrała nam karę na zaczipowanie.
Przepraszam, ale w jaki sposób laską, o którą się pobili, była poszkodowana i wybierała karę? Zgarnęła od każdego przypadkowego gonga w twarz? 

Potem razem z tymi samymi kolegami włamaliśmy się do bankomatu, następnie ukradliśmy ze sklepu towar i tak dalej…
Ron ma czip dla osób niebezpiecznych i żyje sobie swobodnie, a to ograbiając bankomat, a to napadając na sklep.
Te czipy są tylko dla wygolenia komuś głowy, po nic więcej… 
Mam wrażenie, że posiadanie czipa tylko go zachęca do dalszych przestępstw. 
– Co tu mówić nie mam już wyjścia, muszę teraz żyć z ograniczeniami. Nie mogę iść do dyskoteki, na mecz i tak naprawdę nigdzie. Nawet do szpitala. Bo ten czip stale gada i ostrzega czerwonym światłem. Mam tylko tych druhów naszej wspólnej męki. Powiedział rzewnie, wznosząc oczy ku niebu i przykładając dłoń do serca. Siedzimy w lesie za miastem i kombinujemy, co tu zrobić. 
Jak to co, partyzantkę zakładajcie! 
.

Dla nas nie ma już ratunku.
Tylko rewolucja! 

– Zgłoś się do Ośrodka odnowy intelektualnej – powiedział Pene, sam miał już problem z czipem
Podoba mi się to wyjaśnienie, zupełnie jakby autorka zapomniała, że przecież cały dotychczasowy tekst opowiadał o Pene i jego problemie z czipem. 

 i wszystkie możliwości kiedyś przeanalizował.
– A gdzie taki jest? – zapytał zdeterminowany Ron.
– Czytałem ostatnio w internecie, że najbliżej to w Z…adupiejewie Górnym Kolonii. 

– A nie wiesz czy muszę mieć jakieś skierowanie?
– Chyba nie, bo to jest ośrodek finansowany przez państwo, każdy ma prawo tam być. Po odnowie będziesz miał prawo do punktatora 
Trochę nielogiczne, prawda? Po Odnowie będzie mieć prawo do kołcza, który powie mu, jak przejść Odnowę.  

i zdobywania dodatnich punktów, a wtedy będziesz miał szansę, że ci wyłączą czip. 
To jednak ciężka praca, ale jeśli ci zależy, to dasz radę.
Kosiarki do trawy, wór na śmieci, takie rzeczy…

– Stary! Dziękuję ci, zaraz idę do domu i pogadam z matką, żeby mi pomogła. 
– Spoko, jestem twoim kołczem, Ron…

Zrobię wszystko, co można, już nie mogę wytrzymać w tym lesie, jestem jak zwierze. 
– Wykopuję norki i buduję żeremia. 

Rozmowa z Ronem, dała Pene dużo do myślenia. W jego głowie zawiązywały się pierwsze plany o wyborze studiów. Już czas, żeby się określić co chce w życiu robić. Zastanawiał się tylko czy jeśli miał kiedyś problemy z prawem, to nie dyskwalifikuje go do wybrania zawodu punktatora.

Nie ma to jak walka ze złem, dlatego każdy z czarodziejów chciał być aurorem

Minęło kilka dni.
Pene przemierza ulicę D…
W pewnej chwili spostrzega swoja dziewczynę.
Podbiega w przód…
– Fona! – krzyknął.
To pewnie takie urocze zdrobnienie od “Smartfona”. 

Idąca ulicą piękna dziewczyna oglądnęła [obejrzała] się za siebie. Zwolniła kroku i zaczekała na niego.
– Co tak się spieszysz? – dodał chłopak podchodząc do niej.
“Dziesięć najlepszych tekstów na podryw dla zaczipowanych recydywistów”.

– Złożyłam prośbę o przydzielenie mi czipu bezpieczeństwa i idę na policję na zaczipowanie. Dziewczyny mnie namówiły z klasy, bo prawie wszystkie mają, teraz nie boją się wychodzić z domu. Moi rodzice też uważają, że powinnam mieć.
– A jak ten czip, działa? –  spytał chłopak.
On podobno w tym społeczeństwie żyje od osiemnastu lat.

– Jakby mnie ktoś napadł, albo wyrywał mi torebkę, czy coś w tym stylu mówi się hasło [bardzo skomplikowane, ale nie uprzedzajmy wypadków…] i czip nagrywa zajście. 
Eeeee, a ja myślałam, że wysuwają się takie mechaniczne ręce jak u Inspektora Gadżeta i łapią złodzieja!

Gdy jednak napadnie mnie ktoś z czipem jego czip też dokonuje nagrań i przesyła na konto programu policyjnego. 
Troszkę przekombinowane, ale niech tam będzie.

W każdym razie policja automatycznie jest powiadomiona o przestępstwie, oraz ma od razu zlokalizowane miejsce gdzie ono jest.
Pomału doszli do celu dyskutując o przydatności czipów.
Podziwiam. Podziwiam dobór tematu rozmowy. 

– Poczekam na ciebie na dole – odezwał się Pene.
Dziewczyna pojechała windą na górę. Pene usiadł na ławce i czekał. W pewnej chwili podszedł do niego starszy mężczyzna, któremu niegdyś ukradł auto.
Nie Pene mu ukradł, ale jego koledzy. 
– Co, nabroiłeś znowu coś – spytał go. 
Chcesz czipka? Załatwię po znajomości z posterunkowym. 

– Nie, ja już się poprawiłem mam wyłączony czip, przyszedłem z dziewczyną, ona poszła po czip bezpieczeństwa na górę.
– No jak tak, to dobrze, cieszę się, że z tobą wszystko w porządku, szkoda by było takiego przystojniaka – uśmiechnął się – życie z ograniczeniami to okropna rzecz – powiedział i pokiwał głową.
Nie wnikajmy, dlaczego ten miły, starszy pan znów jest na policji.
Może za często mówił “przystojniaku” do obcych, nieletnich chłopców. 

Chwilę to trwało, wreszcie zjawiła się Fona, na głowie miała plaster, a w ręce instrukcję.
– Już? – spytał Pene.
– Tak – odpowiedziała dziewczyna i dodała -wyobraź sobie, że jeszcze dostałam czip do torebki, który będzie wył w torebce jak by mi ją ktoś wyrwał.
Jak rozumiem, w tym świecie dziewczyny mają tylko jedną torebkę.
Nah, pewnie czipkorpo liczy sobie niezłą kasę od każdej sztuki, a ten tutaj rozdają w ramach promocji. 

Minęło [minęły] dwa tygodnie Fona zaczesała już brakującą kępę włosów i zapomniała o czipie.
Wieczorem wybrała się z Pene do koleżanki na imprezę, postanowili jeszcze wejść do sklepu i kupić coś na prezent. 

WTEM! Zmiana czasu na teraźniejszy. 
Iju iju! To wyje Czip Gramatycznego Nadzoru. 
Podchodzą pod drzwi. Jest już ciemno. Światła wystawowe oświetlają ulicę. W pobliżu sklepu kręci się kilku wyrostków. 
Pene otwiera drzwi i wpuszcza dziewczynę do środka, nagle, wyprzedza go dwóch chłopaków w kapturach wbiegających do sklepu i kierujących się w stronę półek.
– Jestem recydywistą, jestem recydywistą -odezwał się głos z czipa napastników, pulsujące czerwone światło wskazywało na ostrzeżenie przed złodziejem. 
Do dupy z takim czipem, zamiast wyć i świecić, to mógłby przynajmniej paraliżować napastnika. 

Sklepowa ma obowiązek eskortowania [dokąd? Na policję? Sama?!] takiego przybysza, ale ona zdążyła tylko hasłem uruchomić nagranie zaczipowanego. 

Jak widzimy, policja ma inne problemy na głowie, niż ściganie zaczipowanych, bo:
Złodzieje, zabierają towar, zgarniając do torby wszystkie czekolady z pułki, [oraz pułkownika z pułku][nie, tylko nie czekolady!] a po drodze uciekając wyrywają torebkę z rąk Fony. 

Dziewczyna zdążyła tylko krzyknąć „ 2a4b”i chłopaków już nie było w sklepie.
Szybko poszło. 
Skuteczniejsze niż wszystkie zaklęcia Pottera!
No ba! Toż to ruch konia szachowego! Fakt, pionkiem – ale za to jak zaskoczymy tym przeciwnika. 
Ciekawe ile osób w tym świecie używa hasła “haslo123”. 

Biegną szybko przed siebie, a torebka wyje niemal jak straż ogniowa. Złodzieje nie wiedzą, co się dzieje, są zaskoczeni. 
Niech zgadnę, przyszli z lasu? Siedzą tam od wczesnej podstawówki? 

Wyrzucają po drodze torebkę i uciekają jeszcze następną ulicą, ale tu zatrzymuje ich policja. Namiary i nagranie z czipa pozwoliło operatorowi programu policyjnego na szybką reakcję.
Baaardzo szyyybką.

Chłopak i dziewczyna początkowo obserwują ucieczkę wyrostków, tymczasem dyżurny policjant lokalizuje torebkę, przekazując równocześnie wiadomość do programu policyjnego.
Mając w odwłoku ograbioną sklepikarkę.

Alarm z torebki milknie, po czym nieznajomy policjant podjechał pod sklep i zwrócił torebkę poszkodowanej Fonie.
– Pierwszy raz widziałem coś takiego – odezwał się Pene, jaka szybka reakcja. 
No, Pene, ale gdy was namierzono w ukradzionym samochodzie, to też nie trwało zbyt długo.
Cii, chłopak wyparł te wspomnienia. 

Miałaś rację, że ten czip bezpieczeństwa zmienia znacznie sytuację w chwili, gdy kobieta jest zagrożona.
Sklepikarka pójdzie pod sąd, bo nie eskortowała (tfu!) nie odprowadziła przestępców do rąk własnych policji. A to przecież jest jej obowiązek. 

Z wielkimi przygodami, [nieopisanymi tutaj, bo po co] ale wreszcie para dotarła na imprezę urodzinową Liny. Wszyscy już się zebrali, byli także tacy młodzieńcy, których nikt właściwie dobrze nie znał. 
Byli jak ruskie. Nikt nie zamawiał, same przyszły.

Muzyka grała. W kącie stał stół, a na nim jedzenie. Młodzież tańczyła i rozmawiała w grupkach. W pewnej chwili Zeo podłączył na biurku komputer do prądu i uruchomił. Przez dźwięki muzyki dolatywał głos
– Jestem przestępcą internetowym, jestem przestępcą internetowym. Czytałem analizy NAKWY i jeszcze nigdy pod żadną nie zostawiłem słodkiego komcia!  Wokół głowy nieznajomego chłopaka świeciło czerwone światło.
– Lina! – powiedział i zwrócił się do pani domu Zeo – kogoś ty tu zaprosiła. 
– Nie będziemy się tu zadawać z przestępcami – dodała Fona.
Wow. Żadnego uwielbienia dla bad boyów, żadnego “łobuz kocha najbardziej”? 

– Wychodzimy Fona – odezwał się Pene. – I pamiętaj żeby trzasnąć drzwiami, bo chamstwa nie zniese! 
– Nie wychodźcie, nic nie wiedziałam –odparła Lina – wiem, że teraz nie jest modne zadawanie się z ludźmi z marginesu społecznego.
Kiedyś mogła zadawać szyku takimi znajomościami, ale to było i się skończyło.

– No dobrze, ale w takim razie oni wychodzą -powiedział Pene i pokazał ręką na nieznajomych chłopaków.
– Przepraszam, gdybym wiedziała, że żyjecie z ograniczeniami, nie zapraszałabym was –powiedziała zwracając się do nieznajomych Lina.
Fona nie wie, że Pene też ma czujnik?

– No dobra to wychodzimy – odrzekł grubawy młodzieniec i wszyscy trzej skierowali się w stronę drzwi. Gdy zamknęli klamkę [w szafie], sygnał umilkł. 
– Co za czasy! – odezwał się któryś z gości.
Ta dzisiejsza młodzież! – Zawtórowano mu jednogłośnie.

– Wyobraźcie sobie jak wyglądało życie dawniej – powiedział Henk – wszyscy robili, co kto chciał, policja nie mogła poszkodowanemu pomóc, bo nikt się nawet nie odezwał, że był świadkiem przestępstwa. 
Złe czyny w pewnych środowiskach były kul. 
A na KUL-u były hot. 

– Ja słyszałam, że torebki i komórki wyrywali kobietom w biały dzień, i nic, wszyscy patrzyli jak złodziej uciekał i nikt nie pomógł. Policja uważała, że jak ktoś podchodzi i chce coś od nieznajomego, to trzeba mu to oddać inaczej przestępcy wezmą co chcą, a w międzyczasie skatują delikwenta na śmierć.
Policja generalnie służyła do tego, by przypominać obywatelom o tym obowiązku. 

– Coś ty, to ja wolę jak przestępcy są zaczipowani – powiedziała Usia – a bez czipu bezpieczeństwa nie wyobrażam sobie wyjść z domu.
Masz go wszytego pod skórą na głowie. Chyba, że wychodzisz nie zabierając jej z domu. 

– Wiecie co? Ja słyszałem, że dawniej, to jak nawet facet szedł ulicą w biały dzień i rozmawiał przez porządną komórkę, albo miał na uszach słuchawki i słuchał muzyki, to byle wyrostek podbiegał ściągał mu to i uciekał.
– Ale my mamy szczęście, że żyjemy w innych czasach…
Pene chciał podnieść głowę, ale zrezygnował.

– Jak ludzie wtedy żyli?- spytał Szem.
Na krawędzi.
– Mieli swoją wolność – odpowiedziała Fona.
– Ale jaka to wolność? – rzekł Szem – wśród przestępców, którzy byli bezkarni? 
Życie prawem wilka. 

Pene, nie brał udziału w dyskusji o czipach, to, że miał czip, była to jego wielka tajemnica. 
Podobno wszyscy w szkole o tym wiedzieli.
Minęło wieeeele lat przecież! I pewnie teraz jest w innej szkole. 

Był szczęśliwy, że dodatnimi punktami pozbył się tego gadżetu i jego czip został wyłączony. 
Ale – zauważcie – nie został usunięty!

Zawsze jednak będzie pamiętał to uczucie, gdy czip odezwał się na jego głowie przy wejściu do Dysia.
I zaczął nadawać “Coś mi się do dupy przykleiło!”

Minął tydzień. Cała paczka ponownie postanowiła się spotkać, by wspólnie iść na koncert renomowanego zespołu muzycznego, który odbywał się na miejscowym stadionie. 
Kupili stosowne koszulki…
https://i.kym-cdn.com/entries/icons/original/000/018/666/fellowkids.jpg

Przed wejściem zgrupowało się pełno ludzi, kolejka zaczęła się wydłużać, bo na bramkach były jakieś awarie. 

Myk! Zmiana narratora na pierwszoosobowego, a czas, oczywiście, (miejscami) na teraźniejszy. 
Iju iju iju!

Czekaliśmy trochę, ale jakoś doczekaliśmy się i jesteśmy już za bramką. Henk pobiegł wysoko na schody by zająć nam miejsca /nie były numerowane/. 
Nie byliśmy wszyscy do końca zgodni, czy będziemy aż tak wysoko siedzieć.
Po krótkiej wymianie zdań, jest decyzja -siedzimy na samej górze. 
Zaświeciły się światła, zespół zaczął koncert. 

Ludzie klaskali. Muzyka fantastyczna. To zespół, który fascynował nas do reszty. Szał.
Nagle, w sektorze, w którym siedzimy, wybucha ogień. Podejrzani mężczyźni wykrzykują brzydkie wyrazy, oraz palą [swoje?] kurtki i rzucają na lewo i prawo. 
Krzyczeli “włonczam”. I “płoń, kurrrtko płoń!”
Brzmi jak zwykły koncert renomowanego zespołu muzycznego Rammstein. 

Zerwaliśmy się nagle, by ratować swoją skórę, inni ludzie też.
Biegniemy schodami w dół.
Robi się korek.
Zadymiarze krzyczą i szaleją podpalając nowe ubrania. 
Starych ciuchów nie palili, tylko te wprost ze sklepu, jeszcze z metką.

Zostaną nadzy, gdy to dłużej potrwa.

Obserwujący to ochroniarz sekcji, nadał komunikat do centrali programu policyjnego.
Może by też do straży pożarnej?

Nagle, włączyły się czipy niesfornych łobuzów. Pięciu szalejących na trybunie osobników, oświetlało czerwone światło, ostrzegając przed czipownikami.
A że się już pali, to niech się pali. Nie drążmy tematu, spanikowany tłum da sobie radę.

Ponieważ mieli zakaz wstępu na stadion, ich czipy wywoływały teraz pisk, którego ludzkie uszy nie mogły wytrzymać, dlatego chwycili się za nie i zaczęli głośno krzyczeć. 
Skoro mamy już pożar na stadionie i panikę tłumu, to jeszcze puśćmy dźwięki rozrywające uszy. Czego tu brak?! Może uspokojenia sytuacji gazami bojowymi? Jak szaleć, to szaleć. 
Fajny ten zakaz wejścia na stadion, taki trochę niespełniający swojego zadania. 

– Ratunku uciszcie to! Ratunku uciszcie to!
– Jak oni się tam znaleźli? – spytał zimny jak stal dyżurny policjant, ochroniarza. 
– Nie wiem! – odpowiedział zdziwiony mężczyzna – podobno była awaria na bramkach – dodał – teraz wszystko się włączyło. 
– Będziesz u pani!

– Wezwij posiłki i chodźmy po nich na górę –rzekł policjant – ale im się dostanie!
– Nakrzyczę na nich, jak mi bór miły!

Zadymiarze zostali odizolowani, siedzą już w wozie policyjnym, mają już wyłączony sygnał z czipa, teraz pojadą na posterunek by być osądzonym. 
Od razu, tam na posterunku. 
Ale nie powinno to nikogo dziwić, skoro poszkodowany na komisariacie sam wyznacza karę dla złodziei samochodu. 
Dziwię się, że policja nie działa na takiej zasadzie jak sędzia Dredd, czyli aresztowanie, wydanie wyroku i egzekucja na miejscu. 

Dowodem będzie nagranie z kamer stadionu i czipów policjanta oraz ochroniarza.
Żadnego śledztwa nie będzie, a prokurator z zeznań może sobie zrobić papiloty. O ile były na papierze. 

Po trzech godzinach mężczyźni wyszli.
Z posterunku policji.

 Jako wyrok, otrzymali zakaz zbliżania się w pobliże stadionu. Co znaczyło, że ilekroć zbliżą się na odległość 200 metrów, czip, będzie wydawał taki pisk zakłócając ich słuch, że nie wytrzymają i sami odejdą na bezpieczną odległość.
Miejmy nadzieję, że stadiony stoją na pustkowiu i nie ma w pobliżu żadnej ulicy, nie przejeżdża tamtędy zbiorkom, ani samochody.
Poniedziałek, jedziesz rano tramwajem do pracy i nagle przypominasz sobie, że następny przystanek to “Stadion”. 

Rano przed szkołą Fona wybrała się do najbliższego bankomatu. Chciała wybrać trochę gotówki, na zakupy na bazarze.
Ahahaha, gotówka!? W 2030!? Pani, po kiego te czipy, jak nimi płacić nie można! 

 Gdy zbliżała się do celu, już z daleka widziała, że stoi tam jakiś starszy zbudowany mężczyzna 

Postanowiła poczekać. 

Mężczyzna wpatrywał się długo w napisy. Właściwie, nie byłoby to dziwne, ale uwagę jej przykuło wydobywające się z jego głowy czerwone światło, a jakiś głos stale powtarzał to samo zdanie:
– Czipownik przy bankomacie, nagranie kontrolowane. 
– Czipownik przy bankomacie, nagranie kontrolowane.
No i co? No i nic. Wszyscy mają to głęboko w nosie – od ludzi czekających w kolejce do bankomatu aż po policję.
A nagranie niekontrolowane to…?

Dziewczyna czekała, za nią ustawiła się kolejka. 
Jak widać,  te efekty specjalne tak spowszechniały, że nikt nie zwraca na nie uwagi.
Było już kilka osób, a starszy mężczyzna dalej stał, wpatrywał się w plansze i coś majstrował. W końcu, ktoś w kolejce zaczął komentować.
– Panie szybciej!
– Jak pan nie potrafi to pomożemy.
– Dobrze, niech pan pokaże – powiedział mężczyzna.
– Oświetlę to panu moim własnym, czerwonym światłem. Tym gadaniem proszę się nie przejmować.

Ktoś z kolejki był chętny, włożył swoją kartę i pokazał jak wystukać pin. Kolejka posunęła się do przodu wszyscy wybrali pieniądze. 
Czipownik nadal świecił.
I nie było w tym nic niepokojącego. 

Fona dalej stała, nie miała odwagi podejść, bo mężczyzna dalej tkwił przy bankomacie, jakby zaczajony. W końcu, wykorzystał wolną chwilę, wyciągnął rękę chcąc coś zdemontować z pionowej ścianki, a tu nagle zjawili się policjanci i zgarniając czipownika wsadzili go do samochodu.
Centrala szukała go od jakiegoś czasu. 
I nie mogła znaleźć. 
Pomimo tego, że świecił czerwonym światłem i coś mu spod fryzury gadało.

Filmował mini kamerką piny właścicieli kart i wykorzystywał. Teraz będzie osądzony. 
Jedni mają czipy, inni mają PINy. 

Przypuszczalnie dostanie zakaz zbliżania się do bankomatów i banków na odległość 200 metrów. Co oznacza, że ilekroć zbliży się na odległość bliższą, to jego czip będzie piszczał zagłuszając jego organ słuchu w [proszę, proszę! Facet ma gadające uszy, które można zagłuszyć] tak, że sam zachowa bezpieczną odległość.
Jak do tej pory świecił i ostrzegał, a jednak na nikim nie robiło to wrażenia. Teraz będzie zagłuszać własne uszy.
Biorąc obecne nasycenie przestrzeni miejskiej bankami i bankomatami, będzie mógł jedynie biegać po polach i lasach.
I oto w tym chodzi, margines społeczny do lasu! 

Wieczorem chłopcy uczyli się wspólnie do testów z etyki. 
Z etyki, powiadasz…

Mama Szema przyniosła im ciasto. Zrobili, więc sobie krótką przerwę.
Iju iju iju! Recydywa interpunkcyjna!

– Wybraliście już kierunek studiów – zagadnął kolegów Henk.
– Ja tak – odezwał się Zeo – będę stomatologiem.
– Ja koordynatorem nauki – odparł Szem. 
Nie wnikam co to, ale brzmi ładnie.
Bardziej fancy nazwa dla nauczyciela klasy 1-3? 

– A ty Pene podobno wybierasz się na punktatora, może wiesz coś o przestępstwach internetowych?- spytał kolegę zaciekawiony tym zagadnieniem Henk.
– Tak tak, wiem, czytałem niedawno świetny artykuł na ten temat.
Będę świetny na studiach…

– Podobno jak się komuś udowodni przestępstwo internetowe, to można dostać w wyroku zakaz oglądania internetu. 
Polska jenzyk, truuudna jenzyk, ale internet się przegląda. 

Może pani aŁtorka tego nie wie, ale jest różnica między oglądać gazetę (przez szybę w kiosku), a przeglądać gazetę… 

Polega to na tym, że czip przestępcy zakłóca obraz na ekranie w komputerze, lub innym urządzeniu gdzie jest.
Nie gada, nie świeci i nie wyje. A my tu aŁtoreczki opek podejrzewamy o sklerozę opkową…

– Makabra, takie odcięcie od świata to naprawdę kara. Nie wyobrażam sobie, jak bym tak musiał żyć tylko tym, co  [leży?] na ulicy. 
Zawsze można żyć tym, co w śmietniku.

– Stary, teraz są kary takie, że ludzie zrobili się o wiele lepsi, starają się. Dawniej to tysiące ludzi siedziało w kiciu i mieli wszystko gdzieś, jeść im dawano, a oni wyżywali się na sobie i zadawali sobie karę. 
Dziwne. 

Taki obóz straceń, kto silny psychicznie to przetrwa. Jak trafił tam ktoś z głupoty to wykończyli go raz dwa. 
Ci mądrzejsi.  

-Teraz – kontynuował Pene – są Ośrodki Odnowy Intelektualnej, [lepsze niż dawne SPA] w których uczy się przeżywania wyższych wartości. Skazany, po takiej terapii może wykazać się chęcią życia poprawnego.Dostaje, punktatora, który pracuje nad jego umysłem i wskazuje mu, dobre drogi działania w życiu. 
Autorce to by się przydał przecinkator. 

Jeśli jest delikwent reformowalny, to wyjdzie jeszcze na ludzi. Ma nawet szanse wyłączenia czipu i powrotu do społeczeństwa.
Wystarczy skosić ze dwa trawniki i parę razy wynieść śmiecie. Bułka z masłem! 

Chłopaki siedziały jak oniemiałe nie miały takiej wiedzy o przestępcach, bo nikt w ich otoczeniu nie miał takich problemów. 
Poza Pene, o którym wiedzieli wszyscy w szkole.
Nie wierzę, że nie straszą ich filmami edukacyjnymi na zajęciach z wosu. 

Przyjęte było, że z ludźmi żyjącymi z ograniczeniami, nikt normalny nie utrzymywał kontaktów, zresztą, nie było ich tak wielu. 
Nie wierzę. Takie zachcianki pokrzywdzonych spełniano już na komisariatach, a więc w tym społeczeństwie ludzi zaczipowanych musi być więcej niż bez czujnika.

Napiętnowanie człowieka przez założenie mu czipu siało wielki postrach, nie rwano się do wykroczeń i większych przestępstw.
Pamiętajmy, że to ustrojstwo wrzepiano nawet dwunastolatkom, a zaczipowany Ron spokojnie obrabia bankomaty. 

– Wow! Jak ty tyle wiesz, to na pewno dostaniesz się na te studia, a my niewiadomo… 
– No to wracajmy do etyki – powiedział Szem.
Czyżby autorka nam tu przemycała informację, że w 2030 jednak nie będzie religii w szkole? 

Minęło kilka miesięcy. Cała paczka Fony i Pene zdała egzaminy maturalne i rozpoczęła studia. Bohater dostał się na wymarzone studia i z ochotą uczęszcza na zajęcia. Dzisiaj dowiedział się, jakie w naszym prawie są czipy i jak działają.
Wcześniej tego nie wiedział.
Wcześniej był praktykiem-samoukiem, teraz poznaje teorię. 

– Proszę państwa! – odezwał się wykładowca -zaczniemy od pierwszego czipu:
Czip dziecięcy – zakłada się od 12 roku życia, za powtarzające się wykroczenia i drobne przestępstwa.
Takie jak szkolne bójki.

