66. Festiwal facetów, czyli historia lubi się powtarzać (Ten dzień 3/3)

Drodzy czytelnicy!
To już ostatnia część przygód Laury i Massima, przynajmniej dopóki ałtorka nie napisze kolejnego tomu. W tym odcinku dziać się będą rzeczy niesłychanie dramatyczne, a miłość zostanie wystawiona na najwyższą próbę. Trzymajcie się, jedziemy!



Analizują: Kura, Vaherem i Kazik.





Jak pamiętacie, zostawiliśmy państwa Torricellich zażywających wreszcie upragnionego ostrego seksu po tygodniach powstrzymywania się ze względu na ciążę. Rano okazuje się, że Massimo musi natychmiast jechać do Palermo w interesach, wobec czego proponuje Laurze, żeby ona w tym czasie poleciała już do Polski, kilka dni wcześniej niż planowali, a on później do niej dołączy. Laura ma bardzo poważny problem: jak ukryć przed matką, że jest w ciąży?!



Rozdział 10



(…)



Siadłam  na dywanie  w garderobie  i jęknęłam, wyczerpana  na samą myśl, że mam się  spakować. Oczywiście, Maria mogła  to za mnie jak zwykle zrobić, jednak  tym razem musiałam bardzo precyzyjnie dobrać strój.  Przerzucałam kolejne ubrania, grzebiąc w stertach markowych ciuchów.  Niestety, większość moich ulubionych rzeczy raczej podkreślała brzuszek,  niż go maskowała. O ile na Sycylii lubiłam go eksponować, o tyle w Polsce najchętniej ubrałabym się w namiot. Boże, jak  by to było cudownie móc powiedzieć o dziecku całemu światu, pomyślałam, siadając w wielkim kopcu koszul, koszulek,  bluzek i sukienek.
Ale… właściwie dlaczego nie? Dlaczego nie może po prostu powiedzieć rodzicom “Mamo, tato, zakochałam się, wyszłam za mąż i jestem w ciąży”? Podobno jest trzydziestoletnią, wyzwoloną i niezależną kobietą, po co te głupie gierki?
Bo w książce coś się musi dziać? Tak myślę…
To skandal! Dyshonor dla całej rodziny! Dyshonor dla świerszcza! Dyshonor dla krowy!



–  Wyprzedaż?  – zapytała Olga,  stając w progu z kubkiem  kawy. – Biorę wszystko!
–  Kurwa,  Olo! – krzyknęłam  przeraźliwie, tonąc w  usypanej górce. – Czy ty  wiesz, że ja za bardzo nie  mam co zabrać? Mało tego, ja  nie mam nawet zimowych ciuchów, bo tu przecież nie ma zimy.
Czyżby szykowały się zakupy!?



Ola  energicznie  odstawiła kubek  na stolik i okrążywszy  mnie z wrzaskiem, po chwili powiedziała drwiąco:
–  Jakie  to straszne!  Będziemy musiały  iść na zakupy. –  Padła na kolana obok. – Jezu i co my teraz poczniemy?!



Dziewczyny lecą do Polski i tam oddają się ulubionej rozrywce (Olga jest przeszczęśliwa, gdyż Domenico również podarował jej kartę kredytową bez dna).



Krążyłyśmy po sklepach, wydając górę pieniędzy i obładowując się kolejnymi torbami pełnymi zimowych rzeczy. Nie wiedziałyśmy do końca, po co nam takie ilości, skoro we Włoszech zupełnie nam się to nie przyda.
Duuuuh, kobity, a jak Massimo wyciągnie was w Alpy na narty?
Albo na oglądanie tortur w chłodni?



W końcu, aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, zgodnie ustaliłyśmy, że zostawimy to wszystko w Polsce, bo z pewnością kiedyś tego będziemy jeszcze potrzebować. Wiedzione tą myślą nadal beztrosko trwoniłyśmy ciężko zarobione pieniądze naszych facetów.
Ona jest taka cyniczna, czy taka jednak głupia?
Nie ma miększego futra z żywcem oskórowanych foczek nad to, za które zapłaciło się zakrwawionymi banknotami z lekką nutką koki. Ktoś musi mieć betonowe buty, by inny ktoś mógł mieć kozaczki.



Koniec końców, obie jadą do swoich rodzin. Laura przygotowana jest na bohaterskie łgarstwa, byle tylko ukryć swoje małżeństwo i ciążę, ale nie wpada na to, że pasowałoby przygotować też jakieś wytłumaczenie, dlaczego nie pije alkoholu (ahahaha powodzenia z wymyśleniem tego alibi!); dopiero na widok kieliszka wina, który nalewa jej matka, zaskakuje “łokurwa, i co ja teraz zrobię”. Zaczyna wymyślać jakieś ściemniactwa…



–  Ożeż  w dupę…  – zaklęłam  pod nosem. Tej  części wieczoru nie przewidziałam, a powinnam była.
Faktycznie, było to niespodziewane jak Hiszpańska Inkwizycja.



Mama  nalała  wino i uniosła  swoje szkło w geście  toastu, oczekując na mnie.  Z lekką paniką w oczach uniosłam  swój kieliszek i po stuknięciu się zmoczyłam  usta. O Boże, jakie to dobre, pomyślałam, czując  na wargach smak alkoholu. Gdybym mogła, wypiłabym naraz całą tę butelkę.
Ja się serio dziwię, że ona nie miała jakichś objawów odstawiennych po tym, jak tak nagle rzuciła alkohol z powodu ciąży.



Tata  w dalszym  ciągu usiłował  namierzyć coś więcej  niż ciemność, podczas gdy mama nalewała sobie następną kolejkę.
–  Nie  smakuje  ci? – zapytała,  patrząc na moją niezmienną  ilość wina. – To twoje ulubione mołdawskie pinot noir.
–  Właściwie  to przestałam  pić. – Jej zaskoczony  wzrok wbity we mnie nie  zwiastował nic dobrego. –  No, bo widzisz mamo, we Włoszech ciągle się pije. – Szyłam kłamstwo, zastanawiając się, co chcę powiedzieć.  – A alkohol to przecież węglowodany – dokończyłam, uśmiechając się głupkowato.
No tak, od alkoholu się tyje… To wyjaśnienie nawet miałoby jakiś sens, gdyby nie następująca później scena, w której Laura na kolację zjada tyle, że rodzice patrzą na nią w niemym zdumieniu.



–  No właśnie  zauważyłam, że  lepiej wyglądasz  – odparła mama, wskazując na mnie. – To znaczy zaokrągliłaś się, nie ćwiczysz?
Ćwiczę, ćwiczę! Zainteresowałam się koszykówką i to tak bardzo, że ciągle trzymam piłkę pod bluzką.



Nie  kurwa,  jestem w  ciąży, pomyślałam,  uśmiechając się do niej sztucznie.
Nienawidzę tego motywu. Bohater/ka coś ukrywa, choć nie musi i wiadomo, że w końcu się wyda. Wyczerpuje mnie to przy czytaniu.



–  Eee,  nie mam  czasu ćwiczyć,  ale niestety mam  czas jeść, zwłaszcza  w pracy. Wiesz, bez przerwy  pizza, pasty i tyłek rośnie, dlatego  odstawiłam alkohol, oczyszczam organizm.  – W myślach modliłam się, by mi uwierzyła.  Nie było to łatwe, bo od zawsze uwielbiałam wino  i nigdy go nie odmawiałam. Prędzej przestałabym przyjmować pokarmy stałe, niż odmówiła alkoholu.
Oczywiście. Ale przecież było absolutnie nie do przewidzenia, że matka poczęstuje ją ulubionym winem.



Na szczęście ojciec Laury wreszcie ustawił prawidłowo teleskop i zaczyna długi wykład o ciałach niebieskich, ratując tym samym Laurę przed dociekliwością matki.
Czy to już za dużo książek o złych seksach, gdy widząc “teleskop” myślę “o następny dziwny synonim na penisa”?
Haha! A tu masz nie tylko teleskop, ale i ciała!



Walcząc  z powiekami,  które mi z nudów  opadały, kiedy już myślałam,  że przegram tę nierówną walkę,  do akcji wkroczyła mama i tym razem to ona uratowała mnie przed tatą.
– Kolacja, zapraszam – powiedziała, wskazując ręką kuchnię.
Oszaleję, pomyślałam, jeśli jutro stąd nie wyjadę. Tata ratuje mnie przed mamą, mama przed nim, zaraz się pogubię we własnych kłamstwach, dawno już nie miałam takiego wysiłku intelektualnego.
Tak sobie tylko pokwiczę cichutko 😀



Moja głowa błagała o przerwę.
Czacha dymi, zwoje zaraz się przepalą.



Ostatecznie cała ściema na nic się nie zdaje, bo następnego ranka matka przyłapuje ją, jak nago wychodzi spod prysznica i widząc okrągły brzuszek (“początek czwartego miesiąca”) domyśla się wszystkiego. Laura o mało nie dostaje ataku serca, gdy mama prawi jej kazanie (“Nie tak cię wychowałam!”), uderza więc Ostatecznym Argumentem Zagłady:



– Wyszłam za mąż tydzień po powrocie z Polski, bez intercyzy (critical hit!), mamo – warknęłam jej prosto w twarz. – Mam więc prawo do całego jego pierdolonego majątku. Mam tyle pieniędzy, że dziecko będzie mogło je nosić zamiast pieluchy. A Massimo kocha mnie i to maleństwo tak bardzo, że prędzej zabiłby się, niż pozwolił nam odejść.
No jakoś się nie zabił, gdy ty siedziałaś w Budapeszcie.



Laura, zamiast porozmawiać z matką na spokojnie, obrażona ucieka do Olgi i razem wracają do Warszawy. Rankiem okazuje się, że w nocy znienacka przylecieli już Massimo i Domenico, i cała czwórka jest gotowa, by udać się do Gdańska na galę MMA. Jednak zanim to nastąpi, idą na obiad do znanej warszawskiej restauracji (w trójkę, bo Massimo jedzie gdzieś w interesach), a tam… Olga spotyka swojego byłego, Adama.
O, chyba autorce skończyli się wszyscy byli faceci Laury i trzeba sięgnąć do nowego źródełka.



Nagle Olo skamieniała, wlepiając wzrok w mężczyznę siedzącego przy jednym ze stolików.
– Ożeż w dupę, jebana jej mać! – zaklęła cicho, zaciskając dłoń na mojej. Przeniosłam wzrok w stronę, w której utkwiła oczy, i nagle zrozumiałam.
Z fotela podnosił się wyjątkowo przystojny jasny blondyn: szerokie barki, doskonale skrojona marynarka, pełne usta.
To w sumie zabawne, jak z opisu każdego atrakcyjnego mężczyzny przebija ten fetysz autorki na punkcie pełnych ust.



Tak, Adam zdecydowanie był niezłym towarem. Bogatym, atrakcyjnym i do tego inteligentnym. Gdy zobaczył Olo, przeprosił swoich gości i ruszył w naszą stronę. Podszedł pewnym krokiem i stając zdecydowanie zbyt blisko nas, ucałował ją na powitanie, po czym pochylając ku mnie, lakonicznie powitał.
– Tęskniłem – powiedział, oblizując wargi i nie spuszczając z niej wzroku.
https://thumbs.dreamstime.com/t/kameleon-przy-polowanie-insektem-d%C5%82ugiego-j%C4%99zoru-kameleon-madagascar-zako%C5%84czenie-80693972.jpg



Jego ręce powędrowały do kieszeni, a ciało przyjęło nonszalancką pozę, kiedy oparł się na mocno rozstawionych nogach. Były to cechy wszystkich bogatych mężczyzn – nonszalancja, poczucie władzy i pewność siebie. Obydwie je kochałyśmy, a ten człowiek aż nimi emanował.
– Cześć, Adam – wydukała, nerwowo oglądając się za siebie. – Chciałam, wiesz, pogadać, ale to nie jest miejsce ani czas.
Usiłowałam wycofać się z tej niezręcznej sytuacji, ale moja przyjaciółka zacisnęła mi palce wokół nadgarstka, dając do zrozumienia, że nic z tego.
– Nigdy nie przeszkadzały ci miejsce ani czas. – Uniósł prowokująco brwi i obdarzył ją szelmowskim uśmiechem.
– Adam, zdzwonimy się – powiedziała, ciągnąc mnie za sobą. Usiłowała minąć swojego anielskiego sponsora, ale ten ani myślał dawać za wygraną. Złapał ją w ramiona i wpakował jej język do ust.
Słabo mi. Ta książka wysysa ze mnie życie. Każde zdanie to jedna godzina mniej. Co ten koleś sobie myśli? “Hmm, chyba jest zajęta i wyraźnie mnie spławia, czas zagrać va banque, czas na szturm ozorem!”?



Dłoń Olgi puściła moją i obydwiema rękoma z całej siły odepchnęła napalonego bogacza. 
Dłoń z dwiema rękami? Kryć się, wild anatomy attacks!


Po czym zamachnęła się i walnęła go z taką siłą, że plaśnięcie ciosu zmieniło kąt nachylenia osi ziemskiej zagłuszyło muzykę, fala uderzeniowa zbiła kieliszki, a wzrok gości skierował się na naszą trójkę. Odsunęłam się od nich i kątem oka spostrzegłam Domenica, który zdecydowanym krokiem zmierzał w naszą stronę.
– Domenico… – Zdążyłam tylko wybełkotać, nim jego zaciśnięta pięść dosięgła twarzy Adama. Blondyn padł jak długi, ale Sycylijczyk nie przestawał okładać go pięściami (krzycząc przy tym “DOMENICO SMASH!”), póki ochrona nie podjęła interwencji.
Menedżer głośno wrzeszczał, goście powstawali z krzeseł, a pałający żądzą mordu Młody rzucał się, trzymany przez dwóch goryli. Ochrona Włochów próbowała oswobodzić Domenica, ale niestety, tych z obsługi restauracji było więcej.
Kolejny przykład skuteczności massimowej obstawy.



Nagle, nie wiedzieć kiedy ani skąd (puf!), pojawiła się policja, która skuła kajdankami Domenica. Adam tymczasem zbierał twarz z podłogi (moja lewa dziurka z nosa, ej, czy ktoś jej przypadkiem nie przydepnął?), wykrzykując pod nosem jakieś groźby i przekleństwa, a zalana łzami Olga niezrozumiale coś mamrotała. Boże, czy kiedyś przyjdzie taka chwila, że nasze życie zrobi się proste, łatwe i przyjemne?, pomyślałam.



Policja zabiera Domenica, dziewczyny wracają do mieszkania Laury, nad ranem zjawia się Massimo.



– Co z Domenikiem? – Otworzyłam szeroko oczy, dając mu do zrozumienia, że nie spławi mnie tak łatwo.
Czarny usiadł na skraju materaca, zrzucił z siebie marynarkę i zaczął rozpinać guziki od koszuli.
– Siedzi sobie w polskim areszcie i niestety chyba trochę tam posiedzi. – Spuścił głowę i głęboko westchnął. – Tyle razy mu mówiłem, że to nie jest Sycylia. I nie byłoby problemu, gdyby wyciągnął łapy do normalnego człowieka, ale on musiał sobie obrać za cel waszego potentata, niemal dumę narodową.
Mujborze, teraz będę zachodzić w głowę, jakaż to sława posłużyła jako pierwowzór dla postaci Adama.



– Podniósł głowę i wbił wzrok w ścianę. – Karol mówi, że sankcje, które na niego nałożą, mogą być nie do ruszenia mimo jego znajomości.
– Sankcje? – zdziwiłam się.
– Trzy miesiące aresztu ze względu na możliwość ucieczki lub mataczenia. I wszystko nawet dałoby się załatwić, gdyby nie fakt, że człowiek, którego postanowił obić, to jeden z najbogatszych ludzi w mieście. Poza tym ten cały Adam ma złamany nos, czyli uszczerbek na zdrowiu powyżej siedmiu dni.
I to wszystko nadaje po angielsku (ze swoim pięknym, brytyjskim akcentem), używając jakichś odpowiednich terminów prawniczych, jak sądzę. Ciekawe, co Laura z tego rozumie.



W waszym kraju coś takiego ściga się z urzędu, nie musi nawet pozywać Domenica. Oczywiście jeśli chce, to może, ale nawet jak nie chce, to prokuratura i tak zajmie się tą sprawą.
Kurde, jaki oblatany w polskim prawie. A ślubu załatwić tak, żeby było legalnie, to nie potrafił.



Gapiłam się na niego szeroko otwartymi oczami i czułam, jak odchodzą mnie resztki snu.
– Massimo. – Przytuliłam się mocno do jego pleców. – I co teraz?
Don siedział nieruchomo, a ja czułam, jak mu galopuje serce.
– Nic. Jutro mam spotkanie z prawnikami, pewnie zobaczymy się z tym dupkiem. Może go zastrzelę, na przykład, bez świadków, i zakopię w lesie.
Adam zakopany, problem rozwiązany, Domenico automatycznie wychodzi z kicia.



Obróciłam się i usiadłam na jego kolanach, tak by spojrzeć mu w oczy; chwyciłam w dłonie jego twarz.
– Nie bawi mnie to – powiedziałam, krzywiąc się.
– To nie był żart – odrzekł Massimo.
– Jutro wylecimy, moje siedzenie tu i tak jest bezcelowe. Polecimy do Gdańska na galę, co nam się mają bilety marnować, mam też kilka spotkań, a potem wracamy na Sycylię – westchnął i oparł swoje czoło o moje. – Karol się wszystkim zajmie, nie martw się, Mała. – Ucałował mój nos. – To nie jest pierwsza wizyta Domenica za kratkami. – Uśmiechnął się i unosząc mnie lekko, ułożył na miękkiej pościeli, po czym przykrył sobą. – Chyba nie sądzisz, że z jego charakterem to pierwsza odsiadka.
Byłam zdziwiona, naprawdę zdziwiona, beztroską, z jaką to mówił.
– Bo widzisz, kochanie, mój młodszy braciszek jest dość porywczy, ale to już wiesz, widziałaś próbki jego umiejętności.
Dość porywczy to on się stał dopiero w tym tomie. Tak właściwie to wszedł w buty Massima z pierwszej części, stając się przepełnionym testosteronem samcem.
Mam teorię: w blankoversum faceci stają się tacy pod wpływem kobiet – ale tylko niektórych kobiet. Póki Domenico kręcił z tą projektantką, Emi, był spokojny jak nażarte niemowlę, pod wpływem Olgi – sami widzicie. Feromony czy cuś.
Klasowy kujonik, któremu spodobała się bad girl żująca gumę w ostatniej ławce, więc teraz będzie odwalał najbardziej żenujące numery, żeby jej się przypodobać.



Jest także, mimo że na to nie wygląda, dość kochliwy. Miał epizod z jedną z naszych menedżerek w klubie w Mediolanie. Na jego i jej nieszczęście pani ta okazała się mieć męża, który wyglądał jak połączenie goryla z koniem (w sensie, że był włochatym centaurem? King Kongiem z bujną grzywą). A że mój brat nie jest mistrzem dyskrecji, to człowiek koń dowiedział się o romansie. – W tym momencie zaśmiał się i zaczął całować moją szyję. – Niby mogłem zareagować, ale z drugiej strony on dobrze wiedział, co robi. Kiedy doszło do konfrontacji, umiejętności Domenica zostały wystawione na próbę. Motał się z nim dobre piętnaście minut, aż w końcu przestrzelił mu kolano.
Chcę to zobaczyć w ekranizacji. Całe 15 minut.



– Słucham? – wydusiłam osłupiała.
Massimo był rozbawiony jak dziecko, czego zupełnie nie zrozumiałam.
– No, postrzelił go, bo wiedział, że nie wygra w walce.
Lubimy cię coraz bardziej, Domenico.



Niefart polegał na tym, że to była policyjna rodzina. Młody odsiedział swoje, ja zapłaciłem, ile trzeba, i po sprawie. – Wzruszył ramionami. – Więc, kochanie, jak sama widzisz, nie ma się co przejmować, Domenico nie uczy się na błędach.
No, to jest spora rzecz do przejmowania się. Al Capone wyrąbał się na podatkach, to może i Domenico ześlizgnie się przez robienie burd w biały dzień gdzie popadnie.
Pamiętajcie panowie gangsterzy, zawsze też możecie spotkać kogoś, kto pierwszy przestrzeli wam kolana.



– Zsunął się ze mnie i położył obok, wpatrując w sufit, a jego rozbawienie się ulotniło. – Problem polega na tym, że tym razem trafił na osobę majętną i wyniosłą, tak jak on. Więc pieniądze w tym przypadku to może być mało, by przekonać Adama do zmiany zeznań.



(…)



Kiedy Laura się budzi około południa, okazuje się, że Massima nie ma, co jej nie dziwi, Olga też gdzieś znikła (co ją dziwi), ale kiedy kończy przygotowywać sobie śniadanie, Olga się pojawia, ubrana jak na imprezę w nocnym klubie. Wybucha płaczem, prosi o wódkę, a potem zaczyna opowiadać.



– Długo myślałam o tym wszystkim, znam Adama i wiem, że nie odpuści. – Upiła łyk coli z puszki. – I tu nie chodzi o to, że on tak strasznie mnie kocha, bo nie kocha, tylko o dumę. O tę pierdoloną męską dumę, którą Domenico uraził. Wiesz, kto siedział z nim przy tym stoliku? – Pokręciłam głową. – Ci jego koledzy, te bogate dupki, właściciele połowy klubów, ruchacze i pseudokozaki. Więc możesz sobie wyobrazić, jaka to była dla niego potwarz dostać wpierdol – i to taki na oczach kolegów. Adam ma złamany nos, pękniętą kość szczęki i wygląda jak Mongoł. (Niektórzy z tu obecnych nie mają fizycznie nic połamane, a i tak wypluwają z siebie treści jak potłuczeni.) – Kiwnęła, bym raz jeszcze jej polała. – No więc poszłam do niego, pogadać.
– Co zrobiłaś? – wrzasnęłam, rozlewając wódkę.
Och nein! Tylko nie rozlana wódka! Nieeee!



– A co miałam innego zrobić? Czekać na proces, który Młody przegra, a później czekać, aż wyjdzie? Kurwa, Lari, oni nie są niezniszczali, a już na pewno nie tu. Sam Massimo wczoraj powiedział, że może być ciężko i trudno, więc chciałam ułatwić.
Ja jednak myślę, że gdyby w areszcie poszła fama, że to prawdziwy włoski mafiozo, to jednak z miejsca miałby duży szacunek. Więźniowie nie są głupi. Poza tym, tak myślę, jako obcokrajowiec nie znający polskiego nie byłby trzymany w jednej celi z Polakami. To proszenie się o kłopoty.



– Co zrobiłaś? – Ponowiłam pytanie trochę ciszej, ale nadal zbyt głośno.
– Nie drzyj się, kurwa, tylko słuchaj. – Wypiła lufkę i wzdrygnęła się. – Wstałam rano i kiedy Massimo wyszedł, ubrałam się, pojechałam do siebie i przebrałam się w to. Adam zawsze miał słabość do ekskluzywnych prostytutek. Później wsiadłam w samochód i pojechałam do niego. Stanęłam w drzwiach, złapałam głębszy oddech i zapukałam. Wcale nie był zdziwiony tym, że przyszłam. Otworzył drzwi i bez słowa wrócił do salonu, gdzie oglądał telewizję. Poszłam za nim, siadłam na fotelu i podałam mu kartę papieru. Poprosiłam, by napisał na niej, że to nie była napaść, tylko obrona ze strony Domenica.
– Co? – krzyknęłam, tym razem prawie dusząc się ze śmiechu. – Jaja sobie ze mnie robisz?
Co cię tak śmieszy, Lauro?



– Jego reakcja była podobna. Chciałam mieć na piśmie to, że jeśli dostanie, czego chce, a dobrze wiedziałam, co to będzie, wypuszczą Domenica.
– No i…? – Zadzwonił do prawnika, wypytał go o szczegóły. Co miałby napisać, powiedzieć i zrobić, by człowiek, który siedzi teraz w areszcie, został wypuszczony, a następnie napisał to wszystko i się podpisał. – Wyjęła z torebki kopertę i rzuciła ją na stół. – Później to samo miał powiedzieć policji i teoretycznie powinno się udać. Złożył kartkę, zakleił kopertę i wsadził mi ją do torebki.
Patrzyłam na nią i na papier na zmianę, zastanawiając się, czy chce słuchać dalszej części.
Wzięła głęboki oddech i popatrzyła na mnie smutnymi oczami.
– I…?
– Powiedział, bym poczekała chwilę, wyszedł z pomieszczenia i nie było go kilka minut. Kiedy wrócił, oznajmił, że mam iść do łazienki, bo tam wszystko jest przygotowane, i mam na to pięć minut. Oczywiście zrobiłam, co kazał, nie rozstając się z torebką. Kiedy tam dotarłam, na toaletce obok wanny leżał skórzany komplet, kozaki, pejcz… Przebrałam się, wróciłam i… Cóż ci mogę powiedzieć, Lari, dałam się zerżnąć jak dziwka. Nie raz, nawet nie dwa; pierdolił mnie dwie godziny, aż mu się znudziło. Uśmiechnął się, kiedy wychodziłam, i stwierdził, że kurwa zawsze będzie kurwą.
To jest pieprzone combo motywów, których nienawidzę, ale… ale jednak podziwiam Adama. Ile minęło czasu od pobicia? Niecała doba? A on przez dwie godziny uprawia ostre seksy, ze złamanym nosem, pękniętą szczęką i spuchniętą mordą. Może dlatego zeszło te dwie godziny, bo trzeba było co chwilę robić przerwę na okłady z lodu i ibupromu. Co te hormony robią z ludźmi. A za ten ostatni tekst (który w realu brzmiał pewnie “kułwa zafsze będsie kułwą, ała”) Olga powinna przywalić mu w tę złamaną szczękę, w końcu już ma podpisane przez niego papiery.



Zabiła mnie tą opowieścią. Czułam się jak w tanim filmie sensacyjnym, tyle tylko, że to działo się naprawdę.
– Ja pierdolę, Olo – wyszeptałam, kręcąc głową. – No dobra i co teraz? Tak po prostu go wypuszczą? Nie sądzisz, że to będzie trochę dziwne i Sycylijczycy nie uwierzą w jego dobre serce?!
– Pomyślałam o tym. Prawnik Adama skontaktuje się z nimi, żądając jakiejś kwoty pieniędzy za ugodę i niekierowanie sprawy do sądu. Pewnie, jak znam życie, Adam dorzuci sobie przeprosiny, Massimo sterroryzuje brata i wszystko się skończy, nim jeszcze zdąży się zacząć. A, i najlepsze… Wiesz, dlaczego policja była na miejscu tak szybko? – Pokręciłam ponownie głową. – Przyjechali po kasę od jednego z jego kolegów, fajnie co? Ten debil pochwalił mi się, jakie ma znajomości.
Eeee… znaczy, że co, policja oficjalnie, w mundurach, w czasie służby przyjechała po łapówkę? Dobrze rozumiem?



Schowałam twarz w dłoniach i głośno wypuściłam powietrze, patrząc w jej zamglone oczy.
– A jak ty się czujesz?
– Średnio – powiedziała, wzruszając ramionami. – Najgorsze było to, że zanim wyszłam do łazienki, Adam zapowiedział mi, że nie ma zamiaru posuwać worka, więc ma mi być dobrze (och, jaki troskliwy miś), a dowodem na to mają być osiągane przeze mnie orgazmy.
Adam nie oglądał “Kiedy Harry poznał Sally”…



Mało tego, stwierdził, że mam w trakcie mówić do niego po angielsku, skoro ze swoim nowym chłoptasiem tak gadam. – Wytrzeszczyłam na nią oczy. – No właśnie, i weź tu człowieku skup się, tak by dojść, pałając żądzą mordu, i jeszcze dogadzać mu werbalnie angielszczyzną. – Wzruszyła ramionami. – Więc wyobraziłam sobie, że to Domenico, i w sumie, gdyby nie fakt, że był to ten śmieć, powiedziałabym ci, że czuję się zajebiście. Zaspokojona, wydymana, zeszmacona i do granic usatysfakcjonowana. Ale to był Adam, a ja miałam sześć orgazmów, więc czuję się jak gówno, bo zdradziłam pierwszego faceta, którego kocham. – Pokręciła głową. – Idę się umyć, bo śmierdzę tym bydlakiem.
Ojej, ojej, czyli nagle Olga odkryła, że dobre dymanie też może być gwałtem?



Nie mija godzina, jak zjawia się Massimo z uwolnionym Domenicem i cała czwórka leci samolotem (prywatnym, rzecz jasna) do Gdańska. Okazuje się, że Massimo już wie, co zrobiła Olga i jest pełen podziwu dla jej poświęcenia – “To doskonała cecha dla kobiety w takiej rodzinie jak nasza. Zaimponowała mi.”



(…)
– Zamówiłem gęś…
– Też bym tak zrobiła – przerwałam mu, a sztućce brzęknęły o talerz Massima. – To normalne, gdy się kogoś kocha.
W pierwszej chwili myślałem, że pochwaliła wybór gęsi.
Prawda? Jak kochasz, to zamawiasz gęś, jak spławiasz, to kurczaka. Drobiowy alfabet miłosny, na wzór dawnego kwiatowego.



– Dość! – wrzasnął, z impetem wstając od stołu. – Nawet nie mów takich rzeczy, Lauro.
– No, podobno ci to zaimponowało? – mamrotałam, a on stał, patrząc na mnie wzrokiem pełnym niedowierzania.
– Tak, w przypadku Olgi, która jest lekkoduchem. Miałem wielkie wątpliwości, czy jej uczucie do mojego brata jest prawdziwe, teraz już wiem.
– Aha, czyli jak ona daje dupy za uratowanie ukochanego, to dobrze, a jak ja bym tak zrobiła, to źle.
Podszedł do mnie i gwałtownie chwycił mnie za ramiona, stawiając do pionu.
– Jesteś moją żoną, nosisz w sobie moje dziecko, zabiłbym jego, a później siebie, wiedząc, że tak poświęciłaś się dla mnie.
Lauro, jakbyś chciała się kiedyś pozbyć Massia – wiesz, co robić!



– Ściskał mnie wiszącą w powietrzu, a jego płuca nie nadążały pompować powietrza. – Niech ci nigdy do głowy nie przyjdzie takie rozwiązanie, Mała. Kurwa! – wrzasnął, puszczając mnie, a później zaczął bełkotać coś po włosku, chodząc w tę i z powrotem po pokoju.
No tak, moje wyznanie nie było konieczne, pomyślałam, patrząc na jego reakcję. Co nie zmieniało faktu, że aby go ratować, postąpiłabym identycznie.



Jeśli się zastanawiacie, skąd Massimo wie o wszystkim – Adam nagrał całe spotkanie z Olgą, a następnie wysłał płytę do Domenica; niestety jego człowiek się pomylił i oddał nagrania Massimowi. Płyta zniszczona, sprawa zamknięta.



(…)



Pojawia się Jakub, brat Laury.



Wbił oczy w mój brzuch.
– O kurwa, mama nie kłamała. – Usiadłam na fotelu, krzywiąc się nieco. – Ja pierdolę, będę wujkiem, ale to jeszcze chuj. Ty będziesz matką, coś niebywale pokręconego.
Walnijcie jeszcze parę jakichś bluzgów; tak dobrze robią klimat książki!
Od razu widać, że są rodzeństwem. :3



(…)
– A więc ciąża, mąż, wyprowadzka… Coś jeszcze? – Zaczął, mieszając kawę.
Krzywiłam się nerwowo, pocierając brzuch.
– A, no i cosa nostra, zapomniałem o najciekawszym.
Podniosłam wzrok, wbijając w niego przerażone spojrzenie, on natomiast spokojnie popijał ciemny napój, uśmiechając się uroczo. Jego szerokie od pływania ramiona trzęsły się od śmiechu. Odstawił kubek i zaplótł ręce za głową.
– Siostra, przecież od początku to było widać, poza tym mam Google’a, a twój mąż nie jest anonimowy.
A aŁtorka zapomniała, że w poprzedniej części Massimo wszedł z Jakubem w niezłą komitywę, a nawet chciał go zrobić swoim księgowym.
Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr!



(…)
Mój brat poszedł, a ja zadzwoniłam po Olgę, dowiadując się, że w ramach zabijania czasu zamówiła nam fryzjera i wizażystów.(…)
Wygrzebałam z walizki wysokie czarne kozaki od Manolo Blahnika, dobrałam do tego skórzane spodnie w tym samym kolorze, które bardziej przypominały legginsy, i czarną luźną koszulę Chanel, która idealnie maskowała ciążę. Zadowolona z szybkiej decyzji poszłam wziąć prysznic, a potem nałożyłam komplet z czarnej koronki i włożyłam szlafrok.
Wizażystki i fryzjerzy skończyli po osiemnastej. Kiedy wyszli, stanęłam przed lustrem. Wyglądałam świetnie; doczepione włosy zgrabnie przerodziły się w dobierany gruby warkocz, a przydymiony szary makijaż idealnie pasował do wybranych ciuchów.
Po kij od mietły ona obcinała sobie włosy, skoro teraz ciągle musi je doczepiać?
Bo z krótkimi wygodniej jej na co dzień? Albo krótkie znudziły jej się szybciej niż włosy zdążyły odrosnąć?



Rozdział 13



Na gali MMA okazuje się, że jednym z zawodników jest Damian, były chłopak Laury, no cóż za niespodzianka. W przerwie walk Laura i Olga idą szukać WC, gubią się w zakamarkach, docierają aż na zaplecze, a tam…
Jak myślicie, organizator gali tak kiepsko oznaczył toalety, czy to nasze bohaterki są tak utalentowane?



Kiedy zrobiłam krok, drzwi obok mnie się otworzyły i wyrósł przed nami ogromny facet z wielką brodą. Z przerażenia niemal odskoczyłyśmy. Drzwi od szatni, z której wyszedł, zamykały się, kiedy moje oczy napotkały znajomy wzrok. Sparaliżowało mnie.
– O, kurwa! – wyszeptałam wrośnięta w ziemię, kiedy trzasnęły z hukiem. – To…
Urwałam, a wejście raz jeszcze otworzyło się i stanął w nich zdezorientowany Damian.
– Nie wierzę… – powiedział, kręcąc głową. – Nareszcie jesteś.
Chwycił mnie na ręce i mocno przytulił, a ja jak kukła zwisałam z jego potężnych ramion. Moją przyjaciółkę wmurowało w ziemię: zamiast mnie ratować, stała z otwartymi ustami, a ja modliłam się tylko, by za chwilę z tyłu nie zobaczyć Massima.
– Pisałem do ciebie tyle razy, prosząc o spotkanie, i jesteś. – Wziął głęboki oddech, stawiając mnie na ziemię. – Zmieniłaś się… I te włosy. – Jego obandażowane dłonie błądziły po mojej twarzy.
Jeżu! Czy każdy były Laury żyje marzeniem, by ta nagle się odezwała i znów pojawiła w ich życiu? Ja jebie!
– Cześć – wydusiłam z siebie, bo nic mądrzejszego nie przychodziło mi do głowy. – Dobrze wyglądasz.
Mogłabyś go bardzo szybko spławić poprawiając włosy i eksponując obrączke na palcu.



(…)



Dziewczyny wracają na halę, rozpoczyna się walka Damiana. Massimo i całe towarzystwo, jako VIP-y, mają najlepsze miejsca, tuż koło klatki, w której odbywają się walki. Damian oczywiście zwycięża…



Raptem jego wzrok dostrzegł mnie siedzącą na widowni i zatrzymał się na kilka sekund, ponownie paraliżując mi ruchy. Siedziałam, wgapiając się w niego, kiedy zeskoczył z przęsła i przebiegając przez otwarte drzwi oktagonu, w sekundę się przy mnie znalazł. Massimo zajęty rozmową o wyjątkowo szybkim nokaucie nawet nie zauważył, kiedy ten osiłek w mgnieniu oka teleportował się kilkanaście centymetrów od niego.
Damian stał, dysząc, a ja coraz głębiej zapadałam się w krzesło. Wtedy Czarny odwrócił się i podniósł, a za nim Domenico i Jakub. Skonsternowany wojownik patrzył na przemian to na mnie, to na Massima, aż po kilku długich sekundach człowiek z ochrony dał mu sygnał, by wrócił do klatki na ogłoszenie wyniku. Damian uniósł rękawicę do ust i przenosząc wzrok na mnie, posłał mi niemy pocałunek, po czym raz jeszcze z wrzaskiem uniósł ręce w geście zwycięstwa. Rozległy się gromkie brawa, a góra mięśni stojąca przede mną wróciła do oktagonu, nie spuszczając ze mnie oczu.
I… tak, mój żenometr eksplodował, znowu. Wysłać rachunek autorce czy wydawnictwu?



Siedziałam wbita w krzesło i bałam się popatrzeć w prawą stronę, czując na sobie palący wzrok męża.
– Wyjaśnisz mi, co tu przed chwilą zaszło? – wydusił przez zęby, siadając.
– Nie – rzuciłam krótko, nie chcąc prowokować kłótni. [Ahahahaha, spoko, już widzę, jak Massimowi wystarcza taka odpowiedź] – Jestem zmęczona, możemy już iść?
– Nie możemy. – Obrócił się do Domenica i powiedział coś, na co ten wstał i poszedł w stronę wyjścia.
Przekręciłam się do Oli, oczekując wsparcia, ale napotkałam tylko głupkowatą minę, po której było widać, że próbowała powstrzymać śmiech.
– Olka, kurwa!
– No co? – Nie wytrzymała i zaczęła się nerwowo śmiać. – Przecież to nie moja wina, że siedzimy w pierwszym rzędzie, a twój były facet usiłował pocałować cię przy twoim mężu gangsterze. – Wyszczerzyła się jeszcze szerzej. – A swoją drogą dobra akcja i coś czuję, że będzie z niej niezła jazda.
Wpatrywałam się w nią wzrokiem pełnym nienawiści, ale ona gapiła się na coś za mną, ignorując mnie.
Ha, to za śmianie się przy opowiadaniu o upokarzającym spotkaniu z Adamem, dobrze ci tak. Ta “przyjaźń” pędzi ku stacji “rozwalę ci kiedyś łeb butelką po opróżnieniu jej z wina”.



– Twój mąż za chwilę spopieli mnie wzrokiem. Nie za bardzo wiem, co mam zrobić. Odkręciłam głowę, spoglądając w płonące żywym ogniem oczy Massima, tak że aż trząsł się ze złości. Przełykał ślinę tak głośno, że mimo huku na hali dobrze to słyszałam.
Gulp. GULP. GULP!!!