Za każde następne wykroczenie dodaje się kary: np. zakaz odwiedzania dyskotek, zakaz wejścia na place zabaw, zakaz jazdy na rowerze, zakaz oglądania internetu, zakaz gier internetowych, zakaz słuchania muzyki jakiejkolwiek, nawet filmowej, itp [lubię to “itp”. Tyle można tam wcisnąć…]  /karę wybiera poszkodowany z propozycji, jakie przedstawi Sąd./
Czip dla dorosłych – zakłada się od 18 roku życia.
Chyba profilaktycznie, bo:
Za każde następne wykroczenie dodaje się kary; np. zakaz wstępu na dyskoteki i zabawy, zakaz wejścia na stadion, zakaz zbliżania się do bankomatu, zakaz zbliżania się do stadionu, zakaz oglądania internetu, zakaz sprzedaży alkoholu [!], zakaz przebywania na określonym obiekcie, zakaz jazdy samochodem, zakaz jazdy rowerem, zakaz jazdy motorem, zakaz używania telefonu itp./karę wybiera sam sobie poszkodowany z propozycji, jakie przedstawi Sąd./
Nie daj bór, gdy ktoś pracuje w zaczipowanym szpitalu, na stadionie, lub wybrał karierę bankowca… 

Czip niebezpieczny osobnik – zakłada się osobie od 16 roku życia za okrutne przestępstwa, oraz finansowe [tak, szesnastolatkowie mącą w fakturach jak dzikie i wyłudzają VAT], powtarzające się [trzeba trzy razy takiego przyłapać!], za jazdę pod wpływem alkoholu lub narkotyków.
Za każde następne wykroczenie, dodaje się kary, np. zakaz prowadzenia pojazdów, odcięcie od wszelkiego rodzaju łączności ze światem to jest: telefon, telewizja, Internet, książka, prasa, gry itp. 
Ale to już serwuje się dzieciom i podrostkom. 
Zresztą już widzę okrutnika, który przejmuje się zakazem czytania książek. 

Kara chłosty, elektrowstrząsy, kara odosobnienia w klatce, głodówka, kary cielesne (skoro chłosta nią nie jest, więc może obcinają palce u rąk?), kara śmierci, /Karę wybiera poszkodowany z propozycji, jakie przedstawi Sąd./
Wybieram karę śmierci! Zło trzeba wypalać w zarodku!

Działanie każdego czipu to czerwone światło pulsujące, jeśli przestępca nie próbuje poprawy. 
Przestępca bierze do rąk Czarodziejską Górę, a tu nagle gwizd, świst i czerwone światło.

Głos wydobywający się z czipa określa, z jakim przestępcą mamy do czynienia. Jeśli czipownik aktualnie zdobywa dodatnie punkty, czip pulsuje zielonym światłem, a głos opisuje sprawcę i określa ilość zdobytych dodatnich punktów.
A jeśli osobnik zdobył trochę punktów, a potem znów sobie nagrabił, czip się zawiesza i pulsuje na żółto. 

Jeśli czipownik ma zakaz czegoś, ma zaburzony elektronicznie odbiór np. internetu, zagłuszenie organu słuchu, nie włączenie się silnika przy samochodzie itd.
I po to trzeba iść na studia, jakby własnych doświadczeń i wspomnień się nie miało.

Drogi  czytelniku!  Czy  chciałbyś  żyć  w  takim świecie?
NIE!

Jeśli masz czyste sumienie, to powiesz – TAK
Jeśli nie jesteś całkiem czysty, lub masz zamiar coś przeskrobać, to powiesz – NIE
Jak myślisz?  Czy nasz czipownik zrobi karierę, jako punktator?
Nie wiem! Muszę wiedzieć! Powiedz mi! 

Koniec

No i dzięki boru!

***
Zmęczyliście się apokaliptyczną wizją przyszłości? To teraz zajrzymy w dawne czasy… 
Biżuteria prababci Adeli
Halina Liberadzka – Kozak
Biżuteria prababci Adeli
Książka przeznaczona jest dla starszej młodzieży.
Według nieznanego wcześniej regulaminu jakieś 12+ 
Wydawca – Halina Liberadzka
Opracowanie – Halina Liberadzka
Okładka – Halina Liberadzka
………………………………………………………………………
ISBN – 978-83-944768-3-0
Wydanie I – 2016 r
IBUK – Selfpublisher
Format – PDF

– Ale tu ciemno!
– Nie ruszaj niczego, zaświecę światło.
– A wiesz gdzie, Ana? Mama mówiła, że gdzieś jak się kończą schody – odezwał się Sem.
Znienacka kończą się otchłanią.
Sem buszował na strychu, Cham i Jafet pomagali ojcu budować arkę. 

– Dobra!
– No i co? Znalazłaś?
– Szukam ręką, o jest! – krzyknęła uradowana dziewczyna.
https://vignette.wikia.nocookie.net/stephenking/images/f/f7/IT_-_Georgie%27s_death_scene_%28_2017_vs_1990_%29/revision/latest/scale-to-width-down/340?cb=20171004153710

Oboje zamilkli. Nagle oczom ich pokazał się mroczny strych domu, w którym od dawien dawna rodzina Any i Sema, składała różne starocie, których szkoda było wyrzucić, lub miały wartość sentymentalną.
Widok był niecodzienny i nieco przerażający. W kącie poukładane były wielkie skrzynie malowane, tak zwane skrzynie wianne, nieco kosztowne, ale dlaczego kilka? obok gdzieniegdzie wystawały meble z dziecięcego pokoju. 
W 2030 roku nie znają OLX-a. 

(…)
Sam oddalił się na chwilę i przyszedł z powrotem z mopem i wiadrem z wodą. Zamoczył go i
przejechał jednym wielkim ruchem, zbierając pajęczynę. 
Na mokro.

(…)
Światło, które oświetlało strych było słabe.
Ana pociągnęła mocno za sznurek paczki.
Nagle strych zaczął drgać.
Ma łaskotki! 

Trzęsienie trwało chwilę.

W międzyczasie Ana i Sem przenieśli się nad rzekę (co będą siedzieć na jakimś trzęsącym się strychu), ale to nie była ich rzeka. Zarośnięta była nieco inaczej.
Jakaś para rozmarzona, siedziała na kocu, a on wkładał na rękę swojej ukochanej pierścionek.
Ten koc wkładał. Swojej ukochanej kołderce. 

Rodzeństwo było zaskoczone tym widokiem, nie poznawało młodych kochanków, popatrzyli na siebie i znów znaleźli się na strychu.
Z paczki wyleciał stary pierścionek z rubinem i potoczył się po deskach. Sam złapał pierścionek 
Sam! Zostaw, to nie ten pierścień! 
https://i0.wp.com/www.theonering.net/torwp/wp-content/uploads/2013/05/samwise-gamgee.jpg?fit=444%2C273&ssl=1

i podał siostrze. Ona chwyciła go w dłonie i wycierając z kurzu, rozgrzała go do czerwoności.
Promienie czerwone rozchodziły się po strychu.
A może jednak? 

Dziewczyna i chłopak znów spojrzeli na siebie przenosząc się ponownie nad rzekę.

Ukochany składał swojej wybrance obietnicę wielkiej miłości, po czym ucałował ją w rękę, czekając na aprobatę.
Nieznajoma, wstała z koca i pobiegła ścieżką. Na ręce jej błyszczał złoty pierścionek z czerwonym rubinem. Za nią podążył uśmiechnięty młodzieniec.
No nie wiem, mnie to nie wygląda na aprobatę. 

Ana i Sem zorientowali się, że gdy tylko skupią swój wzrok na sobie, natychmiast zmieniają
miejsce pobytu. Raz są na strychu, a raz nad rzeką.
A co, jeśli jedno patrzy na drugie, a to drugie w dal? Czy ktoś ich poinstruował, jak patrzeć synchronicznie? 

Jakaś nieznana im siła, przenosiła ich w świat, który mogli obserwować ze swojej perspektywy.
Nie patrząc więc na siebie dogadali się na strychu, iż poddadzą się magicznej sile, by przekonać się kto to jest nad tą rzeką. Teraz już kontrolowali, czy obserwują kochanków [o, świntuchy!], czy wracają na strych…
Chęć, poznania nieznajomych, rozbudzała ich wyobraźnię.

W międzyczasie Ana odpakowywała do końca pakunek. W pudełku zobaczyła starą biżuterię poskładaną jedna na drugą. Wysypała ją na pusty kawałek podłogi.
Kolorowe kamienie błyszczały się w półmroku, gdy je jednak zaczęła dotykać nabierały magicznej siły i uwalniały kolorowe światło.
Znaleźli magiczną różdżkę Czarodziejki z Księżyca!
https://media1.tenor.com/images/7f33ca2a54a4d395d90e8a7b63b49063/tenor.gif?itemid=15079749

Dziewczyna wahała się co ma robić, cały czas ściskała jeszcze w ręce pierścionek z rubinem, który dawał możliwość powrotu nad rzekę. Ana i Sem siedzieli na brudnej podłodze i przyglądali się rozsypanej biżuterii, która wciąż świeciła tajemniczym światłem. Nagle dziewczyna zauważyła, iż pierścionek, który dotąd uwalniał czerwień wygasł, tracąc tym samym swoje właściwości. Popatrzyli na siebie, a tu nic, żadnej magicznej reakcji. Postanowili więc zabrać całą biżuterię i udać się do mamy. Sem, żeby nie dotykać, zagarnął tekturą zawartość do pudełka i pomału zeszli na pokoje.
Na pokoje zeszli. 

– Mamo! Gdzie jesteś?- wołała idąc z góry rozemocjonowana Ana.
– Niesiemy biżuterię! – odezwał się podążający za siostrą brat.
Matka popatrzyła na nich z przerażeniem, znała z opowiadań swojej matki tą niesamowitą historię nawiedzonej biżuterii.
I dlatego trzymała ją na strychu, zamiast np. zakopać? 

Ana opowiedziała co się wydarzyło na strychu.
Kobieta wysłuchała z uwagą, choć włos się jej na głowie jeżył, rzekła:
– Nie wiem czy dobrze robicie, że się w to pchacie, to wielkie ryzyko, tyle lat leżała ta biżuteria na strychu, bo wszyscy bali się jej dotknąć. 
Jesteś ich matką! Tak jakby możesz im tego zakazać! 
Sama ich wysłała na ten strych…

To były talizmany babci Adeli. Każda rzecz, wiązała się z jej wielkimi przeżyciami, niektórzy z rodziny uważali, że babcia w taki magiczny sposób, pilnuje swoich skarbów. Gdy po jej śmierci, ktoś zbliżał się do jej biżuterii, ze środka skrzyneczki wydobywało się silne światło, mieniąc się w różnych kolorach tęczy. 
Biżuteria opętana przez ducha LGBT! Wołać księdza! 
Paaaaani, taką biżuterię to na każdym odpuście sprzedają. 

Domownicy nie czuli się komfortowo, w nocy nie mogli zasnąć, ciągle czuli się jak na dyskotece, dlatego po naradzie postanowiono zapakować ją do pudełka i wynieść biżuterię prababci na strych, gdzie do tej pory leżała.
– Mamo! Ale przecież nic się nie stało, jak dotykałam pierścionek z rubinem to tylko zobaczyliśmy z Semem jak prababcia go dostała od narzeczonego.
– No właśnie, a jak już zobaczyliśmy wszystko, pierścionek stracił swoją moc – odrzekł Sem.
– A to ciekawe! To może babcia chciała się z nami tak pożegnać, pokazując nam jeszcze raz swoje przeżycia – wywnioskowała matka.
– Mamo! – zapaliła się Ana – to może wszyscy poddamy się wieczór tajemniczej mocy?
Słowa, które zwykle padają w horrorach tuż przed tym jak coś pójdzie nie tak… 

Po kolacji, przenieśli zgodnie biżuterię do salonu, rozsiedli się na narożniku i wszyscy troje spojrzeli na siebie, gdy Ana z pudełka wyciągnęła wisiorek z pięknym agatem…

Przez chwilę mieli wrażenie, że salon się trzęsie.
Nagle ujrzeli młodą babcię Adelę, która szła pospiesznie polną ścieżką. Dookoła pełno przerażonych ludzi, którzy szli przed siebie, byle szybciej.
W górze leciały samoloty, po czym obniżały lot i żołnierze strzeli z karabinów maszynowych do ludzi. Wielki chaos, jedni pędzą do przodu, drudzy padają nieżywi. Dookoła wiele trupów. Czasem ktoś przykuca i zasłania głowę tekturową walizką.
W oddali ukazują się już zabudowania. Ludzie spieszą się, żeby dobiec jak najszybciej.
U bramy tworzy się tłum, ludzie chcą się schronić.
Ktoś błaga o wodę, inny wyje z bólu ranny. Między nimi stoi szczuplutka młoda dziewczyna, w cienkiej bluzeczce i spódniczce, oraz butach na francuskich obcasach, z tyłu nogi poranione od obtarć.
Właścicielka domu spojrzała na dziewczynę, zerwała z jej szyi wisiorek z agatem i wpuściła do środka. Kilka osób znalazło u niej schronienie w podobny sposób.
Też zerwała im wisiorki i odebrała inną biżuterię?

Coś zaburzyło wizję…
Nagle Adela siada do stołu, jest poczęstowana kolacją. Oddycha spokojnie. Dzisiaj może będzie bezpieczna.
Błąkająca się w dzikiej pielgrzymce ludzi [proszę, nie trzyjcie oczu. Ucieczka przed wojną będzie  jeszcze kilka razy nazywana “pielgrzymką”], młoda dziewczyna narażona na niemiłe przygody idzie sama, ucieka przed frontem.
Jej młody mąż, podąża w miejsce zbiórki dla chętnych do wojska.
Znaczy, ochotników tam brali? 

Gospodyni okazała się bardzo dobra, nakarmiła dziewczynę, po czym zaprowadziła ją do pokoju, gdzie było wolne łóżko.(…)

Adela budzi się rano:
Patrzy, a w pokoju obok jej łóżka na podłodze leży pełno trupów młodych dziewcząt.
Trzeba sobie jakoś radzić mamrotała gospodyni gotując zupę dla uchodźców. 

Zerwała się na równe nogi, podbiegła do okna. Dostała takich sił, że jednym ruchem swoją walizką wybiła go [ten okień był bardzo oburzony] i wyskoczyła przez nie.
Nie wiedziała co robi, była w ogromnym szoku, na szczęście pod oknem stał wóz z sianem [normalnie, jak to u asasynów], który zamortyzował jej upadek z pierwszego piętra. Pobiegła oszalała naprzód nie oglądając się za siebie. Nigdy nie dowiedziała się, co tam się działo w tym pokoju…
My też. Serio, skąd ten stosik? 
Spiżarka. Adelę zostawili na później, żeby dłużej była świeża. 

Tymczasem jej mąż Leo szedł do granicy w podobnym marszu.
On też szedł w butach na obcasikach?

W pewnym momencie spotkał kolegę z wojska [tak dla porządku dodam, że jeśli obaj odbyli służbę wojskową, to powinni być zmobilizowani PRZED wojną], który poinformował go, żeby wracał, bo nikt na nich nie czeka i mężczyźni wracają. 
Wysoki Sądzie, ja wcale nie zdezerterowałem! Po prostu kolega mi powiedział… 

Leo był silny i zdolny, znał się na wielu rzeczach. Kręcił się po jarmarkach [aha], gdzie ludzie uprawiali często handel wymienny. 
Tu ukradł kurę, tam parę spodni i jakoś szło przeżyć. 

Kiedy znalazł się w okolicy feralnej nocy żony [?], jeden z handlarzy wyjął wisiorek z agatem
podobny do tego jaki miała Adela. Zmroziło go w pierwszej chwili, zadał sobie pytanie, co mogło stać się z jego żoną? Dokonując transakcji spojrzał na wygrawerowane napisy.
Tak! To był na pewno wisiorek Adeli. Postanowił go wykupić. 
Skoro prowadzono tam handel wymienny, pewnie oddał swoje pantofelki. I tak były niewygodne.

Przez kilka miesięcy nosił go przy sobie wracając do domu.
Cztery miesiące mu to zajęło. Całe cztery miesiące, bo:
Nadeszły Święta Bożego Narodzenia.
Adela po wielu trudnych chwilach dotarła do domu i z niecierpliwością czekała na jakiś znak od swojego męża. 
Dotąd wydawało mi się, że Adela uciekała przed frontem, a teraz dowiadujemy się, że dotarła do domu. Czyli co, uciekała tak długo, aż okazało się że za miedzą są sowieci i zawróciła? 
Uciekała tak długo, że okrążyła kulę ziemską i wróciła z drugiej strony. 

Długo nie wracał. Straciła już wszelką nadzieję.
A on się po prostu łajdaczył po jarmarkach. 

Został jej tylko dowód miłości do męża. 
Jej zaokrąglony dobrze brzuszek zdradzał dwuznaczną sytuację. Pojawił się przecież po pielgrzymce.
Rozumiem, że niejednokrotnie po pielgrzymce dziewczynom zaokrągla się brzuszek, ale to jest (jak na złość) efekt sytuacji bardzo jednoznacznej.

Gdy rozmyślała o swojej trudnej sytuacji, do drzwi zaczął się ktoś dobijać.
Śnieg zasypał wejście do domu.
Służby nie było, odeszła wraz z oddalającą się pielgrzymką [jak widzimy, pątnicy idą dalej i dalej…] wystraszonych ludzi przed bombami.
Oddalająca się pielgrzymka wystraszonych ludzi przed bombami. Dobre…  

Adela uchyliła firankę i spojrzała… Uparty mężczyzna nie dawał za wygraną. Zaczął chodzić dookoła domu, zaglądając wszędzie, jakby był obeznany z obejściem. 
To, że ktoś myszkuje po obejściu nie znaczy, że jest znajomym.

Z postury przypominał jej męża, ale zarośnięty jak zwierzę.
Typ sobie język odmroził, że nie może po prostu krzyknąć? 

Po namyśle, kobieta jednak zaryzykowała i otworzyła okno, którym w takich sytuacjach
wchodzono do domu.
Jasssne. Skoro nikt nie odśnieża, to do izby wchodzi się przez okno… 

Tylko jak w tej sytuacji kudłaty stukał do drzwi? 

Nieznajomy podszedł bliżej, spod długich włosów i brody zaświeciły się znajome oczy.
Oczy pod brodą? I ona się nie boi?
Kolo zaczesywał sobie brodę na twarz, żeby się chronić przed mrozem. 

– Leo? To Ty? – spytała.
A! Po nich to poznała męża, który zawsze zerkał grdyką.

– Ja…
Adela nie mogła uwierzyć! Wrócił jej mąż.
Wchodząc powiedział…
– Nie mogę cię uściskać kochanie, mam wszy… – odezwał się zmieszany mężczyzna…
Po długiej tułaczce po kraju trafił, cały zarośnięty brudny i zawszony, do swojej młodej pięknej żony.
– Widzę, że nasze dziecko już urosło w brzuszku… – zauważył mąż.
– Jak widzisz… – odparła żona.

– Zdejmij wszystko i połóż tu pod progiem, przygotuję ci kąpiel –powiedziała Adela i wrzuciła wszystkie rzeczy do pieca. 
Oszczędniej byłoby wrzucić do kotła z wrzątkiem, wygotować i wyprać, no ale…

Kąpiel i czyszczenie trwały dość długo. Dochodziła godzina 20 ta.
Kobieta wyszperała coś z zakamuflowanych zapasów i zrobiła kolację.
Wzmianka o Bożym Narodzeniu była tylko do ozdoby. Nie było Wieczerzy, tylko kolacja. To był zwykły dzień.

Usiedli przy stole i gościli się.

(…)

– Nie dziwię się, że babcia tak ceniła sobie swoją biżuterię – odezwał się przebudzony z transu Sem.

– Ale popatrz, w pewnym momencie jej życia ten wisiorek zadecydował, że ktoś jej pomógł – zauważyła córka.
Zabierając głos mama, zwątpiła, czy była to pomoc? Czy próba wykorzystania młodej dziewczyny?
Przecież nie wiadomo było, dlaczego te trupy tam leżały?
Właśnie, czy widzące stosik trupów dzieciaki nie powinny być trochę, choć troszeczkę przerażone? 

Sem zabrał od Any wisiorek z agatem i położył obok pierścionka z rubinem. Widząc to matka
obróciła się do tyłu i ściągnęła z komody szeroki wazon [przywieziony?]  z wycieczki po Egipcie.
– Wkładajcie tu biżuterię, która straciła swoją moc- zaproponowała kobieta.
Wkładanie magicznych/nawiedzownych rzeczy do czegokolwiek przywiezionego z Egiptu to błąd. Tak tylko mówię. 
Przeżyli rok 2020, już nic im niestraszne. 

– To dobry pomysł, bo w jednym dniu tego nie skończymy, ta wizja trwała prawie cały wieczór – zauważył chłopak.
Ana odłożyła pudełko z biżuterią na komodę i wszyscy troje udali się na spoczynek.
Wakacje w pełni. Rodzeństwo zwykle spędzało czas na plaży, ale w tej sytuacji miało inne
priorytety.
Widzę dziecko, które wyciągane latem na plażę odmawia, mówiąc że ma inne “priorytety”…
Kiedyś może tak, ale paaaanie dzisiaj te dzieciaki to tylko te komputery i gry! 
Cholera, ten pierwszy tekst przypomniał mi jak bardzo pograłbym już w Cyberpunka 2077. 

Gdy rano Ana zbliżyła się do pudełka z biżuterią, widać było jak żywo oddaje kolorowe promienie.
Magia dalej była czynna.
Magia czynna w godzinach 8 – 20, w soboty 9 – 17. 

– Dzisiaj poddamy się magicznej sile bez mamy – powiedziała Ana, do wchodzącego do salonu brata.
– Mama jest zajęta – dodała.
Te kwestie brzmiały niepokojąco. Gdyby to naprawdę był horror, to podejrzewałbym że Mama jest zajęta umieraniem. 

Chłopak usiadł obok niej i tym razem on, wybrał magiczny egzemplarz, a była to srebrna kolia z maleńkimi kolorowymi kamieniami.
Gdy tylko oboje spojrzeli na siebie przed oczami ukazał im się cudowny obraz.
Piękny lokal, a w nim siedząca przy stole młodziutka Adela. Ubrana w długą, obcisłą, czarną
suknię z weluru z dużym dekoltem, który prawie w całości zajmowała pokaźna srebrna kolia,
składająca się z drobnych elementów. Przystojny kawaler zabawiał ją swoją osobą.
Powtarzał “Moja osoba jest bardzo zabawna!”

Nagle! Co to? Kobieta w czerni, wstaje i podchodzi do orkiestry.

Orkiestra zaczyna grać, a z ust dziewczyny rozlega się piękny śpiew. Aksamitne dźwięki rozchodzą się po całym lokalu. Ludzie patrzą jak uwiedzeni, a ona włada ich duszami.
Rozlegają się wielkie brawa. Adela wraca do stolika, jej kawaler prowadzi ją pod rękę na
miejsce. W tym momencie podchodzi kelner, podając na tacce liścik. Dziewczyna otwiera go i czyta:
– Jestem przed lokalem. Czekam. Metody…
Adela zerwała się z miejsca i drobnymi kroczkami, ale dość szybko podreptała na spotkanie. Przed budynkiem, wytwornie ubrany, czekał Metody przy dorożce.
Mężczyzna otworzył jej drzwiczki.
Wsiadła.
Zarzuciła etolę, którą prawie w biegu odebrała z szatni.
– Porywam cię do opery, mam dla ciebie niespodziankę – powiedział.
Koń ruszył, stukając głośno podkowami, zmierzał powoli w kierunku opery.
– Co ci przyszło do głowy, żeby mnie porywać? – odezwała się zaintrygowana dziewczyna.
– Jak to? Nie pamiętasz? To pierwsza rocznica naszego pierwszego pocałunku – oświadczył
mężczyzna.
A ona spędza ją z innym…?!

– No tak, to dzisiaj… – rozmarzyła się Adela. 
– A dzisiaj, dzisiaj i z tej okazji pozwolisz, mam dla ciebie prezent. A oto on …
Metody wyciągnął płaskie pudełko i otworzył go, poczym wyjął z niego przepiękną srebrną kolię z suto nasadzonymi błyszczącymi małymi kolorowymi kamieniami i założył na piękną szyję Adeli.
Ale ona miała już kolię!

Jechali osłonięci od wiatru i deszczu, więc nie było jej dobrze widać.
Szyi? Kolii? Adeli?

W końcu podjechali pod gmach opery.
Światła oświetlały wejście.
Weszli.

Metody, wziął od dziewczyny etolę, by oddać ją do szatni. W końcu Adela ukazała się w całej krasie.
Gdy wchodzili na schody, słychać było dookoła szepty kobiet..
– Ale piękna kolia…
– To Adela córka Zorro!
Dziewczyna czuła się zażenowana. Nie przypuszczała, iż prezent od Metodego wzbudzi taki zachwyt. Kolorowe kamienie w srebrze były naprawdę śliczne. Jej czarnym oczom dodawały
urokliwego blasku. Zasiedli w loży.
Rozpoczął się koncert.
W pewnej chwili wchodzi ktoś z obsługi i podaje Metodemu kopertę i nachyla się nad nim szepcąc mu coś do ucha. Metody dyskretnie otwiera kopertę. W środku znajduje się kolia Adeli, którą miała na sobie w lokalu. Metody przybliżając się lekko do Ady powiedział półgłosem…
– Uczciwy woźnica znalazł w dorożce Kolię, którą zostawiliśmy przy zamianie. Pomyśl, że istnieją tacy ludzie?
– Mógł zabrać… – odezwała się dziewczyna.

Ale zapamiętał swoich pasażerów tak dobrze, że był w stanie dobrze ich opisać i namówić portiera z opery, aby oddał zgubę.

Adela ucieszyła się, że kolia, którą dostała od taty na pierwszy występ, wróciła do niej, bo bardzo ją sobie ceniła.
Tymczasem młodzieniec, który zabawiał ją swoją osobą, został z zawiedzionymi nadziejami i niezapłaconym rachunkiem. 

(…)
Kolejnym magicznym przedmiotem jest zegarek, pokazujący godzinę 11.35.

O tej godzinie przed dom Adeli dotarło wyzwoleńcze wojsko. Na podwórku ustawiło dwa
działa. Żołnierze kręcili się tu i tam jakby czegoś szukali. 
Słychać było krzyki w nieznanych językach, a od czasu do czasu, na wiwat, pojedyncze strzały z rozmaitych broni.
https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/8pzk9kpTURBXy8xZjljNGY5OTQ4Mzk4MmE2YmE1NTIwZmM1NjZiZjA2YS5qcGeTlQMAJ80D6M0CMpMFzQMUzQG8kwmmYTc0Y2M4BoGhMAE/kadr-z-serialu-czterej-pancerni-i-pies.jpg
Ada była w tedy w domu sama z dziećmi. Jej mąż znalazł właśnie pracę i nie było go aktualnie przy żonie. Kobieta nagle usłyszała dobiegające z pobliskiego zabudowania przeraźliwe krzyki młodych dziewcząt. Spojrzała zza firanki, kto to?

To sąsiadki, trzy siostry, które mieszkały same, bo rodziców ich, Niemcy porwali w łapance. Zgraja zarośniętych brudnych mężczyzn dokonywała na nich w ogrodzie zbiorowego gwałtu…
Dzieci nie mogły oderwać wzroku. 