Jego rytmicznie zaciskające się szczęki prawie rozrywały mu boki twarzy, a zaciśnięte w pięści dłonie odcinały dopływ krwi do palców.
Nadmiar śliny i nienaturalne skurcze nie zaniepokoiły Laury, podobnie jak strugi potu (złość trzeba wypocić!) i wymioty (a swój teren oznaczyć). Dopiero sekcja zwłok wykazała, jak hojnie sypnięto mafiozowi arszeniku.  



– Kręcisz mnie, kiedy się wściekasz – powiedziałam, pochylając w jego stronę i gładząc go po kolanie. – Ale nie robisz na mnie wrażenia i nie boję się ciebie, więc już możesz przestać. – Uniosłam brwi i skinęłam kilka razy głową.
Czarny beznamiętnie patrzył na mnie przez chwilę, po czym nachylił się i zacisnął dłoń na moim udzie.
– A gdy przyniosę ci jego lewą rękę, którą posłał ci pocałunek, to będziesz pod wrażeniem czy nie? – Jego usta ułożyły się w cwaniacki uśmiech, a ja zesztywniałam. – Tak też sądziłem, Mała. – Pogłaskał kciukiem mój policzek. – To już ostatnia walka, a później after party. Mam nadzieję, że nie planujesz więcej podobnych ekscesów. – Odwrócił się ode mnie, oparł o krzesło i wpatrywał w schodzącego z ringu Damiana.
W zasadzie cały wieczór zaplanowałam na bycie obiektem niechcianej adoracji przypadkowo spotkanych znajomych. Nie wiem, czy dam radę przełożyć to zaskoczenie przy spontanicznie posyłanych całusach.



Laura pod pretekstem złego samopoczucia wykręca się od afterparty, Massimo każe odwieźć ją do hotelu (sam zostaje), aż tu wtem!



Drzwi [windy] otworzyły się i kiedy podniosłam wzrok, zobaczyłam wysiadającego z niej Kacpra i zaraz za nim opartego o lustro Damiana. Kiedy zorientował się, że stoję półtora metra od niego, wypchnął zdezorientowanego kolegę, który poleciał wprost na zdumioną Olgę, i wciągnął mnie do środka. Drzwi ponownie się zamknęły i ruszyliśmy w górę.
– Cześć – wydyszał, opierając się rękami po obydwu stronach mojej głowy.
– Hej – jęknęłam słabo, nie do końca wiedząc, co się dzieje.
– Tęskniłem. – W tym momencie jego dłonie chwyciły moją twarz i przyssał się do mnie, odbierając oddech. Machałam rękami, usiłując wyswobodzić się z jego żelaznego uścisku, ale nie miałam szans. Odpychałam go od siebie, nie dawał jednak za wygraną. Jego język w znajomy sposób rozsadzał mi usta, a wargi pieściły moje.
Hmm, chyba całe życie źle się zabierałem za kontakty z kobietami. Zapamiętać: złapać za twarz i przyssać się do jej ust, intensywnie wyobrażając sobie, że jest się pijawką.
Raczej tym:
https://film.org.pl/fx/link/alien/efekty/56.jpg
Racja! Dziękuje za tę lekcję, zanotuje sobie, żeby przed następną randką dokładnie obejrzeć pierwszego Aliena.



Mimo całej brutalności był czuły i niesłychanie namiętny.
A poza tym gorący i zimny.



Boże, dopomóż mi, bym nie zaczęła odwzajemniać pocałunku, powtarzałam w głowie.
Serio, potrzeba boskiej interwencji, żebyś nie odwzajemniała pocałunku faceta którego nie kochasz, będąc w ciąży z facetem którego kochasz do szaleństwa?



I wtedy usłyszałam dźwięk otwierających się  drzwi. Poczułam, jak mój napastnik odsuwa się ode mnie, a za chwilę ląduje na podłodze. Obróciłam głowę i zobaczyłam Massima, który trzymając się poręczy w windzie, wypłacał siarczyste kopniaki przeciwnikowi.
Wtedy Damian podniósł się i z impetem ruszył na niego, wypychając na korytarz.
Widzisz Massimo, tak się podśmiewałeś z Domenica i człowieka-konia, ale gdybyś najpierw przestrzelił Damianowi kolano, a dopiero po tym wypłacał mu siarczyste kopniaki, to byłoby ci łatwiej.



Przerażona pobiegłam za nimi; zupełnie nie zwracali na mnie uwagi. Okładali się pięściami, kopali, aż w końcu wylądowali na podłodze, gdzie rozpoczęli zapasy. Nie widząc innego wyjścia napompowałam im basenik, po czym wlałam do środka kisiel. Raz jeden był na górze, raz drugi, przepychali się i tłukli po twarzach, korpusach, kopali kolanami. Z pewnością nie chodzili w tej samej wadze, ale nie zmieniało to faktu, że pojedynek był mocno wyrównany. Nie daj borze, by Massimo był gorszy w zapasach od gwiazdy MMA. Byłam wściekła i przerażona, nie zamierzałam jednak interweniować, zdając sobie sprawę z tego, że w ferworze walki mogą zrobić krzywdę mnie albo co gorsza dziecku.
Wtedy z drzwi na końcu korytarza wybiegł Domenico, pokrzykując coś, a za nim nasza ochrona. Rychło w czas. Oderwali od siebie obu mężczyzn, rozdzielając ich. Czarny krzyczał coś, a Domenico, jak ściana, stał przed nim, spokojnie coś tłumacząc. Po chwili kolejną windą dojechała ochrona hotelu, a z pokojów zaczęli wyglądać zaniepokojeni goście.
Ochroniarze wypuścili Damiana, który rzucając w moją stronę spojrzenie pełne furii, wsiadł do windy i po chwili zniknął.
Ale dlaczego on tak na nią patrzy? Przez całą walkę ani Massimo ani on nie odezwali się do siebie. W sumie aż dziwne, że Czarny nie wrzeszczał “To moja żona! Matka mojego dziedzica! Moja wyśniona pani!”



Domenico podszedł i szerokim gestem wskazał mi drogę do pokoju, popychając lekko w plecy. Ruszyłam w stronę drzwi, mijając całe zamieszanie, a w ślad za mną podążył mój mąż.
– Co to miało, kurwa, być?! – wrzasnął, trzaskając drzwiami. – Podobno źle się czułaś! – Zaczął chodzić po pokoju w tę i z powrotem, wycierając krew z twarzy. – Zrywam się z ważnego spotkania i jadę tu, bo się martwię, a moja żona… – Zatrzymał się przede mną. – Moja ciężarna żona liże się w windzie z jakimś frajerem.
Smuteczek, że Laura nie ma klona. Autorka mogłaby zrecyklingować poprzednią intrygę, z Massimo uciekającym na Węgry i Laurą goniącą go z nagraniami z hotelu.



Z jego gardła wydobył się gniewny ryk, a zaciśnięte w pięści dłonie zaczęły rytmicznie uderzać o ścianę, aż spłynęła czerwoną strużką. – Kto to, kurwa, jest?! – Podszedł i chwycił moją brodę, palcem unosząc ją do góry. – Pytam o coś!
Bałam się. Pierwszy raz od wielu miesięcy bałam się tego mężczyzny. Pierwszy raz, także od bardzo dawna, dotarło do mnie, kim jest i jaki ma charakter ten człowiek.
No to odliczamy, ile utrzyma się ta świadomość; czas start!
No, ale według autorki “kobiety otwarte i wyzwolone, będą widziały Laure, która wodzi za nos furiata z bronią, która lubi prowokować, która nie boi się bawić facetem i która lubi, gdy facet przekracza granice, a po wszystkim całuje ją w czoło …”
Świetnie jej wychodzi to wodzenie za nos, prawda?



Czułam, jak serce mi przyspiesza, a oddech staje się cięższy. W głowie słyszałam pisk, a przed oczami robiło mi się ciemno. Chwyciłam poszarpaną połę jego marynarki i nim osunęłam się na ziemię, poczułam, jak łapie mnie w ramiona.
O, choroba Laury przypomniała sobie o swoim istnieniu.



Otworzyłam oczy. Massimo siedział na fotelu obok łóżka. Na dworze było jasno, a przez niezasłonięte zasłony widać było padający śnieg.
– Przepraszam – wyszeptał, klękając przy mnie. – Olga wszystko mi opowiedziała.
Och jej, jakie to wygodne, strategicznie sobie zemdleć i niech sytuacja sama się wyjaśnia za moimi plecami.



(…)
Obiecaj, że go nie zabijesz. – Do moich oczu napłynęły łzy. – Błagam.
(…)
– Obiecuję – odparł, wstając. – Poza tym i tak bym tego nie zrobił, bo to człowiek Karola, a na domiar złego jego kuzyn. – Pokiwał rozczarowany głową i zniknął, przechodząc do salonu.
I wszystko zostało w rodzinie. Znaczy, w wielkiej rodzinie mafijnej.



W ramach przeprosin Laura postanawia zrobić Massimowi laskę, ale ten ma trochę inne plany…



Kiedy przesuwałam się wzdłuż jego nogi, szykując do oralnego natarcia (CHAAARGE!), z gardła Massima wydobyło się kilka słów po włosku i nieoczekiwanie, odkładając komputer, wstał. Wytrzeszczyłam oczy i zamarłam w kuszącej pozycji na środku materaca. Obserwowałam go z lekkim grymasem zdziwienia, gdy wkładał czarną koszulę wiszącą na krześle.
– Muszę odbyć wideokonferencję – powiedział, przysuwając do łóżka stolik pod laptopa. – Teraz mi się przypomniało.
Zapiął koszulę i wciąż nagi od pasa w dół ułożył się wygodnie, po czym ustawił kamerę w monitorze tak, że widać było tylko kawałek jego klatki, szyję i głowę. Wcisnął kilka klawiszy i po chwili usłyszałam męski głos po drugiej stronie.
Usiadłam na łóżku i przyglądałam się tej osobliwej prowokacji. Mój mąż mafioso spoczywał na materacu ubrany jedynie w czarną koszulę i załatwiał interesy ze sterczącym kutasem proszącym się o dobre obciąganie.
Ale dlaczego tak nieładnie mówisz o jego kontrahencie?



Czarny wziął do ręki dokumenty leżące na nocnym stoliku i przekręcając (chyba przerzucając? wertując?) kartki, co jakiś czas pokazywał je rozmówcy; po chwili obaj zatopili się w konwersacji. Pochyliłam się, wciąż ubrana w czarną koronkową bieliznę i jak kocica z mocno wygiętym kręgosłupem ruszyłam w stronę jego krocza. Massimo rzucił okiem na moje wypięte pośladki i lekko odchrząknął, kontynuując rozmowę. Wolno przesunęłam się w okolice jego stóp i zaczęłam całować i lizać jego palce, eksponując mu pośladki niemal tuż przy twarzy.
Fakt, bardzo po kociemu. Chciałabym zobaczyć minę rozmówcy Massima, gdy nagle jego twarz przesłoniła jakaś goła dupa.



Wspinałam się coraz wyżej przez wewnętrzną stronę łydek, z każdym centymetrem szerzej rozkładając jego nogi na boki.
Gdy dotarła do kolan, był już w pełnym szpagacie. Gdy wspięła się wyżej, trzasnęły stawy biodrowe.



Nie widział mnie, komputer zasłaniał całą dolną część jego ciała, które teraz było w moim władaniu.
Usiłuję to sobie wyobrazić. Massimo leży na materacu i trzyma ten komputer… gdzie? Na brzuchu? No można, tylko wtedy porusza się on z każdym oddechem, co może trochę dziwić rozmówcę.
Nie mówiąc już o wstrząsie, kiedy Massimo…
(Ach, to nic, don Vittorio, to tylko Etna za oknem wybuchła!)



(…)
Jego biodra zaczęły się nerwowo wiercić, a całe ciało napinało się, kiedy głos wiązł mu w gardle. Uniosłam oczy i popatrzyłam na mojego męża; był spocony i najwyraźniej żałował, że mi na to pozwolił. Rozmowa musiała być naprawdę ważna, inaczej już dawno by ją skończył.
– Don Massimo, dobrze się pan czuje? Jakoś dziwnie pan wygląda, może to atak serca? – zapytał z troską rozmówca.



Laura daje z siebie wszystko, Massimo z trudem doprowadza wideokonferencję do końca, a kiedy jest już wolny, odwdzięcza się z nawiązką.



Kiedy próbowaliśmy uspokoić oddechy, zadzwonił telefon. Don sięgnął ręką po słuchawkę i odebrał, łapiąc głęboki wdech. Przysłuchiwał się przez chwilę, a później zaniósł się śmiechem.
– Hałasy? – zapytał ze swoim cudownym brytyjskim akcentem i znowu chwilę milczał, słuchając. – Chciałbym zatem wynająć wszystkie pokoje sąsiadujące z moim. Proszę przenieść gości i zrekompensować im niedogodność na mój rachunek, dziękuję.
Taki jestem panisko!
Jak już jesteśmy przy tym cudownym brytyjskim akcencie… to ciekawe z jakim mówi Adriano? A może to nie Massimo jest teraz z Laurą tylko jego evil brat bliźniak, który w końcu mieszka w Anglii na co dzień? To byłby plot twist gdyby rano Laura spojrzała na apetyczny zadek męża i zobaczyła na nim ten słynny, odróżniający braci pieprzyk!
(…)



Rozdział 14



Towarzystwo wraca na Sycylię; szykują się do świąt Bożego Narodzenia. Laura, przeglądając fejsbuka, dowiaduje się o tajemniczym wypadku Damiana, po którym ten wylądował w szpitalu z połamanymi nogami i rękami.
E, co za brak wyobraźni Massima. Na jego miejscu kazałbym kolesiowi uciąć język, a mediom sprzedać historię o tym jak to wojownik z MMA uległ wypadkowi liżąc krajalnicę do chleba.



– Przecież, kurwa, widziałam, jak wchodził o własnych siłach do windy, a do klubu chyba mieli transport. Nie wytrzymam! – wrzasnęłam i rzuciłam się biegiem przez taras, sypialnię, drugą sypialnie, drugi taras i lochy bdsm aż wybiegłam na korytarz, pędząc w stronę biblioteki. Przeleciałam przez drzwi jak burza,
A drzwi, nauczone doświadczeniem, wolały się odsunąć.



nic sobie nie robiąc z tego, że don nie był sam.
– Co jest z tobą nie tak, człowieku?! – Widząc moją furię i wymachujące ręce, Mario złapał mnie w pół, zanim zdążyłam dosięgnąć dona. – Massimo, do cholery, niech on mnie puści.
Czarny powiedział coś do zgromadzonych mężczyzn, którzy rzucając mi po kolei rozbawione spojrzenia, opuścili pomieszczenie.
Szacunek dla Massima wzrósł natychmiast o kolejny milion procent.
Borze zielony, ja na jego miejscu zaczęłabym zamykać na klucz – jeśli nie Laurę w jej pokoju, to przynajmniej drzwi do biblioteki. Który to już raz, jak ona wpada z awanturą w trakcie jego ważnego spotkania?



(…)
– Dlaczego Damian jest w szpitalu?
– Nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Może źle się poczuł?!
– Massimo, nie rób ze mnie kretynki – warknęłam. – Ma połamane nogi i ręce.
– Ale przecież to był wypadek. – Po jego twarzy przemknął cwaniacki uśmiech.
– A więc wiesz, co się stało. – Podeszłam do niego i uderzyłam w twarz tak mocno, że aż zapiekła mnie ręka. – Po co była ta rozmowa po gali? Obiecywałeś, że nic mu nie zrobisz!
Głowa Czarnego powoli wracała na miejsce po ciosie, jaki otrzymał, a jego zupełnie już czarne oczy płonęły żywym ogniem.
Scena jak z anime, co nie?



– Obiecałem, że go nie zabiję – wycedził przez zęby, chwytając mnie za ramiona i usadzając siłą na kanapie. – Poza tym, moja droga, nasza rozmowa odbyła się po fakcie i pamiętaj, że nie wszystko jest takie, jak ci się wydaje.
Wybrał seksy zamiast szczerości, weź go rzuć czy coś dziewczyno. I proszę, zapamiętajcie jak Massimo zachowywał się w czasie tej rozmowy.



Wściekła Laura ucieka do swojego drugiego mieszkania, gdzie spędza noc, a kiedy wraca…



Wjechałam przez szeroki podjazd na teren rezydencji i zobaczyłam stojące przed domem BMW z rozbitą szybą. Niepewnie wysiadłam z bentleya i rozejrzałam się wokół, nikogo nie było, mojej ochrony także.
Zero zdziwienia.
Budżet znowu obcięty, Laura ma piętnaście aut do wyboru, ale ochrona musi za nią gonić autobusem.



Laura słyszy jakiś hałas, schodzi na dół i widzi półnagiego Domenica, miotającego się po pokoju i niszczącego sprzęty. Następnie leci na górę do Olgi, zastaje jej pokój kompletnie zdemolowany, a samej Olgi nie ma.



(…) Rozejrzałam się raz jeszcze, upewniając, że jej tu nie ma, i poszłam do biblioteki, eskortowana już od pokoju Olgi przez jednego z ochroniarzy.
– Czemu mnie pilnujesz? – warknęłam do niego po kilkunastu minutach, które spędził wewnątrz pomieszczenia, gapiąc się na mnie.
– Nie pilnuję pani, tylko tego, jak się pani czuje.
Zmarszczyłam czoło, ale nie odezwałam się.
Mózg pewnie jeszcze analizował ostatnią wypowiedź ochroniarza.



Po zdecydowanie zbyt długiej chwili drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Massimo. Miał obdrapane ręce i wyglądał, jakby ktoś siłą zerwał go z łóżka.
Czyli był w piżamce, ale bez bamboszków?



(…)
– Domenico zobaczył nagranie. – W pierwszym momencie zupełnie nie załapałam, o co mu chodzi.
Ale zaraz! TO nagranie? Skąd Adam wiedział, że pierwsza przesyłka nie dotarła do adresata i trzeba ponowić próbę?
(Cóż, może domyślił się, nie widząc w mediach artykułów o zamordowaniu Polki przez Włocha…)
Teraz Adam przesłał wersję rozszerzoną, z materiałem zza kulis i komentarzem reżysera.



– Wpadł w szał, zaczęli się kłócić, nie dał Oldze dojść do słowa, tylko wyżywał się na meblach. Uciekła z pokoju i przybiegła do mnie. A jak zszedłem do niego, próbował się zastrzelić.
Niestety, zamiast w głowę trafił w kolano. Byłaby to jakaś życiowa sprawiedliwość. Wait, zaraz! Czarnowłosy facet demolujący sypialnie po tym jak jego miłość przespała się z innym i próbujący popełnić samobójstwo? Przecież to końcówka “The Room”!!!



https://www.youtube.com/watch?v=55bDeL8gbQI



– Słucham? – wypaliłam zaskoczona.
– Mój brat, wbrew pozorom, jest bardzo wrażliwy (khhhh, khhh, khhh… kłaczek!), wiesz, artysta malarz (tja, chyba malarz pokojowy, i to specyficznego rodzaju) i tak dalej, nie był w stanie drugi raz przeżyć zdrady.
– Ja pierdolę… to nagranie… – wyszeptałam, chowając głowę w dłonie, kiedy wreszcie dotarło do mnie, o czym mówił. – Gdzie jest Olga?
– Wyjechała.
– A to rozbite BMW na podjeździe?
– No właśnie nim próbowała wyjechać, wtedy on wpadł w jeszcze gorszy szał i próbował ją zatrzymać. Chłopaki zawlekli go do piwnicy, bo jest wygłuszona, i tam dopiero mogłem go zamknąć. Olga jest bezpieczna, nie martw się o nią, jak wszystko się uspokoi, zabiorę cię do niej.



(…)



– Pogodzą się? – zapytałam, skubiąc bekon.
Czarny podniósł na mnie wzrok i wzruszył ramionami.
– Jeśli on posłucha i da sobie wytłumaczyć, to pewnie tak, ale czy ona zechce wrócić po tym, co zobaczyła? – Odsunął się od stołu i przekręcił do mnie. – Wiesz, kochanie, żadna normalna kobieta nie będzie chciała być z facetem, który dewastuje meble, samochody, próbuje zabić siebie i ją.
– Ach tak? – zapytałam z przekąsem. – A z takim, który zabija ludzi, strzela im w ręce albo łamie nogi z zazdrości?
– To zupełnie inna sprawa – powiedział, kręcąc głową. – Mnie wolno, bo jestem donem, nie rozumiesz?



Laura dopytuje, co to znaczy, że Domenico “drugi raz” nie przeżyje zdrady; Massimo opowiada o jego pierwszej miłości, niejakiej Katji, która była seksualną niewolnicą pewnego Hiszpana.



Nie wiem, co miała w sobie takiego, że Domenico oszalał na jej punkcie. Pod koniec wieczoru nie wytrzymał i zapytał ją, dlaczego pozwala się tak traktować. Wtedy usłyszał, że nie może od niego odejść, bo nie ma jak ani dokąd. No i rycerski Domenico oświadczył, wyciągając do niej rękę, że może właśnie w tej chwili, z nim. Zrobił na niej wrażenie, ale nie zdecydowała się, została, a my wróciliśmy na Sycylię. Po kilkunastu dniach zadzwoniła, powiedziała, że tamten chce ją zabić, więzi ją i wybił jej zęby, a ona nie ma do kogo zadzwonić – westchnął ze śmiechem. – I mój głupi brat wsiadł w samolot, poleciał tam i wjechał mu do domu z kopytem w dłoni, sam. Hiszpan go wpuścił, bo przecież go znał – wtedy Domenico wybił mu zęby rękojeścią, związał go i narobił mu krępujących zdjęć.
– To znaczy? – przerwałam mu.
– Kochanie. – Zaśmiał się, gładząc moje kolano. – Jak by ci to wyjaśnić, tak żebyś zrozumiała…
Powoli i dużymi literami.



– Przez chwilę zastanawiał się i widać było, jak z rozbawieniem znajduje rozwiązanie. – Wsadził mu kutasa do ust i narobił zdjęć, które wyglądały, jakby mu obciągał.
Nie wiem, skąd twoje obawy, Massimo, to akurat są rzeczy, które Laura rozumie doskonale.



A później zapowiedział, że jeśli będzie go ścigał czy prześladował, rozwiesi je w całej Hiszpanii. Po czym zabrał Katję, wsadził w samolot i przywiózł na Sycylię. Wpadłem w szał, ale co mogłem zrobić, już i tak było po fakcie. Kilka miesięcy był spokój, Hiszpan co prawda nie chciał robić z nami interesów, ale też nie ścigał Domenica. I wtedy, latem, wszystko się skończyło. Byliśmy na bankiecie w Paryżu, byli tam też Hiszpanie. – Pochylił głowę i parsknął śmiechem, z dezaprobatą kręcąc głową. – Kurwa zawsze będzie kurwą, Domenico nakrył ją, jak się pierdoliła ze swoim eks w kiblu. Nie trafił tam przypadkiem, ale to było nieistotne, istotny był fakt, co ona tam robiła.
Czy tylko ja widzę tu sugestię, że z Katją było podobnie jak z Olgą – sytuacja zaaranżowana, a kobieta zmuszona do seksu, żeby zranić Domenica?
A ja chciałbym zwrócić uwagę na to, że Massimo powtarza ten sam tekst, który Adam rzucił do Olgi. “Kurwa zawsze będzie kurwą”.



Wtedy Domenico rozpadł się na kawałki, ćpał, pił, ruchał co popadnie – jakby jej to robiło różnicę i jakby miała się o tym dowiedzieć.
– A nie wiedziała?
– Hiszpan zabrał ją ze sobą, a tydzień później znaleźli ją martwą po przedawkowaniu.
To potwierdza moją teorię, nie sądzicie?
Yep.



– Głośno westchnął. – Tak że widzisz, Mała, sytuacja jest raczej trudna i bardziej złożona, niż myślisz.
Nie, jest całkiem prosta. Nie demoluj otoczenia i nie próbuj zamordować kogoś przyłapanego na zdradzie. To jest jak najbardziej do zrobienia.



Laura postanawia sama wytłumaczyć wszystko Domenicowi i schodzi do piwnicy, gdzie ten siedzi związany. Bla, bla, ostatecznie wszystko dobrze się kończy, Domenico wierzy w jej słowa i zalewa się łzami skruchy. Jedzie do Olgi, by ją przeprosić, ale ta chce wracać do Polski.



– Przyjechał tu, jest na dole.
– Niech się pierdoli – warknęła. – Chcę wracać do Polski. – Obróciła się do mnie, odstawiając alkohol. – Czy ty wiesz, że on rzucił we mnie wazonem?
Patrzyła na mnie wściekłymi oczami, a ja czułam, jak ogarnia mnie głupkowaty chichot. Zanim zdążyłam się powstrzymać, parsknęłam jej prosto w twarz.
– Przepraszam – jęknęłam, zasłaniając usta, z których szły już dzikie salwy śmiechu. Olga siedziała skonsternowana i patrzyła na mnie z wyraźną irytacją, kiedy usiłowałam się uspokoić.
– Lari, on chciał mnie zabić!
– Ale czym, wazonem…? – Kolejny raz nie wytrzymałam i rechotałam jak szalona, podnosząc ręce w geście poddania. – Olo, wybacz, ale to jest śmieszne.
Laura? Idź się pierdol, ty amebo emocjonalna.
Tymczasem rocznie około 50 tysięcy kobiet ginie zamordowanych przez partnera lub członka najbliższej rodziny. Stanowi to 58% morderstw w których kobiety są ofiarami.



(…)



Obróciłam się do niej i położyłam rękę na jej dłoni.
– Olka, on miał prawo do takiej reakcji i obie doskonale o tym wiemy.
Serio? Miał prawo do rozwalenia połowy domu i próby zabójstwa? Serio serio?
Prawo męszczyzn!



– Wpatrywała się we mnie, lekko mrużąc oczy. – Sama wiesz, jak to wyglądało, co on miał pomyśleć? – Puściłam ją i wstałam. – Moim zdaniem potrzebna wam jest rozmowa. – Ruszyłam w kierunku drzwi. – Teraz.
To decydowanie za Olgę w kwestii czego on teraz potrzebuje, to jakaś zemsta za ślub? Wtedy, gdy Laura została zaciągnięta pod prysznic?



Domenico wpada do pokoju i na kolanach oświadcza się Oldze, jednak ta pozostaje nieubłagana i wyjeżdża.
ZDROWY ROZSĄDEK? W TEJ KSIĄŻCE? CO TU SIĘ DZIEJE!?
Jakieś niedopatrzenie.  



Rozdział 15



Laura zostaje sama, bez Olgi, i jest jej smutno. Dzień przed Wigilią stwierdza, że chciałaby posiedzieć trochę w samotności w swoim mieszkaniu w Messynie. Tam przez fejsbukowy czat wideo łączy się z Damianem, który najpierw doznaje szoku na wieść, że jest żoną Massima Torricellego, a potem wyjaśnia, jak to było z jego wypadkiem.



– Gdybym wiedział to wszystko, nigdy bym się nie zachował w ten sposób, nie jestem samobójcą – odpowiedział na moje bezgłośne pytanie. – A za to, w jakim stanie teraz jestem, mogę podziękować wyłącznie sobie.
Ponownie spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami, czekając na wyjaśnienia.
– No, bo widzisz, Lauro, po tym, jak zjechałem na dół, po chwili zjawili się ludzie Karola, który wezwał mnie do siebie na rozmowę. Pojechałem tam i nie mając pojęcia, z kim kilkadziesiąt minut wcześniej tłukłem się na korytarzu, kolejny raz w obecności kuzyna wyzwałem przeciwnika na pojedynek, uważając, że nie załatwiliśmy sprawy do końca. Karol był tak wściekły, że zadzwonił do Massima, a ten z chęcią przystał na moją propozycję dokończenia tego, co zaczęliśmy.
Karol chyba chciał się pozbyć kuzyna.



Spotkaliśmy się w posiadłości mojego kuzyna i jak dzieciaki tłukliśmy się na dworze – westchnął i pokręcił głową
Łeee, to lipna posiadłośc, skoro nie miała ringu/oktagonu w piwnicy.



. – Było ślisko, padał śnieg, poślizgnąłem się bardzo niefartownie i upadając, skręciłem nogę i złamałem rękę i tak osiemnaście razy, co za wstyd – wycedził przez zęby. – Twój mąż to wykorzystał i oprawił mnie do końca, darowując życie, za co jestem mu szczerze zobowiązany od momentu, w którym dowiedziałem się, z kim miałem przyjemność stoczyć bójkę. W normalnych okolicznościach zwyczajnie by mnie zastrzelił.
Podsumujmy: zamiast powiedzieć swojej ciężarnej, chorującej na serce żonie, jak to naprawdę było, Massimo wolał śmieszkować, denerwować ją i rzucić tylko tajemnicze “nie wszystko jest takie, jak ci się wydaje”. Ale pamiętajcie, ałtorblanka twierdzi, że to Laura wodzi go za nos. Ehe.



(…)



W  trakcie rozmowy z Damianem Laura wychodzi na chwilę z komputerem do ogrodu, na co natychmiast przybiegają ochroniarze, a za chwilę dzwoni zaniepokojony Massimo, bo w ogrodzie nie ma jeszcze zamontowanych kamer (w całym domu są) i on nie wie, co się dzieje. Laura uspokaja męża, dokańcza rozmowę z Damianem, po czym szykuje sobie lunch – oczywiście na zewnątrz. Nagle wtem! pojawia się obcy facet, młody, łysy i cały wytatuowany, który przedstawia się jako Nacho, ich nowy ogrodnik. Rozmawiają przez chwilę, Laura jest na niego wyraźnie napalona, on natomiast wydaje się bardzo zainteresowany jej ciążą.



(…)



Rozdział 16



Laura budzi się około południa; w salonie zastaje paczkę z prezentem (kombinezon od Chanel) oraz karteczkę, że samochód przyjedzie po nią o 15. Samochód pojawia się kwadrans przed czasem, Laura wsiada…
I wiecie co?
Czytając to, wiedziałam już, że Laura w pewnym momencie zostnie porwana przez wrogów Massima. Oczywiście byłam przekonana, że to już ta chwila – chwyt z podstawieniem fałszywej limuzyny jest chyba dość powszechnie znany. Ale nie! to jest jak najbardziej uczciwy samochód od Massima, który zawozi ją wprost w stęsknione ramiona męża. *wzdech*
Okazuje się, że Massio w ramach świątecznej niespodzianki sprowadził całą jej rodzinę; następuje łzawe pojednanie. Pojawia się także Olga – Domenico jednak przekonał ją do powrotu, a jak?



– Jezu, co się stało? – Otworzyłam szeroko oczy.
– Wynajął teatr. – Popatrzyłam na nią pytająco. – Teatr, kurwa, wynajął, taki ze sceną. – Zaczęła machać rękami, nakreślając wygląd sali. – Teatr! – wrzasnęła, jakbym była głuchoniema. – Dobrze, że bez widowni chociaż. Tata mnie tam podstępnie zaciągnął, a tam co? Chór i orkiestra. – Kiwnęła głową. – Tak, moja droga, dziesiątki ludzi grające Guns N’Roses This I Love.
Ehhhh.



I na środku tego całego burdelu on… cały na biało Taki piękny, silny, wystrojony. – Jej oczy zaświeciły się i westchnęła. – I, kurwa, zaczął śpiewać, i to była kolejna rzecz, której o nim nie wiedziałam. Zajebał taki wykon, że nie miałam szansy odmówić. – Wyciągnęła rękę z pięknym pierścionkiem, podtykając mi ją pod nos. – Zgodziłam się.
Czyli jak na jednej szali położymy wybuchy wściekłości i próbę zabójstwa, a na drugiej ładne ciuchy i piosenkę, to piosenka wygrywa?
Pewnie, niczym wdowi grosz, przeważyła platynowa karta kredytowa.
Oraz smutno mi trochę z powodu tego, że rodzina nie stanęła po stronie Olgi, jej tata tak się dał przekabacić…



(…)



Dalsza część wieczoru upłynęła przy kominku. Śpiewaliśmy kolędy – każdy swoje – co wprowadzało lekki zamęt, i otwieraliśmy prezenty. Ola dostała samochód, czerwony – cudowny kabriolet alfa romeo spider. Oczywiście, nie obyło się bez uszczypliwej uwagi, czy to auto także zostanie zdewastowane w przypadku spięcia. Na co obdarzyłam Olgę solidnym ciosem w potylicę.
Nie marudź! Złapałaś bogatego faceta, to teraz dziób na kłódkę!



Nie spodziewałam się, że prezenty w wykonaniu mojego męża będą tanie, ale kiedy zobaczyłam, co dostali rodzice, trochę mnie przytkało. Futro z rosyjskich soboli, które wyciągnęła z pudła mama, zatamowało mi dopływ tlenu do mózgu (z zazdrości?), jej chyba zresztą też. Tata natomiast z radością odkrył, że jest posiadaczem żaglówki zaparkowanej na Mazurach i niemal się popłakał, bo zawsze o takiej marzył.
Wzruszające.
No, no, a teraz pomyślcie jaki ból głowy Massimo będzie miał przy kolejnych świętach i prezentach. No bo ja pobić coś, o czym ktoś zawsze marzył? Hmm… choć może być tak, że za rok pod choinką będą czekały DWIE żaglówki.



(…)



A oto prezent dla samej Laury:
Rozerwałam kopertę i wyciągnęłam z niej dokumenty. Zaczęłam czytać, ale niestety wszystko było po włosku.
– Co to? – Zmarszczyłam brwi, nie mając pojęcia, co dostałam.
– Firma. – Ukląkł obok i chwycił moją dłoń. – Chciałem ci dać niezależność, a jednocześnie pozwolić, byś robiła to, co kochasz. Stworzymy ci markę odzieżową. – Kiedy to powiedział, aż mnie zatkało. – Będziesz miała atelier w Taorminie, Emi pomoże ci w doborze projektantów. Ustalisz sobie…
Nie dałam mu dokończyć, rzucając mu się w ramiona, co przyniosło taki skutek, że don się przewrócił, a ja zaległam na nim w nieprzyzwoicie długim pocałunku. Jego dłonie bez żenady odnalazły moje pośladki i zaczęły miarowo je ugniatać. Nawet wymowne chrząknięcie mojej mamy niewiele zdziałało. Był to najlepszy prezent, jaki mógł mi ofiarować, i coś, czego się nie spodziewałam – praca.
Zezwolenie na pracowanie (pomijając, że pewnie rola Laury będzie sprowadzała się do pokazania paluszkiem, że to ładne, a to brzydkie) najlepszym prezentem. Co szykujesz na kolejną Gwiazdkę, Massimo, prawo do głosowania?



– Kocham cię – wyszeptałam, kiedy wreszcie odessałam się od jego ust.
– Wiem. – Chwycił mnie i podniósł, stawiając obok siebie. Moi rodzice patrzyli na nas i zdawali się być zadowoleni.
No raczej. Już wiedzą, że nawet jeśli się rozwiedziecie to i tak cała familia będzie mogła żyć z alimentów.



Dziękowałam Bogu za fakt, że jest spokojnie i nic się nie dzieje. Wiedziałam jednak, że święta trwają dłużej niż jeden dzień i znając moje szczęście, coś się stanie, ale wolałam o tym nie myśleć. Cieszyłam się, iż nie mają pojęcia, że znajdują się w rezydencji mafijnego dona, której strzegą dziesiątki ochroniarzy, a na podjeździe kilka miesięcy wcześniej ich zięć zastrzelił człowieka.
– Ja też mam prezent. – Odsunęłam się od niego i stanęłam tak, by wszyscy mnie widzieli. – Ciężko jest dać prezent komuś, kto ma absolutnie wszystko – powiedziałam w dwóch językach naraz i delikatnie pogłaskałam dół brzucha, a oczy mojego męża zrobiły się gigantyczne i czarne.
O takie:
https://vignette.wikia.nocookie.net/cryptidz/images/a/ae/Greyalien.jpg/revision/latest/scale-to-width-down/213?cb=20150903204918



– Dam ci coś, czego bardzo pragniesz… – Głos mi się załamał, więc złapałam głęboki wdech. – Dam ci syna. – Massimo skamieniał. – To chłopiec, kochanie, i wiem, że mieliśmy nie sprawdzać, ale…
Małe wyjaśnienie.
Przez całą książkę przewija się Cykliczny Element Komiczny, polegający na tym, że kiedy tylko Massimo wspomni o synu, Laura natychmiast odszczekuje “To będzie córka!”. Teraz nagle jej się odwidziało i przyznaje, że to syn, ale… tak naprawdę, to nie ma pojęcia. Nie sprawdziła tego, nie zrobiła badań, więc cała ta jej deklaracja tak naprawdę jest jedynie pobożnym życzeniem.
Och, za rok Laura też będzie miała potężny ból głowy z prezentem.
Kolejny fantastyczny prezent pod choinkę: płeć dziecka. Którą przecież sama zaplanowałam, żeby zrobić przyjemność mężowi.



Wielkie ramiona Czarnego porwały mnie w górę, a z moich ust wyrwał się pisk, kiedy szybowałam (wziuuuuum!) nad rodziną. Don uśmiechał się szeroko i triumfalnie, gdy odstawiał mnie na ziemię, całując. – Mówiłem! – wykrzyknął, przybijając piątkę Domenicowi. – Mówiłem, że będzie następca, Luca Torricelli.
Się kurde zdziwisz, jeśli jednak okaże się Lucią.  
To się porzuci w górach i postara tym razem o porządne dziecko, a nie jakiegoś dziwoląga bez penisa.



Bla, bla, wieczorem po miłym dniu i wyczerpującym seksie Laura w rozmowie zdawkowo wspomina o nowym ogrodniku, Nacho. Okazuje się, że Massimo nie zatrudnił jeszcze ogrodnika, za to doskonale wie, kim jest ten gość.



– To Marcelo Nacho Matos, członek hiszpańskiej rodziny mafijnej i…
Przepraszam, ale Nacho Matos brzmi jakoś tak śmiesznie, że nie mogę powstrzymać uśmiechu. I co gorsze, fejs twierdzi że istnieje paru panów o takim imieniu i nazwisku.
Brzmi jak “tomato nachos”.



– Zaciął się, a ja wiedziałam, że to, co za chwilę usłyszę, niezbyt mi się spodoba. – Lauro, kochanie. – Czarny odwrócił się do mnie, chwytając w dłonie moją twarz. – Człowiek, którego spotkałaś, to egzekutor.
– To znaczy?
– Zabójca. – Jego szczęki zaczęły rytmicznie się zaciskać. – Nie wiem, po co pokazał ci się, skoro… – Urwał, a mnie przeszedł dreszcz.
– Skoro żyję? – westchnęłam. – To właśnie chciałeś powiedzieć, Massimo. Że dziwisz się, że żyję.
Napisałbym coś o ochronie zatrudnionej przez Massima, ale skończyły mi się już żarty na ten temat.