– Ratunku! – krzyczały bez przerwy jedna przez drugą…
Pod dom podjechał motor z przyczepą, a z niego, zeskoczył przystojny (to ważne) energiczny bardziej zadbany mężczyzna.
– Ręce do góry! – krzyknął po rosyjsku, wymierzając do nich broń.
Napastnicy odstąpili od kobiet, a jego podwładni zebrali całą grupę.
Ana nie mogła już patrzyć. Przygarnęła do siebie wystraszone dzieci i siadła w kącie.
Zaczęła płakać, całując swoje maleństwa. W pewnej chwili usłyszała strzały.
Wszystko umilkło.
Mąż ciągle nie wracał, coś go zatrzymało.
Pewnie wiśniowy sad wciąż rąbie.

Ana [raczej Adela, nie wnikajmy] zerwała się rano z łóżka, gdy przez okno wdzierał się jakiś typ, zarośnięty jak zwierzę, z czarnym owłosieniem na głowie i twarzy. 
Strzeż się goryyyyyyla! 

Zmierzył ją od stóp do głów. 165 cm. Zauważył, zegarek na jej drobnej ręce i zaczął na migi coś pokazywać.
Kobieta była w szoku. Wybrała dzieci z łóżka, objęła je i zamarła bez ruchu. Nie mogła wydobyć słowa z gardła. On w końcu zezłościł się. Wyjął nóż i ponownie migał, pokazując na swoje gardło markując podcinanie i na jej zegarek. 
Uuk, uuk, uuk!
https://ddluzniewska.files.wordpress.com/2015/07/monkey.jpg

Chwilę to trwało. Zdawało się że już za chwilę to się stanie, gdy w drzwiach stanął rosyjski oficer (ten przystojny?) i krzyknął do niego po rosyjsku…
– Won! – wyganiając go z pokoju.
Adela upuściła z rąk dzieci na łóżko, a sama upadła na podłogę i zemdlała. Oficer ocucił ją
szybko poklepując po policzkach. Doszła do siebie.
Poczęstowała go herbatą i opowiedziała mu co się wydarzyło. Mężczyzna poinformował ją łamaną polszczyzną, że będą u nich stacjonować i zapewnił też, iż żaden incydent już się nie stanie, tylko żeby nie wychodziła z dziećmi z domu.
Uśmiechnął się i wyszedł.
Mąż dalej nie wracał.

Kolejnym przedmiotem jest bransoletka z kolorowymi kamykami. 

W domu, w pokoju, leżał na łóżku połamany Leo, który od dawna kurował złamania żeber, rąk i nóg. 
Tak swoją drogą – czy to Leo był tym młodzieńcem porzuconym w kawiarni? 

Uległ niechcący wypadkowi na ulicy, gdy załamał się bok zniszczonego budynku. 
Autorka tak brnie przez te zdania i brnie, ciężko, z wysiłkiem, topornie…

Gruz rozsypał się na chodnik przygniatając mężczyznę.
Żona opiekowała się nim jak umiała, ale to on zarabiał pieniądze i utrzymywał rodzinę. Wszelkie zapasy już się skończyły i kobieta zmuszona była coś sprzedać.
– Co tam przyniosłaś Aduś? – zawołał zaciekawiony Leo, sam też chciał mieć udział w tym czego się pozbywają…
Znaczy: ona sprzedaje swoją biżuterię i odpala mu procent? 

– Wzięłam 4 kolorowe bransoletki, powinny wystarczyć – odrzekła zadyszana kobieta.
Ostrożnie gospodarzyli złotem i srebrem, bo nie wiadomo było dokąd ta wojna potrwa i ile jeszcze trzeba będzie kombinować, by żyć. 
– Nie, kochanie, ta skrzynia zakopana pod jabłonką to tylko na czarną godzinę! – upominał Adę mąż. 

Mieli przecież dwoje dzieci: Waldusia 3 latka i Zosię 4 latka. Kobieta wzięła dzieci za rączki i zaprowadziła do ślepego pokoju, do którego wchodziło się przez szafę. Uważała, że tam będą najbardziej bezpieczne gdy ona wyjdzie.
Sama zabrała torby i wyszła z domu udając się na pobliski jarmark, który działał codziennie. 
Tylko dla niepoznaki, bo jak sama nazwa wskazuje, jarmarki odbywają się raz do roku. 

Bla, bla, za bransoletki Adela kupuje jedzenie i buty dla dzieci od sąsiadki, pani D. Tydzień później… 

(…)
Zobaczyła panią D… opartą o mur, a obok niej trójka małych dzieciątek, trzęsących się na zimnie.
– Co pani tu robi sama? Czego dzieci nie w domu? – zapytała zatroskana Ada, której żal było tych maleństw.
– Nie mamy już domu, Niemcy zabili mojego męża, a mnie wyrzucili z domu i zrobili sobie tam biuro. – odpowiedziała zmarznięta kobieta.
– Zdążyłam tylko zabrać najcenniejsze rzeczy, nie było by tak źle, lecz nie mamy gdzie mieszkać.
Adeli nie brakowało wiele, odezwało się w tym momencie jej wielkie serce, złożyła więc sąsiadce niebagatelną propozycję.
– Zabieram panią do nas z dziećmi. Mamy duży dom, zmieścimy się razem. Potem pomyślimy co dalej.
Potem upieczemy dzieci i zjemy. Ale najpierw muszą obrosnąć tłuszczykiem.

Ada skierowała całą czwórkę do swojego domu, a sama odwiedziła jeszcze jarmark. W tym dniu przyniosła więcej jedzenia.
Pani D… była także dość zamożna przed wojną.
Złoto też się u niej znalazło. Miłe zaproszenie do domu Adeli opłaciła złotą kolią [to się nazywa bezinteresowna pomoc, pani Adelko], a na dodatek zwróciła te cztery kolorowe bransoletki.
I wtedy Adela wyrzuciła ją na ulicę. 

(…)
Nastał nowy dzień wakacji. Ana jak ostatnio, razem z bratem siadali co wieczór do biżuterii
prababci, dzisiaj postanowili rozpocząć magiczną wędrówkę od rana. 
Ostatnio też zaczęli rano. Mam takie wrażenie, że autorka czasem coś pisze tylko po to by napisać i nie zastanawia się nad sensem. 

Ana wyciągnęła z magicznego pudełka złotą kolię. Po chwili zobaczyli oboje pradziadka Zenona, który w sklepie jubilerskim kupuje trzy podobne sztuki. Obok niego stoi szpakowaty mężczyzna i rozmawia z nim.

– Dlaczego kupujesz trzy jednakowe sztuki? – zapytał zainteresowany zwracając się do niego.
– Wiesz, nikt nie będzie w nich chodził [to nie buty, żeby zniszczyły się przez noszenie], chcę zainwestować pieniądze w coś wartościowego, bo przecież idzie wojna, wszyscy tak robią – odpowiedział.
– Ja nie myślę tak, żadnej wojny nie będzie, przecież mamy podpisane układy.
– A ja wolę dmuchać na zimne, nigdy nie wiadomo.
– Jakby wybuchła wojna to za cztery tygodnie będzie po wszystkim, bo w razie czego Anglicy i Francuzi nam pomogą – skwitował kolega.
Zastanawiam się, czy dwadzieścia lat po pierwszej wojnie światowej to dość czasu, by ludzie zapomnieli jak ostatnio wyszło z tekstami typu wrócicie do domu, nim opadną liście czy wojna zakończy się przed Bożym Narodzeniem.
No, w sumie, na początku wojny sporo ludzi wierzyło, że niech tylko Anglia i Francja się ruszą, a do świąt będzie po wszystkim. 

– Tak myślisz?
– Oczywiście – potwierdził nieznajomy.

Pradziadek Zenon dokonał zakupu i już miał wychodzić ze sklepu, a tu zaczął dochodzić zza
okien odgłos zbliżających się samolotów. Mężczyźni spojrzeli w górę. Widać było tylko  zarysy maszyn, było ich dużo. Nieznajomy pan przyłożył rękę do czoła osłaniając oczy przed
słońcem i powiedział:
– Jak myślisz czy to lecą angielskie? Czy francuskie? – zwrócił się do kolegi.
– Francuskie! – odrzekł pierwszy.
– Ja myślę że angielskie – odpowiedział drugi.
Wtedy samoloty nagle obniżyły lot i przelatując ulicą Z… zrzuciły bomby.
To Niemcy! Zaczęło się!

To się pradziadzio Zenek wybrał na zakupy do jubilera. 
Pierwszego września 1939 roku, o piątej rano… Pewnie mieszkał w Wieluniu.

Gdyby mieszkał gdziekolwiek indziej, nalot nie byłby zaskoczeniem. I nie byłoby przekomarzanek, czy wojna wybuchnie czy nie.
Ale dlaczego w ogóle spodziewał się angielskich albo francuskich? 

Obaj mężczyźni uciekli w popłochu do swoich domów.
Sem wyjął jeszcze dwie takie same kolie i razem z Aną sprawdzili czy straciły już moc.
Znaczy, ta cała biżuteria jednak się zachowała? A przecież podobno Ada handlowała nią, by przeżyć. 

Po krótkiej przerwie na drugie śniadanie, wrócili do salonu. Ana wzięła do ręki bransoletkę srebrną, z nabitymi na niej kamieniami.
Kamienie na bransoletce szczególnie migotały, jednego tak jakby brakowało. Spojrzeli na siebie.
Wtem, ulicą idzie młoda Ada, rozmyślając o pracy. 
Rozmyślała o pracy. Mieć, czy nie mieć… 

Mijając kolejne domy zauważa, że fabryka na ulicy B… ma oznaczenia niemieckie.
Zdeterminowana, postanawia wejść do środka i zapytać.
O to, dlaczego szyld jest po niemiecku. 
Przed wejściem stał strażnik w mundurze niemieckim. Adela zapytała po niemiecku…
– Czy mogę rozmawiać z kimś w sprawie pracy?
Zmierzył ją od góry do dołu [165 cm w kapeluszu], bo w fabryce pracowali tylko sami Niemcy, ale wpuścił ją. Ada weszła do budynku. 
Szła sobie korytarzem na oślep i weszła przez wybrane na chybił-trafił drzwi. W pokoju był mężczyzna i kobieta. Zwracając się do mężczyzny powiedziała po niemiecku.
– Szukam pracy, czy nie macie coś dla mnie?
– A co by panią interesowało, droga pani? Praca w cieple i pod dachem, czy raczej noszenie żelastwa z wagonów do magazynu?
– Pani jest Niemką? – spytał Niemiec.
– Nie! Jestem Polką – odpowiedziała po niemiecku Adela.
– A mówi pani po niemiecku?
– Tylko tyle, więcej nie umiem.
Będzie się świetnie dogadywać z interesantami. 
– No, ale pani rozumie i cały czas pani mi odpowiada po niemiecku? 
– To mówi pani po niemiecku? Czy nie.
– Nie.
-To zawołam tłumacza – powiedział i wyszedł z pokoju.
Każdemu rękę smoka i pół abażuru za wytłumaczenie o co chodziło w tym dialogu…
Trafiliśmy prawdopodobnie na jedną ze scen wyciętych z filmu “Jak rozpętałem drugą wojnę światową”. 

Adela zaczęła się rozglądać. W kącie siedziała kobieta, która zwracając się do niej pospiesznie powiedziała…
– Poszedł dzwonić po Gestapo, niech pani szybko ucieka, brama będzie otwarta.
Was? Warum?! 
Poszukiwanie pracy jest mega podejrzane. 

To usłyszawszy Ada, zerwała się w te pędy do ucieczki, mijając kolejne drzwi i bramę. Po drodze zahaczyła gdzieś i urwała kamień z ulubionej bransoletki. Biegła przez całe miasto, nie oglądając się za siebie, aż weszła do swojego domu. Złapała głęboki oddech i dopiero odpoczęła. 

Wizja wygasła.
Jak ja.

Wieczór, Ana postanowiła wyjąć z pudełka coś innego. Były to piękne kolczyki z czarnego onyksu.
Zwisająca kiść czarnych kamieni była bardzo tajemnicza, sprawiała to jej moc w rękach Any.
I świeciła czarnym światłem. 

Bla, bla, kolczyki pokazują wizję przyjęcia urodzinowego Adeli, na którym dostała furę biżuterii od swych przyjaciółek. 
(…)
– Jestem wam bardzo wdzięczna, takich prezentów nigdy nie dostałam – odparła dziewczyna i dodała – podobają mi się te srebrne kolczyki z czerwonym koralem 
Są takie przaśne!

 i te z piaskiem pustyni, też bardzo dystyngowane.
– A mnie się podobają te złote z oprawionym opalem, są cudne! – zabrała głos Maria.
– A moim skromnym zdaniem – stwierdziła Zofia – najładniejsze są kolczyki wkręcane z cyrkoniami, oraz złote z rubinem.
Adela była zachwycona.
No, wreszcie coś, w czym można się pokazać na targu.

– A tu co masz? – wskazała na pudełko ciekawa Weronika. Ada otworzyła wieczko i powiedziała.
– Jaki ładny wisiorek niebieski, opleciony srebrem oksydowanym.
– To chyba turkus! – stwierdziła Maria.
– A tutaj w tym wielkim pudełku? – rzekła Weronika i wyjęła zawartość, podnosząc ją do
góry.
– O jaki wielki sznur szlifowanych bursztynów!
– Ekstra! – rzekła Zofia.
– Wioska. Chłopki do kościoła takie noszą.
– No i najmniejsze pudełeczko, a w nim co?
– Złoty łańcuszek i ank (ankh?) – stwierdziła Maria.
Może jeszcze pacyfka? 

– To koniec – podsumowała dyskusję Adela – wszystko już zobaczyłyśmy, idziemy teraz do gości.
– Ada! Ale ty nie masz dziurek na kolczyki!
– Jutro ci musimy przekłuć, pomyślimy tylko jak? – stwierdziły zgodnie koleżanki, zbliżając się z Adą do gości przy stole.
O, tu jest taki ładny szpikulec do lodu!

Część oficjalna dobiegła końca. Jutro w lokalnej gazetce Wiktor opisze jak Adela Z… urządziła swoją 18 tkę.

To znaczy, że akcja działa się przed wojną, kiedy biżuteria z korali oraz bursztyny nie robiły na nikim wrażenia, podobnie jak inne kamienie syntetyczne i półszlachetne, a cyrkonii wcale nie było, bo technologię ich wytwarzania (tak, tak – to jest sztuczny kamień!) opracowano w latach ‘70 dwudziestego wieku.

(…)
Wreszcie pudełko straciło kolor, jakby cała moc z niego uszła, ale na dnie pozostało jeszcze coś. Ana wyjęła ostrożnie, srebrną delikatną, ale pokaźną kolię.
– Nie świeci! – stwierdziła zmartwiona.
– Dlaczego? – począł zastanawiać się Sem.
Po chwili namysłu wykrzyknął…
– Mam! Pamiętacie, gdy Metody wymienił kolię na szyi Adeli w dorożce, to podczas tej wizji były dwie kolie, a my odłożyliśmy jedną, tą w srebrze z kolorowymi kamieniami.
Plot twist dekady. 

– No! Teraz wszystko jasne! Już wiemy – przyznała zadowolona Ana.
No to skończyliśmy.

Bla, bla, w nocy Anie śni się prababcia Adela, która oznajmia, że klątwa z biżuterii została zdjęta i życzy prawnuczce szczęścia. 

Ana, opowiedziała swój sen przy porannym  śniadaniu rodzinnym. Ojciec, słysząc całą historię i dyskusje rodziny, postanowił, że w pokoju Any założy sejf, który zabezpieczy ten skarb, bo tak naprawdę było to sporo srebra i złota, oraz dużo pięknych kamieni.
Pfffff, a do tej pory to sobie leżały na strychu i pies z kulawą nogą się nimi nie interesował. 

Dziewczyna, zaopatrzyła się w sklepie internetowym, w pasty polerskie do srebra, złota, oraz kamieni i do końca wakacji, wspólnie z bratem, co wieczór czyszcząc biżuterię wspominali prababcię Adelę.

Koniec
Spis biżuterii prababci Adeli

1. Pierścionek z rubinem
2. Wisiorek z agatem
3. Kolia srebrna z kolorowymi kamieniami
4. Srebrna kolia z drobnych elementów
5. Złoty damski zegarek
6. Cztery kolorowe bransoletki
7. Złota kolia
8. Trzy jednakowe kolie złote
9. Bransoletka srebrna z nabitymi kamieniami
10. Kolczyki z onyksem
11. Kolczyki wkręcane z cyrkoniami
12. Kolczyki wkręcane z rubinem
13. Kolczyki złote z oprawionym opalem
14. Kolczyki srebrne z piaskiem pustyni
15. Kolczyki srebrne długie z czerwonym
koralem
16. Sznur szlifowanych bursztynów
17. Wisiorek wielki z turkusem, opleciony
srebrnym oksydowanym drutem
18. Łańcuszek złoty i ank.

Remamęt zrobiony. Protokół spisany…

Metody umarł ze zgryzoty, bo Adela oddała rękę Leonowi. 
Na chwilę pojawił się jakiś pradziadek Zenon, ale nie sądzimy, aby miał coś wspólnego z prababcią Adelą. 
Podobnie jak ten absztyfikant z eleganckiego lokalu, emablujący szansonistkę.
I jeszcze Wiktor na jej urodzinach. 

Z tajemniczego strychu pozdrawiają Analizatorzy, zaczipowani na złoto i rubinowo,
a Maskotek wsiadł do wehikułu czasu i poleciał zwiedzać szalone lata trzydzieste.

227 komentarzy do posta “82. Przygody chłopca imieniem Penis, czyli Cyberpunk 2030

  1. Z tego, co mi mówi Google, pani Liberadzka-Kozak jest osobą w podeszłym wieku. Ja zaś w tych opowiadaniach nie widzę głównie kiepskiej aŁtorki (aczkolwiek pani nie pisze dobrze…), ale starszą panią, którą wyalienował rozwój techniki.

    To w sumie strasznie smutne.

  2. Po przeczytaniu pierwszego opowiadania mam wrażenie, iż autorka zrobiła coś w rodzaju szkicu, opisała w nim jak leci co jej przychodziło do głowy o czipach i związanych z nimi perypetiach bohaterów i miała zamiar potem to wszystko zebrać w pełnoprawne opowiadanie (wyeliminować błędy, które pojawiły się podczas "strumienia świadomości", nadać ciąg przyczynowo-skutkowy zdarzeniom, zmienić zdania typu "po wielu przygodach" w pełnoprawne opisy, itp.). Zagadką pozostaje fakt, czemu nie przeszła do ostatniego etapu i wydała jako opowiadanie coś, co było jego mocno roboczą wersją.
    Co do komentarza powyżej – skoro pani Liberadzka-Kozak jest starszą panią, która (ewidentnie) nie radzi sobie z współczesnym cyfrowym światem, to czemu uparła się na napisanie opowieści, która niby na tym ma bazować (mocno niby, całe to zaczipowanie jest dosyć umowne)? Jeśli chodziło jej o pokazanie młodzieży, że warto nad sobą pracować, bo wtedy idzie ku dobremu, to można było zrobić na tysiąc innych sposobów, a nie poprzez dosyć osobliwe, futurystyczne przygody równie dziwnych postaci.
    No i dla mnie jednak jest tu pewna szkodliwość społeczna, można rzec: społeczno-ekonomiczna. Za żywe pieniądze nabywamy coś, co jednak nie jest dobrą, profesjonalną literaturą, a co moglibyśmy na taką przeznaczyć. Pani Halina także zainwestowała swój czas i pieniądze w coś mocno wątpliwej jakości. Niby kto bogatemu zabroni, ale naprawdę są lepsze sposoby na pozbywanie się gotówki. Nie wiem, ile kosztuje dostęp do tej publikacji, ale nieważne, czy to self-publishing, czy nie, większości łamańców gramatycznych z tego opowiadania oduczają w szkole. Za darmo. Nawet zakładając, że autorka zastosowała jakąś świadomą infantylizację języka, bo jej się wydawało, iż dzięki temu będzie bliżej młodych ludzi i łatwiej do nich dotrze, to nie znaczy, że można jej wybaczać ewidentne błędy.
    Poważnie, dziś wydanie czegokolwiek jest takie proste? Nikt się nawet nie zająknie o jakiejkolwiek korekcie i jak się sypnie groszem to można wydać na przykład 100 stron zapisanych drobnym druczkiem alfabetem?
    Bea

  3. UWAGA, CZYTELNICY ARMADY! BĘDZIE COŚ CIEKAWEGO.

    Atakujecie tylko tych, którzy w żaden sposób się nie obronią.Upadliście nisko.
    Tutaj mieliście:
    http://www.sierzantundsaper.fora.pl/propozycje-i-zgloszenia,4/fanka-ratuje-idola-czyli-iracki-szakal-chce-zyc,8225.html
    Agresywną fankę Saddama Husajna. tekst byłchory. Członkowie forum prosili was o jakiś komentarz. Wątek nawet był dedykowany Vaheremowi. Udawaliście, że nie widzicie. Autorka przyszła wam wygrażać i was wszystkich wyzwała do walki, jeżeli tylko spróbujecie ją tknąć. Jeden przez drugiego zapewnialiście, że ani myślicie jej analizować. Ogólnie polecam ten wątek – jedna fanatyczka vs grupa dorosłych, doświadczonych analizatorów. Odpuścili jej ze strachu i dlatego, że miała wiedzę w temacie. Żeby ją zanalizować i pokazać, że zbrodniarz nie jest dobrym materiałem do podziwu nawet jeżeli prywatnie był miły musielibyście:
    a) zrobić research
    b) zaryzykować jej wściekłością i odwetem, a już pokazała jak umie się wściekać

    Niezrównoważona nastolatka, która może "rzucić cegłą" to bardziej ryzykowna ofiara niż staruszka:
    https://www.taniaksiazka.pl/ebook-czipownik-pdf-p-1008040.html

  4. Oto pułapka seflpublishingu. Każdy może wydać, choć wcale nie każdy powinien. Pomijając czy pani jest wykluczona cyfrowo, czy nie, jasny szlag mnie trafia jak czytam, że skazali pozwanego. Nie da się skazać pozwanego, ponieważ pozew jest w postępowaniu cywilnym, w którym się zasądza, a nie skazuje. Skazuje się w postępowaniu karnym, w którym jest akt oskarżenia, a nie pozew.

  5. Nie za bardzo rozumiem zarzutów pod tytułem "atakujecie staruszkę, która nie może się obronić". Oczywiście, że pani Halina Liberadzka-Kozak może się obronić. Dobrą literaturą po prostu. Naprawdę nie można powiedzieć, że jej opowiadania są złej jakości – chociaż są – bo ona jest starszą panią i nie może się obronić? I co znaczy w tym przypadku "obronić" – oczekujemy od każdego analizowanego tu autora, że wpadnie na forum i będzie dyskutował? Decydując się na publikację swojej twórczości autorka musi się liczyć także z krytyką (a niestety, jakość tej twórczości wskazuje, że zwłaszcza z krytyką), czemu więc z jakiegoś powodu ma to być naganne moralnie? Tym bardziej, że nikt nie atakuje jej personalnie, tylko zwyczajnie pokazuje błędy w opublikowanym i kupionym za własne pieniądze tekście.
    I czemu ktokolwiek ma mieć obowiązek analizowania opka o zbrodniarzu?
    Wracając do meritum, jestem po drugim opowiadaniu i tu jest pomysł o wiele lepszy od pierwszego. Poznawanie historii prababci poprzez przenoszenie się w czasie z biżuterią "biorącą udział" w poszczególnych, ważnych momentach jej życia mogło naprawdę wypalić. Zwłaszcza, że pani Halinie odpadły pułapki w postaci nowych technologii i mogłaby się skupić na swobodnym budowaniu historii. Niestety, stało się to, co w przypadku poprzedniego opowiadania – całość wygląda raczej na wstępny roboczy szkic, niż wersję finalną.
    I jakkolwiek sceny z przeszłości wskazują na to, że rzecz dzieje się w Polsce, tak już "Ana" i "Sem" to imiona na siłę udziwnione. Nie mogłyby się te dzieci nazywać Anna i Sebastian na przykład?
    To samo w przykładzie ze "skazaniem pozwanego" – autorka sama zupełnie niepotrzebnie wpędziła się w pułapkę terminów prawniczych, których w ogóle nie musiała tam stosować.
    Bea

  6. Ja jeszcze chciałam dodać, że taka literatura jest w moim odczuciu znacznie gorsza i skzodliwsza, niż te blogowo-wattpadowe opka. Opkowi tfurcy dzielą się swoją tfurczością niejako w czynie społecznym, natomiast pani ałtorka oczekuje, że ktoś zapłaci jej za produkt jakości jak widać powyżej. To moim zdaniem jest działaniem z pogranicza zachowań niemoralnych. Kiedy sięgam po książkę z ISBN-em, mam prawo oczekiwać określonej jakości, nie czegoś takiego.

  7. Agresywna fanka Saddama Husajna vel niezrównoważona nastolatka z cegłą melduje się xD

    Od siebie chciałam tylko powiedzieć, że poprosiłabym na forum o rangę "niezrównoważona nastolatka z cegłą", gdybym nie była nowicjuszką (do własnej rangi to trzeba stażu i wielu postów).

  8. Zgadzam się z przedmówcami. Zła literatura to zła literatura i nie nazywałabym tamtej pani biedną, bezbronną staruszką prześladowaną przez czepialskich analizatorów…ale zgadzam się, że jej opka mają niską szkodliwość.
    Rozumiem, że to miał być relaks po obleśnych kocopołach pana Praszyńskiego, ale już wolałabym jakieś naiwne opko typowej aŁtoreczki (jestem pewna, że takie jeszcze istnieją – przecież Wampirzyca z Truskolasów i Magdi Sue to nie są jakieś archiwalne głębiny) albo coś durnie przetłumaczonego (jak to o kotku i kogucie). Ot, moje zdanie.

  9. Nie wiem, czy zauważyliście, ale komentarze w stylu "biedna, niemogąca się bronić staruszka" są bardziej obraźliwe personalnie niż ta analiza. Z góry zakładacie, że osobę w podeszłym wieku należy traktować z litością i protekcjonalnie, jakby była troszkę niepełnosprawna. Takie odnoszę wrażenie, czytając to. Bez znaczenia ile kto ma lat, 15 czy 75, jeśli dzieli się swoją twórczością to ta twórczość ma prawo zostać skrytykowana. Jest to osoba dostatecznie rozgarnięta, żeby samodzielnie wydać książkę, więc nie widzę sensu w traktowaniu jej jak przedszkolaka, któremu się mówi "o, jaki ładny obrazek". Ludzie w podeszłym wieku są nadal aktywni życiowo i nie zasługują na postrzeganie z góry.

  10. Jeżeli czytelnicy Armady nie czują się dziwnie po zobaczeniu okładki; nie czują, że coś jednak jest nie w porządku; nie dogadamy się.
    Jeżeli chcecie wskazywać szkodliwość selpublisz-szmiry, są dziesiątki książek tego typu. Na pewno trafiłby się jakiś autor w wieku średnim albo młodzieńczym. Podtrzymuję opinię, że najeżdżanie na emerytkę, która pisze hobbystycznie, a pewne jest kupowana przez grono znajomych (zdjęcie z wujka google), jest nie w porządku.
    Przykład z forum jest tu podany dla kontrastu:
    – kogo mieliście odwagę zanalizować
    – kogo nie mieliście odwagi zanalizować. Nie mówię, że Armada ma obowiązek analiz wszystkiego, w czym występuje zbrodniarz. Ale tamto było i szkodliwe społecznie, i nadające się do analizy.
    Zestawienie "emerytka pisząca hobbystycznie" i "niezrównoważona nastolatka z cegłą" cisnęło się samo.