Massimo podwaja ochronę, matka Laury dziwi się, czemu ciągle chodzą za nimi jacyś ludzie, Laura staje na głowie, żeby jakoś to wytłumaczyć, nie zdradzając profesji męża, w międzyczasie Massimo dla ukojenia nerwów domaga się szybkiego numerka w bibliotece… Borze, jak ta książka mnie męczy.
Huh, *ociera pot z czoła*, trzeba naostrzyć analizatorskie nożyce, już zdążyły się stępić.



Rozdział 17



Całe towarzystwo szykuje się na bal bożonarodzeniowy w Palermo; Laura dostaje kolejną olśniewającą kreację, jej mama także, a Olga “pierwszy raz nie wygląda jak dziwka, może to Domenico wybierał jej sukienkę”.
Nienawidzę tej pustej, zapatrzonej w siebie dzbaniary.



– Co to za impreza? – Pochyliłam się do Massima, lekko gładząc jego udo.
– Charytatywna – odszepnął. – I przestań mnie prowokować. – Przesunął moją dłoń na swoje krocze i pogłaskał nią twarde wybrzuszenie między nogami.
– Nie mam na sobie majtek. – Uśmiechnęłam się do niego promiennie, bo poczułam, że mama przygląda się nam.
To ubierz jakieś barchany chociaż, zima jest, przeziębisz sobie pęcherz.
Majteeee-k”. Michalak na spółkę z Globiszem zepsuli mi wszelkie tego typu oświadczenia.
Mi też, Kaziku, mi też…



Dłoń Czarnego zacisnęła się na mojej, niemal miażdżąc ją, a jego czarne oczy wbiły we mnie.
Za każdym razem kiedy Massimo “kamienieje”, miażdży dłoń Laury i wpatruje się w nią intensywnie, widzę przed oczami zdjęcie z tego mema:



– Kłamiesz – odchrząknął delikatnie, kiwając do Klary kieliszkiem szampana.
– Mam suknię bez materiału z tyłu, zsuń rękę po moich plecach i sam sprawdź. – Uniosłam brwi i skinęłam w stronę mamy kieliszkiem z wodą. Poczułam, jak ramię mojego męża przesuwa się niżej, a dłoń wędruje pod sukienkę, po czym zastyga. Kiedy włożyłam w domu bieliznę, odkryłam, że niestety widać każdy kolor, więc po upewnieniu się, że bez niej także niczego nie pokażę, postanowiłam wyjść bez.
Cielistych majtek w lauroversum nie znają?



(…)
Don palił się mocniej i jaśniej niż świece na stole (tak, spalić tego gwałciciela i mordercę, i pochować na niepoświęconej ziemi!), ale popatrzył na moich rozbawionych rodziców, upił łyk wina i oparł plecy o oparcie. Jego klatka falowała z każdą sekundą bardziej miarowo, jak metronom, a usta, które jeszcze chwilę temu miał rozchylone, zamknął, pozostawiając na nich cień uśmiechu. Byłabym pełna podziwu dla jego samokontroli, gdyby nie fakt, że kutas w jego spodniach niemal rozrywał mu rozporek.



Bla, bla, impreza trwa, po północy Laura postanawia się położyć, ale zawraca od drzwi hotelowego pokoju, bo przypomniała sobie, że zostawiła swój telefon w kieszeni marynarki Massima. Wraca, zastaje go wciągającego kokę w gronie znajomków.



– Zgubiłaś się, kochanie? – wycedził przez zęby, a mi zrobiło się niedobrze. Otoczona salwami śmiechu podeszłam do niego i wyciągnęłam rękę.
– Daj mi telefon. – Massimo sięgnął do kieszeni i wyjął smartfona, po czym pochylając się nad stołem, podał mi go. – I pierdol się…, donie!
W pokoju zaległa grobowa cisza, a siedzący obok mężczyźni popatrzyli na niego wyczekująco.
– Wyjdź – warknął, wskazując dłonią kierunek, a jeden ze smutnych panów otworzył mi drzwi.
No weź, po co te nerwy, to tylko trochę kokainy. Przecież nie wpadł w szał, nie zdemolował hotelu ani samochodu i nie próbował się/ciebie zastrzelić. Wielkie mi halo. No, ale między seksami i kolejnymi prezentami muszą być jakieś dramy. A i pamiętajcie, to Laura wodzi dona za nos. To wcale nie jest tak, że gdy jej nie ma, to on ma ją w dupie.



Rzuciłam mu nienawistne spojrzenie i zacisnęłam szczęki, by nie wybuchnąć płaczem. Obróciłam się na pięcie i unosząc wysoko głowę, opuściłam pokój. Kiedy wychodziłam, Czarny powiedział coś po włosku i znowu wszyscy siedzący tam roześmieli się.
Byłam wściekła. Wiedziałam, że przy ludziach musi grać twardego dona, ale dlaczego, na Boga, musi ćpać?
Słyszałaś o czymś takim jak uzależnienie?
Oj, uwierz mi, nic nie musi grać. Bransoletko.



Przebiegłam przez salę, wciąż tłumiąc szloch, i ruszyłam tam, gdzie zostawiłam Olo.
Przechodząc przez korytarz pełen drzwi hotelowych, uświadomiłam sobie, że źle skręciłam.
– Kurwa jego mać – zaklęłam, tupiąc w miejscu jak rozwścieczone małe dziecko. Orientacja w terenie nigdy nie była moją mocną stroną, ale w złości przechodziłam samą siebie.
Obróciłam się, by zawrócić i wtedy poczułam lekko słodki smak w ustach.
I nie była to sperma Massima.
Uśpienie instant? Ah, szkoda że w prawdziwym świecie tak to nie działa. No, ale komu by się chciało opisywać szarpaniny, atak paniki i te wszystkie inne emocje?
Pamiętacie nastoletnie szały emocjonalne, kiedy się z kimś pokłóciliście i odreagowujecie to w myślach czy fanfiku układając scenariusz, jak ten ktoś był dla was taki strasznie niedobry, a wy zostaliście porwani/zamordowani/popełniliście samobójstwo/trafili do szpitala po wypadku tylko po to, żeby tej osobie było strasznie głupio, że tak was potraktowała?



Rozdział 18



Laura budzi się w nieznanym miejscu, przebrana w koszulkę i szorty; obok niej siedzi Nacho. Okazuje się, że porwał ją na zlecenie swojego ojca, Fernanda Matosa, i przywiózł do rezydencji na Teneryfie. Laura ma być argumentem przetargowym w jakichś negocjacjach z Massimem; nikt, przynajmniej na razie, nie zamierza jej zabić. Na wszelki wypadek ma jednak założoną na kostkę opaskę z nadajnikiem, a Nacho ostrzega, że zabije jej bliskich, gdyby próbowała się z nimi kontaktować.



Leżałam,  nie wierząc  w to, co się  dzieje. Dziękowałam  Bogu, że jestem mężatką  w ciąży, bo na myśl o tym,  że ta chora sytuacja mogłaby się powtórzyć, aż ściskało mnie w mostku.
A kto wie? Może za chwilę dostaniesz zdjęcia pokazujące, jak Massimo posuwa jakąś pannę (ze zbliżeniem na pośladek, aby uwidocznić brak pieprzyka), a potem to już tylko nowy sponsor, nowe kozaczki, nowa, piękna świeczka w torcie…



Nacho jest bardzo miły, opiekuje się nią, osobiście przyrządza jej jedzenie i w ogóle zachowuje się jak dobry starszy brat. Prowadzą też rozmowy o życiu…
(…)
–  Słuchaj,  czegoś nie  rozumiem. – Zaplotłam  ręce na piersiach. – Dbasz  o mnie, martwisz się, wręcz  bym powiedziała, że troszczysz, i porywasz?
Mężczyzna wstał i wyprostował się, patrząc mi w oczy.
–  Jesteś  w ciąży,  a twój problem  polega na tym, że  wyszłaś za mąż za złego kolesia. – Podniósł mi kciukiem brodę, kiedy nie patrzyłam na niego.  – Nic mi nie zrobiłaś, nie jesteś niczemu winna, a dodatkowo fajna z ciebie laska, więc czego tu nie rozumieć?
(…)  – My nie chcemy wojny z Torricellim, chcemy tylko, by podjął dialog.
Zeskoczył na ziemię, stając obok.
– To co, paella?
–  Ja pierdolę,  jakie to wszystko  dziwne… – wymamrotałam, siadając na stołku barowym.
–  Nic  mi nie  mów. Ja wolałbym  prowadzić szkołę surfingu  i kite’a, zamiast strzelać ludziom  w głowę. (…)
Zapewne za każdym razem czuje przy tym wielkie obrzydzenie, a stojąc nad stygnącym ciałem ofiary z niedowierzaniem wpatruje się w lufę pistoletu i kręcąc przy tym głową zadaje sobie jedno pytanie: “gdzie w moim życiu popełniłem błąd?”



 – Wiesz, ja mam wysokie oczekiwania wobec kobiet, inteligentna: ma być ładna (wy pewnie myślicie, że niechlujnie kopiujemy, ale nie, spostrzegawczy: tak stoi w oryginale) (przynajmniej tym ebookowym na Legimi, MOŻE w papierze to poprawiono), bystra,  wysportowana,  no i najlepiej,  żeby nie miała pojęcia,  kim jest mój ojciec, a to  mała wyspa. – Wyciągnął dwa  talerze z szafki. – A na kontynencie  wszystkie one są jakieś takie… – Chwilę  myślał. – Loca, wiesz, o co mi chodzi?
Nie  miałam  pojęcia,  ale przytaknęłam,  bo tak zgrabnie wyglądał, krzątając się po kuchni.
Sposób na Laurę: pokazać jej zgrabne pośladki, a przytaknie wszystkiemu.



(…)



–  Możemy  pooglądać  filmy. – Wskazał  ręką biały prosty narożnik w otwartym salonie.
Patrzyłam  na niego zdziwiona,  nie mogąc pojąć, jak  dokładnie wygląda moje położenie.
–  Nacho,  porwałeś  mnie, grozisz  moim bliskim, a  teraz wydaje ci się,  że będę z tobą spędzać  przyjacielskie wieczory? –  Mój ton był odrobinę zbyt agresywny.  Nie czekając na odpowiedź, weszłam na schody.
–  Z ostatnim,  który to zrobił,  będziesz miała dziecko  – powiedział, nie odrywając wzroku od talerza.
Burn, ho, ho, ho! Zaczynam lubić tego kolesia. W końcu ktoś mówi Laurze prawdę w oczy.
Od razu mówię, że inwestowanie jakiejkolwiek sympatii w bohaterów Lipińskiej to kompletna strata czasu.
(…)



–  Wyjaśnij  mi coś. –  Stanęłam przed  nim, a jego bezczelne spojrzenie  spoczęło na moim brzuchu. – Czego  chciałeś ode mnie wtedy w Messynie? –  Zaplotłam ręce na piersiach i czekałam na odpowiedź.
–  Tego  samego,  co w Palermo.  Chciałem cię porwać.  – Zaśmiał się drwiąco.  – Ci debile, których Massimo  nazywa ochroniarzami, nie zauważyliby,  nawet gdybym usiadł im dupą na twarzach.  
Święte słowa, wreszcie ktoś to zauważył!
Nacho Matosie jesteś moim ulubionym bohaterem.



–  Pokręcił głową  z kpiącą miną.  – Tylko nie miałem  informacji, że jesteś  w ciąży. A środek usypiający,  którego chciałem użyć, mógłby ci  zagrozić. A raczej jemu. – Skinął głową w  stronę mojego brzucha.



Nacho każe jej zadzwonić do Massima, przekazać tylko, że dobrze się czuje i jest bezpieczna; Laura jednak próbuje poinformować go, gdzie ją przetrzymują (inna rzecz, że sama nie za bardzo wie, oprócz tego, że na Teneryfie). Wkurzony Nacho zabiera telefon i wychodzi, Laura leci za nim z awanturą, aż tu wtem! w kuchni natyka się na jakąś obcą dziewczynę.



(…)
– Na dole stoi moja  siostra, która nie ma pojęcia, czym  się zajmuję.
Czyli nie wie też, czym zajmuje się ojciec? Albo jest bardzo głupia, albo tylko tak przed wami udaje.



(…) –  Chciałbym,  żeby tak zostało.  Ona myśli, że prowadzę  jedną z firm ojca, a ty  jesteś moją dziewczyną z Polski.
O, albo wiecie jakiego motywu jeszczę nienawidzę? Kiedy nieznani sobie bliżej ludzie muszą udawać parę, bo coś tam.
Normalnie vahowe bingo.



Poznaliśmy  się kilka miesięcy  temu na imprezie, kiedy byłem w Warszawie w interesach…
–  Ciebie  chyba pojebało?!  – przerwałam mu, a  on odsunął się jeszcze  kawałek. – Nie będę nikogo  udawać, a już na pewno nie twoją dziewczynę. – Podniosłam ręce i ruszyłam w stronę drzwi. Nacho  złapał mnie i popchnął na łóżko, siadając okrakiem na
moich nogach.
–  …i wtedy  przespaliśmy  się ze sobą,  dlatego teraz jesteś  w ciąży – dokończył. –  Nasz związek to trochę przymus,  a trochę wielka miłość ponad podziałami. Rozumiesz?
Nacho, tracisz punkty. To twoja znajoma, której mąż to pieprzony przemocowiec i furiat, a ty jej po prostu pomagasz. I tyle by wystarczyło. No i jak wyjaśnisz siostrze, dlaczego twoja dziewczyna ma na kostce opaskę z nadajnikiem?
Cóż. Może wszystkie poprzednie też miały?



Wybuchnęłam  śmiechem, a on  zgłupiał i puścił  moje ręce.
Zaplotłam je na piersiach, nadal się śmiejąc.
–  Nie  – wydusiłam,  zmieniając wyraz  twarzy na poważny.  – Nie zamierzam w niczym ci pomagać.
Łysy pochylił się, jakby miał zamiar mnie pocałować, a ja zamarłam przestraszona,  że nie mam gdzie przed nim uciec. Poczułam jego oddech na wargach i moje  ciało przeszedł niekontrolowany dreszcz. Czułam miętę gumy, którą żuł, i świeżą  wodę toaletową albo żel pod prysznic. Głośno przełknęłam ślinę, wytrzeszczając na niego oczy.
–  Z tego,  co się dowiedziałem  i zauważyłem, twoi rodzice  nie mają pojęcia, czym się zajmuje  twój mąż – wyszeptał, patrząc na mnie zielonymi  oczami z cwaniackim uśmiechem. – Więc jesteśmy w podobnym  położeniu. – Zamilkł na chwilę, wąchając mnie. [Jak pies?] –  Ty w  nieco gorszym,  jak widać. Więc  zawrzyjmy układ: ja  nie powiem im, że ich  zięć jest donem, a ty Amelii,  że jej brat jest porywaczem i mordercą.  – Odsunął się nieco, a później wstał, wyciągając  do mnie prawą dłoń. – Umowa?
I tak się będą nawzajem szantażować, on – mafijny morderca i ona – żona potężnego gangstera: “Bo powiem twojej mamie!” – “A ja twojej siostrze!”.
I tak trwa festiwal facetów, bo ałtorblance znudził się już Massimo,a jednocześnie Laura jest w porządku, bo nie zdradza męża, jedynie musi udawać związek z Nacho.



(…)



Nacho ma same zalety:



– Kochanie, twój włoski zrobił na mnie spore wrażenie – zwróciłam się sarkastycznie do Nacha. – Ile znasz języków?
– Kilka – odparł, mieszając coś na patelni.
–  Braciszku,  nie bądź taki  skromny. – Dziewczyna  obróciła się do mnie. –  Marcelo mówi po włosku, angielsku,  niemiecku, francusku i rosyjsku. – Pokiwała z dumą głową.
–  I japońsku,  od niedawna –  dodał, stojąc plecami  do nas, z głową w lodówce.
Kilka zadań na duolingo i już, że umie gadać.



(…)
Amelia  miała rację,  jej brat był wyjątkowo  uzdolnionym kucharzem. Po kilkudziesięciu  minutach blat uginał się od pyszności.
No, no, zna tyle języków, świetnie gotuje, ma boskie, wytatuowane ciało… I nie bierze narkotyków. No i porwał ją, a to na Laurę działa jak zapalnik.
Festiwal facetów, na, na, na. Przyznam, że ciekawi mnie jakich nowych maczo spotkamy w trzecim tomie.  



Obie  zabrałyśmy  się do jedzenia.  Dopiero kiedy zobaczyłam,  jakie ilości wrzuca w siebie  moja towarzyszka, zorientowałam  się, że także jest w ciąży.
Kurnać, zawsze żarłam jak wołoduch – wychodzi na to, że od urodzenia jestem w ciąży.



W ogóle, ciąża stanowi dla Laury doskonały pretekst, żeby jeść, jeść, coraz więcej i więcej, nie za dwoje, ale co najmniej za dziesięcioro… Musiała za tym bardzo tęsknić w swoim fit życiu, wypełnionym ćwiczeniami; teraz wreszcie może sobie pofolgować. Praktycznie w każdej scenie, która dzieje się podczas jakiegoś posiłku, mamy podkreślane, jak dużo zjada Laura; tymczasem kalorie z tych posiłków magicznie się ulatniają – oprócz matki, która swym sokolim wzrokiem zauważyła zaokrąglenie jej kształtów, każdy inny chwali szczupłość Laury i nie dowierza, że ta jest w ciąży.



http://4.bp.blogspot.com/-q9-aKlsqcnU/ViYqobZkXII/AAAAAAAAP9E/qQAp8xKbpAM/s1600/PittyPat1.gif



Wszystko idzie w cycki, przynajmniej tak sugerowała na początku książki.



–  Który  tydzień?  – Wskazałam  na jej brzuch,  a ona z radością  go objęła.
–  Jeszcze  półtora miesiąca.  – Uśmiechnęła się promiennie.  – Będzie miał na imię Pablo.
Już  chciałam  odwdzięczyć  się jej informacją  o swojej radości, kiedy popatrzyłam na Nacha, który delikatnie kręcił głową na boki.
–  I oby  wdał się  w matkę –  dodał, pochłaniając  pomidora. – Jego ojciec  to kompletny dupek, a do  tego troglodyta, który wygląda  jak gil z nosa.
To miłe, Nacho, że tak się wyrażasz o mężu twojej ukochanej siostry.



–  Wybuchnęłam  śmiechem, słysząc  to, co mówi, i od  razu przeprosiłam dziewczynę  za swoje zachowanie. – Taka  prawda – kontynuował. – Wzięła  sobie chudego ćwoka, a jakby tego  było mało, Włocha. Nie wiem, czemu ojciec go tak uwielbia.



Bla, bla, Laura jęczy w okrutnej niewoli… eeee, to znaczy, zaprzyjaźnia się z siostrą Nacho, zjada przygotowane przez niego pyszności, coraz mocniej ślini się na widok jego boskiego ciała i generalnie miło spędza czas, niekiedy podejmując niemrawe próby skontaktowania się z Massimem. Na przykład kiedy znajduje pozostawiony laptop, próbuje go włączyć i zalicza sporego zonka, kiedy ten okazuje się zahasłowany.



Podbiegłam  do komputera  i wcisnęłam guzik  odpalający sprzęt. Stukałam  nerwowo palcami w blat, jakbym  mogła przyspieszyć włączanie się. Na monitorze wyświetliła się prośba o hasło.
– Kurwa mać! – warknęłam, trzaskając ekranem.
To działa tylko w “Seksmisji”.



(…)



Rozdział 19
(…)



Aż tu wtem! Laurę budzi w nocy odgłos kroków. Jest przekonana, że to Nacho skrada się do jej łóżka (poprzedniego wieczoru zwierzył się, że mógłby zabić Massima, żeby z nią być),
Sorry, że się wbijam w komentarz Kuro, ale muszę wstawić gifa z reakcją nas wszystkich:



niestety, okazuje się, że to zamachowiec, przysłany, żeby ją zabić.  Na szczęście Nacho jest czujny, zabija zamachowca, a Laurę wywozi do jakiegoś domku na plaży. Laura ma sen erotyczny z Nacho w roli głównej…
Zaznacz gif, kopiuj, wklej, gotowe.



(…)
– Albo śni ci się koszmar, albo właśnie uprawiasz seks – usłyszałam w głowie jego cichy pomruk i otworzyłam oczy.
Leżał  obok mnie  lekko zaspany  i uśmiechał się  promiennie. Po chwili  zamknął oczy i przekręcił  się lekko, zdejmując rękę, którą  tulił mnie do siebie.
– A więc seks czy koszmar? – Milczałam. – Po krzyku wnioskuję, że seks.  
No seks, seks, ale kosz-mar-ny, mówię ci!



–  Otworzył  jedno oko,  patrząc na mnie.  – Ze mną czy z Massimem?  – Jego zielone spojrzenie uważnie  badało moją reakcję na jego słowa.
–  Z tobą  – odpowiedziałam  bezmyślnie, czym totalnie  go zaskoczyłam.
– Byłem dobry? – zapytał z bezczelnym wyrazem twarzy.
–  Delikatny  – westchnęłam,  przekręcając się  na plecy. – Bardzo delikatny. – Przeciągnęłam się.
Zapadła  cisza, a  ja ponownie  zamknęłam oczy,  usiłując obudzić się w  spokoju. Po chwili seksowny  obraz odchodzącego snu zastąpiły wydarzenia  minionej nocy. Poczułam, jakby ktoś z całej  siły walnął mnie w przeponę, a oddech uwiązł mi  w gardle na myśl o martwym człowieku w mojej sypialni. Przełknęłam ślinę i kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam wiszącego nade mną Nacha.
A wisiał jak Spiderman czy jak Tom Cruise w Mission Impossible?
Jak agent Cooper:
https://coubsecure-s.akamaihd.net/get/b12/p/coub/simple/cw_timeline_pic/a14dc41b656/2f4d3ff963a96302155f1/med_1409270195_1382467686_image.jpg



– Wszystko okej? – zapytał, ponownie łapiąc mój nadgarstek.
–  Skąd  wiesz,  że ten facet  chciał mnie zabić?  – Lekko otępiała patrzyłam na niego, kiedy liczył kolejne sekundy.
–  Może  stąd, że  gdy zacząłem  go dusić, stał  przy twoim łóżku  ze strzykawką płynu,  który spowodowałby u ciebie  rozległy zawał. Wiem, bo taki był napis na strzykawce: “Uwaga, płyn powodujący rozległy zawał”. Podejrzewam,  że chcieli upozorować  naturalny zgon. – Puścił  rękę i odgarnął mi włosy ze spoconego czoła. – Znasz tego człowieka?
–  Jakim  cudem widziałeś  coś w takich ciemnościach  i skąd wziąłeś się w pokoju? – zapytałam, kiedy dotarło do mnie, co powiedział.
– Ten debil najpierw wszedł do mnie… Co za amatorka… – Pokręcił głową.  – Więc kiedy wyszedł, a ja nadal oddychałem, wiedziałem, że chodzi o ciebie. Nałożyłem noktowizor i poszedłem za nim. – Usiadł na łóżku. – Wiesz, kto to był?
– Nie pamiętam, jak wyglądał – odparłam.
Sięgnął po telefon i wyświetlił mi zdjęcie trupa, zrobiło mi się słabo.
Na tym samym zdjęciu znajdował się też Nacho, szczerzący zęby w uśmiechu i pokazujący “V” palcami.



–  To Rocco  – wydusiłam,  zakrywając usta  dłońmi. – Ochroniarz Massima.
I to by wyjaśniało kwestię braku profesjonalizmu.



– Do oczu napłynęły mi łzy. – Mój mąż usiłuje mnie zabić? – Sama nie wierzyłam w to, co mówię.
– Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale nie sądzę.
Podniósł się i przeciągnął.
– Ktoś go przekupił i myślę, że jeszcze dziś dowiem się kto. – Stanął przy  oknie, po czym popchnął szybę i otworzył je, a do pomieszczenia wpadło  świeże oceaniczne powietrze. – Gdybyś umarła, oznaczałoby to wojnę, a więc równie  dobrze to wrogowie mojego ojca mogli być zleceniodawcami Rocca.
Zapamiętajmy.



(…)
Usiadłam  i zerknęłam  w stronę domu,  gdzie oparty o futrynę, z miską płatków w  ręce stał Nacho ubrany tylko w surferskie kolorowe  szorty. Jego wytatuowane ciało było rozluźnione (z napompowanych mięśni zeszło powietrze),  a on spokojnie  przeżuwał każdy kęs,  nie spuszczając ze mnie  wzroku. Czy po spotkaniu tego  dzieciaka uwięzionego w ciele mężczyzny  będę umiała tak po prostu wrócić?
Nie, twoje serce na zawsze zostanie rozdarte, a odgłos cykad w upalną noc będzie powodował niepowstrzymany szloch.



Nacho proponuje Laurze, żeby z nim popływała.



– Nie mam kostiumu. – Wzruszyłam przepraszająco ramionami.
–  No tu  akurat to  żaden problem,  w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie ma żywego ducha.
Popukałam się w głowę i pokręciłam nią z dezaprobatą.
– Można pływać w ubraniu albo samej piance, znajdę ci jakąś małą. –  Wszedł do domu. – Poza tym i tak już widziałem cię nagą! – krzyknął, znikając za rogiem.
Utkwiłam  wzrok w miejscu,  w którym się rozpłynął,  i przerażona, tasowałam w głowie  momenty, w których mogło to nastąpić.  
Tak ci przypomnę: zostałaś porwana w sukni, a obudziłaś się w koszulce i szortach.



Weszłam do  kuchni, masując  skronie, i zastanawiałam  się, przygryzając nerwowo dolną wargę.
–  Pierwszej  nocy – odpowiedział,  jakby czytał mi w myślach.  – No, nie spodziewałem się, że  nie będziesz mieć pod suknią bielizny.  – Powiesił piankę na krześle obok mnie. –  Masz słodką cipkę
Słodki jeżu anaszpanie, Nacho ja cię błagam…



 – szepnął z uśmiechem, pochylając się nade mną i odchodząc w stronę zlewu. Wciąż pochylony, bo go korzonki złapały.



–  To nie  jest śmieszne.  – Zerwałam się z  wrzaskiem i wycelowałam w niego wskazujący palec. – Ten żart zupełnie mnie nie bawi, Marcelo.
Położył  naczynia na  szafce i obrócił  się ku mnie, zaplatając  ręce na klatce.
–  A kto  powiedział,  że to żart?  – Zmrużył powieki  i po kilku sekundach  wyczekiwania, jak puma,  jednym skokiem skrócił dystans, stając  obok mnie i obejmując ciasno ramionami.  – Nie mogłem sobie odmówić, kiedy byłaś nieprzytomna.  – Jego zielone oczy przesuwały się po mojej twarzy od ust do oczu. – Byłaś taka mokra. –
A nie pomyślałeś, baranie, że laska jest w ciąży i może mieć problemy z trzymaniem moczu?
Może lubi złoty deszcz.



Dolną wargą szturchnął  mój nos. – Dochodziłaś  głośno i długo, mimo że  bardzo mocno spałaś po środkach, które ci podałem. Pieprzyłem cię pół nocy… Jesteś  taka ciasna… – Przesunął nas, opierając moje plecy o lodówkę. – Wkładałem  ci go powoli i delikatnie, dlatego we śnie wiedziałaś, jaki jestem. – Jego krocze zaczęło rytmicznie ocierać o mój bok.
Zaś u mnie prawa półkula mózgu rytmicznie pociera o lewą półkulę w wysiłku, by zrozumieć, po co ja to czytam. I eh, eh, Nacho miałeś taki fajny początek z punktowaniem głupot Laury, a okazałeś się takim kurwiem.
Do kompletu. Wskaż mi jednego faceta w tym opku, który nie jest kurwiem. No, może tata Laury.



Nawiasem mówiąc, mam wrażenie, że dla ałtorblanki te wszystkie zachowania wcale nie są gwałtem czy molestowaniem, a… czymś w rodzaju złotego medalu, wyrazem najwyższego uznania dla urody Laury. Jest tak seksowna, że nikt nie może jej się oprzeć, każdy musi ją mieć (czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec). Tylko tak potrafię sobie to wytłumaczyć.   



Słuchałam  tego, co mówił,  i czułam, jak rośnie  we mnie eksplozja przerażenia.  Otępiała znaczeniem jego słów stałam  jak słup wkopany w ziemię, który nie ma  szans na ruch. Do oczu napłynęły mi łzy na myśl  o tym, że zdradziłam męża. Nie zrobiłam tego świadomie,  ale liczył się fakt, nie byłam już czysta. A dodatkowo jego  syn został skalany. Przecież on tego nie przeżyje.
Aaaaarrrrrghhhh!!!
W tej książce jest tyle spierdolonych poglądów na temat gwałtu, że można by bingo odhaczać, ale to już przebija wszystko. Tak, Blanko Lipińska, wmawiaj zgwałconym kobietom, że zdradziły męża i są nieczyste. Jeszcze zapomniałaś dodać, że to Laury wina, bo prowokowała, wyglądając zbyt seksownie podczas snu.
Dajcie mi wódki…
Obawiam się, że się skończyła.



Przelewały  się przeze mnie  kolejne fale strachu,  aż w pewnej chwili poczułam,  że robi mi się słabo. Nacho zobaczył  tę rozpacz i puścił mnie, nieco się cofając.
–  Dobrym  jestem kłamcą,  co? – Wyszczerzył  zęby, a ja poczułam żądzę  mordu. Tym razem nie zdążył  się uchylić, kiedy moja otwarta dłoń walnęła go z impetem w policzek, aż odskoczyła mu głowa.
–  Zajebistym  – warknęłam,  biorąc piankę i  na miękkich nogach poszłam w stronę łazienki.



Kłamstwo kłamstwem, szok szokiem, ale przecież skoro zaproponował, że nauczy ją pływać na desce, to nie można odmówić! Wobec czego Laura spędza miły dzień na wodzie.
Carpe diem? Hmm? Whatever.



(…)
Nacho  wyszedł  z oceanu  i niosąc deski,  podszedł pod dom, opierając  je o balustradę. Podniósł wzrok  i z otwartymi ustami patrzył na mnie,  a cwaniacki uśmiech zastąpił wyraz twarzy,  którego jeszcze nie widziałam. Rozejrzałam się,  zastanawiając, co wprawiło go w takie osłupienie,  i dopiero kiedy spojrzałam w dół, zrozumiałam. Pod kombinezon włożyłam  białą koszulkę na ramiączkach, w której spałam poprzedniej nocy, a ta, kiedy zamokła, zupełnie prześwitywała.
–  Zacznij  uciekać –  oznajmił poważnym  tonem, przeładowując broń, nie  odrywając zielonych dzikich oczu od moich sterczących sutków.
Zrobiłam krok w  tył, a on ruszył za mną biegiem. Skręciłam za dom i  pędem rzuciłam się do ucieczki. Wtedy chwycił mnie  za nadgarstek i jednym ruchem przyciągnął do siebie, a  jego język bez żadnego ostrzeżenia wsunął się w moje usta.  Puścił rękę i ujął w dłonie moją twarz, całując zachłannie. Nie  wiem, dlaczego nie byłam w stanie się bronić, nie chciałam, nie mogłam,  a może zwyczajnie miałam na niego ochotę. Moje ręce zwisały bezwładnie wzdłuż  ciała, kiedy jego język tańczył z moim, a wargi namiętnie, acz delikatnie pieściły  się nawzajem. Mijały kolejne sekundy, a ja stałam z głową zadartą do góry, czując, jak w moim  podbrzuszu wzbiera fala pożądania. Otrzeźwiona raptem, zamknęłam usta, a on zatrzymał się  i oparł czoło o moje, zaciskając oczy.
–  Przepraszam,  nie wytrzymałem  – wyszeptał zagłuszany  przez zrywający się wiatr.
–  No widzę  właśnie. –  W moim głosie  dało się wyczuć  irytację. – Puść mnie.
Zabrał  ręce, a  ja bez słowa  obróciłam się i  poszłam w stronę drzwi. Kolana  mi się trzęsły, a wyrzuty sumienia,  które w sekundę pojawiły się w mojej głowie,  odbierały zdolność oddechu. Co ja najlepszego wyprawiam.  Jestem na pustkowiu z mordercą, który mnie porwał, i zdradzam męża, który pewnie szaleje z niepokoju.



Wieczorem Nacho robi romantyczną kolację przy ognisku, a potem zaczyna się zwierzać.
(…)
–  To mój  azyl – powiedział,  rozglądając się na boki.  – Tu uciekam przed wszystkim,  a najchętniej bym tu zamieszkał.
Chciałeś powiedzieć, że tu się ukrywasz po dokonywanych egzekucjach, hmm?



 – Zawiesił  się. – Z kimś… – Podniosłam oczy  znad talerza i patrzyłam, jak wzrok Nacha zmienia  się pod wpływem mojego. – On by się nigdy nie  dowiedział. – Łysy rozparł się w fotelu, a po jego  cudownym uśmiechu nie został nawet ślad. – Jesteśmy tu tylko ty i ja… – Uniosłam rękę, by zamilkł.
–  Nie  interesujesz  mnie. – Oczywiście  była to wierutna bzdura,  ale starałam się być najbardziej  przekonująca, jak to tylko możliwe.  – Kocham Massima, jest miłością mojego  życia i nikt nigdy go nie zastąpi. – Mój  głos brzmiał tak, jakbym chciała zapewnić o  tym samą siebie. – Już nie mogę się doczekać  momentu, kiedy urodzi się Luca. Massimo was wszystkich  pozabija, jeśli spróbujecie mu nas odebrać. – Pokiwałam głową  z pełnym przekonaniem, ale moja miłosna oracja tylko rozbawiła Hiszpana.
–  A gdzie  jest teraz?  – Uniósł brwi,  czekając na odpowiedź.  – Ja ci powiem, gdzie jest  twój ukochany mąż. Zarabia kasę.  
No ba, a ty myślisz że co, ktoś mu da kozaczki od Blahnika “na zeszyt”?



–  Odstawił butelkę na stolik. – Bo widzisz, moja naiwna, ciężarna Lauro, Massimo Torricelli najbardziej na świecie kocha pieniądze. Ubzdurał sobie  jakąś wizję i dla zaspokojenia własnego egoizmu wplątał cię w swoje popierdolone życie. – Pochylił się nieco, zbliżając do mnie twarz.  – Może mi powiesz, że zanim go poznałaś, porywano cię co trzy dni?! – Ponownie zamilkł, czekając na moją reakcję, ale nie zareagowałam.  – Tak sądziłem. Mało tego, nie potrafi upilnować tego, za co wziął odpowiedzialność. Ale jeśli chcesz, ja mogę rozwiać twoje wątpliwości względem  niego. – Zmrużył oczy i pochylił się w moją stronę. – Decyzja należy do ciebie, mogę pokazać ci materiały, które nakreślą ci prawdę o nim i mrzonce,  w jakiej żyjesz od kilku miesięcy. Mogę zdemaskować go przed tobą, wystarczy, że powiesz, że chcesz…
(…)



No ale Laura nie chce; przez chwilę przeklina Nacho, a potem idzie spać.



Rozdział 20



Nadchodzi dzień konfrontacji z Massimo; Nacho i Laura wracają do domu w mieście.



(…)
–  Będzie  mi cię brakować  – wyszeptałam, przerywając  mu, a na dźwięk wypowiadanych  słów, aż go zamurowało. – To jest  takie niesprawiedliwe, że tak zajebistego  człowieka poznałam w takich okolicznościach.
Koleś jest egzekutorem! Płatnym mordercą! No, ale czego ja wymagam od żony mafijnego bossa, która uwielbia szastać gotówką mężą, mówiąc o niej “ciężko zarobione pieniądze”.
Koleś jest też potencjalnym (albo i nie) gwałcicielem, no ale czego ja wymagam od Laury, która rozpoznałaby gwałt dopiero wtedy, gdyby zrobił to brzydki i śmierdzący żul.
Koleś jest palantem. No ale czego ja wymagam.



–  Oparłam  czoło o jego  nieruchome ciało.  – Normalnie moglibyśmy  się przyjaźnić [FRIENDZONE ALERT],  pływać  razem –  wypowiadałam kolejne słowa pełne żalu i czułam, jak pod koszulą wali mu serce.
– Możesz zostać – wyszeptał.
Taaak, festiwal facetów, i to niedościgłe marzenie, żeby mieć tego jednego, najpiękniejszego, najbogatszego i z największym sprzętem – oraz cały harem innych, którzy kochają, pożądają, tęsknią i gotowi są przybiec na każde wezwanie.



(…)



Docierają do willi Fernanda Matosa, ojca Nacho. Laura spotyka samego bossa. Ten jednak po chwili rozmowy wychodzi, a na scenie pojawia się ktoś trzeci…



–  Ty głupia  kurwo! – Jakieś  wielkie łapsko chwyciło  mnie za włosy i poderwało  z miejsca, ciskając o podłogę.  Upadając, uderzyłam głową w niewielką  ławę i poczułam, jak po skroni leci mi  krew. Przyłożyłam rękę do głowy i podniosłam  wzrok. Przede mną stał człowiek w wieku Nacha,  który z odrazą patrzył na mnie. Dziwnie sztywną  dłonią poprawił zalizane wcześniej do tyłu czarne włosy  i ruszył w moją stronę. Odepchnęłam się piętami, by uciec przed nim, ale nie zdążyłam nawet  się podnieść, kiedy wymierzył mi siarczystego kopniaka w okolice nerek. Objęłam rękami brzuch, chcąc ochronić dziecko przed atakującym  mnie szaleńcem. Czułam, jak z nerwów robi mi się
niedobrze  i dzwoni mi  w uszach, ale  wiedziałam, że nie  mogę stracić przytomności.  Bóg tylko raczył wiedzieć,  co człowiek stojący nade mną chce mi zrobić.
– Wstań, szmato! – wrzasnął i sam usiadł na fotelu.
Przełykając  z ledwością ślinę  i wspierając się na  trzęsących rękach, wykonałam  jego polecenie, a on niemal  szarmanckim gestem wskazał mi fotel naprzeciwko.
–  Pamiętasz  mnie? – zapytał,  kiedy usiadłam, ścierając  krew z twarzy.
– Nie – warknęłam.
–  A Nostro  pamiętasz? –  Podniosłam oczy  i zmarszczyłam brwi.  – Klub w Rzymie, kilka  miesięcy temu. – Zaśmiał  się drwiąco. – Niedziwne, że  nie pamiętasz, bo jak wszystkie  inne dziwki byłaś zalana w trupa.
Kiedy  to powiedział,  przed oczami mignął  mi niewyraźny obraz tamtego wieczoru.
–  A to  pamiętasz,  szmato? – Zerwał  się z miejsca i waląc  mnie w twarz jedną ręką,  podsunął dłonie pod twarz,  przytrzymując za włosy. – Twój  chłoptaś przestrzelił mi ręce. –  Popatrzyłam na jego dłonie z dwiema niemal identycznymi okrągłymi bliznami.
W  tym  momencie,  jak w czasoprzestrzeni,  przeniosłam się do wieczoru w Nostro  i przypomniałam sobie, jak po tańcu na  rurce jeden z mężczyzn uznał, że jestem  dziwką, i złapał mnie, a Massimo… Na myśl o tym zakryłam dłońmi usta. Przestrzelił mu ręce.
Więc evil mastermindem tej książki jest jakiś koleś z tła, tak randomowy, że w pierwszym tomie nawet nie pada jego imię i nazwisko? Nazwijmy to, delikatnie mówiąc, odważnym ruchem.
Zdradzę teraz tajemnicę – evil mastermind okazuje się też mężem Amelii (pamiętamy? ten Włoch, troglodyta, paskudny jak gil z nosa, z którego tak kpił Nacho), na imię ma Flavio. Nazwiska brak.
Mnie mastermind mocno zaskoczył. Głównie dlatego, że fabuła jest tak skonstruowana, że nawet nie podejrzewasz istnienia jakiegokolwiek masterminda.
Jakiegokolwiek minda, niekoniecznie nawet master.