  11. A ja chciałabym zrozumieć nawiązanie do explorera! @Rufusie,czy ktokolwiek inny wtajemniczony, czy możecie mi je wyjaśnić? Z góry dziękuję.

  12. @Dalemir
    Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli, mówiąc o odwadze. W jakim sensie groźniejsza jest 16-letnia autorka opka od tej 60-letniej? Jak wspominano powyżej, nie ma co robić z pani Kozak "biednej staruszki niemogącej się bronić", jest aktywną osobą, ma takie same możliwości jak każdy inny w internecie. A nawet, jako osoba dorosła i z doświadczeniem życiowym, obstawiałabym, że większe niż 16-latka.

    A że ktoś "umie się wściekać"… Armada przeżyła już niejedną awanturę w komciach i nie jest to obawa spędzająca nam sen z powiek.

    Owszem, opko nie jest "szkodliwe społecznie". Ale nie zawsze analizujemy rzeczy szkodliwe społecznie, czasem analizujemy po prostu rzeczy zabawne.

  13. Staruszka czy nie – NIKT nie jest zwolniony z choćby odrobiny korekty. Choć same pomysły były niegłupie.

    Oskarżony, zawieziony został, przez dwóch policjantów na ostatnie piętro sądu rejonowego, celem zaczipowania.
    Eskortowała ich chmara rozszalałych przecinków.

    – Ma się czipik – powiedział policjant do zatrzymanego.
    – Oj! Nieostrożnie, nieostrożnie – dodał i zapakował ich wszystkich do samochodu.
    A oto przykład DPIN-u (Dialogu Ponoć Identycznego z Naturalnym) w stanie surowym.

    Wieczór wybrał się na spacer z dziewczyną. Dziewczyna miała na imię Nocka.
    No nie, Liso „One Night” Standing, ty tutaj?

    – Straciłem moją pierwszą dziewczynę -powiedział smutno. Z tym czipem, żadna mnie już nie zechce.
    Byłaś naprawdę fajną dziewczyną, i było nam razem naprawdę miło, lecz coś we mnie zdgnęło, coś się zmieniło, próg DYSIA przekroczyłem – światło się włączyło!

    – Jestem recydywistą, jestem recydywistą -odezwał się głos z czipa napastników, pulsujące czerwone światło wskazywało na ostrzeżenie przed złodziejem.
    Do dupy z takim czipem, zamiast wyć i świecić, to mógłby przynajmniej paraliżować napastnika.
    Już wiem! To nieudana kalka z „Człowieka demolki”! A z braku filmów akcji to nagrania z przestępstw robią tutaj za takowe!

    Taki obóz straceń, kto silny psychicznie to przetrwa. Jak trafił tam ktoś z głupoty to wykończyli go raz dwa.
    Ci mądrzejsi.
    No ba! Te tatuaże i mięśnie to tak naprawdę wtłoczone pod skórę zasobniki wiedzy, nie wiedzieliście?

    Jechali osłonięci od wiatru i deszczu, więc nie było jej dobrze widać.
    Szyi? Kolii? Adeli?
    To nie Adela, to Zamarznięta Charlotte!

    Znaczy, ta cała biżuteria jednak się zachowała? A przecież podobno Ada handlowała nią, by przeżyć.
    Bo to wdziękami pewnie handlowała, ale wstydziła się powiedzieć prawdę.

    PS. Czy planujecie analizę woźniakowskiej "Otchłani"?

  14. @Dalemir
    "najeżdżanie na emerytkę, która pisze hobbystycznie, a pewne jest kupowana przez grono znajomych"
    Właśnie nie tylko znajomych, każdy może to kupić. Nawet na lubimyczytac już te książki są dostępne do oceniania. Skoro pani pisze hobbystycznie i mamy nie stosować do niej zwykłych "reguł" obowiązujących normalnie na linii autor-czytelnicy, to te opowiadania można było udostępnić znajomym na kilka różnych innych sposobów. Wysłać mailem do każdego z osobna na przykład. Założyć prywatną stronę i udostępnić adres tylko znajomym. A nawet wydrukować, oprawić i dać im kilka egzemplarzy w prezencie (coś jak pracę magisterską), jeden przeczyta, pożyczy drugiemu i tak sobie będą krążyć. Jednak pani zdecydowała się na zwykłe publikowanie i nieograniczanie zasięgu jedynie do znajomych, więc zakładam, że chyba nie tylko o znajomych chodziło – raczej chce dotrzeć do większej liczby osób, a skoro opowiadania są płatne, to pewnie i coś na nich zarobić, choćby na zwrot kosztów publikowania. Więc w takim razie czytelnik może odłożyć na bok argumenty "oj tam, oj tam, to jest starsza pani i tylko tak hobbystycznie sobie pisze" i skupić się na jakości oferowanej treści. Ponadto, zgadzam się z opinią, że argument o starszej pani brzmi bardzo protekcjonalnie. Tak jakbyśmy z góry przykładali inną miarę do twórczości osób starszych, a przecież niejeden pisarz/pisarka stworzył/a kawał naprawdę dobrej literatury w podeszłym wieku.
    Powtarzam: nie atakuję tej pani personalnie. Na rynku został wydany produkt, mogę go również nabyć (za odpowiednią cenę), więc mogę także powiedzieć, czy mi się podoba, czy nie.
    Jeśli natomiast uważasz (wydaje mi się, że raczej o coś takiego Tobie chodzi), że autorce pisanie służy np. do utrzymania dobrej formy intelektualnej, do miłego spędzenia wolnego czasu, do "ćwiczeń" umysłu, jako zwykła rozrywka, itp., to oczywiście może tak być i ma do tego prawo, z tym, że albo to powinno być gdzieś wyraźnie zaznaczone (w czymś w rodzaju notki biograficznej przed treścią właściwą, że pani Halina nie jest zawodową pisarką, że pisze hobbystycznie, a pisanie jest jej sposobem na coś tam, coś tam – i żeby kupujący wiedział to PRZED zakupem) albo jej twórczość powinna faktycznie nie wykraczać poza grono znajomych.
    Bea

  15. @Kura z biura
    Mam na myśli, że ta 60-latka nie będzie robiła problemów. Nawet zakładając że będzie potrafiła się bronić w sieci."będzie potrafiła" nie jest protekcjonalne; sama przyznaje w artykule, że ktoś musiał jej pomóc w wystawieniu książek. Nie zna się na internecie.
    Z kolei co strzeliłoby do łba nastoletniej autorce najbardziej chorego opowiadania jakie widziałem do tej pory (fragmenty i streszczenie), trudno powiedzieć. W każdym razie Wy woleliście się tego nie dowiedzieć. Już z góry zaczęła wygrażać, bo podejrzewała że możecie chcieć ją zanalizować. Jak się nadzialiście na fanatyczkę, wycofaliście się. To mam na myśli.

  16. @Bea
    Nawet jeśli tak, jeżeli chcieliście pokazać problem słabego selbuszlingu, mogliście wybrać jakąś streść kogoś np. w wieku średnim.
    Z jakiegoś powodu macie dolną granicę wieku, co analizujecie. To czemu nie górną?

  17. > co strzeliłoby do łba nastoletniej autorce
    No cóż, przekonaliśmy się o tym, kiedy autorka zawitała na forum, o czym wiesz, skoro śledzisz wątek, więc te argumenty są… dziwne.

  18. @Dalemir
    Jam nie z Redakcji, jako czytelniczka li i jedynie piszę 🙂
    Natomiast pytanie "Z jakiegoś powodu macie dolną granicę wieku, co analizujecie. To czemu nie górną?" potwierdza to, co napisała jedna z osób powyżej o traktowaniu autorki jak dziecko, chociaż jest osobą dorosłą, w pełni świadomą tego, co robi, samodzielną, która decyzję co do publikowania swojej twórczości podjęła samodzielnie takoż, niezależnie od znania się czy nie na internecie.
    No i nie wiem jak dla ekipy NAKW, ale jak dla mnie różnica choćby w umiejętności posługiwania się słowem pisanym, kreowaniu świata przedstawionego, nadawaniu pożądanego znaczenia treści, umiejętności techniczno-formalnego budowania utworów, bogactwie wyobraźni, zwykłym doświadczeniu życiowym, pozwalającym na przekazywanie innym w swoich tekstach czegoś wartościowego oraz w posiadaniu pewnej dozy autokrytyki pomiędzy dzieckiem z podstawówki a panią po np. 60-tce powinna być dosyć mocno zauważalna.
    Bea

  19. Można cenić Sienkiewicza, albo nie, ale w tym wieku (po pięćdziesiątce) opublikował Quo Vadis, a Prus Faraona.
    Albo potrafi się pisać, albo nie, a pani Liberadzka-Kozak sadzi kocopoły typu: "Oddalająca się pielgrzymka wystraszonych ludzi przed bombami".

  20. Przecież pisałem. Wiem, że wstępnie zasłaniała się wiedzą. Mam na myśli, że wiedza nie wykluczała przeprowadzenia analizy. Z taką różnicą, że analiza byłaby bardziej skomplikowana.

  21. Analizatorzy NAPRAWDĘ się wystraszyli jakiejś gówniary i jej wujka policjanta i cioci prawnika??? Jeśli to prawda no to wstyd, tak trochę… Widać teraz żeby nie zostać zanalizowanym wystarczy nastroszyć sierść na forum i napisać kilka gróźb.

  22. "Analizatorzy NAPRAWDĘ się wystraszyli jakiejś gówniary i jej wujka policjanta i cioci prawnika??? Jeśli to prawda no to wstyd, tak trochę… Widać teraz żeby nie zostać zanalizowanym wystarczy nastroszyć sierść na forum i napisać kilka gróźb."

    Jestem w sprawie od kuchni i jestem świadkiem, że to prawda. Jestem jednym z czytelników "Trzech Zielonych Gwiazd", tak nazywa się to opowiadanie o Husseinie. Wszyscy zaangażowani mogą potwierdzić, że byłem czytelnikiem. Nawet w temacie na forum o mnie wspominano.
    Kinga ("jakaś gówniara") nie chciała mieć rozgłosu, ale nasza wspólna znajoma dała ją do linków na swoim blogu i była aktywna w innych rejonach internetu. Niezatapialna najpierw zaczęła wyśmiewać naszą wspólną znajomą (trzynastolatkę). W jej linkach znaleźli Trzy Zielone Gwiazdy i zaczęli na nie jechać, bo to mocna rzecz. Po zakończeniu jednej z części poprzednich analiz skopiowali całą treść Trzech Zielonych Gwiazd. Kinga zareagowała. Ostrzegła ich, że będzie się bronić tak jak nikt z analizowanych się nie bronił. Powiedziała im, że nie jest bezbronna. Zaczęli się wszyscy wycofywać i zapewniać, że nigdy nie chcieli jej analizować.
    Później Kinga zaczęła opowiadać im, co wie o Husseinie. Udowadniała, że nie pisała na ślepo. Pokazanie, że zna temat, rozbrajało ją pod tym kątem i mogliby zaatakować pod innym. Hussein przecież i tak jest bardzo kontrowersyjny. Zamiast zaatakować, bali się jej i przytakiwali jej interpretacjom historii 🙂
    Sam nie wierzyłem, że jej nie zanalizują, dlatego wpadłem sprawdzić. Jak widać, nie zrobili tego.
    Do Kingi: Tak, wiem że będziesz na mnie wściekła, ale powinnaś być z siebie dumna, a nie zawstydzona. Jesteś za skromna. Prawda jest taka, że obroniłaś się przed nimi. Dałaś radę ich odstraszyć.

  23. Fantazję? Nie musisz mi wierzyć na słowo. Masz rację, że trudno w to uwierzyć bez dowodów. Kinga poradziła sobie z nimi. Są dowody:
    http://www.sierzantundsaper.fora.pl/propozycje-i-zgloszenia,4/trzynastolatka-ktora-identyfikuje-sie-jako-malinowa-setka,8215.html – to jest wątek Maliny.
    Z wątku Maliny wynikło to:
    http://www.sierzantundsaper.fora.pl/propozycje-i-zgloszenia,4/fanka-ratuje-idola-czyli-iracki-szakal-chce-zyc,8225.html
    Na drugiej stronie wbiła Kinga. Napisała:

    "To wiadomość otwarta do

    Jaszy,
    Kury,
    Vaherema,
    Kazika,
    Królowej Matki,
    Haszyszymory,
    Gabrielli,
    Dzidki,
    Babatunde Wolaki.

    Staram się dać właściwe kolory i wymienić wszystkich.

    Wszyscy wyżej wymienieni poza Królową Matką dostali powiadomienia w prywatnych wiadomościach, więc wiedzą, że tu napisałam. Wszyscy, którzy czytają ten wątek i się w nim wypowiadali są świadkami mojego postu.
    Jestem autorką "Trzech Zielonych Gwiazd". Na dowód przeniosłam zdjęcie banknotu do ostatniego rozdziału na samą górę. Mam nadzieję, że to wystarczy.
    Nie proszę ani nie grożę, tylko ostrzegam. Wiem, co zamierzacie zrobić. Nie analizujcie TZG. Wróćcie do Córki Wokulskiego albo znajdźcie sobie coś na wattpadzie. Jeśli zrobicie analizę, będę się broniła mimo, że nie lubię konfrontacji. W tym wątku róbcie co chcecie, ale nie przenoście tego na waszego bloga.
    Nie będę uciekała albo kasowała bloga. Nie jestem tchórzem, zresztą jest na to za późno.
    Nie jestem też tak głupia, jak się wam wydaje. Sama domyśliłam się, skąd mam nagle tyle wyświetleń. Poprzednio obśmiałyście Malinę i też o tym wiedziała. Malina bardzo się przejęła i nie przyszła się bronić. Musiałam ją pocieszać. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu wiedziałam, gdzie szukać powodu tak wielu wyświetleń. Mam szczęście, że całkiem niedawno dostałam komentarz, który przypomniał mi o blogu.
    Przejrzałam wasz blog. Jesteście analizatornią, komentujecie teksty zdanie po zdaniu, a ja jestem następna w kolejce.
    Początkowo nie planowałam się odzywać. Myślałam, że porozmawiacie na forum i na tym się skończy. Wczoraj skopiowaliście całą treść, bo to jedyne wyjaśnienie wyświetlenia wszystkich wpisów w ciągu jednego wieczoru, i szykujecie się do analizy. Z tego powodu teraz już muszę się odezwać.
    Listę analizatorów zdobyłam z analiz do początku roku. Mam nadzieję, że to jest komplet. Jeżeli nie i chce mnie analizować ktoś spoza wymienionych, niech czuje się dołączony do listy.
    Nie chcę, żeby ktokolwiek myślał, że wzięliście mnie z zaskoczenia. Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że was ostrzegałam i próbowałam załatwić to pokojowo Nie uciekam i jestem gotowa do obrony.
    Nie będę z wami dyskutowała ani z niczego się tłumaczyła. Z niczego się nie wycofuję. To nie ja zaczęłam.
    Powtarzam jeszcze raz. Zanalizujcie coś innego. Nie chcę walczyć ale jeżeli zanalizujecie 3ZG, nie będę miała wyboru."

    Zapewniali jeden przez drugiego, że nie chcieli jej analizować. Możesz sam sobie zobaczyć. Widzę, że to forum bardzo rzadko zamyka wątki, a ledwo Kinga skończyła uczyć ich na temat Husseina, ich Kura zamkneła wątek.

  24. I jeszcze to:

    "Szczerze przyznam, że nie chciałam żadnych konfrontacji. Zrealizowałam mój zakład i nie wymachiwałam tym tekstem.
    Jeśli zrobicie analizę zobaczycie coś, czego nie widzieliście przez cały czas trwania waszego bloga. To, że macie kilkaset obserwujących, jest was więcej i jesteście starsi w niczym wam nie pomoże. To nawet będzie działało na waszą niekorzyść. Będziecie żałować, bo będę się broniła. "
    Pojechała na pełną skalę! A później, ledwo udowodniła im jeden fakt historyczny, Kura napisała jej to:
    "widać, że piszesz o czymś, co Cię interesuje i sięgasz do źródeł. Analiza po pierwsze, wymagałaby od nas solidnego researchu, bo nie są to rzeczy, którymi ja np. się interesuję na co dzień i z pozostałej aktywnej ekipy też chyba nikt, a ostatecznie jest całkiem możliwe, że nie przyłapalibyśmy Cię na żadnej nieścisłości historycznej "
    Nie przyłapałaby na żadnej nieścisłości historycznej Znaczy, tam faktycznie nie ma nieścisłości historycznych, ale ich Kura była gotowa założyć bez dowodów, że Hussein był dobrym człowiekiem. Wszytko, żeby tylko nie musieć iść w konfrontację z Kingą :-)Poczytaj ten długi wątek, zwłaszcza cytaty z Trzech Zielonych Gwiazd, to zobaczysz, co tam Kinga wypisywała i jak bardzo jest nie do uwierzenia bez dowodów.

  25. " No i gitara, wygraliście, możecie się z tej okazji poklepać po plecach."
    A żebyś wiedział. Oni są dorośli, ona ma szesnaście lat. Nie "wygraliśmy" tylko Kinga wygrała w pojedynkę. Nie będę przypisywał sobie sukcesu bo nie ja to zrobiłem.

  26. Po co udajesz głupiego? Przecież to nie Ty się ośmieszyłeś, nie jesteś jednym z analizatorów? To oczywiste, że wie. Dostała zapewnienie od Kury, że jej nie tkną. Dzisiaj zanalizowali co inne. Wie, ale jest za skromna, żeby się wywyższać.

  27. DESANT! Zawołali ,to przyszłam ,bo też wiem.

    Dałam Kingę do swoich linków i komentowałam z konta na szafiarstfie .Wzięli mój blog na ich forum .Obgadali mnie .Znaleźli Trzy Zielone (<3) .Kinga nie pozwoliła im się zanalizować

    Mogą śmiać się z ,wydanych pisarzy i licealistów ale Kinga potrafiła sobie z nimi poradzić .Wypomniała im ,że się ze mnie śmiali.

    MALINA

  28. Powiem szczerze, że dużo bardziej od analizowanego tekstu spodobał mi się SZITsztorm w komentarzach. Dawno tak się nie uśmiałam. Analizatorzy mieliby się wystraszyć nastolatki? Żarcik stulecia na Armadzie. W sumie to przez ten SZITsztorm to sama mam ochotę na analizę tego, chociaż ja wolę żyć XD

    Arachne

  29. Nie dość, że zanalizowali co innego, to jeszcze wzięło w tym udział tylko 3 analizatorów z ogółem 9. Po tym się już nie podniosą.

  30. Nie jestem tchórzem i nie będziesz tego w ten sposób załatwiała.Skoro tak, to udostępniam na nowo całą treść.

    https://trzyzielonegwiazdy.blogspot.com/

    Nie musicie pisać do tego debila, który sam przyznaje, że każdemu da. Wiecie, o co jest na mnie tak wściekła? Dowiedziała się, że umiem angielski lepiej niż ona i kojarzę też arabski.

    Nie boję się ani analizy, ani rozpowszechnienia TZG. Nie będę analizowana, mam gwarancję od @Kury.

    NIE ŻYCZYŁAM SOBIE, ŻEBY MASAKRATOR KRĘCIŁ TU AFERĘ. Nigdy nie twierdziłam, że zastraszyłam Armadę. Kto jak interpretuje tamten wątek z forum, to już jego sprawa. Od głównego nurtu afery się odcinam. Nie chcę jej.

    • Skoro nie boisz sie analizy ani rozpowszechniania twojego dziela to o co chodzi?
      Publikujac w sieci predzej czy później spotkasz się z oceną lub krytyką.
      To co robisz jest strasznie niedojrzałe. Chyba ze boisz się ze to dojdzie do rodziców. A swojego rycerza powinnaś zaprosic do kina lub na kawę,broni cię jak wsciekły lew.

  31. – pandemia
    – kryzys klimatyczny
    – kryzys gospodarczy
    – faszyzujący rząd
    – opinie randomowych komcionautów

    Zgadnijcie, co z tego zestawienia przeraża mnie najbardziej.

    Hasz

  32. Dalemir, ale ty smędzisz. Jak ci analiza opka Kingi potrzebna do szczęścia, to sam idź i je zanalizuj, a nie mów ludziom co mają robić. Chętnie na to popatrzę. Na jej polemikę też.
    Natomiast zarzucanie ekipie Armady tego, że "przestraszyli" się nastolatki jest kuriozalne, bo niejedna małolata przyszła do nich z płaczem i groźbami, a hasło "nie będziemy cię analizować" padło na długo zanim Kinga przestała się ciskać i zaczęła dzielić się źródłami o Saddamie.

    I według mnie to opko jest szkodliwe – bardziej niż TZG, bardziej nawet niż nazi opko czy różne gówna o domowej dyscyplinie, chociaż w zupełnie inny sposób. Tu szkodliwe nie jest przesłanie, tylko forma publikacji – selfpublishing (czy, co gorsza, firmy oferujące usługę wydawniczą)daje złudzenie, że każdy może zostać pisarzem i drzwi do świata znanych i rozpoznawalnych stoją przed nim otworem. Tymczasem rzeczywistość wygląda inaczej.

    (I tak, wiem że na zachodzie normalni pisarze też wydają się selfem, ale w Polsce realia rynku wydawniczego są takie, że "dobry self" to może nie oksymoron, ale absolutny wyjątek).

  33. Ej, zagniewani młodociani, TU SIĘ NIE WYZYWAMY i takie komentarze będą lecieć, niezależnie od tego, kogo wyzwiska dotyczą. Chcecie dyskutować, to z kulturą.

  34. Dobrze. Kinga postanowiła dać TZG znowu na bloga bo zagroziłam że każdemu pokażę jej TrzyZielone. Myślała, że w ten sposób uniknie zemsty. Zasłużyła na zemstę bo
    kłamała że nie umie angielskiego i robiłam za nią sprawdziany
    nie przyznała że Zielone są na faktach
    zrobiła ze mnie w Zielonych alter ego które jest nudne głupie Kinga znosi je tylko z braku lepszego towarzystwa i alter ego robi tylko za przykrywkę gdy ona teleportuje się do Saddama. Wiktoria z Zielonych to ja. Wewnętrzne analizy z waszego forum mi to pokazały. ona mi bezczelnie to pokazywała i myślała że się nie dowiem!
    W związku z tym nawet jeśli Armada nie będzie miała odwagi jej zanalizować to ja zrobię jej coś gorszego. Grupa na mg dowie się, kto kocha Saddama ^-^
    Tak nie poleci? Może być?

  35. Kontrolne pytanie – Sandra, czy wiesz, że środowisko okołoanalizatorskie to nie są wasi rówieśnicy, tylko ludzie w przedziale od ćwierćwiecza do półwiecza? Z punktu widzenia dorosłych ludzi twoje problemy i strraszliwe zbrodnie, które zarzucasz Kindze, są kompletnie abstrakcyjne, a twoje snucie makiawelicznych planów zemsty stawia cię na pozycji godnej zaprawionej głębokim zażenowaniem pogardy.

    Już lepiej być tym nudnym sidekickiem, niż udowadniać światu, że jest się wrednom i chamskom wannabe-maryśką.

  36. Kontrolne pytanie – Sandra, czy wiesz, że środowisko okołoanalizatorskie to nie są wasi rówieśnicy, tylko ludzie w przedziale od ćwierćwiecza do półwiecza?

    Wyśmiewaliście ludzi w naszym wieku tak długo,aż w końcu jedna okazała się zdeterminowana, miała bardzo ostrą treść i miała wiedzę, żeby jakby co do czego was przegadać.
    Dla ścisłości: Kinga nie prosiła mnie, żebym tu ją zaczął chwalić. Ona tego nie chce i nie chce uwierzyć, że dała sobie z wami radę, jest bardzo skromna. Nie mogłem się powstrzymać.

  37. Mogę ci udowodnić że nie jestem takim tępakiem jak Wiktoria. Widziałąm że napisałaś wiecej postów niż się wyświetla przy szukaniu i się zalogowałam na to forum.
    Print screen print screen. Twoi rodzice dostają to na meil. Muszą wiedzieć że próbowałaś ich oszukać że nie kochasz Saddama i prosiłaś o radzenie. TZG już mają brakuje im tylko zdjęć banknotu i tych screenów żeby wiedzieli że naprawdę go podziwiasz tylko się wyparłaś.
    Nefariel łatwo ci mówić. znałyśmy się od przedszkola. Tolerowałam że ma się za geniusza ale teraz przesadziła.

    This will hurt you
    worse than me.
    I’m weak,
    7 days i’m weak.
    Don’t run from me.
    I won’t bother
    counting 1, 2, 3…

  38. I co? Teraz zachowujecie się jak wasze ofiary, które ze strachu przed krytyką kasują źródło hejtu? Przepraszam, w waszym słowniku – krytyki, z którą powinien liczyć się każdy.

  39. Gdybyś chciała udowodnić, że nie jesteś tępa, to nie chwaliłabyś się na prawo i lewo bezinteresownie złośliwym szkodzeniem dziewczynie, której po prostu nie lubisz. Bo póki co… cóż, wnioski nasuwają się same.

  40. Dobra Masakratorze, parę męskich słów od starszego gościa do młodszego.

    Wsadź łeb pod kran z zimną wodą i ochłoń.

    Czuję że będę pisał to do ściany i właściwie to co już padło w komentarzach czy na forum, ale jednak muszę dla spokoju sumienia. Nikt nie zamierzał analizować opowiadania Kingi – zarówno przed jak i po pojawieniu się jej na forum. Wyjaśniłem to już w pierwszym poście w wzmiankowanym temacie i naprawdę nie bawi mnie powtarzanie tego samego w innych słowach.

    Być może myślisz, że tekst Kingi to najbardziej kontrowersyjna rzecz jakąkolwiek napisano – ale jesteś w błędzie. Mieliśmy tu znacznie gorsze rzecz – zarówno jeśli chodzi o treść jak i reakcje autorek i autorów.

    Nikogo nie pociągała perspektywa analizowania tekstu, który jest nie najgorzej napisany (tu wierze Kurze na słowo, bo nigdy nawet na niego nie zerknąłem), gdzie odcinek analizy na 40 stron w googlu docu ograniczałby się do różnych wariacji komentarza na temat tego, że Saddam Husajn to kiepski materiał na truloffa. Dwa, sprawdzenie tego pod kątem historycznym wymagałoby dużego riserczu, a chyba nikt z ekipy nie czuje się mocnym z historii bliskiego wschodu w XX/XXI wieku. Dwa tygodnie na głęboki risercz, gdy jest się dorosłym, ma prace, obowiązki poza nią, hobby i znacznie ciekawsze rzeczy do czytania pod kątem riserczu do tego hobby, to zwyczajnie mało, a perspektywa średniociekawej analizy też nie pomaga. Gdyby Kinga nie wparowała na forum, to temat zwyczajnie by umarł, a analiza i tak by nie powstała.

    Temat nie został skasowany, tylko ukryty. I to nie z powodu twoich komci, a tego co odwala tutaj Sandra.

  41. Ja mam niewiele screenów. Myslę, że Sandrę da się namówić na pokazanie ich więcej. Jest wściekła na Kingę, ale też uznaje jej sukces na Niezatapialnej.
    https://zapodaj.net/c66d25c9fbfd6.jpg.html
    Tu Vaherem wykręca się, że uznał TZG za prowokację.
    https://zapodaj.net/1450e0acfd49a.jpg.html
    Tu Kura tłumaczy, na czym polega prowokacja. Kura też po części zasłaniała się, że TZG może być prowokacją.
    TZG, które jest teraz dostępne w sieci, jest zaprzeczeniem wszystkiego, co Kura podała jako dowody prowokacji. Kinga nie zabiegała o atencję, dbała o ortografię, napisała coś długiego i bardzo szczegółowego. Praktycznie nie było błędów. Pokazywała już samą treścią, bez jej wyjaśnień, że świetnie zna temat.

  42. A także: Skoro nie chcieliście tego analizować, dlaczego nie powiedzieliście w tamtym wątku do histeryzujących członków forum: "nie, nie będzie analizy, bo to prowokacja albo bo się nie nadaje"? Mieliście w wątku Szirin, która znała temat Bliskiego Wschodu i nawet mogłaby Wam pewnie pomóc merytorycznie, to na tyle z argumentem "nie chcieliśmy researchu".
    Poza tym, i w tamtym wątku, i tutaj próbujesz spłycić TZG do true love. "Romans jakich setki". To nie był romans. Kinga mówiła, że ci, którzy czytali całość (ci z forum) mówili, że to nie romans i to tym straszniejsze.

  43. Masakrator, ale o co ty teraz walczysz? Żeby ci okropni analizatorzy przyznali się, jak okropnie potraktowali Kingę i jak sromotną ponieśli z jej ręki klęskę?

  44. Nie. Żeby nie udawali, że sie nie wystraszyli. Po raz pierwszy dostali kogoś, kto z pełnym przekonaniem i wiarą napisał coś tak (z ich perspektywy) chorego. Mieliście tu co najwyżej nawracanie "tych złych", a nie ich wychwalanie i walkę o dyktaturę na wieczność. Kinga nawet zaprzeczała ofiarom Husseina (miała podstawy, ale wtedy tego nie wiedzieliście).
    Wiem, że się nie przyznacie.

  45. Nefariel. To nie jest szkodzenie "dziewczynie, której po prostu nie lubię" Okłamywała mnie przez parę lat i nie wiadomo od jak dawna miała za przydupasa z braku laku. Wy byście się nie wściekli? Wychodziła z założenia że jestem za głupia żeby dowiedzieć się że TZG jest na faktach. Chwaliłam ją za dużą wyobraźnię i dobre opisy tortur a to nic nie było jej.
    Wszystko co miało trafić do adresatów już trafiło. ^-^

  46. "Wy byście się nie wściekli?"
    A i owszem, ale chyba wszyscy poza tobą widzą, że sposób, w jaki odreagowujesz jest… strasznie dziecinny, żeby nie powiedzieć żałosny.

  47. Yeah, wścieklibyśmy się, ale nawet jak mieliśmy po 16 lat to wiedzieliśmy, że rozpowiadanie cudzych tajemnic w celu zaszkodzenia mu jest czymś absolutnie niedopuszczalnym, a nie czymś, czym należy się chwalić i jeszcze opatrzeć to samochwalstwo masą słodkich emotek, żeby wszyscy widzieli, jaką przyjemność sprawia ci szkodzenie innym.

  48. Kochani, drodzy komcionauci – parę głębokich wdechów, szczerze. Złość piękności szkodzi. I być może jakoś uda wam się przemyśleć swoje gówniarskie zachowanie.

  49. Co tu sie odpiernicza? Jaka dziecinna guwnoburza, lol. Dziwnie sie z tym czuje, ale… Jakos tak stara sie czuje, czytajac niektore komcie xD
    Ja na temat zanalizowanego blogaska – te wszystkie czipy i to, co sobie autorka na ich temat uwaza, jest takie… Urocze i serio widac, ze pani jest po prostu na bakier z technologia. Swoja droga jakby taki czip wybuchal po dokonaniu kolejnego przestepstwa przez kryminaliste, to bym byla bardziej pod wrazeniem, ale ja mam chyba wypaczone spojrzenie na swiat xD

    • Tak, to opcio to takie urocze opowiadanko-narzekajło-straszydło. Takie połączenie "ta dzisiejsza młodzież" z "nie patrz tyle w telefon bo w nocy będziesz mieć koszmary!*/

      Eliza

  50. " Kochani, drodzy komcionauci – parę głębokich wdechów, szczerze. Złość piękności szkodzi. I być może jakoś uda wam się przemyśleć swoje gówniarskie zachowanie."
    Kiedy Broz-Tito zabiera głos w aferze, która jest efektem opowiadania o Saddamie Husajnie… Nie powiem, dobre.
    Jeżeli masz na myśli nie tylko Sandrę, ale i mnie, mam coś do dodania. Gdybyście nie urządzali analiz ludziom w moim wieku, ludzie w moim wieku nie przychodziliby na to forum. Nie byłoby gówniarskich gównoburz, czy jak tam to nazywacie.
    Wszystko zaczęło się, że ludzie w przedziale 25-50' tak mówi Nefariel, zgłosili do analizy szesnastolatkę. Szesnastolatka przejrzała ten blog i wiedziała, czego może się po Was spodziewać. (Zostawiając już nawet motyw, czy miała rację: i tak twierdzę, że miała, tylko chcecie wyjść z honorem).

  51. Masakratorze, nie wciągniesz mnie w dyskusję ani na temat mojego nicku ani jakiejkolwiek inną. Poza tym, nie ma żadnej afery poza tą,którą chcecie sztucznie stworzyć. Generalnie tak, to ciebie i Sandrę mam na myśli. Ty próbujesz udowodnić jakiś nieistniejacy sukces twojej koleżanki, Sandra zaś w bardzo kiepskim i niedojrzałym stylu próbuje się na tej koleżance odegrać, całość zaś poddana jest histerią nie z tej ziemi. Nie jesteśmy w roku 2007.

  52. Czytam opowiadanie – powód wysypu komentarzy. Nie dziwię się, że trafiło jako propozycja do analizy i to nie jest komentarz ironiczny. Mam na myśli tyle, że treść przykuwa uwagę. Dobrze rozumiem, że część historyczna jest na faktach czy pogubiłam się? Niestety link do tematu nie wchodzi.

  53. "Wszystko zaczęło się, że ludzie w przedziale 25-50' tak mówi Nefariel, zgłosili do analizy szesnastolatkę"
    Lol, wybiórcze czytanie to jakaś twoja specjalność?
    Mógłbyś na dobry początek zweryfikować posiadane informacje, ale nie, research to zło, szatan i rodzynki w serniku i jeśli fakty nie zgadzają się z tym, co piszesz, tym gorzej dla faktów.
    W ramach zachęty do tego tytanicznego wysiłku podam ci na tacy informację, że opko podrzuciła rówieśniczka. I, co zostało powtórzone już sto razy, "starszyzna plemienna" propozycję odrzuciła.

  54. A ja bym powiedziała, że wprost przeciwnie, Kinga odniosła swego rodzaju sukces – dogadała się z ludźmi, którzy w dość prześmiewczym tonie skrytykowali jej twórczość, i którym sama z początku pokazała się z bardzo nieprzyjemnej strony. Moim zdaniem to dużo więcej niż zwykłe zwycięstwo w internetowej pyskówce.

    Tajemnicą lasu natomiast pozostaje, Masakratorze, dlaczego tak pastwisz się nad – według siebie – pokonanymi, zamiast skupić się na Sandrze, której działania mogą Twojej koleżance realnie zaszkodzić.

  55. Rany, zajrzałam ,a tu 77 komci!Szkoda,ze takie bez sensu…

    Co do opka:urocze,głupiutkie i śmieszne!!To o chipach lepsze niż to o biżuterii.
    Fajna przyszłość: mogę skazać sąsiada, że mi trawnik zdeptał,a jak jeszcze obrazi mojego chomika,to popamięta!!!
    Lepsze niż obleśnosci z Wokulskim!
    Co do wieku autorki: moim zdaniem żaden wiek nie zwalnia z obowiązku myślenia, co się publikuje..
    Nie wierzę,ze analizatorzy się wystraszyli nastolatki,co za bzdura.
    Analizujcie dalej,zawsze czekam.

    Chomik

  56. "Mógłbyś na dobry początek zweryfikować posiadane informacje, ale nie, research to zło, szatan i rodzynki w serniku i jeśli fakty nie zgadzają się z tym, co piszesz, tym gorzej dla faktów.
    W ramach zachęty do tego tytanicznego wysiłku podam ci na tacy informację, że opko podrzuciła rówieśniczka. I, co zostało powtórzone już sto razy, "starszyzna plemienna" propozycję odrzuciła."
    Masz rację, nieprecyzyjnie się wyraziłem. Wiek donosicieli to jedno. Niezależnie od tego fakt, że grupa ludzi 25-50 lat analizuje to, co napisali nastolatkowie, jest już dość żałosny. Analizuje = urządza sobie pompę akapit po akapicie.

    "dogadała się z ludźmi, którzy w dość prześmiewczym tonie skrytykowali jej twórczość, i którym sama z początku pokazała się z bardzo nieprzyjemnej strony."
    Ciężko pokazywać się z przyjemnej strony ludziom, którzy… BARDZO łagodnie ujmując "w dość prześmiewczym tonie krytykują twórczość". Doprowadziliście ją do ostateczności, że w ogóle się odezwała, jest nieśmiała. Pozwalała na roztrząsanie rozdziału po rozdziale, i to przez ludzi zupełnie niekompetentnych przez cały tydzień.

    "Tajemnicą lasu natomiast pozostaje, Masakratorze, dlaczego tak pastwisz się nad – według siebie – pokonanymi, zamiast skupić się na Sandrze, której działania mogą Twojej koleżance realnie zaszkodzić."
    Sama ujęła, że tam nie ma niczego do zbierania. Jak masz jakieś pomysły, co niby mam zrobić, będę wdzięczny.

    "Co do wieku autorki: moim zdaniem żaden wiek nie zwalnia z obowiązku myślenia, co się publikuje.."
    Nie wierzę,ze analizatorzy się wystraszyli nastolatki,co za bzdura."
    Nie musisz wierzyć, należysz do tego towarzystwa.
    Taak. Najlepszym sposobem na nauczenie nastolatków, że mają myśleć co publikują, jest wyśmianie akapitu po akapicie przez kilkoro dorosłych ludzi. Wy naprawdę nie czujecie tej dysproporcji? Nie rozumiecie, czemu Kinga się tak wściekła? Ona miała środki obrony. Przeciętna ofiara (nastolatkowie piszą kiepsko w związku ze swoim wiekiem, szkolą się) nawet nie miałą szans dowiedzieć się przed analizą, co planujecie. Nie mówiąc już o obronie.

  57. http://www.sierzantundsaper.fora.pl/propozycje-i-zgloszenia,4/openko-terlika-czyli-suma-wszystkich-strachow,3100.html

    A tu jest dowód, że już kiedyś stchórzyliście. Nie zanalizowaliście Terlikowskiego mimo że doszliście do wniosku, że prawnie nie mógłby nic zrobić. Baliście, że uzyskanie rozgłos większy niżbyście chcieli.
    Wciąż utrzymuję, że wystraszyliście się też Kingi, ale macie jeszcze pole do zaprzeczania. W linkowanym takiego pola nie ma.
    Skoro wyjaśniacie nastolatkom, że przykładowo nie powinny publikowac słabych opowiadań o idolach, czemu nie wyjaśniliście temu fundamentaliście, że źle robi? Bo to wyższa liga.

  58. W tym wszystkim zal mi Kingi, ktora nie chciala tutaj burzy i ktora to zreszta mega wyraznie napisala, ale ktos ma chyba to w nosie i zupelnie zignorowal jej prosbe. Kinga: trzym sie!
    Btw: popieram, analizatorzy sie nie wystraszyli, a z postu Vaherem, ktory zostal tutaj przytoczony, wyraznie wynikalo, ze nikt sie analizy podejmowac nie chcial.

  59. Ha, ha, ha! Ja też czytałem TZG. To ja założyłem się z Kingą, żeby wpuściła je w sieć. Nie znam szczegółów, kto kogo zastraszył. Mam co inne do dodania. Wiecie, że Kinga dała TZG na blogspot, nie na wattpad, bo nie chciała jazdy? xD xD xD Na ten moment to jazda jest na poziomie klasy xD Nie życzę jej źle ale to śmieszne.

    Monkey

  60. Masakrator Sprawdzianów pisze:
    "A tu jest dowód, że już kiedyś stchórzyliście. Nie zanalizowaliście Terlikowskiego mimo że doszliście do wniosku, że prawnie nie mógłby nic zrobić. Baliście, że uzyskanie rozgłos większy niżbyście chcieli."

    Za to były analizowane (i to wielokrotnie) książki Katarzyny Michalak i Blanki Lipińskiej, które mają większe nakłady i więcej fanów, niż Tomasz Terlikowski mógłby kiedykolwiek pomarzyć. I co? I jajco.

    Z całym szacunkiem, ale coraz bardziej mam wrażenie, że jeszcze nie wyszedłeś psychicznie poza ten etap dzieciństwa, kiedy człowiek musi zrobić absolutnie wszystko, co inni mu zaproponują, żeby tylko nie narazić się na najstraszliwszy zarzut: "Haha, i co, boisz się?".

  61. Raz jeszcze – łeb pod kran z zimną wodą.

    A teraz słuchaj. Zanalizowaliśmy tutaj szereg książek Katarzyny Michalak, popularnej pisarki z legionem faneczek. Przejechaliśmy się po dwóch tomach "Achai", popularnego cyklu fantasy autorstwa Andrzeja Ziemiańskiego. Na blogu znajdziesz też analizy nowszych książek Małgorzaty Musierowicz. Autorki "Klątwy Przeznaczenia" groziły nam sądem i jakoś nie zrobiło to na nas wrażenia. Zanalizowaliśmy całą trylogię "365 dni" Blanki Lipińskiej, w tej chwili jednej z najpopularniejszych polskich "pisarek". I jakoś się nie przestraszyliśmy potencjalnego rozgłosu.

    Więc wyjdź ze swojej bańki, przestań się jarać tym, że w nicku masz "masakrator" i przestań robić siarę i wyświadczać koleżance niedźwiedzią przysługę.

    Co do ohydnych i ciężkich rzeczy, które analizowaliśmy… dla mnie jedną z najgorszych była "Dziewczyna wilkołaka".

  62. Analiza analizą, ale czytając dyskusję pod nią na bieżąco robię dramatic reading komci Sandry i Masakratora. Czuję się znowu młodo.

  63. @Eukaliptus, tak. Wszystko, co w tej treści brzmi najbardziej niewiarygodnie, jest niemal słowo w słowo za świadkami. Nie wierzysz mi, spytaj @Kurę, @Vaherema, @Nefariel i resztę z forum.

    @Rzabcia, dzięki. Na ten moment ta dyskusja tutaj to mój najmniejszy problem.

  64. Yo, nie wiem, ile osób kojarzy, ale jestem Szirin z forum, tylko pod innym aliasem. Żadna ze mnie analizatorka, do pomocy przy ewentualnej "oficjalnej" analizie wcale się nie kwapiłam – chociażby dlatego, że kraje arabskie to nie moja działka i lepiej ogarniam tematy irańsko-afgańskie – ale myślę, że TZG naprawdę nie były najlepszym materiałem. Czemu? Bo jak już ktoś wcześniej powiedział, główna krytyka byłaby tylko za wybór idola. Nie uświadczy się tam kultowego leTkiego makijażu, miłości instant, byków ortograficznych co drugie słowo i innych takich baboli. Masa treści byłaby pewnie do wycięcia, bo zwyczajnie nie dałoby się czepiać dosłownie każdego zdania. I tyle.

  65. Przepraszam wszystkich dla których dalszy tekst będzie żałosny i niedopuszczalny. Zanim zacznę przypomnę że to ona pierwsza zachowała się żałośnie i niedopuszczalne. Muszę napisać tutaj bo to jedyne miejsce w które ona teraz zagląda. Odpuszczę emoty żeby was nie denerwowały.
    Kinga. Myślałaś że to jest szczyt moich możliwości? Do wszystkich z twojego face poszedł właściwy plik. Powiem tylko że nie tylko z Saddama będziesz się tłumaczyć każdemu kogo masz w znajomych. To skompilowanie wszystkiego co ciekawe.
    Możesz umieć angielski arabski i prawo jak student po prawie. Możesz znać historycznie pół mapy. Mimo to jesteś skończona. To się rozeszło za szeroko. Nikt nie będzie traktował poważnie fanki Saddama, a wiesz że Saddam to tylko wierzchołek. Domyślasz się co jeszcze poszło. Nawet jeśli jestem tak tępa jak Wiktoria to pamiętasz że Wiktoria zaszkodziła Kindze?
    Wściekła Furia w Iraku = 2004. Wściekła Furia w Polsce = 05.2020.
    Kampania shock and awe u Saddama = 2003. Kamoania shock and awe u Kingi = 05.2020
    Widzisz czegoś mnie nauczyłaś.
    Z tak dzielnym Nieabstrakcyjnym Wzorcem Silnej Osobowości to powinnaś sobie świetnie poradzić. Powodzenia z konsekwencjami. Nie powinnaś była zaczymać.

  66. No dobsz. Masakratorze i cała reszto, która zastanawia się, czemu to właściwie nie wzięliśmy pod nóż opka Kingi. Vaherem już to częściowo wyjaśnił, ja dołożę parę słów od siebie.
    Owszem, jakiś czas temu mieliśmy sytuację, że na forum doniesiono z wielkim oburzeniem, że powstało straszne opko, abominacja wielka, porównywalna z opkami o "dobrych hitlerowcach" i koniecznie trzeba się tym tworem zająć.
    I rzeczywiście, wybór bohatera był cokolwiek wstrząsający. Stąd zresztą pierwsze podejrzenie, że może to być prowokacja, bo wydawało się to niewiarygodne, że ktoś chciałby pisać opko o Saddamie Husajnie.
    Zapoznałam się z treścią, początkowo pobieżnie, później bardziej szczegółowo. Na początku stwierdziłam, że napisane jest to na tyle poprawnym językiem, że niekoniecznie byłoby do czego się przyczepić. Po drugie, spodobało mi się, że autorka myśli – to, jak przeprowadzona została kwestia podróży w czasie, ich ograniczeń i konsekwencji. Pod tym względem też nie było się czego przyczepić.
    No ale co z sednem sprawy czyli kwestiami historycznymi?
    W międzyczasie Kinga wbiła na forum i w dyskusjach pokazała, że praktycznie wszystko, co pisała "historycznie" jest oparte na jakichś źródłach. (Pewnie doszlibyśmy do tego sami, gdybyśmy zaczęli grzebać, ale nas wyręczyła ;)). Przygotowała się i wykonała risercz; prawdopodobnie nie znaleźlibyśmy tam jakichś odstępstw od faktów (a gdyby nawet, to obawiam się, że czytelnicy Armady zanudziliby się na śmierć, czytając rozważania o jakichś drobiazgowych kwestiach dotyczących polityki Iraku w latach 70. XX wieku). Pozostaje więc kwestia interpretacji tych faktów i wyraźnego uwielbienia dla samego Husajna. I znów: cała analiza oparta na powtarzanym w kółko "Fuj fuj, twój idol jest zły" – też byłaby nudna.
    Analiza jest pewnym specyficznym "gatunkiem literackim" i nie wszystko się do niej nadaje. Z opkiem Kingi można polemizować, wskazując np. wybiórczość źródeł i odrzucanie tych, które ukazują Husajna w złym świetle, a przyjmowanie za absolutną prawdę tych, które go usprawiedliwiają. Ale no właśnie – to jest materiał na dyskusję historyczną, a nie na analizę, która rządzi się swoimi prawami. Uznałam, że to jest nie do zrobienia w takiej formie, jaką na tym blogu uprawiamy.
    W opku pojawia się też kilkakrotnie powtarzana informacja, że bohaterka w wieku 12 lat natknęła się na relację z pojmania i uwięzienia Husajna, opisującą szczegółowo to, co przeszedł w więzieniu przed śmiercią; i że wszystkie jej działania motywowane były tym, żeby odwrócić los i oszczędzić mu tego. Nietrudno się domyślić, że to historia samej Kingi i… nietrudno też uwierzyć, że coś takiego musiało dogłębnie nią wstrząsnąć i sprawić, że Husajn w jej oczach stał się uosobieniem niewinnie cierpiącego bohatera. Jako że Kinga jest stworzeniem myślącym, liczę jednak, ze za jakiś czas przekona się, że historia nie jest tak czarno-biała.
    Sama treść opka jest przy tym wszystkim bardzo niewinna, nie ma tu żadnych tróloffów, Husajn jest raczej przyjacielem i opiekunem bohaterki, kimś, kto ma dla niej zawsze czas, szacunek, wyrozumiałość i chęć pomocy. Taki trochę wymarzony, idealny ojciec.
    No i tak o; tak to wygląda z mojej strony. A przy tym przypominam, że sama "bohaterka" tej dyskusji nie chciała zamieszania, ani takiej "obrony", jaką prezentuje kolega M.

  67. Sandra, nie chajzeruj i nie przepraszaj wszystkich urażonych, tylko skończ ten festiwal żenady. Bo nie dość że zachowujesz się obrzydliwie, to jeszcze chwalisz się tym publicznie i wydaje ci się, że takie szczeniackie mszczenie się na ludziach robi z ciebie jakiegoś badassa i "wściekłą furię" (myślisz że łatwo jest skręcać się z zażenowania i śmiać się na głos w jednej chwili? miejże litość). Nie wiem ilu fejsbukowych znajomych ma Kinga, ale właśnie przed taką liczbą ludzi kompletnie się skompromitowałaś. Dorośnij.

  68. @ Sandra. Nie, teraz mnie już nawet nie wystraszyłaś. Na haśle "Upiorna furia" i "Shock and awe" się popłakałam, ale ze śmiechu. Mówię z ręką na sercu. I jeszcze ten twój awatar teraz idealnie pasuje xd

    Od siebie chciałam dodać, że moja imienniczka w tekście była rąbaną STYLIZACJĄ. To nie był zapis całego mojego światopoglądu ani nawet całej wiedzy w temacie. Stworzyłam postać programową czy jak to się nazywa. Taką postać, żeby maksymalnie sobie ułatwić robotę.

    A jeżeli na Armadzie robiłam za adwokata Husajna, wynikało z faktu, że broniłam się przed analizą. Jakby w wątku ktoś powiedział "a teraz daj mu taki akt oskarżenia, żeby kapcie spadły" to bym dała bez oporów.

    Są rozbieżności na poziomie nawet wieku poznawania historii i reakcji na to. Żeby wiedzieć, co robią fangirle, musiałam wejść na wattpad. Żeby świadomie wystylizować bohaterkę na fanfirl.

  69. Wiesz co, Sandra, ja się cieszę, że Kinga trafiła na nasze forum, bo być może, po raz pierwszy, ma szansę po prostu być sobą. Wy traktujecie opko o Saddamie jako nie wiadomo jaki granat, kompromitację i bombę ostateczną, a dla nas to po prostu opowiadanie, które nie rzutuje nam negatywnie na odbiór jego autorki. Nie wiem, czego się spodziewasz po swojej akcji, osobiście podejrzewam, że części osób w ogóle nie będzie się chciało tego czytać, część wzruszy ramionami i zajmie się dalej swoim życiem. A część zamiast Kingą, zainteresuje się tobą. Tylko nie wiem, czy w sposób, który będzie ci odpowiadał.

    No ale cóż, wszyscy uczymy się na błędach.

  70. @Eukaliptus, tak. Wszystko, co w tej treści brzmi najbardziej niewiarygodnie, jest niemal słowo w słowo za świadkami. Nie wierzysz mi, spytaj @Kurę, @Vaherema, @Nefariel i resztę z forum.

    Skoro tak, to może mi ktoś wyjaśnić, gdzie leży problem?

  71. 1. Sandra, jeżeli uważasz że to dobry komunikator to mogę powiedzieć tutaj. Jak skończy się cały pornowirus, nie dasz rady mnie uniknąć.
    2.Czy potrafię uwierzyć, że TZG mogło ostatecznie nie nadawać się do takiego zniszczenia, jak robicie z innymi autorami? Tak. W ten element tak.
    3. Czemu sądzę, że Kingi mogliście się wystraszyć, a innych autorów nie? Była wściekła. Sami przyznajecie, że wybór idola Was zbulwersował. Równie dobrze mogłaby np wynająć hakera żeby Wam rozwalił blog, gdybyście zignorowali jej wiedzę i poszli w udowadnianie, że wizja z TZG jest stronnicza czy coś. Zauważcie, przed Wami się nie tłumaczyła, że Kinga-postać jest uproszczona-programowa.
    Myśleliście, że jej światopogląd jest dokładnie taki jak w TZG u tamtej Kingi. Czyli była groźna.
    I nie, treść TZG nie jest niewinna. Tam lecą nawet wskazania, kogo zabić.

  72. Słuchajcie, to niezręczne. Mam więcej argumentów, ale to idzie w krytykę treści. Bohaterka którą w 100% utożsamiliście z King (z tego co widziałem w wątku)
    – Krytykuje LGBT+ co Was też wściekło
    – Krytykuje imigrantów
    – Śmie twierdzić, że Arabowie nie wyrobią w demokracji
    – Wyzywa mniejszość etniczną od niewdzięcznej, bo chce autonomii
    I tak daalej. Z Waszego moralnego punktu widzenia tam jest się do czego przyczepić.

  73. Ja wyjątkowo skomentuję opko, bo dramy nastoletnie zawsze mnie nudziły, nawet w liceum.

    Starsza osoba czy nie – każdy publikowany (a więc zakładający KUPIENIE swego dzieła) autor tudzież odpowiadające za niego wydawnictwo powinno przynajmniej zadbać o korektę, bo tutaj widać, że dostaliśmy rzecz, na którą nikt nie rzucił okiem po napisaniu. Widać to zwłaszcza w pierwszym opku – to jest naprawdę szkic.

    W drugim świetny pomysł, tyle że wykonanie… znowu bylejakie. Seria dialogów, notek, mylenie imion i nazwisk… No nie. Osoba starsza czy młodsza, to jest paskudna niestaranność i tego nie da się usprawiedliwić. Dla mnie to pierwsza wersja pomysłu spisana byle jak, a potem zrzucona do pdfa.

    Nawet pisząc opka, robię po kilku dniach, a czasem nawet tygodniach kolejne czytanie, by wyeliminować nielogiczności i strumień świadomości, błędy gramatyczne wynikające ze zmiany koncepcji zdania w połowie i inne takie… A piszę przede wszystkim dla siebie. Da się.