–  Niedowład  mam w prawej,  a lewa jest niemal  zupełnie bezużyteczna. –  Obracał nimi, nie patrząc  na mnie. – Upokorzony z powodu  dziwki! – Ponownie wrzasnął i wstał  z miejsca. – Długo zastanawiałem się, co  ci zrobić. Ale później doszedłem do wniosku,  że jednak wolę zlikwidować tego złamasa, twojego męża.
Podszedł  do mnie i  raz jeszcze uderzył  w twarz, a ja poczułam,  jak z pękniętej wargi sączy  mi się krew. Zakatuje mnie tu  na śmierć, pomyślałam, kuląc się w fotelu.
–  Najpierw  chciałem, żeby  załatwiła cię ta  kretynka Anna, ale niestety,  mimo całej mojej wiary w jej  umiejętności jazdy samochodem, a właściwie  taranowania nim, nie podołała zadaniu.
Ach, więc to była ona! Jak to leciało…? “Po drugie, osoba, która próbowała was staranować, nie miała pojęcia, jak to zrobić, a gdyby to robił zawodowiec, raczej byście już tu nie siedziały.”
Massimo genialnie dobiera sobie ochronę, a Flavio – pomocników.



Flavio wyjawia jeszcze, że za pojedynkiem Massima i Emilia (brata Anny) też stał on – osobiście sprzedał Emiliowi plotkę, jakoby Massimo przechwalał się, że zmusił Annę do skrobanki (tak, ałtorka używa tego określenia). Śmierć Massima, co prawda, urządzałaby go bardziej, ale i ze śmierci Emilia wyciągnął korzyści, win/win.



(…)
Nieudolnie  nalał do szklanki  przezroczystego płynu  z karafki i upił łyk, przesuwając ją po blacie i niemal nie podnosząc.
Tu ma problem z podniesieniem szklanki, ale jeszcze przed chwilą, trzymając Laurę za włosy, cisnął nią o podłogę i bił po twarzy.
Przemęczył rękę, biedaczek.



Głowa  bolała mnie  od uderzenia,  ale zaschnięta na  niej krew utworzyła coś  w rodzaju korka i przestała  się sączyć.
Słowo, którego ci brakowało, to strup, autorko.
Albo redakcjo.



Bla, bla, Flavio, jak każdy szanujący się złodupiec, wyjaśnia swój Evil Plan – zabije Laurę (zrobiono mu specjalną broń, którą może używać nawet swoją uszkodzoną ręką), ale najpierw oczywiście ją zgwałci, nagra to, itd., itp.



(…) – A  swoją drogą nie sądziłem,  że Marcelowi pójdzie tak łatwo. Wiele  razy próbowaliśmy cię porwać, ale za każdym  razem Massimo czuwał. – Jego ironiczny ton wkurwiał  mnie coraz bardziej.
Hohoho, nie myślcie sobie, że Laura jest przerażona, czy cuś!



–  Moi  ludzie  wywoływali  awantury w jego  klubach i hotelach,  by odciągnąć uwagę i  wywabić go z domu.
Hm, o ile dobrze pamiętam, to Massiu dość często zostawiał Laurę samą, wyjeżdżając gdzieś w interesach. Kupił jej też tamten dom w Messynie, gdzie też co najmniej dwa razy siedziała przez dobę sama, jedynie w towarzystwie jego, pożal się borze, ochrony.



Zwróciłem  większość rodzin  przeciwko twojemu mężowi,  jednak strzegł cię tak dobrze,  że porwanie okazało się niełatwym  zadaniem.
Zmagania porywaczy od Flavia z ochroną Massima wyobrażam sobie jakoś tak:
https://media.giphy.com/media/sQuAl34ke6SyY/giphy.gif0



– Uniósł  palec jednej  ręki.
Hm, ma niedowład tak duży, że prawie nie może używać dłoni (prawa jest sztywna, lewa – “niemal bezużyteczna”), a potrafi poruszać osobno palcami?   



–  Wtedy  pomyślałem  o Marcelu. Jest najlepszy  w branży, bezwzględny i ślepo  oddany ojcu, a Fernando mi ufa.  – Roześmiał się. – Ten nienawidzący  mnie kolorowy pomazaniec
Znowu ten pomazaniec! Ałtorka ewidentnie rozumie pod tym pojęciem coś innego, niż podaje słownik, ale zupełnie nie jestem w stanie odgadnąć, co. Ktoś ma jakiś pomysł?
Rozumiem to po prostu jako “następca” Massima. To że bossa wybierają członkowie rodziny (sam Massimo mówi w pierwszym tomie, że został wybrany po śmierci ojca), to inna sprawa.
No nie wiem, w pierwszej części mieliśmy “pomazańca” jako kogoś, od kogo Massimo otrzymuje wieści (dlatego sądziłam, że to przekręcone “posłaniec”).  



nie miał o niczym pojęcia. Dostał zadanie i jak robot wykonał je.
W sensie, że niby jak – Flavio, będący zięciem jednego, a szwagrem drugiego z panów Matos, zlecił im porwanie żony Torricellego, który przestrzelił mu łapy, a żaden z nich nie powiązał faktów?
A niewinna i czysta Amelia nie wie, czym się zajmuje także jej mąż? Dziwne rany na dłoniach wytłumaczył… eee… upadkiem na kaktus?
Kochanie, nie uwierzysz, ale dziś rano obudziłem się ze stygmatami!



Kolejny punkt w evil planie Flavia to przejęcie rządów w rodzinie Matos po tym, jak Massimo, w zemście za śmierć żony, zabije Nacha i jego ojca. Khę… długo sobie nie porządzi, nie zapominajmy, że zamierza wysłać Massimowi nagranie, jak gwałci Laurę.



I, jak na zawołanie, wjeżdża kawaleria.



(…)
Rozległ  się hałas  i nagle jak  burza do pomieszczenia  wpadł Massimo, a za nim  Domenico i kilkunastu innych  ludzi. Boże, był taki piękny, władczy  i mój.
Totalnie pierwsza rzecz, o jakiej myślisz w sytuacji zagrożenia życia.



Wybuchnęłam  płaczem i kiedy  wzrok Czarnego spoczął  na mnie, widziałam, jak  niemal eksploduje ze złości. Ten wzrok. Stał  kilka metrów  ode mnie, a jego  przepełnione bólem oczy  wpatrywały się w moją twarz.  Z dzikim wrzaskiem wyciągnął broń  i wycelował we Flavia.
Dopiero teraz? A tak to co, szturmował willę wroga z pistoletem w kaburze?



Wtedy  dwoje bocznych  wejść otworzyło się  i do pokoju wbiegło kilkadziesiąt osób, w tym także Nacho, który zamarł na mój widok.
Ile? Jak wielki był ten pokój? Czy jeśli rozpęta się strzelanina, ci kolesie będą robić za żywe tarcze?



Na końcu, powoli i dostojnie, z cygarem w ręce, jak na prawdziwym gangsterskim filmie wtoczył się Fernando Matos.
Efekt trochę zepsuł fakt, że musiał przepychać się przez gęsty tłum.
Przepraszam, przepraszam, proszę nie tamować przejścia, przepraszam, aj, proszę uważać na cygaro!, przepraszam, przepraszam…
Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że nie widziałaś zbyt wielu gangsterskich filmów, autorko.
A już na pewno nic z tych dobrych.



–  Massimo  Torricelli  – powiedział,  kiedy wszyscy trzymali  w górze wycelowaną w siebie broń. – Jak miło, że przyjąłeś moje zaproszenie.
Dotąd myślałem, że po prostu ich wpuszczono do środka na rozmowy, ale nie… Jeżu, jakie to głupie. Massimo i spółka wpadli do willi, nikt ich nie zatrzymał, znaleźli pomieszczenie z Laurą i dopiero wtedy wyskoczyło kilkudziesięciu ludzi Matosa?
Fernando też wynajmuje emerytów i studentów po pół euro brutto za godzinę.



Czułam  na sobie  czyjeś spojrzenie,  a że wzrok miałam skupiony  na Czarnym, zaczęłam rozglądać  się na boki.
Znaczy, kręci głową, cały czas patrząc na niego?



Trzymając  w obydwu rękach broń,  Nacho patrzył na mnie wzrokiem  pełnym bólu i rozpaczy. Widziałam,  że czuje się winny temu, jak teraz  wyglądałam.
Zaraz tam winny, przecież tak ładnie jej łgał, że “nie chcą wojny z Torricellim, tylko dialogu” i słowem nie wspomniał o roli swego szwagra w całej aferze.



Wtedy jeden  z ludzi Matosa  przyłożył mi broń  do głowy, przeładowując  ją wcześniej.
–  Opuście  broń – powiedział  Fernando. – Albo to,  po co tu przyjechałeś, rozbryźnie się po ścianie.
Massimo  warknął coś  do mężczyzn, którzy  z nim byli, i wszyscy schowali pistolety. Pozostali  także to zrobili, wszyscy z wyjątkiem tego, który stał koło mnie.
Na  polecenie  Fernanda Matosa  cała ochrona obydwu  bossów zaczęła opuszczać  pomieszczenie.
I po kiego tych kilkudziesięciu statystów tu wpadało? Żeby zrobić wrażenie na czytelnikach?



Nacho  przeszedł  przez pokój, przybierając  maskę obojętności i zatrzymując  się obok mnie, poklepał po ramieniu  człowieka mierzącego do mnie, po czym  zamienił się z nim rolami.
–  Lauro  – szepnął,  kiedy lufa ponownie  oparła się o moją skroń.  – Przepraszam.
Po moich policzkach pociekły łzy, a gula w gardle stawała się nie do przełknięcia.  Massimo i Domenico stali naprzeciwko Flavia i Fernanda, a ja zastanawiałam się,  czy choć jedna osoba wyjdzie stąd żywa.
Czterej  mężczyźni  rozmawiali przez  chwilę, tkwiąc jak  kamienie każdy na swoim  miejscu.
Myślę, że ta scena może być najmocniejszym punktem ekranizacji.
– Bangla, bangla?
– Bangla.
– Baaangla?
– Bangla!



Po  ich minach  wnioskowałam,  że chyba się dogadali. Chwilę później rozległ się spokojny głos mojego męża:
– Chodź do mnie, Lauro.
Na opis kozaczków i gwałtów zawsze jest czas. Główna intryga musi zadowolić się trzema stronami, a rozmowa rozwiązująca wielkie napięcie między głowami mafii gotowymi się wymordować – brakiem dialogów i opisem “no, stanęli, pogadali, dobrze jest”.
Jeszcze mogło być tak, że Laura mdleje i budzi się już po wszystkim.
Tudzież “nie mam zamiaru znosić waszych humorów, załatwcie to między sobą” i wyjść na zakupy, trzasnąwszy drzwiami.



(…)
Nim  doszłam  do Czarnego,  kątem oka zobaczyłam,  jak Flavio wyciąga z szuflady  pistolet i celuje w Fernanda Matosa,  pociągając za spust, a ten pada.
Aha. W czasie, kiedy grzebał w szufladzie swoimi kalekimi rękami, a potem usiłował chwycić broń (pewnie mu się jeszcze wypsnęła ze trzy razy), reszta stała i się gapiła, leniwie popalając papierosy i prowadząc luźne pogaduszki.



W  tym  samym  czasie rozległ  się drugi i jeszcze  jeden strzał, Flavio opadł  za biurko,
Opadł. Opadł za biurko. Co on jest, delikatne piórko?



 a mój  mąż chwycił  mnie i schował  za siebie, stojąc  z wyciągniętą bronią  wycelowaną prosto w Nacha,  który właśnie zastrzelił znienawidzonego  szwagra, który sekundę wcześniej zdążył zabić jego ojca.
Ale… ale po co? Przecież Flavio mógł chwilę poczekać i zastrzelić główną parę bohaterów, gdy wpadli sobie w objęcia. I to jednym strzałem. Double kill!
Noooo… Flavio niby ma ten swój evil masterplan z objęciem schedy po Fernandzie, ale przecież clou tego planu stanowiło to, że Matosów zabije wściekły Massimo, a sam Flavio rąk sobie nie ubrudzi. Co chciał osiągnąć, zabijając teścia teraz – nie mam pojęcia.
Może widząc, że plan się sypie, chciał chociaż zastrzelić Laurę/Massima, ale przez swoją niepełnosprawność źle wycelował?



Tkwiąc  za plecami  Czarnego, czułam,  jak buzująca w moich  żyłach adrenalina odpływa,  a nogi robią się coraz słabsze.  Byłam bezpieczna, mój organizm wiedział,  że może przestać walczyć. Don poczuł, że zsuwam  się po nim, i przekręcił mnie do siebie przodem,  zostawiając Domenica i Nacha naprzeciwko siebie z wycelowanymi lufami.
Wtedy  rozległ  się huk,  a ja poczułam  coś jakby uderzenie  i nagle po moim ciele  rozlała się fala ciepła.  
Ojej, ktoś postrzelił Laurę. Ojej. Dramatyzm. Napięcie. Emocje. Oh, jej.
Ciekawe, kto. Fernando nie żyje, Flavio też, Domenico przecież by jej nie skrzywdził, a Nacho tak bardzo ją kocha… Lenin wiecznie żywy?
Wielka tajemnica, przez którą będziemy musieli przeczytać trzeci tom. Obstawiam, że to był Flavio, który mimo postrzału ostatkiem sił imperatywu narracyjnego oddał strzał. Domenico pojawia się w ostatniej scenie, więc odpada. Nacho… Nacho właśnie stracił ojca, co oznacza że już nie musi bawić się w fuchę mafijnego egzekutora i może surfować gdziekolwiek zapragnie.
Plot twist! To Anna zakradła się i zrobiła pif-paf.



(…)
***
–  Massimo!  – Z otępienia  wyrwał mnie głos  Domenica. – Oni nie mogą  dłużej czekać. – Cichy, spokojny  ton brata wydawał mi się wrzaskiem.
Odwróciłem  się od okna  w stronę pomieszczenia,  patrząc na gromadę lekarzy stojących przede mną.
Dlaczego oni stoją przed Massimem, zamiast zajmować się Laurą? Czekają na jego najjaśniejsze pozwolenie?
Żaden facet nie będzie dotykał mojej kobiety! Zabierać te łapy, bo zaraz sami będziecie je sobie operować!



– Macie, kurwa, ratować oboje! – wycedziłem przez zaciśnięte zęby, trzęsąc  się ze złości i ledwo powstrzymując łzy. – Albo wszystkich powystrzelam.
Sięgnąłem  brudnymi od  krwi rękami do  paska u spodni, by wyciągnąć broń, ale Młody mnie powstrzymał.
–  Bracie  – wyszeptał  ze łzami w oczach.  – To już trwa zbyt długo, nie uratują Laury ani dziecka, a każda minuta…
Co trwa zbyt długo? Laura się gdzieś tam wykrwawia, a oni stoją? Co tu się odpierdala?



Uniosłem  rękę, by zamilkł,  a chwilę później padłem  na kolana, chowając głowę w dłoniach.
Oh, jak dramatycznie!



Nie  wiedziałem,  czy dam radę  bez niej wychować  syna, nie wiedziałem  też, czy życie bez niej  będzie miało sens. Moje dziecko…
Część jej i mnie, dziedzic i następca. Przez głowę przelatywał mi milion myśli, ale żadna nie niosła ukojenia.
Podniosłem wzrok na lekarzy i wziąłem głęboki wdech.
– Ratujcie…
No kogo? Mnie. Mnie ratujcie po tej lekturze. Urwało nam stronę? Czy może ostatnie słowa są gdzieś na okładce, bo wydawca chciał zrobić coś w stylu marvelowskiej sceny po napisach? Hm? Serio, co jest?
Nie.
Nie, to nie może być prawdziwe zakończenie. Serio, gdzie jest to prawdziwe? No bez jaj. Naprawdę. Nie.
Nie.
Nie.



Jestem przekonana, że gdzieś, może na fejsbuku ałtorki albo jej instagramie, kryje się prawdziwe zakończenie: ankieta, kogo mają ratować lekarze. Zgodnie z odpowiedziami czytelników ałtorblanka napisze następny tom 😉



Znad urny z wynikami ankiety pozdrawiają Analizatorzy,
a Maskotek zakradł się od tyłu i wrzuca do niej kartki “Ratujcie NAS!”

116 komentarzy do posta “66. Festiwal facetów, czyli historia lubi się powtarzać (Ten dzień 3/3)

  1. O, słodki Cthulhu w malinach…
    Całe szczęście, że to już koniec. Przecież przy Laurze nawet Rysia z "Kilera" wydaje się wzorem inteligencji, obycia i cnót wszelakich!
    Niech trzeci tom tego… czegoś, pozostanie tam gdzie jego miejsce-w niebycie.
    Ejżja

  2. Samo zakończenie jest piękne. Niech lekarze uratują kozaczki. Co tam Laura. Co tam dziecko. Kozaczki, moi drodzy! Kozaczki są najważniejsze.

    X

  3. A gdyby łysy Hiszpan… jednak coś tego z Laurą, to co wtedy? Massimo odtrąciłby swoją panią? A dziecko traktował jak śmiecia?
    "Zejdź mi z oczu, suko!" A do dziecka: "Jesteś zbrukany! I to czym! Obcym nasieniem, fuj!"

  4. Ta pani spotyka tylko takich psycholi i buców w swoim życiu i na swoich doświadczeniach buduje męskie postaci czy to wszystko zmyślone?
    O Massimie strach czytać. Reszta to jakaś patola.

  5. "Ktoś musi mieć betonowe buty, by inny ktoś mógł mieć kozaczki."
    …to są zwyczajne dzieje.

    "Nadmiar śliny i nienaturalne skurcze nie zaniepokoiły Laury, podobnie jak strugi potu (złość trzeba wypocić!) i wymioty (a swój teren oznaczyć). Dopiero sekcja zwłok wykazała, jak hojnie sypnięto mafiozowi arszeniku."
    Co za złoto 😀

    "Za każdym razem kiedy Massimo “kamienieje”, miażdży dłoń Laury i wpatruje się w nią intensywnie, widzę przed oczami zdjęcie z tego mema:"
    Ja też. Ewentualnie "HULK MIAŻDŻYĆ!"