    Cathia

  74. Masakratorze, tłumaczę jak sołtys krowie na miedzy, może dotrze: tak, jest się do czego przyczepić. Ale nie w takiej formie, jak na tym blogu. Koniec, kropka.
    My tu robimy, w pewnym sensie, kabaret. Jeśli materiał wyjściowy jest mało śmieszny, to się kabaretu nie zrobi, tyle.

  75. "O jak zgniłam. Ale jest to pewna ewolucja, zamiast wujka prawnika – hakier do wynajęcia xD"
    A gdzie tam nowość, to się nawet na bingo załapało…

    Masakrator, właściwie… what's your point?

  76. "My tu robimy, w pewnym sensie, kabaret. Jeśli materiał wyjściowy jest mało śmieszny, to się kabaretu nie zrobi, tyle. '
    Mało śmieszny? Już w wątku tematycznym Szirin mówiła, że się obśmiała, jakaś inna osoba to komentowała i też miała ubaw. Szirin miała nawet pomysły na przeróbki "Uwierz w ducha", ktoś pokazał South Park, ktoś chciał przerabiać "Mam tę moc". Poszło zdjęcie "I see death people". Z konnej jazdy to już wszyscy nie wyrabiali. Z przeróbek "Abrahams daugter" czy "Save you" też. Był ubaw nawet z tego, że Saddam nie wciska Kindze chusty na łeb.
    BYŁO śmieszne, przynajmniej dla Waszych czytelników. Już nawet z części fabularnej była pompa chociażby z fanatyzmu głównej bohaterki. Jedna z Was, Ciri chyba wymieniła wszystko do czego tam można się dowalić.
    " O jak zgniłam. Ale jest to pewna ewolucja, zamiast wujka prawnika – hakier do wynajęcia xD"
    Jeśli siedzisz w dark necie, czy to jakiś problem?

    Nie uwierzę, że w decyzji o braku analizy nie było strachu, tyle. Przynajmniej nie na etapie, gdy zapoznawaliście się z treścią przed przyjściem Kingi i nie wtedy, gdy Kinga przyszła, ale jeszcze nie powiedziała o swojej wiedzy.
    Finalnie nie zrobiliście kabaretu z Kingi, tylko ze staruszki.

  77. Masakratorze, ja nie zapoznałem się z treścią tego opowiadania ani wtedy, ani później. Kura przeczytała je dzisiaj.

    60 latka to nie staruszka.

    Nie wiem co jeszcze chcesz udowodnić.

  78. Ze śmiesznych rzeczy: jeszcze całe "Imperial March", jakbyście analizowali, do tego moglibyście nawiązać.

    "Masakrator, właściwie… what's your point?"
    1. Pojawił się tu komentarz, że Armada się wystraszyła.
    2. Postanowiłem go potwierdzić, bo też tak uważam.
    3. Wy zapewniacie, że nie i argumentujecie. Ja twierdzę, że tak i argumentuję.
    4. Żadna strona niczego nie udowodni.

  79. No to stchórzyli, lepiej ci teraz? Zaśniesz w nocy spokojnym snem?

    Patronizowanie i robienie niedołężnej i bezbronnej osoby z kogoś tylko dlatego, że ma 60 na karku jest chwytem tak obrzydliwym, że aż brak mi słów.

  80. Zdjęcia pokazują staruszkę. Taka jest prawda. Nawet Wasi czytelnicy powiedzieli na wstępie "starsza pani". Podejrzewam, ze gdyby dotarła do Waszej analizy, byłoby jej znacznie bardziej przykro niż potencjalnie zanalizowanej Kindze. Bawicie się cudzym kosztem i temu nie da się zaprzeczyć.
    To na tyle. Niech każdy interpretuje sytuację, jak uważa.
    Pozostaję przy zdaniu, że ludzie 25-50 nie powinni robić kabaretów z tekstów 16-latków (przeglądam archiwum i niektóre wyglądają na teksty osób znacznie młodszych, np. horrory czy to ostatnie coś na podstawie gry, przerwie Wokulskiego).
    Dobranoc.

  81. "Masakratorze, ja nie zapoznałem się z treścią tego opowiadania ani wtedy, ani później. Kura przeczytała je dzisiaj."
    Dopiero dzisiaj? Czyli cała nabudówka, dlaczego to nie nadawało się do analizy, jest Z DZIŚ. Wcześniej Kura nie dysponowała tą wiedzą i argumentami, czemu nie będzie analizować 🙂

    To na tyle.

  82. Jednak Masakrator udowadnia, że podróże w czasie są możliwe. Jesteśmy w 2007: hakerzy, darknet, serio, wujka prawnika tylko brakuje. Aż nie wiem co mnie bardziej boli: przepona czy głowa,bo jakoś nie chcę wracać do czasów kiedy sama miałam 16 lat. Miałam wtedy okropną fryzurę, litości.

  83. Vahu coś się popieprzyło. Pisałam, że wcześniej przeczytałam pobieżnie, później dokładniej. Niemniej, decyzję podjęłam, znając treść opowiadania.

  84. Co się tu stało… odnośnie dobrze napisanego opka o dyktatorze, nie widzę sensu, go podejmować, bo tematyka nudna i nie ma z czego się pośmiać. Armada przecież bierze na warsztat historię pełne bzdur logicznych, fabularnych o byków, więc nie widzę sensu, żeby zmuszać ich do wyśmiewania czegoś poprawnego. Odnośnie pani, 60 lat to nie staruszka, niestety zrobię dowód anegdotyczny, ale moja matka ma 61 lat, ja 18, a Matula wciąż wygląda na ledwo 50. Podejście do życia, poza tym wydaje mi się, że dorosły człowiek zniesie taką analizę o wiele lepiej niż gówniarz, poza tym, sam fakt wydania upoważnia czytelnika do wyrażenia opinii i wytknięcia błędów, nikt tu nie jeździ po autorce, a historii. Odnośnie burzy, dorośnijcie, mamy coś takiego jak prawo cytaty, ale też prawo do podejmowania decyzji do analizy. Więc cichać tam, Armado, liczę na jakieś wojenne opka, niedawno wyszło 1917 więc akurat coś może się znajdzie.

  85. Czyżby Masakrator = Malina?

    Wątek Malinki wyglądał tak: użytkowniczki forum wrzuciły linki do bloga, że ależ strasznie śmieszne rzeczy pisze jakaś nastolatka. Odezwali się analizatorzy, że to nie nadaje się do analizy i wątek zamknięto. Gdzie tutaj naśmiewanie się z kogoś przez twórców niezatapialnej? Nie każdy, kto pisze na forum, to analizator. Coś się wam pokićkało.

  86. @Broz-Tito ależ szukać, nienawidzę historycznych opek bez reaserchu, które gwałcą czasy i oryginalną historię. Przy takim czymś myślę, że byłoby ciekawie, a samo czytelnicy dowiedzieliby się czegoś nowego

  87. Liczyłam na to, że historia Penisa skończy się tak, że na studiach ktoś odkryje, że miał czipa i był recydywistą i go wyrzucą, przynajmniej by się cokolwiek wydarzyło

  88. „Nawet Wasi czytelnicy powiedzieli na wstępie "starsza pani".“

    Ponieważ widzę tutaj „wasi czytelnicy na wstępie powiedzieli o starszej pani“, a sam – tym razem – dałem pierwszego komcia, to chciałbym wytłumaczyć: tak naprawdę licho mnie obchodzi, czy autorka tego opcia ma pięćdziesiąt, sześćdziesiąt, czy osiemdziesiąt lat.

    Równocześnie – jak pisałem – jest to dla mnie smutne. Nie dlatego, że mam autorkę za niedołężną dlatego, że ma sześćdziesiąt lat na karku, bo są takie osoby, które się orientują w tym wieku dużo, dużo lepiej. Jednak jako osoba, która do starości ma trochę dalej niż autorka, bardzo nie chciałbym w przyszłości „zostać w tyle“ i nie rozumieć tak bardzo, jak autorka. Tak, trochę się tego boję i dlatego jest to dla mnie smutne.

    ale nie, nie zamierzałem jej bronić. Wiek nie jest wytłumaczeniem kiepskiego pisarstwa – i to zupełnie tak samo, jak młody wiek autora nie byłby wytłumaczeniem, dlaczego nie potrafi napisać opowiadania o samotności osiemdziesięciolatka. autorce wiek do głowy siłą nie włożył przekonania, że najlepiej na świecie zna się na cyberpunku i musi się ze swoją wiedzą podzielić.

    PS. i teraz z powodu tego pierwszego komentarza czuję się, jakbym wywołał jakąś straszną gównoburzę o nic.

  89. Kura pisze: z opkiem Kingi można polemizować, wskazując np. wybiórczość źródeł i odrzucanie tych, które ukazują Husajna w złym świetle, a przyjmowanie za absolutną prawdę tych, które go usprawiedliwiają. Ale no właśnie – to jest materiał na dyskusję historyczną, a nie na analizę, która rządzi się swoimi prawami. Uznałam, że to jest nie do zrobienia w takiej formie, jaką na tym blogu uprawiamy.

    Będzie dygresja. To opko jest i tak bardziej obiektywne od chociażby trylogii biograficznej Jana Pawła 2 "Hetman Chrystusa". Tłumienia powstań, dyktatura i to co się z nią wiąże nie są pomijane milczeniem, nawet jeżeli to pisane w tonie "nie było wyboru, większe dobro, w tym regionie zawsze tak było". W "Hetmanie Chrystusa" nie ma słowa o przymykaniu oczu na pedofilię albo o przyczynieniu się papieża do epidemii HIV, czyli autorka nie musi wysilać się na próbę obrony. Tego nie było i tyle.
    Zmierzam do czegoś. Porównanie może się nie spodobać, ale samo się nasunęło. Chodziażby dlatego, że w "Hetmanie Chrystusa" autorka też nie udaje wyważonego osądu.
    Dla obruszonych, to tylko jeden z przykładów. Całkiem sporo wydanych, poważanych, powszechnie uznawanych naukowych biografii jest pisana pod tezę.
    Konkluzja. Wielu autorów udaje, że nie pisze z pozycji rzetelnych biografów. Tutaj kontekst POV bohaterki jest dość uczciwy. On raczej z góry pokazuje, że to będzie obronne. Czytelnik siedzi w głowie nastolatki, której sympatie historyczne od pierwszej strony nie są ukrywane. To chyba nie jest nieuczciwie.

  90. Okej. Dziś mam więcej czasu, żeby się odnieść do pewnych kwestii. Skoro już tu wyszły, to czemu nie?

    1. NAJWAŻNIEJSZE: ODNOŚNIE UŻYWANYCH ŹRÓDEŁ.

    Za Kurą:

    "Z opkiem Kingi można polemizować, wskazując np. wybiórczość źródeł i odrzucanie tych, które ukazują Husajna w złym świetle, a przyjmowanie za absolutną prawdę tych, które go usprawiedliwiają."

    Chciałam dodać, że w przypadku takiej polemiki byłabym przygotowana także na adwokacenie nie tylko Husajnowi, ale i źródłom 😉

    Dzieło jest dziełem adwokackim i to bezsporne. Ono nawet nie udaje dzieła bezstronnego, bo narratorką, jak zauważono, jest radykalna fangirl która dosłownie płacze nad losem idola.

    NIE pakowałam tam bezkrytycznie wszystkiego, co pozytywne, BEZ weryfikacji źródeł i BEZ sceptycznego podejścia – wiem, ciężko w to uwierzyć, ale tak było.

    NIE WYCHODZIŁAM Z ZAŁOŻENIA, że wszystko co pozytywne o Husajnie = od razu absolutna prawda. Powiem więcej. Ogólnie Bliski Wschód mnie interesuje i kolejność z TZG nie była:
    zainteresowanie Husajnem -> powstaje TZG, szukamy materiałów pod wybronienie go
    tylko
    znamy szczegółowo historię regionu (to jedno z zainteresowań od dziecka) -> w co wchodzi także Husajn -> na pewnym etapie dokupujemy się do ostatnich lat jego życia -> TZG.

    Jeżeli chodzi o elementy, które w TZG są najbardziej niewiarygodne (choćby zachowanie w niewoli; nie tylko, ale to dobry przykład) to sama:
    * najpierw w nie nie wierzyłam (póki nie uzbierało się wystarczająco dużo niezależnych świadków),
    * później uznałam że Husajn udawał (póki nie uznałam, ze z całokształtu okoliczności wynika, że jednak nie – zagadnienie na osobny elaborat),
    * a finalnie, że widać zwariował (dlaczego odrzuciłam tę opcję, ale też było to oparte na argumentach – też zagadnienie na osobny elaborat).

    Pomińmy już kwestię autentycznych dokumentów urzędowych,nagrań itp, bo to byłoby raczej bezsporne. Skupmy się na świadkach. Świadkowie to zawsze najmniej pełne źródło, bo mogą kłamać. Z tego powodu:

    1. Nie dopuszczałam do głosu fanatyków Husajna. (Żadnych irackich broszurek propagandowych; żadnych jego ministrów, którym na punkcie szefa waliła szajba nawet już w niewoli)

    2. Istotny element: zwykle nie dopuszczałam także tych, którzy mieliby interes w przedstawianiu sprawy tak, a nie inaczej.
    – Czy typowo historyczne-naukowe książki podpadają pod "dokumenty"? Myślę, że tak. Ale dobór naukowej literatury naprawdę obejmował raczej ludzi uznawanych, szanowanych i nieskłonnych do gloryfikacji Husajna. Tam nawet nie ma nic z literatury arabskiej.

  91. CND. Blogspot uznał wywód za za długi na raz.

    3. Przyjmowałam świadectwa ludzi, którzy
    -a) albo go nie lubili
    – szereg ogromnych cnót przyznawał mu jego prywatny lekarz Ala Bashir: , który poza tym krytykował go na wszystkich frontach: po 2003 wygadał jako ciekawostki dolegliwości całej familii; uważał że Husajn był za idealistyczny na zostanie prezydentem i nigdy nim zostać nie powinien; oskarżył [niebezpodstawnie] o doprowadzenie kraju do ruiny poprzez łyknięcie prowokacji z Kuwejtem; a nawet potężnie obśmiał książkę Husajna jako totalną szmirę 😉
    -b) albo więcej niż nie lubili np.
    * Oriana Falaci jest całkiem dobrym źródłem obronnym. To była odważna, bezkompromisowa dziennikarka. Po Husajnie jechała jak po łysej kobyle. Mimo to przyznawała, jaki naoczny świadek z Kuwejtu, wiele faktów obronnych. I nie robiła tego, żeby go usprawiedliwić. To nadało się jako materiał do TZG tak przy okazji.
    -c) albo tacy, którzy chwaląc Husajna, narażali się na… delikatnie mówiąc, ostracyzm. Tu podpada większość świadków z ostatnich lat życia Husajna. Np. John Nixon, bardzo wysoko postawiony agent z kilkunastoletnim stażem pracy w CIA? (Konkretnie w tematyce Iraku).
    Inny ciekawy przykład (tyczy się okresu prezydentury) to Ramsay Clark. Potężnym źródłem obronnym, i to mającym dowody w dokumentach, jest prokurator generalny USA, tak 😉
    -d) Albo tacy, których sam Husajn nie obchodził.

    4. Najlepiej, jeżeli miałam luksus większej ilości świadków (spełniających powyższe kryteria), których zeznania się pokrywały. Jeszcze lepiej, żeby byli to świadkowie z obu stron frontu. Pełny taki luksus miałam w kwestii jego ostatnich lat życia.

    Poważnie. Starałam się szukać poważnych źródeł. To było starannie przemyślane. Nie można mi wyjechać, że np. odtwarzam stan faktyczny na podstawie wyznań jego ministra propagandy czy coś 😉

  92. 2. O POSTACI KINGI-BOHATERKI

    "W opku pojawia się też kilkakrotnie powtarzana informacja, że bohaterka w wieku 12 lat natknęła się na relację z pojmania i uwięzienia Husajna, opisującą szczegółowo to, co przeszedł w więzieniu przed śmiercią; i że wszystkie jej działania motywowane były tym, żeby odwrócić los i oszczędzić mu tego. Nietrudno się domyślić, że to historia samej Kingi i… nietrudno też uwierzyć, że coś takiego musiało dogłębnie nią wstrząsnąć i sprawić, że Husajn w jej oczach stał się uosobieniem niewinnie cierpiącego bohatera. Jako że Kinga jest stworzeniem myślącym, liczę jednak, ze za jakiś czas przekona się, że historia nie jest tak czarno-biała. "

    No… Nie. Ja wiem, jakie skojarzenia rodzi moja imienniczka, ale to nie jest moja historia poznawania historii 😉 To nie jest mój self insert.
    To jest maksymalnie uproszczona, naiwna bohaterka programowa. Dowaliłąm jej traumę nazbyt wczesnego poznania hardcore materiałów w ramach kreacji literackiej. Ja sama owszem, różne brzydkie rzeczy czytałam od jedenastego roku życia jakoś. ALE nie było to na temat Husuajna. Historię uwięzienia czytałam, mając 15 lat. Okej, reakcją było zainteresowanie tematem i pewne "łał… ale serio?", ale taki wstrząc jak u bohaterki – już nie.

    *

    "Sama treść opka jest przy tym wszystkim bardzo niewinna, nie ma tu żadnych tróloffów, Husajn jest raczej przyjacielem i opiekunem bohaterki, kimś, kto ma dla niej zawsze czas, szacunek, wyrozumiałość i chęć pomocy. Taki trochę wymarzony, idealny ojciec. "
    To też nie jest zapis fantazji. W fabule patrzymy oczami fangirl, której nie przychodzi do głowy, że w takich okolicznościach (skacząca w czasie przydatna wieszczka, której nawet nie da się skutecznie uwięzić i zmusić do wspólnych teleportacji), miły, cierpliwy i wyrozumiały byłby każdy. Każdy polityk, do którego by nie polazła, chciałby mieć ją po swojej stronie i pewnie byłby zakłamany.
    [I pod tym kątem dobiła mnie analiza opka o Heydrichu, gdzie ten naziol nawet nie próbuje ukraść bohaterce zegarka i użyć ku chwale Rzeszy X-X]

    PS. To już nie do udowodnienia, że tak było 😉 Ale o ile o historii wiedziałam dużo, to o tym, jak zachowują się fangirle: niewiele. Przeszukiwałam wattpad, żeby wiarygodnie wykreować fangirl na podstawie tych tam spotkanych 😉

  93. W takim razie wybacz, że wzięłam Kingę-bohaterkę za Twój self-insert, no ale biorąc pod uwagę imię, wiek, parę innych szczegółów (banknot), a także to, że w nastoletnich opkach bohaterka najczęściej jest właśnie zupełnie nieskrywanym self-insertem, wniosek nasuwał się sam.

    Co do tego czy czytelnik sam sobie wyciągnie wnioski, że ze strony polityka ta przyjaźń zawsze będzie interesowna… I tak, i nie. Są czytelnicy, którzy umieją czytać między wierszami i interpretować zachowanie postaci, a są tacy, którzy uwierzą bezkrytycznie w to, co im autor przekazuje. I znowu: przekazywanie jednostronnego obrazu, gdzie jednak spoza fasady opowieści narratora wyłania się zupełnie inny obraz może być świadomym zabiegiem literackim (Humbert Humbert z "Lolity"), albo być zupełnie nieświadome i niecelowe (miła, ciepła i dzielna rodzina Borejków).

    I tak jak wspomniał ktoś powyżej, Twoja bohaterka uczciwie zaznacza, że wie o istnieniu tych wszystkich ciemnych stron dyktatury – ale natychmiast je usprawiedliwia, dla wszystkiego ma wytłumaczenie. Ostatecznie więc wychodzi ton panegiryku, niczym nie przełamany.

    Ostatecznie, myślę, na taki a nie inny odbiór opka złożyło się wiele czynników: fakt, że było pisane przez nastolatkę, fakt, że bohaterka wydawała się self-insertem, fakt, że istnieją całe grupy nastolatek całkiem serio uwielbiających hitlerowców i całkiem serio piszących o nich słodkie opka; wreszcie fakt, że nastoletnie opka najczęściej nie są jeszcze świadomie tworzoną literaturą, z użyciem literackich zabiegów, takich jak kreowanie szczególnego typu narratora, a raczej po prostu projekcją własnych marzeń.

  94. " W takim razie wybacz, że wzięłam Kingę-bohaterkę za Twój self-insert, no ale biorąc pod uwagę imię, wiek, parę innych szczegółów (banknot), a także to, że w nastoletnich opkach bohaterka najczęściej jest właśnie zupełnie nieskrywanym self-insertem, wniosek nasuwał się sam. "
    Spoko. Właściwie miałam cały miesiąc, żeby Ci to powiedzieć, a nie powiedziałam. Od początku raczej skupiałam się na zarzucie (przez który zostałam zgłoszona na Armadę) że kłamię. Kwestie, że bohaterka to jest fangirl, umknęły.

    "I tak jak wspomniał ktoś powyżej, Twoja bohaterka uczciwie zaznacza, że wie o istnieniu tych wszystkich ciemnych stron dyktatury – ale natychmiast je usprawiedliwia, dla wszystkiego ma wytłumaczenie. Ostatecznie więc wychodzi ton panegiryku, niczym nie przełamany."
    To jest robota adwokacka. Adwokat na sali sądowej też ma wytłumaczenie 😉 Pozostali oceniają, czy dana linia obrony jest do przyjęcia, czy nie.
    Myślę, mogę się mylić, że typowy panegiryk byłby, jakby nie poruszyć w ogóle tematu ciemnych stron. To już nawet nie byłaby robota adwokacka.
    Jeżeli za przełamanie panegiryku powinno służyć jakiejś szersze uświadomienie, że jej idol to polityk, który właśnie realizuje swoje interesy, a nie jej najnowszy szczery przyjaciel – możliwe, że błędnie mi się wydawało, że to zaznaczyłam. A możliwe, że co drobniejsze sugestie (w dodatku bagatelizowane przez punkt widzenia fangirl) zostały przeoczone z powodu:

    "Ostatecznie, myślę, na taki a nie inny odbiór opka złożyło się wiele czynników: fakt, że było pisane przez nastolatkę, fakt, że bohaterka wydawała się self-insertem, fakt, że istnieją całe grupy nastolatek całkiem serio uwielbiających hitlerowców i całkiem serio piszących o nich słodkie opka; wreszcie fakt, że nastoletnie opka najczęściej nie są jeszcze świadomie tworzoną literaturą, z użyciem literackich zabiegów, takich jak kreowanie szczególnego typu narratora, a raczej po prostu projekcją własnych marzeń. "
    No i co do elementów odbioru opka: … cóż, taki los nastolatki X-X

    Ciekawostka: chyba nie da się zareklamować opka lepiej niż:
    – bardzo ostre!
    – chore!
    – to ci złamie karierę!
    Większość znajomych myślę, że już się znudziła. Podejrzewam, że z połowa ciągłego wyżu to wciąż Armada 😉

  95. O, usunęliście moją informację z fanpage. To mało istotne.Kto miał śledzić temat, śledził.
    I tak do dziś mam ubaw z tego, że
    * TZG jest robotą adwokata Kinga sama tak mówi
    * Adwokata dyktatora.
    * Tematem jest zapewnienie dyktatorowi atomówki, żeby dyktatura była for ever.
    A Kura "jest się do czego przyczepić, ale OPKO JEST BARDZO NIEWINNE" 😀 Bardzo niewinne tylko dlatego, że ten dyktator, który zbulwersował forum samym faktem że jest bohaterem – nie ma romansu z postacią.
    Kura, która analizowała jakieś fantazje o nawracaniu nazistów. Nawracaniu, a nie wychwalaniu pod Niebiosa. (Wiem, że nie tylko to analizowała. Książki też. Przyjąłem do wiadomości).
    Jeśli to nie jest sukces bez większej walki, to ja już nie wiem co jest.

    " Da ktoś link do tego zagładowego opa o Saddamie? Z góry dzięki"
    Mógłbyś znaleźć mogłabyś znaleźć sam albo sama, ale proszę. To przedmiot jazdy:
    https://trzyzielonegwiazdy.blogspot.com/

  96. To czy chcieliście, czy nie już zostawiam w spokoju. Zamierzam odsyłać do tego wątku wszystkich nastolatków, których wyśmiejecie w przyszłości. To oni będą oceniali tę sytuację. Mogą przyjąć moją wersję lub Waszą. Jeśli przyjmą moją, może poczują się trochę lepiej po analizie.
    Obecnie po prostu śmieję się z tego, że Kura, która nie uznała za niewinne opowiadania o NAWRÓCENIU naziola, uznała za niewinne opowiadanie o PODZIWIANIU dyktatora i POMAGANIU mu w utrzymaniu dyktatury (mimo, że nawet w treści TZG jest o tym, co on ma na sumieniu). Jako pretekst podała, że nie ma romansu. Jakby to, czy bohaterka kocha tylko platonicznie czy już romantycznie zmieniało meritum.

  97. Vah, daj mu się cieszyć tym wyimaginowanym sukcesem, nie ma sensu dyskutować. I tak nic co byś powiedział do niego nie trafi, choćbyś na rzęsach stawał.

  98. Kura napisała ci jak krowie na rowie dlaczego mimo wszystko opowiadanie Kingi nie nadaje się do analizy. Jeśli to do ciebie nie dociera, nie mój problem.

    Proszę odsyłaj! Powodzenia w tej krucjacie! Deus vult! Wodzu prowadź na Kowno!

  99. Jeśli obśmiani przez Was ludzie poczują się dzięki temu lepiej, będzie warto.
    Obecnie nie śmieję się z całego uzasadnienia Kury, tylko z tego "treść jest bardzo niewinna", bo nie jest.
    Do następnego!

  100. No właśnie .To nie dla was ,tylko dla następnych w naszym wieku ,których będziecie wyśmiewać .Szkoda ,że tej sprawy nie było ,gdy analizowaliście ją:

    https://niezatapialna-armada.blogspot.com/2013/02/211-szkolne-walentynki-czyli-tomeo-i.html
    Kinga czyta analizy ,to też mi pokazuje.
    "Pozostaje mieć nam nadzieję, iż za kilka lat aŁtorka czytając swoje aktualne wypociny zmieni się w kupkę zawstydzonego popiołu. A póki co, my już teraz postaramy się jej udowodnić, że powinna.
    Indżoj Ewerybady!" Ile autorka miała lat ,tyle co ja? Trochę więcej?

    Albo to:
    https://niezatapialna-armada.blogspot.com/search?q=zwoi&updated-max=2015-01-09T12:00:00%2B01:00&max-results=20&start=1&by-date=false
    Tekst:
    Dla tych, którzy jeszcze ani razu nie spotkali się z określeniem palować, wyjaśniam:
    Palować: Nabijać człowieka przez odbyt na zaostrzony pal. Pal często wychodził ustami rozrywając wnętrzności i wypychając je niekiedy na zewnątrz, a czasami przez czaszkę.
    Komentarz: Czy tylko ja mam wrażenie, że aŁtoreczka powyższe pisała z lubością, oblizując się?

    Tekst: Może ty będziesz następny? Miej się na baczności! Ja nie żartuję!
    Komentarz: A może rzeźnicy dobiora się do aŁtoreczki? *rozmarza się*

    Myślę ,że autorka tego drugiego była młodsza ode mnie.
    Nie musicie poważnie traktować ani mnie ,ani Masakratora .To zacytowane to jest chamstwo .Jesteście dorośli ,ta poierwsza chyba miała ,góra z 15 lat. Ta druga mniej.

    MALINA

  101. Rzadko komentuję, ale takiej TEEN DRAMA nie można było ominąć. Od razu rzuca się w oczy brak umiejętności czytania że zrozumieniem, wnioskowania czy logicznego myślenia. Jest tylko zaciwtrzewienie w swoich poglądach i uparte stanie na swoim. Chciałoby się powiedzieć, że młodzi z tego wyrosną, ale niestety, to się raczej nie zdarza. Odniosę się do trzech aspektów: 1. bojaźni NAKWy, 2. nikczemnego oceniania staruszki i 3. nikczemnego oceniania osób poniżej 25 roku życia. 1. Czy naprawdę trudno zrozumieć, że NAKWA nie przestraszyła się pani Kingi, tylko od początku nie miała zamiaru analizować jej twórczości?! Obowiązek analizy przez NAKWę twórczości pani Kingi, to tylko wymysł oburzonych tematyką bloga pani Kingi. Wywołano Analizatorów do zajęcia stanowiska w sprawie obrazoburczego (zdaniem niektórych) bloga, co spowodowało reakcję autorki bloga (jak zrozumiałam z barwnego opisu Masakratora, reakcja była żywiołowa, dosadna i zawierająca groźby użycia licznych znajomości). I tyle. Cała sensacja. Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Nikt się nikogo nie przestraszył i nie zaniechał analizy, bo tej analizy nie było w ogóle w planach! Wiem jednak, że przekonanego o swojej racji i tak nie przekonam. 2 i 3. Piękny przykład upupiania osób 60+ i 25-. Rozmawiałam z osobami z tych przedziałów wiekowych i wszystkie zgodnie stwierdziły, że zakaz oceniania dzieł np. literackich osób poniżej 25 roku życia lub powyżej 60, to dyskryminacja że względu na wiek. Zarówno młode, jak i starsze osoby nie lubią traktowania ich z obraźliwą pobłażliwością. Jeżeli autor (niezależnie od tego ile ma lat) zdecydował się na upublicznienie swojego dzieła, to musi liczyć się zarówno z krytyką, jak i zachwytem. A twierdzenia, że Analizatorzy wyśmiewają się z młodego lub podeszłego wieku bądź z wykluczenia cyfrowego, są śmieszne i nieprawdziwe. Analizatorzy wytykają brak logiki zdarzeń, błędy ortograficzne, gramatyczne i stylistyczne, brak znajomości faktów historycznych lub naukowych. A wiek nie ma nic z tym wspólnego.

  102. Uuu… Analizatorzy urazili pokolenie płatków śniegu i znaleźli się obrońcy uciśnionych. Piękne i wzruszające.

  103. Ale pls, szanujmy się na tyle, żeby nie używać nieironicznie określenia "pokolenie płatków śniegu". Ta mutacja "tej dzisiejszej młodzieży" jest naprawdę wyjątkowo żałosna.

  104. Przeczytałam całe TZG i uważam,że skoro to świadomie stylizowane i oparte na faktach, jest całkiem dobre. To tak w temacie tekstu-matki inby.

  105. Masakrator Sprawdzianów i inni z gimby kał-szkwału

    Nie zrozumieliście jeszcze, że NAKWA ma to opko w dupie?

    Rozumiem wyrzut hormonów i to, że urwało Wam od możliwości dania sobie w paszczę na korytarzu w szkole, ale niedługo wypuszczą Was na świeże powietrze i załatwcie to sobie między sobą…
    Może nawet Autorka opka pocałuje swojego Rycerza z Białym Koniem za dziarską obronę Jej twórczości.

    Można będzie napluć do kapci Tej Złej, a potem trzymając się za ręce będziecie się z tego śmiać i wysyłać sobie liściki na lekcjach polskiego.

    Ale zapamiętajcie – NAKWA ma opko w głębokim lekceważeniu.

  106. Uhuhuu. Ja powiedziałem wszystko, co miałem do powiedzenia, ale to muszę skomentować. Przecież to bardzo brzydkie ad personam! Ośmieszanie drugiej strony z wytknięciem wieku jest niedopuszczalne.
    "Może nawet Autorka opka pocałuje swojego Rycerza z Białym Koniem za dziarską obronę Jej twórczości."
    Przecież nawet Kura, orzekła, że romansu tam nie ma. Nie dość, że idziesz w insynuacje, to jeszcze wobec osoby, która jest poza głównym nurtem dyskusji i w komentarzach pod tym postem nie wytykała niczego Niezatapialnej. Główny nurt to ja i Malina. Nie doczytałeś tego? Dlaczego atakujesz też Kingę?
    Ja nie użyłem wobec analizatorów ad personam. Malina też. Ty zwyzywałeś nas od gimby z kał-szkwału, napędzanego burzą hormonów i plującą sobie do kapci, już tak.To już najniższy poziom

  107. Eww, to dopiero jest cringe. Chyba żaden z dotychczasowych komentarzy nie był tak gówniarski, jak sugestia, że za obronę niewiasty facetowi należy się kawka i buziak.

  108. @ Anonimie z 19.40 (i chyba 18.54)

    Jeśli chce się wziąć udział w gównoburzy, trzeba czytać całą. Przez chwilę myślałam, czy chce mi się odnosić do tego komentarza, ale niech będzie. Skrótowiec:

    1. Komentarz o braku strachu odnosił się nie do Armady. Chodziło o prywatne porachunki z Sandrą, która podała swojego e-maila na NAKW-ie w próbie bezinteresownego zaproszenia każdego chętnego do podzielenia się treścią TZG.

    2. Na ten moment nie boję się analizy, bo mam gwarancję od @Kury, że taka się nie pojawi. Z kolei w kwietniu… Cóż. Nie sądzę, żeby wiele osób okazało entuzjazm, gdyby podejrzewało, że zaraz doczekają się analizy.

    3. Nie muszę bać się ani rodziców, ani swojego środowiska, bo na ten moment TZG jest tajemnicą Poliszynela. Co też wynika z wątku.

    4. Kolega z realnego lajfu broniący swojej koleżanki to jednak częściej spotykane zjawisko niż fan analizatorni posuwający się do ad personam wobec – jak zauważono – osoby nieuczestniczącej w głównym nurcie sporu, bo ktoś zarzucił owej analizatorni to czy tamto.

  109. Wesołego dnia dziecka, @everyone :'D

    @Kinga, spróbuj jakoś pohamować Masakrejszynera w zabawie w Twego obrońcę, second-hand embarrassment is real here. Chyba sama zdajesz sobie sprawę, że koleżka przeinacza fakty jak fanatyk teorii spiskowej i działa na Twoją niekorzyść. Gdybym nie zaczytała się w całej dyskusji i nie dotarła do Twoich ostatnich wpisów, miałabym o Tobie negatywne zdanie przez tego pajaca. A jesteś ciekawą młodą osobą i szkoda, by "sprzymierzeniec" z realnego lajfu psuł Ci repkę.
    Te wszystkie podkreślenia, że będziesz się bronić x10 pod każdym akapitem brzmiały infantylnie, ale to tylko szczery feedback tak na marginesie. Niejedno prawnicze/sądowe pismo w pracy czytałam, one tak nie brzmią, serio 😀 Pracuj nad warsztatem, dobrze się zapowiadasz!

  110. No dobrze Kingo, masz 'gwarancję' od Kury że nie będziesz analizowana. A co by się stało gdybyś jednak została wtedy zanalizowana? Nadal ciskałabyś się na forum? Straszyła prawnikami i hakerami? Wylała morze łez które zatopiłoby Niezatapialną (hehe) Armadę? Zdradź jakie plagi egipskie byłaś gotowa zesłać.

  111. @Dariuszka
    Masakrator, jeśli nie będzie "wzywany do tablicy" już się nie odezwie. Powiedział, co chciał i uznał temat za zakończony. Ja sama odcinam się od samego początku.
    "A jesteś ciekawą młodą osobą (…) Pracuj nad warsztatem, dobrze się zapowiadasz!" Dziękuję <3
    Co do moich pierwszych postów na Armadzie, nie uważam ich za przykład moich potencjalnych prawniczych zdolności: to raczej byłoby w TZG/ w dalszych postach na forum. 😉

    @Anonimowy z 07:3
    Dyskusja z forumu jest teraz niedostępna, a tam było to wyjaśnione. Ale ok, mogę streścić.

    1. "Straszne opko, abominacja wielka" (:D) było za takową uważane, bo członkowie forumu uznali je za kłamstwo historyczne, w dodatku naiwne i nieprawdopodobne psychologicznie (prawdopodobieństwo psychologiczne "siadało im" na etapie zachowania Husajna w niewoli).

    2. Zaczęli – użytkownicy, nie analizatorzy – robić wewnętrzną "analizę", wyśmiewając jako fikcję literacką opisy jakkolwiek kuriozalnie brzmiące i szokujące, mające jednak potwierdzenie w – moim zdaniem, co na blogu uargumentowane – wiarygodnych źródłach historycznych.

    3. Jako że jakiś czas wcześniej ktoś wygrzebał z odmętów internetu Malinę i jej bloga, na którym ma rysunki i chlaniu wódki, po czym Malina odnotowała (blogspot to rejestruje) szereg wejść z forum, wiedziałam, ze dostałam wątek donosowy. Bo już wcześniej poznałam forum.

    4. Wiedziałam, więc śledziłam dyskusję. Grupa czytelników domagała się analizy na mnie. Niektóre apele były właściwie w formie "powinna zostać ukarana analizą, co to za gloryfikacja zbrodniarza!"

    5. Z cytowanych już w tej aferze przyczyn uznałam, że analizatorzy – tak jak użytkownicy na forum w analizach wewnętrznych – planują za 2 tygodnie rozjechać fakty jako fikcję, zarzucając mi kłamstwa historyczne (a później do akcji dołączą czytelnicy Armady, pewnie tak wściekli o treść TZG, jak cztery osoby z forum)

    Odpowiedź właściwa:

    6. Więc moja cała obrona sprowadzałaby się do publicznego pokazania źródeł historycznych na dowód, że nie kłamię, a oni przeanalizowali jako fikcję prawdziwą historię.

  112. zrobiła ze mnie w Zielonych alter ego które jest nudne głupie Kinga znosi je tylko z braku lepszego towarzystwa i alter ego robi tylko za przykrywkę gdy ona teleportuje się do Saddama. Wiktoria z Zielonych to ja. Wewnętrzne analizy z waszego forum mi to pokazały. ona mi bezczelnie to pokazywała i myślała że się nie dowiem!
    W związku z tym nawet jeśli Armada nie będzie miała odwagi jej zanalizować to ja zrobię jej coś gorszego. Grupa na mg dowie się, kto kocha Saddama ^-^

    Co??? XD

  113. Trzeba się przedzierać przez guano burze, żeby zobaczyć opowiadanie o Saddamie które miało odstraszyć wszystkich czy ktoś zarzuci linkiem? To ściana tekstu

  114. Rozumiem, że 3 Zielone Gwiazdy trafiły do znajomych Kingi. Zemsta pokazania kompromitującego materiału. Z ciekawości, gdyby ktoś z zaangażowanych miał chwilę, zemsta była skuteczna czy ludzie mają w dupie, kogo rzekomo kocha Kinga?

  115. Czytam te pełne pasji brednie i oczyma duszy widzę Masakratora jako brzuchatego trolla z Wykopu, wcielającego się w postać smarkatego białorycerza i pokwikującego przy tym z radości.

  116. Na razie jedyne, co udowodnił Masakrator (oraz niektórzy użytkownicy forum), to absolutny brak tzw. wyrobienia literackiego. No ale to się leczy, wystarczy zacząć czytać książki. Jest coś takiego jak fikcja historyczna, jest historia alternatywna. Opisanie jakiejś historii z innego punktu widzenia – nawet mocno kontrowersyjnego – nie musi automatycznie oznaczać gloryfikowania zbrodniarza. Analizatorzy potrafili dostrzec tę różnicę, niektórzy komentatorzy (z Masakratorem na czele) są na nią kompletnie ślepi.

  117. Czuję się "niektórym użytkownikiem forum". Chciałam powiedzieć, że nawet Kura początkowo się zasugerowała. Nie tylko ja. Pierwsza interpretacja była niekorzystna, bo jednak przeciętny szesnastolatek
    1. Nie ma wiedzy historycznej na poziomie doktoratu (nie ironizuję. Kinga zna temat bardzo szczegółowo).
    2. Nie oddziela postaci-rówieśniczki od siebie w ramach świadomej stylizacji na fangirl. .
    Jeżeli napotykasz nastoletni blog, w którym Husajn jest opisywany z perspektywy w Polsce nieznanej (większość źródeł była angielska) i bez dowodów brzmiącej jak wybielanie na siłę (w opisach z niewoli: nachalnie) i wszystkimi możliwymi metodami… To nie wyglądało jak "inny punkt widzenia" tylko jak kłamstwa.
    Moja wina, że nie wziełam pod uwagę możliwości, że autorka to ekspert, ale podaj procentowe prawdopodobieństwo takiego rozwoju sytuacji.

    Ciri R.

  118. Nosz jasny gwint! Czemu czytanie komentarzy tak skutecznie musi mi obrzydzać chęć do komentowania w ogóle? Przyszłam tu poczytać wreszcie coś luźniejszego od tamtych poprzednich potworności. I co? To teraz już nie możemy krytykować twórczości czyjeś tylko dlatego, że autor jest osobą starszą? Gdyby Pani Autorka nie chciała, żeby ktoś to zobaczył to by tego nie wydała. A tak tylko zauważę nieśmiało, że analiza dotyczy tekstu, Anię biografii autorki~

  119. Cześć. Mam coś ciekawego. To publicznie dostępne rzeczy, czyli mogę je tutaj pokazać.
    http://trzy-razy-szczuplej.blogspot.com/
    Widzę, że ktoś tutaj (konkretnie Kura) ma problemy z konsekwentnym zrzuceniem mas aż się nogi obcierają.
    " Przed obcieraniem zabezpieczałam się zasypką dla niemowląt 😉 Ale na przykład dwa lata temu okropnie puchły mi nogi. " " Dla mnie nic nowego, zawsze tak miałam. "
    Mimo takiej motywacji nie umie sobie poradzić z problemem. A chyba jej zależy, skoro waży się nago i po wypróżnieniu:
    DZIDKA: Raz w tygodniu, o tej samej porze dnia, w tym samym stroju. Ja ważę się co poniedziałek (bo wiadomo, podczas weekendu grzeszy się najłatwiej), rano, bez ciuchów i po, hm, dłuższej wizycie w toalecie. Wtedy najłatwiej ocenić efekty bądź ich brak.
    KURA: A zatem jest to sobota rano, na czczo. (…) No, ja w sobotę, bo w dni pracujące to wstaję tak, żeby tylko w biegu i na styk wykonać poranne czynności 😉 pozostałe warunki – owszem.

    resztę bloggerek zostawię w spokoju, bo od dawna nie analizują.
    Z kolei z forum:
    Odpowiedz z cytatem
    Ja z kolei gruba jestem od urodzenia oraz stanowię modelowy przykład efektu jojo. Nie pamiętam już, kiedy moje BMI mieściło się w normie, niechby i w górnej granicy – chyba w podstawówce. Nie lubię wysiłku fizycznego i dość szybko się męczę, w związku z czym wszelkie moje postanowienia na temat regularnych ćwiczeń… khę. Chociaż, kiedy niedawno miałam wykupiony karnet na aerobik, chodziłam nawet w miarę regularnie… ale kiedy się skończył, nie odnowiłam go. Tak więc z ćwiczeń fizycznych regularnie uprawiam jedynie wracanie na piechotę z pracy oraz wchodzenie po schodach na moje czwarte piętro Wink
    W zeszłym roku zapuściłam się kompletnie i przekroczyłam pewną Magiczną Granicę, wobec czego postanowiłam wziąć się za siebie… Aktualnie stosuję dietę Montignaca, która jest chyba najbardziej zróżnicowaną i zdrową ze znanych mi diet, a poza tym raz już dała u mnie całkiem niezłe rezultaty. Inna rzecz, że nie trzymam się jej jakoś rygorystycznie, piwa sobie od czasu do czasu nie odmówię… Efekty powoli przychodzą, od czasu mojego największego zapuszczenia schudłam 8 kg, zaczęłam znów się dopinać w starych spodniach, a ramiona mieszczą mi się w rękawy bluzek Wink Tylko do tych ćwiczeń jakoś nie mam serca…

    Prywatnie podejrzewam, że to stąd może brać się chęć wyśmiewania ludzi. Frustracja ma wiele twarzy. To jest tylko moje skromne podejrzenie i mogę się mylić. Niczego nie zarzucam.

    Z wyrazami szacunku
    Dalemir

  120. Jak rany, ale trzeba być przegrywem, żeby krytykować cudzą tuszę. xD I jeszcze doxxować ludzi, żeby dogrzebywać się do takich informacji.

  121. Ostateczny argument zagłady: JESTEŚ GRUBA!

    Wow.

    Podpowiem ci jeszcze kilka, żebyś nie musiał znowu myśleć nad tym tygodniami:
    – Masz wszy na pępku!
    – Jesteś głupia jak tapeta w motylki!

    I, oczywiście:

    – Twoja Stara!

  122. Wyobrażam sobie w jakie odmęty internetu się musiał zapuścić i jak długo grzebać. Bravo, otrzymujesz medal za marnowanie czasu.

  123. Czytam te komentarze i oczy mi wyłażą na wierzch. Istne cuda.
    Chyba nie chciałabym mieć znów szesnastu lat. To strasznie żenujący wiek…

  124. A i jeszcze dodam, że zarzucanie Armadzie, że się WYSTRASZYŁA nastolatki, rozbawiło mnie do łez.
    Tak tylko przypomnę, że było sobie opko, które zanalizowały dwie analizatornie,w tym Armada. Autorka zagroziła sprawą sądową. Jedna z analizatorni analizę usunęła. Nie była to Armada. Tutaj opko wisi do dziś.
    *oddala się, parskając ciagle śmiechem*

  125. Nie chciałem krytykować wyglądu Kury. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że nie jest konsekwentna w zadbaniu o własne sprawy tak, jak była konsekwentna w masakrowaniu tekstów bardzo młodych ludzi. W to drugie potrafiła włożyć o wiele więcej energii któa bardziej przydałaby się w tym pierwszym.
    Jadowite było analizowanie horrorów pisanych przez jeszcze dziecko, Kuro. Oraz wszystkich nastoletnich fanficków z tych "niewinnych".
    Dzidko. Jest różnica między bezpodstawną groźbą rozprawy sądowej a zadzieraniem z rozjuszoną psycholką, to wydaje się oczywiste. Nie podważam, że wszystkich poprzednich analizowanych nastolatków się nie baliście. Tamci byli niewinni.

  126. Poważnie, nie. Przecież nie odniosłem się do jej zamieszczonego na blogu zdjęcia. Chciałem tylko zwrócić uwagę na brak konsekwencji u Kury. Mogłoby to dotyczyć także czegoś innego na przykład: braku starań o przytycie gdyby to ono było potrzebne. Lub regularnego oddawania w pracy projektów po terminie.
    Nie dyskryminuję Kury

  127. Mam znacznie więcej niż 11 lat. Czy uważacie, że wytknięcie Kurze akurat tego rodzaju niekonsekwencji jest gorsze niż gdyby mowa była o innym rodzaju? To tylko dobitny przykład, który sama dała do sieci.
    Kingo, obawiam się, że też możesz być urażona. Wciąż nie wierzę w Twoje wyjaśnienia w temacie alter ego i uważam, że przydałaby Ci się porządna analiza. Na obecną chwilę nie uważam cię za psycholkę, bo wolałaś się wycofać z uwielbienia dla Husajna. Początkowo okazywałaś je bardzo jawnie.
    Jeśli jednak jesteś niegroźna, tym bardziej śmieszne, że zareagowali na ciebie tak a nie inaczej.

  128. Argument ad personam "nie masz racji bo masz problem ze schudnięciem" to właśnie coś na poziomie ucznia młodszych klas podstawówki. Na większości forów dyskusyjnych byłaby to podstawa do bana.

  129. To jest właśnie argument ad personam – czepianie się osoby a nie tego co ma do powiedzenia w danej sprawie, o którą chodzi w dyskusji. To tak jakbym ci zarzucił, że nie wiadomo czy piszesz szczerze, bo weszłem ci na konta społecznościowe i znalazłem wiadomości, że miałeś kiedyś myśli samobójcze. Ale przecież nie skomentowałem tych wszystkich zdjęć, więc to tylko taka miła dyskusja o twoich problemach psychicznych, nic wielkiego.

  130. BREAKING NEWS

    To już koniec. Na jaw wyszła największa tajemnica Blogosfery: Kura z Biura się odchudzała.

    W świetle ujawnionej informacji dalsze funkcjonowanie Niezatapialnej Armady straciło sens. Dziękujemy, Analizatorzy, za wspólnie spędzone lata. Na zawsze pozostaniecie w naszych sercach.

    Melomanka

  131. Zostawmy więc kwestię Kury.
    Za to strach przed dziewczynką, która ostatecznie właśnie wyrzeka się swojego idola w realnym życiu nie jest ad personam. Pewnie gdybyście ją zanalizowali, też skończyłoby się na próbie udawania, że to w treści to nie był szczery podziw i zapis poglądów.

  132. @Dalemir
    Po pierwsze: zastanawiam się, jakim tokiem uznałeś, że dziewczyna, która napisała kontrowersyjne opko, ale po pierwszej chwili nerwów potrafiła na spokojnie uargumentować to, co napisała i pomimo początkowego niezbyt przychylnego nastawienia forum zatrzeć złe wrażenie rzeczową postawą i ogromną wiedzą, jest psychopatką… Rozumiem, że idziesz tokiem rozumowania -> obiekt interesuje się II Wojną Światową i dla zrozumienia przeczytał Mein Kampf -> obiekt jest nazistą? Spore uogólnienie…
    Po drugie: dlaczego łączysz fakt nadwagi Kury z faktem, że jest analizatorką? Rozumiem, że uznałeś: nadwaga -> brak akceptacji -> kompleksy -> złośliwość -> bycie analizatorem, aby gnoić innych, bo jej się nie udało. Ale zwróć uwagę na dwa fakty: jest to błąd logiczny, gdyż łączysz fakt A i B, sugerując, że A wynika z B, chociaż wcale tak być nie musi. Po drugie w słowach Kury nie ma użalania się nad sobą, typu "ja jestem taka biedna, bo nie mogę schudnąć, jestem taka smutna i nieszczęśliwa! A wy, cholery z dobrą wagą nie macie takich problemów więc foch". Kura tylko rzeczowo stwierdza fakt – może i łyknęłabym Twoją hipotezę, gdyby wypowiedź Kury wskazywała na jakąkolwiek frustracje z powodu wagi, czego tam jednak nie widzę.
    Po trzecie: fakt, że Kura nie ma motywacji do zrzucenia wagi, a ma do analizowania, nie jest niczym złym. Ja sama mam motywację tylko, jak robię coś dla innych – mam poprawić swój tekst? W życiu. Mam poprawić czyjś? Spoko, na kiedy? Ponadto analizy dają radość czytelnikom – efekt jest szybki – jest analiza, a więc są pozytywne komentarze, a więc jest motywacja. Przy zrzucaniu wagi tego nie ma, bo na efekty trzeba czekać. I z czym to się wiąże w kwestii analiz? Niczym, bo to dwie różne kwestie i nie ma co ich łączyć.
    Po czwarte: Wyciągnąłeś argument o wadze, nazwałeś kogoś psychopatką, a teraz sam się wycofujesz: "skomentowałem tylko treść wyznań Kury. Nie jej wygląd", "Kingo, obawiam się, że też możesz być urażona. (…) Na obecną chwilę nie uważam cię za psycholkę, bo wolałaś się wycofać z uwielbienia dla Husajna. Początkowo okazywałaś je bardzo jawnie." – dziwne, sam się wycofujesz, a Kindze to zarzucasz 😉

  133. 1. Mówię, jakie wrażenie wywołała na tamten moment.
    2. Chciałem zostawić już temat nadwagi Kury, ale wracasz do niego. Oczywiście mogę się mylić łącząc A i B, już na wstępie zaznaczyłem. To była hipoteza. Po drugie podejrzewam ze współczuciem, że obcierające się nogi, wyrastanie z ubrań i problem z rozwiązaniem problemu muszą na dłuższą metę powodować negatywne emocje, które trzeba jakoś rozładować.
    3. Odbieram, negatywnie brak motywacji do zrzucenia wagi jeśli ma się jednocześnie motywację do wyśmiewania gimnazjalistów i licealistów. Mówię o starych analizach. Masz jednak pełną rację, że przy analizie gratyfikacja jest szybka. Przyjmuję argument.
    4. Wycofuję się, ponieważ pomyliłem się. Kierowane do Kingi słowa to nie zarzut. Ona kłamie, żeby obronić się przed klasą i swoją listą znajomych z messengera. To bardzo zrozumiałe zachowanie.

  134. Już na najbliższym konwencie: panel "Analizatornie – geneza".
    – Kuro, co natchnęło cię do założenia strony z analizami?
    – Nooo, przede wszystkim nogi mi się obcierały i miałam problem z rozwiązaniem tego problemu.

    Melomanka

  135. Wciąż uważałbym to za mniejszy wstyd, niż analizowanie gimnazjalistów i wczesnych licealistów. Podejrzewam, że niektórzy zanalizowani byli nawet z podstawówki. Oczywiście przy założeniu, że z takich kobiet się naśmiewam. Naśmiewam się jedynie z braku konsekwencji, niezależnie od płaszczyzny. Nie zamierzam jednak brnąć w wątek nadwagi Kury skoro jest odbierany jako ad personam. Pozostaje wtórny.

  136. Co jest złego w analizowaniu osób z gimnazjum? Strony typu facebook, fandom (niegdyś wikia) i wiele innych w regulaminie zaznaczają, że korzystać z nich można od 13 roku życia. Skoro do pisania artykułów na wiki wystarczy 13 lat, a przecież to mają być tematyczne encyklopedie, do pisania których wymagana jest wiedza, umiejętność poprawnego pisania i specyficzny styl, to czemu nie wymagać nawet od tak młodych osób pewnego poziomu? Ponadto nie okaleczajmy młodych osób głaszcząc je tylko po główkach i zachwycając się nad ich tworami, bo przez to nabierają mylnego przeświadczenia o swoich umiejętnościach, po czym nie potrafią przyjąć jakiejkolwiek krytyki.
    NAKWa nie analizuje dzieci. Młodzież jednak już dziećmi nie jest. Poza tym – od kiedy w takim razie wolno analizować? Od 16 lat? Od 18? Od 25? Arthur Rimbaud zaczął tworzyć mając 16 lat a jego wierszami zachwycały się rzesze ludzi. Natalia Włodarczyk wydała książkę w wieku 13 lat – i co, osoby które ją kupiły nie mogą jej komentować, bo jest zbyt młoda? To bezsens… Masłowska debiutowała młodo, tak samo Paolini, tak samo Marta Kurek… I co, ich też nie można komentować, bo są zbyt młodzi? A jedyne czym się różnią to tym, że za to, co napiszą, dostają pieniądze, ale publikacja, czy za pieniądze od czytelnika czy bez, wciąż jest publikacją i można ją krytykować i chwalić, oceniać, recenzować i analizować.

  137. @ Dalemir – chciałeś być złośliwy, chciałeś napisać taki komentarz, jaki napisałeś. Nie zostało to dobrze przyjęte (nie wiem, czego się, kurnać, spodziewałeś, pisząc "aha! A ty jesteś GRUBA! I się wyżywasz na innych, bo nie możesz SCHUDNĄĆ! Wiadomo, w każdym człowieku z nadwagą czai się Hulk, którego wyhodowali sobie na własnej frustracji! Aha! Mam cię!"). Nie wycofuj się teraz rakiem z tego, że twoim celem nie było napisanie tego, co napisałeś, tylko udowodnienie abstrakcyjnej tezy o niekonsekwencji. Najlepiej zamilknij. Ta inba powinna umrzeć dawno temu, jest wtórna, jest głupia i – jak to inba – nie zmierza nigdzie, nic nie daje. No może poza krótkotrwałą radością, kiedy komuś się wydaje, że temu drugiemu wsadził taką małą, złośliwą szpileczkę. Masakrator miał swój moment of glory, przeżyj sobie w spokoju swój, celebruj taki sukces, jaki ci się wydaje, że osiągnąłeś, ale, błagam, nie pisz więcej.

  138. Jest różnica, wydani autorzy a dziecko z opowiadaniem w internecie. jest różnica, delikatnie skrytykować tego gimnazjalistę a wyśmiać pierwsze naiwne próby pisarskie przez parę dorosłych osób. Reakcja Kingi reprezentowała to, co musiały czuć wszystkie młode osoby.
    Broz Tito. Nie musisz przecież ani mnie czytać ani ze mną rozmawiać.
    Nie twierdzę, że osiągnąłem jakikolwiek sukces.

  139. Jakoś się nie mogę powstrzymać, kiedy widzę ludzi robiących rzeczy żenujące. Chce im oszczędzić cringe'u, którego doświadczą, kiedy sobie przypomną, co kiedyś zrobili.

  140. Ludzie, jaka staruszka, jaka starsza pani … ile ona ma lat? Bo jesli 60+, to jaka to starosc? Brad Pitt ma 56, a nikt nie mowi, ze jest staruszkiem i trzeba go klepac po protekcjonalnie po plecach. Wiek tu nie jest zadnym argumentem, chyba ze faktycznie pani ma lat 97 i demencje. 60-70 lat to zaden wiek, moi rodzice maja 68 lat i normalnie pracuja na pelen etat, jak zreszta wiele osob w tym wieku, a i starszych.

  141. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Dalemir to troll, który pojął, że na wszelkich forach, fejsbókach i discordach będzie regularnie banowany po max czwartej wypowiedzi, więc przerzucił się na blogi, gdzie banowanie jest trudniejsze i niewpisane w kulturę medium.

  142. Jako osoba, która bardzo dobrze pamięta swój etap gimnazjalnego pisania, stwierdzam, że nie – delikatna krytyka odbiłaby się ode mnie jak od ściany i spłynęła jak po kaczce. Czasem tylko kubeł zimnej wody da radę.
    I nie tylko Kinga się broniła. Były też inne osoby i jakoś ich się nikt nie przestraszył, pomimo, że kłóciły się bardziej. Czemu? Bo Kinga czepiała się TYLKO tego, co było oskarżeniem niesłusznym, albo gdzie miała argumenty na swoją obronę. Większość aŁtoreczek tego nie potrafi.
    Ponadto kolejny raz używasz określenia "dziecko" w stosunku do osób powyżej 13 roku życia. Gwarantuję Ci, że każda osoba w tym wieku, jeśli użyjesz w stosunku do niej określenia "dziecko" w większości wypadków zarzuci fochem i się obrazi. Mówimy o młodzieży.
    Poza tym to nie są "pierwsze naiwne próby pisarskie" – co najmniej spora część aŁtoreczek miała już coś na swoim koncie – a jak nie, to pierwsze próby pisarskie to ma się w podstawówce przy pisaniu opowiadań na ocenę, a gwarantuję Ci, że nauczyciel nie będzie głaskał takiego delikwenta po główce, tylko skrytykuje.
    Jeszcze wracając, do określenia "dziecko". Naprawdę użyjesz tego określenia w stosunku do aŁtorki Milenko-Marlenki, która za przeproszeniem rucha się na prawo i lewo? Użyjesz określenia "dziecko" w stosunku do aŁtorki jednego z opek, gdzie II Wojna Światowa to tylko pretekst do męskiego ryćkania się? A może dzieckiem jest aŁtorka opka, gdzie wokaliści Rammsteina ruchają się w piwnicy?
    Bo ja nie. Skoro te aŁtoreczki poruszają tematykę przeznaczoną dla dorosłych, to czemu mają być traktowane jak dzieci? Skoro same siebie uznają za dorosłe na tyle, aby pisać o seksie (i to wielokrotnie w bardzo wulgarny i obleśny sposób, który nasuwa skojarzenie raczej ze starą prostytutką po przejściach, a nie młodą uczennicą), to niech mają cywilną odwagę być traktowane jak dorosłe w kwestiach oceny ich twórczości.

  143. Gówno prawda ,że Kinga kłamie .Gdyby aż tak bardzo uwielbiała Saddama jak jej mówisz ,to by nam powiedziała ,że to jest na faktach .Chciałaby się z nami podzielić autentycznym bochaterstwem ,a wcale nie miała takiej potrzeby.

    MALINA

  144. Raven Zuzo,żeby Ci odpowiedzieć, muszę najpierw znaleźć odpowiednie cytaty Milenki. To mi trochę zajmie. Za to mam coś ciekawego od Vaherema:
    Idole Vaherema:
    "
    Erich von Manstein – niby jako polak nie powinienem wielbić niemieckiego feldmarszałka, ale to był gość. Guderian? Rommel? Żukow? Patton? Zapomnijcie, wszyscy się chowają w cieniu Mansteina.

    Z tych stojących w drugim szeregu: Henryk VIII, Richelieu, Fryderyk Barbarossa, Bazyli Bułgarobójca, Wespazjan, Wellington, Oktawian August, a ostatnio Czyngis-chan."
    Kinga miała rację, wytykając, że ktoś z taką galerią ma średnią legitymację do oburzania się na Saddama Husajna. Chyba nie muszę opowiadać tak wykształconemu towarzystwu o tych postaciach.
    W odpowiedzi na zarzuty Kingi Vaherem próbował usprawiedliwić Mainstena:
    – oczywiście na starcie wyparł się uwielbienia tak samo jak Kinga z Husajnem. Przyjmijmy, że wierzę. Vaherem wie, że Mainsatein miał czarne karty. Do tego etapu Vaherem pozostaje równy Kindze. Oboje wiedzą, że idole mają czarne karty. Broń chemiczną, podbijanie innych państw w imię nazizmu, oślepianie setek tysięcy wrogów.
    – "Jednocześnie jednak pruska tradycja z której się wywodził i atmosfera w pierwszych latach Republiki Weimarskiej uformowały w nim i wielu innych oficerach przekonanie, że żołnierz nie powinien zajmować się polityką. Że jako żołnierz, składający przysięge wierności winien jest tą wierność – Kajzerowi, Rzeszy, Fuhrerowi – nawet jeśli wśród zaufanych nazywał tego ostatniego idiotą".
    Vaheremie, to jest cała Twoja linia usprawiedliwienia tego zbrodniarza? To, że jego poglądy zostały ukształtowane tak a nie inaczej?
    Chłopie. Łukaszu z województwa Lubuskiego, urodzony w drugiej połowie listopada 1989 roku. (To informacje dostępne publicznie, nie wyciągam niczego tajemnego: tajemne byłoby, w jakim przemyśle pracujesz… w każdym razie, ta branża miała problem przez COVID, jak i wiele P.D-y.). Swojego idola bronisz na poziomie znacznie niższym niż szesnastolatka. Tak, Kinga potrafi stworzyć znacznie bardziej przekonującą linię obrony niż Ty.
    Do czego zmierzam? To dziwne, żeby ktoś, kto nie wstydzi się przyznać to takich sympatii, tak oburzał się na "Godzinę brunatnej róży".

  145. Swoją drogą, także na innym forum potrafisz go oficjalnie podać jako swojego idola. Kinga przynajmniej się wstydzi… ale różnica jest taka, że zmusili ją do "coming out" przed ludźmi, z którymi żyje na co dzień. Czy przyznałbyś się rodzicom? Reszcie otoczenia?
    Podejrzewam, że być może tak.

  146. Nie. Po prostu znam niektórych z Was, a informacje o podziwie dla Mainsteina są akurat istotne w świetle analizy tego o Heydrichu.

  147. Zazwyczaj się nie odzywam, ale dzisiaj wyjątkowo nie wytrzymałam.
    Wiecie, co jest najzabawniejsze? To, że ludzie, którzy publikują treści szkodliwe dla innych, oskarżają analizatorów o to, że nie zanalizowali opka, zawierającego SZKODLIWE TREŚCI! Rozumiecie ten absurd? Śmiech na sali. A pan @ Dalemir to wisienka na torcie i jawny szczyt hipokryzji w tej dyskusji – kimkolwiek jesteś, nie licz, że główni czytelnicy Armady to bezrozumne pelikany i łykną wszystko, co im zapodasz. Pewnie chciałeś nas uświadomić, że tak naprawdę osoby z analizatorni to grubi, zakompleksieni ludzie w podeszłym wieku, ale to tak nie działa. Kura może mieć więcej kilogramów i chcieć schudnąć, ale co to ma za znaczenie?. To jej życie prywatne i – uwaga – każdy z nas je prowadzi, bo Internet to nie rzeczywistość. A zarzut, że jest nierzetelna, bo bezowocnie próbuje zrzucić tłuszczyk… jeszcze większego absurdu nie słyszałam. Co ma jedno do drugiego? A w ogóle to nie powinno być tak(próbuję wczuć się w te nastoletnie teorie), że nie ma czasu ćwiczyć, bo RZETELNIE robi inne rzeczy? Swoją drogą nikt nie jest stuprocentowo wytrwałym w niczym. Życie to niekończące się wyzwania, bla bla… to temat rzeka. W każdym razie nienawidzę chamstwa, a ten Twój komentarz to była próba upodlenia człowieka, nic poza tym. Na całe szczęście nie odniosła skutku. Aha, i jeśli podążymy Twoją drogą dedukcji, to w sumie piszesz takie komentarze, by podnieść swoją samoocenę. Dodam jeszcze w tym temacie, że zazdroszczę Ci tej "dojrzałości"… No i żebym myślała nad tym, jak wyglądają analizatorzy, tego jeszcze nie było xD
    A co do Kingi – zauważyliście, że ostro zaznacza, iż jedynie, gdy Kura zanalizuje jej tekst, będzie walczyć i NA PEWNO wygra, ale tak to jesteście w porządku? Jeszcze czasami napomina, że ona nie chce gównoburzy i rozgłosu – ale tekst nadal widnieje, a jej jacyś "znajomi" zachęcają do analizy. Czyżby to wszystko właśnie po to było? Byście w końcu zrobili analizę i tym samym ją wypromowali? No bo… halo… "Przyjaciel" Kingi broni ją, po czym mówi, że macie zanalizować tekst Kingi, bo (i tu wymienia masę rzeczy), tym samym mieszając ją z błotem. Jaki kolega tak robi? Ba!, znajomy? Na dodatek sama Kinga wtrąca, że ona się nie będzie wypowiadać, bo nie lubi szumu. Czyli ten jadowicie atakuje NAKW-ę z szyldem boicie się Kingi, przyznajcie to!, a ona na to milczy. Milczy xD Mi tu powiewa manipulacją i niezłą intrygą. Może wszyscy są w zmowie, albo nikt nie istnieje. Nawet bym się nie zdziwiła, gdyby ten Masakrator i Sandra byli jedną osobą, a Kinga nie byłaby żadną nastolatką, a jakąś dwudziestoparoletnią laską, która nie osiągnęła sukcesu i stwierdziła, że napisze coś, co wzbudzi kontrowersje. A potem i to się nie powiodło i wylądowało dziewczę tu.

    Na koniec jeszcze jedno – emeryt piszący coś takiego, to wstyd. Mam dwie babcie i uwierzcie, że daleko im do współczesnych babć, a jednak nie wymyśliłyby fabuły na miarę ośmiolatka. Czipownik mnie po prostu zagiął! I nie, nie trzeba bronić tej Pani, bo ją jedyne co może w tym wypadku obronić to jej własny tekst, na którym notabene chciała zarobić. A sądzę, że w tym przypadku nie idzie znaleźć żadnych argumentów, które uznałyby, że to jest nieszkodliwe dzieło. Jest szkodliwe, bo nie przejawia żadnych wartościowych treści, wręcz przeciwnie, ogłupia czytelnika, robi z jego mózgu przysłowiową wodę.

  148. Jakby ta całą inba nie była wystarczająco absurdalna, wjeżdża teoria spiskowa!
    Przepraszam, ale tak uwielbiam teorie spiskowe, że nie umiem się teraz powstrzymać przed stworzeniem własnej. Lady Hill, gdybyś była trollem, odpuściłabym sobie, ale widzę, że masz konto od 2016 roku i prowadzisz trzy blogi. Miałam najpierw napisać, że widziałam Kingę na messengerze i co najmniej jej legitność jako nastolatki mogę potwierdzić. Niestety, to ja zgłosiłam TZG do analizy. To czyni mnie niewiarygodną. ☹

    KINGA TOTAL CONFESSION! Jak u Kiry:
    https://www.youtube.com/watch?v=l_ef42RX5LA

    Jestem CiriR, jestem Ciri Starsza, Sylwia, Szirin, Malina, Masakrator, Monkey, Sandra, Kinga, Dalemir.

    Ja jestem Ciri Radomska. Zalogowana na forumie w październiku 2019 roku. Aktywnie działałam na forum przez pół roku, żeby na koniec zgłosić Kingę. Moim celem było złożenie donosu i nic innego. Wszystkie setki poprzednich postów były tylko dla zdobycia zaufania forum.

    Ja jestem Ciri Starsza, siostra Ciri Radomskiej. Specjalnie znalazłam doktorat, który zawierał twierdzenia sprzeczne z twierdzeniami bloga Kingi. Chciałam, żeby Kinga wypadła na niewiarygodną historycznie. Moim celem było wstępne udowodnienie, że Kinga pisze bzdury.

    Ja jestem Sylwia. Swoje obrazy pokazywałam na forum tylko po to, żeby być wiarygodną, gdy nadejdzie czas. Tylko po to pisałam też wszystkie inne posty. Moim celem było utworzenie wątku, w którym linkowałam bloga Maliny. Blog Maliny miał w linkach TZG. Moim późniejszym celem było komentowanie opowiadania o Husajnie zdanie po zdaniu, żeby w końcu zmotywować analizatorów do ataku.

    Ja jestem Szirin. Konto na forum założyłam z dużym wyprzedzeniem i czekałam. Moim celem było potwierdzić wersję historii obu Ciri i Sylwii. Udawałam, że znam się na Środkowym Wschodzie. Udawałam też, że robię risercz i coraz bardziej wychodzi mi, że Kinga kłamie historycznie. Wraz z pozostałą trójką nawoływałam analizatorów do analizy, oburzając się wybielaniem Husajna.

    Ja jestem Kinga. Napisałam TZG. Spreparowałam bloga. Moim celem było sprowokowanie analizatorów poprzez nagłe wparowanie na forum. Następnie „uczyłam ich o Husseinie”, żeby poznali historię tego Wielkiego Prezydenta. Reprezentuję zainteresowania nieadekwatne do wieku, więc to oczywiste, że jestem dwudziestoparoletnim fejkiem.
    Z dumą stwierdzam, że to ja jestem osią spisku. Obie Ciri, Szirin i Sylwia mieli tylko uwiarygodnić moje nadejście. Malina, Monkey, Masakrator, Sandra mieli tylko uwiarygodnić mojego bloga poprzez komentowanie go, stworzyć powiązania z innym blogiem, a następnie robić inbę na NAKWI-e.

    CDN…

  149. Ja jestem Malina. Założyłam blog z opowiadaniem oraz z rysunkami. Następnie wyruszyłam w inne strony sieci i komentowałam inne popularne blogi. Mój awatar z setką wódki miał przyciągać uwagę, tak samo jak treść komentarzy. Celem było uwiarygodnienie scenariusza, w którym Sylwia znajduje mojego bloga.

    Ja jestem Masakrator. Moim celem było rozpoczęcie głoszenia chwały Kingi pod obecną analizą, żeby napędzić czytelników na TZG. Kreuję Kingę na symbol dla przyszłych zanalizowanych milionów. Poza tym liczę, że w oczach przyszłych analizowanych ośmieszę NAKW-ę. Kinga będzie symbolem!

    Ja jestem Sandra. Moim celem było spreparowanie sytuacji, która zmusi Kingę do ponownego umieszczenia treści na blogu. Opowiadałam też, wraz z Masakratorem, jak bardzo ale to bardzo bulwersująca jest treść TZG, żeby jak najwięcej osób chciało ją przeczytać.

    Ja jestem Monkey. Wpadłem z dwa razy, bo tak. Wiadomo też, że jak Masakrator, Malina i Sandra uwiarygadniałem spreparowanego bloga Kingi.

    Ja jestem Dalemir. Moim celem było to, co u Masakratora. Czyli opowiadałem, jak bardzo chore jest TZG, żeby ludzie tam wchodzili. Poza tym moim celem jest wywleczenie przy okazji każdego szczegółu z życia analizatorów, który uznam za wstydliwy. Pod tą analizą jest taka inba, że każdy przeczyta to, co pracowicie wygrzebię!

    Co najmniej jedno z wielu wcieleń jest po dwudziestce. Co najmniej jedno dwudziestki dobiega to pasuje pod Twoją teorię.

    Nami wszystkimi w jednej osobie kierowała chęć zniszczenia NAKWy oraz chęć rozpowszechnienie historii Saddama Husajna!

    A tak poważnie, to trochę za słabo znasz sprawę, żeby stworzyć przekonującą „wtajemniczonych” teorię ��
    Myślę, że to rozładuje atmosferę po ad personam.

    Ciri Radomska

  150. "Ja jestem Dalemir. Moim celem było to, co u Masakratora. Czyli opowiadałem, jak bardzo chore jest TZG, żeby ludzie tam wchodzili. Poza tym moim celem jest wywleczenie przy okazji każdego szczegółu z życia analizatorów, który uznam za wstydliwy. Pod tą analizą jest taka inba, że każdy przeczyta to, co pracowicie wygrzebię!"

    Brakuje: aby ośmieszyć ich w oczach publiki i dać odwet za analizowanie ludzi. Kura jak Kura. Vaherem to trochę grubszy kaliber.

  151. Odnosząc się do późniejszych komentarzy – napisałam, że bym się nie zdziwiła. Co jest prawdą i faktycznie nie robiłam reaserchu w tej sprawie, mimo wszystko nadal uważam, że takie zachowania są dziwne. Naprostuję też, że pisząc manipulacja i inyrygi odnosiło się to osobno do każdego z nich. Nie mieszalam w to akurat Sandry. Manipulacja dotyczyła Kingi – gra emocjonalnie na analizatorni. Mówiąc zrób tak, a nie wygrasz podjudzasz swojego przeciwnika. Intrygi do Masakaratora – sorry, ale on naprawdę brzmi jakby chciał wypromować cały tekst. I nie mówcie mi, że to takie absurdalne – nie takie rzeczy się działy w blogsferze. Ale cóż, przyznaję się do winy. Jak już wspomniałam – nie badałam tej sprawy, bo aż tak w nią zaangażowana nie byłam. I dalej nie rozumiem komentującego Masakratora. Po jakie licho oznajmia, że tekst jego koleżanki nadaje się do analizy? Ale chyba nie chce znać odpowiedzi, z każdą chwilą mam wrażenie, że przekraczamy granice taktu.

  152. Dobra, kurde, wygraliście, zakładam foliową czapeczkę. O, duchu Saddama, podpowiedz, gdzie jest najbliższy maszt 5G do podpalenia.

  153. Raven Zuzo
    Przeszkadza mi fakt, w jaki sposób się tej „ostrej krytyki” dokonuje. Dorosłe osoby (i to już mocno) zajmują się twórczością osoby w wieku 15 lat. Mówisz, że nie powinni być traktowani jak dzieci, skoro zajmują się tematyką dla dorosłych… tyle, że z jakichś przyczyn kodeks karny widzi to w paru miejscach inaczej (oczywiście na innych przykładach: analizy nie są penalizowane). Niepełnoletni pozostaje pod ochroną niezależnie od własnych działań i niezależnie od tego, czy ma się za dorosłego.
    Z reguły hejtowi poddawane były tu wyłącznie dzieła naprawdę słabe, a takie w większości tworzą ludzie jeszcze w wieku szkolnym i nie można od nich oczekiwać twórczości jak od pisarza, którego powieści znajdują się na półkach w empiku.
    Dziecko, tu, mam na myśli, poniżej 18 lat. Kolejną kwestią jest fakt, w jaki sposób przekazuje się krytykę. W internecie winno zachować się pewne reguły netykiety i kultury, w związku z tym przykładowo można dziecku wytknąć błędy ortograficzne na zasadzie: "tak się pisze >gołąb<, nie >gołomb"<, "przed słowem >który< piszemy przecinek – proponuję doczytać kwestie związane z interpunkcją i ortografią, bo niestety dzieło gorzej wypada z błędami". Można napisać: "Nie do końca logiczny i uzasadniony ten zwrot akcji. Widać, że bohater realnie by tak nie pomyślał, radzę popracować nad schematem rozumowania i wczuć się w rolę postaci.
    To z pewnością uczyniłoby utwór lepszy", zamiast jeździć zwykłym hejtem i wyzywać od "gówniary" albo "tym powinien zająć się kurator", bo postępując w ten drugi sposób autor chowa się, ucieka, nie chce już nic więcej publikować, porzuca to, podczas, gdy konstruktywne, ale życzliwe zwrócenie uwagi na błędy, mogłoby stać cenną radą na przyszłość. Wówczas początkujący autorzy będą wam wdzięczni za pomoc, zamiast pozostawać w ich oczach jako zakompleksieni rówieśnicy ich rodziców, którzy nie mieli żadnych sukcesów w życiu i teraz postanawiają mścić się za to, że oni nie zostali docenieni. Nie mówię, że to jest prawda, ale tak jest to odbierane. Naprawdę, po dobroci i uprzejmie można uczynić więcej, niż zrobić z internauty pośmiewisko. Czym zawinił? Że opublikował swoje opowiadanie? STRAAASZNE

    Milenka-Marlenka była tylko smutnym dzieckiem z „fantazjami”, jak sami analizatorzy przyznali, na poziomie dziecka które dobrało się do pornoli tatusia. Poważnie twierdzisz, że kogoś opisującego seks w ten sposób, co Milenka-Marlenka trzeba traktować w konsekwencji jak dorosłego, bo… opisuje seks?
    Przykłąd typowego hejtu. To stara analiza, ale nada się"

    „Leute…;(
    Wiem jestem okropna…nie musicie mi tego mówić dobrze do wiem.Wiem ze jestem głupia,naiwna i wogóle beznadziejna.”
    KOMENTARZ DOROSŁYCH LUDZI: Nastała chwila prawdy.

    „Ja chyba przestane pisac tego bloga…on tylko mnie wpędza w nieżeczywistość…”
    DOROŚLI:
    – Oł ryli?
    -Ryli, ryli. Głęboko.

    „ja jak głupia wierzyłam ze chociasz raz go spotkam a dobrze wiedziałam ze tak sie nie stanie i każdy próbował mi to wkońcu wbić do moejgo pustego łba…Mam dośc…chciałam zrobic tyle głupst…przepraszam…przykro mi…”
    – Czyżby wreszcie do niej dotarło, że rodzice NIE POZWOLĄ jej pojechać do "Loiche" ani "Magdemburga", aby tam "roznosić drinki w skompym stroju" i czekać, kiedy zjawi się Kał-lic żeby ją przelecieć?
    – Nie. Dotarło do niej, że prędzej przeleci ją jeden z batalionów Armii Czerwonej.

    Nie komentowaliście już nawet treści słabego opowiadania, tylko smutek autorki. Autorki, która wiekowo mogłaby być dzieckiem Kury.

  154. LADY HILL. Obiecałem, że nie będę pisał wywołany, ale wywołałaś mnie. Nie wiem, czy dziś się wyrobię, ale do jutra napiszę Ci streszczenie sytuacji, jeśli ci się nie chce czytać.

  155. Vaheremie, na Twoim miejscu też byłbym zawstydzony, gdyby ktoś wytknał mi taką galeryjkę idoli. Jeżeli nie jesteś zawstydzony… cóż, to poziom niżej od Kingi, bo ona przynajmniej się wstydzi.
    Zastanawiam się teraz czy to, co mam na Haszyszymorę, nie jest zbyt ostre.

  156. Aaa… Aaaa….. Ja… Ja chciałam tylko powiedzieć, striggerowana porównaniem do Cyberpunka, że powstała książka promocyjna tej gry. By Ziemiański. TEN Ziemiański. Miałam w ręce, poczytałam 10 kartek, wydaje mi się infantylne… Próbujecie?

  157. Aaa… *patrzy lękliwie w górę, na niekończący się ciąg komentarzy* Aaaa….. Ja… Ja chciałam tylko powiedzieć, striggerowana porównaniem do Cyberpunka, że powstała książka promocyjna tej gry. By Ziemiański. TEN Ziemiański. Miałam w ręce, poczytałam 10 kartek, wydaje mi się infantylne… Próbujecie?

  158. Nie zamierzam komentować dyskusji, powiem tylko, że w krytyce dzieł tej Pani nie ma niczego złego, jednak w kontekście jej osoby muszę przyznać, że całość wypada pocieszenie i jakoś tak uroczo. Niech sobie kobitka tworzy i wydaje jeśli sprawia jej to radość, szkodliwe to to raczej nie jest, a jak sprawia że ma więcej chęci do życia to dobrze dla niej. Przy czym nie oznacza to, że nam nie można się trochę z tej twórczości pośmiać.

  159. Odświeżam sobie te stare analizy, odświeżam… przyznam, że przez te czipy przebrnąć nie dałam rady… no to zjechałam na dół poczytać stare komentarze. Bruh. Swoimi zainteresowaniami przykuć uwagę trolla na tyle, by zechciał mnie uznać za swoje wcielenie – no, no, nawet nie wiedziałam, że mam na swoim koncie takie osiągnięcia w internetach. Szkoda, że zabrakło oskarżenia o szpiegostwo na rzecz IRI, byłoby jeszcze śmieszniej.

    Szirin/Siblaime

Skomentuj Anonimowy Anuluj pisanie odpowiedzi