    Dzisiaj muszę przemęczyć cztery godziny zajęć ze składu publikacji, więc resztę tej cudnej analizy zostawiam sobie na później. Dziękuję, że chciało Wam się to to dokończyć.

    Dołączam się do próśb o drugi tom Glątwy. Z jakiegoś dziwnego powodu jestem ciekawa, co się odwaliło w nowej części przygód Sevcia i Arieśki.

  6. Jak to rzekł pan Zagłoba w więzieniu: "Męko Pana naszego! Tedy żadnej klemencji nie możem się spodziewać…"
    *pada na ziemię, powalony absurdem* Ja to potem skomentuję. @_@

  7. Borze, przecież to jest każde słabe pornopko kiedykolwiek, tylko wydane na papierze – co chwila nowy zUy konkurent dla głównego Samca Alfa, wyrafinowany język bohaterów, ciąża, ucieczka za granicę, ciągła drama, "ale to przecież nie gwałt". Przy tym nawet Glątwa ma w miarę ciekawą, zaskakującą i spójną fabułę. Dodatkowo przerażają mnie do reszty poglądy i sposób myślenia aŁtorblanki, w tej części chyba jeszcze bardziej. Absolutnia obrzydliwość. Dobrze, że to na razie już koniec, wyrazy współczucia dla analizatorów za te wszystkie poświęcone komórki mózgowe.

    • A, no i oczywiście karta bez dna, festiwal ciuchów i spiknięcie psiapsióły boCHaterki z bratem/kumplem truloffa, jak mogłam zapomnieć.

  8. Z całego serca wielbię ochroniarzy Laurki. Toż oni robią wszystko żeby się jej pozbyć! Mam wrażenie, że po uprowadzeniu jej przez wytatuowanego dupka panowie otworzyli szampany, a wcześniejszą rozmowę Laury z "ogrodnikiem" obserwowali gdzieś zza krzaka, licząc po cichutku, że egzekutor uwolni ich wreszcie od obowiązku latania za główną bohaterką (bo podejrzewam, że jaśnie pan don nie byłby w stanie pojąć, że ktoś może nie uważać jego żony na kolejny cud świata i ewentualną próbę zmiany fuchy uznać za obrazę majestatu, której skutkiem byłoby uczynienie z nieszczęsnych ochroniarzy tarcz strzeleckich)
    Podsumowując – nie można być aż tak niekompetentną bulwą, za tym musiało kryć się coś więcej. Prawda?
    PRAWDA?

    Pyra

  9. Mam koncepcję o co chodzi z tym "pomazańcem" ałtoreczce się pomazanie ino ze zmazami nocnymi kojarzy, więc to może być jakaś wygenerowana przez nią odmiana stulejarza czy tam obesrańca.

  10. Haha. Lipińska ma niezłe o sobie niezłe mniemanie. Każdy facet chce ją przelecieć – taka z niej seksbomba. Bomba może i tak, ale nie seksu, tylko żenady.

  11. Dlaczego Laura nie uczy się włoskiego? W perspektywie ma długie, jeśli nie dożywotnie zamieszkiwanie na Sycylii, jej dziecko będzie w połowie Włochem, dysponuje praktycznie nieograniczonymi funduszami i niezmierzoną ilością wolnego czasu – dlaczego nie poświęca choć części na poznanie języka? Przyjmuję, że tej, jakby to elegancko, niezbyt ostrej halabardzie zwyczajnie nie przyszło to do pustej główki, ale czemu nie namawia jej do tego Olga, która zdaje się być jedną z rozsądniejszych postaci w tym opku? (co fatalnie świadczy o reszcie bohaterów) Czy gdzieś padło, iż Massio jej tego zabronił, żeby tym lepiej ją kontrolować?

    • Ale po co mam się uczyć włoskiego? – zdziwiła się Laura – Wszyscy rozumieją chyba "Shoes" "Dress" i "Buy", no i jeszcze "Alcohol", o czym innym mam z nimi rozmawiać?

  12. Btw kochani komentujący – skoro wiemy, że Laura to alter ego Blanki, to chyba oczywistym jest, że dla autorki takie niechciane, brutalne nieposzanowanie nietykalności cielesnej oraz gwałty są wyznacznikiem atrakcyjności kobiety? Ja się może nie znam, może po prostu się żadne -mu/-ej z moich byłych nie podobałam tak naprawdę, i moje koleżanki swoim także niespecjalnie, ale to i tak mega mega mega smutne, co autorka ma w głowie.

  13. Kurczę, naprawdę wiele złych rzeczy tu ujrzałam, ale… ale to chyba przebija wszystko. Chyba przede wszystkim dlatego że to wyszło na papierze, że to można kupić, że to… że to jest popularne i ludzie czytają to, uważając, że to się da czytać… Nigdy żadne fragmenty (a śledzę Was długo) nie sprawiły mi tyle intelektualnego bólu. Sądziłam, że Grey to jest najgorsza rzecz na świecie (niestety z ciekawości skusiłam się), ale… cofam to. Chce mi się płakać, wiedząc, że na to coś marnuje się drzewa. Cierpię, naprawdę… Gdyby nie Wasze komentarze, nie dokończyłabym. Pierwszy raz w historii nie dokończyłabym fragmentów, gdyby nie dopiski.
    I przyznam, że szczerze dumam, jakim cudem ta "powieść" może mieć fanów? W sensie… no jak?!

    H.

  14. Kochani moi, to naprawdę jest opko. Nagromadzenie tylu kanonicznych elementów opkolandu nie może być przypadkowe. Co my tu mamy? Właśnie to: Tru lover, który jest pseudo gangsta. Ma pierdolca na punkcie kontroli partnerki, ale opisywany jest jako kochający i męski. A i ma kasę, bo przecież porwanie osłodzone eurosami nie boli (prawda, ałtoreczko?).Piękna Mary Sue – będąca alter ego autorki. Marysia jest piękna, mądra, seksowna, oczytana. No i najważniejsze! Każdy chce ją zmacać. Steorytypowych samców: każdy jest przystojny, bogaty i napalony na Laurcię. Typowe głupoty fabularne, typu "oj, jak ukryć ciunże", "Zły bliźniak", "przystojny porywacz", "bardzo groźna majfia (bo mafią tego nie nazwę)","ostry seks (nudny jak cholera)". Obrzydliwe poglądy: jak tru lover maca nieprzytomną Laurę – spoko. Żeby gwałt został nazwany gwałtem, to gwałcącym musi być obrzydliwy żul, bo inaczej to tylko takie tam… "ruchanko na gazie" Zgwałcona kobieta jest nieczysta, a jak jest w ciąży – dziecko też jest skażone. Jak porywacz jest przystojny, to właściwie spoko. Mówię wam, to jest opko! Przy ostatnich scenach aż się na usta cisnęło – kill them all! Te postacie są tak antypatyczne, że ciężko kogoś polubić. I ta "dramatyczna" scena, w której to "czarny” (może w kopalni robił?), ma zdecydować kogo ratować, jest tak opisana, że poczułem… właściwie to nic. Naprawdę nic. To trzeba mieć talent, żeby opisać coś, co z założenie miało być "mocne", zrobić coś nijakiego, wywołującego uśmieszek politowania. Brawo.

    Clark

  15. "– Ściskał mnie wiszącą w powietrzu, a jego płuca nie nadążały pompować powietrza. – Niech ci nigdy do głowy nie przyjdzie takie rozwiązanie, Mała. Kurwa!"
    Przeczytane głosem tego pana:
    https://www.youtube.com/watch?v=fFl7hEVSE1Q

    Adama od początku wyobrażałam sobie z twarzą Milowicza, więc wzmianka o brutalnym rżnięciu Olgi (biedna Olga) ukręciła mojemu libidu łeb przy samej dupie.

    I tak sobie myślę, że samo opko nie jest jakoś strasznie obrzydliwe na tle pozostałych, obrzydliwa jest postawa autorki. Gdyby szła w "aleossowamhozi, przecież to jest FIKCJA!!11", to mogłoby oznaczać, że jest o krok zrozumienia, jak właściwie działa seks (przy kompletnym braku zrozumienia, jak działa literatura).

  16. Jedyna dobra rzecz wynikająca z tej abomibacji to komentarze analizatorów i czytelników. Jejku, przecież to takie "książki" powinno się palić, a nie znowu się czepiać Harry'ego Pottera, kurde mać.

    Tyle wątków tej historii jest tak totalnie bez sensu. O bliźniaku wszyscy już napisali. A po cholerę ten niby-gej napalony na Mary Laurę? Po cholerę Domenico ze zmianą osobowości? Po cholerę Olga od razu wróciła do niego? Czemu te psiapsióły są takie toksyczne dla siebie? Po cholerę co chwilę zjawia się jakiś były adorator który od razu chce się przyssać do Laury lub Olgi? Po cholerę te kwestie na temat molestowania i gwałtu? Po cholerę przebłyski zdrowego rozsądku, z których nic nie wynika? Aż głowa mnie od tego boli.

    Odniosę się jeszcze do "gorącej" sceny seksu z poprzedniej części – nawet gdyby massiu nie był bałwanem, to i tak miał prawo wkurzyć się, że laska spontanicznie próbuje mu włożyć palec w dupę. Ledwo co oblizany śliną. Po pierwsze, najpierw trzeba porozmawiać do cholery jeśli ma się ochotę na takie aktywności. Jeśli się spokojnie obgada temat z facetem, da czas by oswoił się z tą myślą, sam poeksperymentował, przygotował do tego, a również przede wszystkim druga osoba będzie wiedziała co robić, to nawet jeśli ostatecznie nie spodoba mu się taka zabawa koleś nie będzie się wściekał i nie nabawi się złych uprzedzeń. Tymczasem głupia Laura nie wie zupełnie co i jak. Ślina to nie lubrykant! Wepchnięcie nawet koniuszka palca praktycznie na sucho w tyłek sprawiłoby tylko wrzask bólu i nie dziwię się, że massiu był na nią wściekły. Ech, te ich dzikie seksy to wielka żenada, pewnie połowa związków osób w ich wieku ma ciekawsze pożycie. Cóż, krowa która dużo muczy mało mleka daje.

  17. Cichy, w przypadku normalnej pary miałbyś 100% racji, ale jak rany, mówimy o typie, który laskę porwał i gwałcił na Ziemkiewicza. Numer z palcem był chamski, racja, ale trochę blednie w porównaniu z tym, co wywijał Masymo.

  18. Szczerze? Ani ta Laura ładna, ani cokolwiek innego. Czym tu się zachwycać? Na co ci faceci lecą (wiemy, że to mokry sen samej autorki albo jakiejś jej przekonanie o własnej atrakcyjności). Ok, to skoro wygląd nie bardzo, to może chociaż osobowość? Tyle że nie. Może ideałem kobiecości (według autorki): jest pustak w przerysowanym makijażu? Wtedy wszystko ma sens.

  19. A już w poniedziałek autorka poda datę premiery trzeciej części ❤️
    Podzieli się też z fanami okładką 😶

    Pudełko

  20. @Up
    Nie. Na nowej okładce zobaczymy dziecię Massima i Laury. Ależ to by było dramatathhhyczne. Akcja przeniesie się o 20 lat do przodu. A dziecię LaurMassi będzie wiodło cudowne życie. Czasem Massiu wspomni o Laurze, żeby można było sobie popłakać. Ale i tak prym będzie wiódł/ wiodła dziedzic/czka „groźnego” bossa i „pięknej” Laury.

    Wunsz Paprotnik

  21. Boże, na początku zamiast "Nacho Matos", przeczytałam "Macho nachos" i aż prychnęłam śmiechem. xD
    Analiza jak zawsze w punkt, chociaż musiałam robić sobie regularne przerwy, ubolewając nad głupotą bohaterów. Relacja głównej bohaterki z jej przyjaciółką aż sprawia, że coś mną trzęsie. Zresztą, relacje romantyczne bohaterów tak samo.

  22. Ktoś wspomniał, że nasza ukochana ałtorka szybko się uwinęła z nową książka. Czy ja wiem czy szybko.Blanka to nie pisarz, który myśli (planuje fabułę, buduje postacie), tylko wrzuca sceny typu „Laura i jej drogie ciuchy” „czarny dupczy Laurę” „groźna mafia fika koziołki” i to wszystko. Wrzuca bohaterów w losowe sytuacje i oczywiście „ciuchy” „czarny rżnie” Nawet opisy seksu to kopiuj wklej. Wiec nic dziwnego, że powstała już trzecia cześć. Czwartą też napisze ekspresowo, bo przy czym tu się męczyć?

  23. Blanka Lipińska powinna chodzić z przyczepioną na czole tabliczką "TRIGGER WARNING". Jej poglądy na temat gwałtu, seksu i relacji międzyludzkich są… chore. A najgorsze, że w wywiadach powtarza i potwierdza to, co pisze w książkach.

    W końcu nie wiem, czy Laura właściwie poczuła się zgwałcona, kiedy Nacho opowiedział, co z nią rzekomo zrobił? Bo mamy tylko tekst o "zdradzie" męża. Do tego wykorzystanie seksualne nieprzytomnej kobiety to to samo, co zrobił Massimo, a Laura nie widziała w tym żadnej zbrodni. No chyba że chodzi o jej status mężatki? Albo pogląd "nie ma penisa w waginie, nie ma seksu"?

    Brat Laury sprawdził Massima w internecie, ale najwyraźniej jej matka zagląda do sieci tylko w celu obejrzenia najnowszych projektów z kolekcji znanych projektantów.

  24. @ Kasia.
    Ale po co mam się uczyć włoskiego? – zdziwiła się Laura – Wszyscy rozumieją chyba "Shoes" "Dress" i "Buy", no i jeszcze "Alcohol", o czym innym mam z nimi rozmawiać?
    No,rewelacja,najlepsze podsumowanie tego tworu.
    Ona (autorka) ma jakąś obsesję seksu z nieprzytomnymi ludźmi.Obleśne.
    Grey był głupi,ale aż tak źle tam nie było.

    Chomik

  25. @Maruta
    Prawda, Blanka lubi odsyłać do wywiadów. Albo zarzuca "hejterom", że nie umieją czytać między wierszami. To w sumie smutne, że zdaniem Lipinskiej, aby zrozumieć książkę w pełni – musisz sięgnąć po wywiady z autorem. Książka powinna bronić się sama, a w tym przypadku… nawet wywiady nie pomagają. Bo przepraszam bardzo, ale nadal nie widzę w scenie gwałtu (tego w samolocie) żadnego: "ona daje sygnały ze tego chce".

    Polly

  26. "Z jego gardła wydobył się gniewny ryk, a zaciśnięte w pięści dłonie zaczęły rytmicznie uderzać o ścianę, aż spłynęła czerwoną strużką." TOŻ TO KRATOS!!!!

  27. Aha, czyli szykuje się miłosny trójkącik. Ale ten romans Laury i Massima był tak nudny, że zmiana tru lovera może wyjść na lepsze. Niestety; znając autorkę nawet to spieprzy. I teraz tak na poważnie – kto będzie tęsknił za Massimem? Ja nie.

    WP

  28. "O kurczę, na nowej okładce będzie Nacho, ależ to zaskakujące! Wow. Będzie walka o względy Laury Sue."

    W sumie, skoro Laura jest na łożu śmierci… to może Massimo i Nacho razem, wychowujący wspólnie dziecko zmarłej, która śledzi ich życie (i pożycie 😉 jako duch przywiązany do kozaczków umieszczonych na pamiątkę w szklanej gablotce nad łóżkiem?

    I od razu alternatywne wytłumaczenie "sceny z palcem" – Massimo nie był przerażony tylko super podniecony! Bał się, że Laura to zauważy i uzna go za słabego geja (zwłaszcza po jej tekstach o Domenicu). Dlatego nawiał pod prysznic – w celu potajemnego rozładowania napięcia 😉

  29. A ja bym bardzo chciała wiedzieć, bo tu ktoś wlazł w moją działkę i teraz nie zasnę. O jaki areszt autorce chodzi? Czy Domenico posiedział na dołku i go wypuścili, bo jednak nie było podstaw, żeby siedział dłużej niż 48h, bo nikt mu żadnych zarzutów nie postawił? Czy dostał areszt, konkretny, że prokurator i sąd i te 3 miesiące faktycznie? A jeżeli go zwolnili, to na jakiej podstawie? Że jednak prokurator powiedział "a nie, sorry, nie było tematu" i tyle? Chyba jakby nie bardzo, skoro sama autorka próbowała zabłysnąć, że przestępstwo ścigane z urzędu, więc nawet jak pobity powie "nie, nic się nie stało, nic takiego", to jak już machina urzędnicza ruszyła, to przecież jej nie zatrzymają. I co, tak wypuścili z aresztu bez żadnych sankcji? Że poręczenie majątkowe, że zakaz opuszczania kraju, bo jednak wyrok jakiś zapadnie? Ja bardzo proszę o wyjaśnienie, co autorka miała na myśli, bo nie rozumiem. Czy po prostu takie rozwiązanie fabularne, żeby dramatycznie było, ale w sumie po co zagłębiać się w szczegóły, a w końcu to mafia, a mafii wszystko wolno, więc nie drążmy tematu?

    A.

  30. @A.
    Prawdopodobnie tak – dramat jest, trzeba znaleźć jeszcze bardziej dramatyczne rozwiązanie i dramatyczne konsekwencje rozwiązania. A logika – nie jest potrzebna. Wystarczy, że brzmi odpowiednio w głowie autorki.

    Patrząc na nowy tytuł właściwie spodziewam się kopiuj wklej motywu z pierwszej części. Autorka i tak często korzysta z tych samym scen i zabiegów – nowy były na horyzoncie, omdlenie kiedy jest to wygodne i wszechobecne zakupy. Teraz wystarczy, że zmieni imię z Massimo na Nacho, Włoch na Hiszpan i mamy nową książkę.
    Te książki same z siebie są smutne i złe, a jeśli mam rację co do najnowszej to będą podwójnie smutne i złe.

    Pudełko

  31. @Maruta
    Twój komentarz poprawił mi humor. Te boskie kozaczki muszą zostać zapamiętane. Myśle, że duch Laury będzie w nich uwieziony, bo przecież to są drogie buciki. Jej ukochane, najpiękniejsze, najdroższe i w ogóle best. No to jak mogłaby je zostawić? Powinny zawisnąć nad łożem Massima i Nacho (wspólnym). Ależ to byłby plotwist! Wiecie, że obaj niby tak kochali Laurę, ale że ta kopnęła w kalendarz, to czemu nie pokochać rywala? Zaopiekowali by się dziecięciem i byłoby cudownie. Ale dobra, żarty na bok. Wiadomo, że Laura przeżyje i będzie się miotać pomiędzy przystojnym Włochem, a wytatuowanym Hiszpanem. Którego wybierze? Jakie kwity Nacho ma na Massima? Czy dziecko przeżyje? Tyle pytań, na które łatwo znaleźć odpowiedz, bo zwroty fabularne w książkach ałtorblanki są … bardzo przewidywalne.

    Wunsz P

    • Ale po co od razu obrażać mieszkańców biedniejszych dzielnic, osoby o konkretnym imieniu tudzież zmagające się z kompleksami? Mam zresztą wrażenie, że autorka niekoniecznie pasuje do tego opisu…

    • Autorka niekoniecznie, to był opis jej “targetu”. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że tak właśnie ona sama w głębi duszy definiuje grupę docelową. Sprawia wrażenie osoby cynicznej i cwanej, świadomie piszącej gniota dla pustaków.

  32. Nie zdziwię się jak Lipińska dostanie swój program w tv. Jest Sablewska od stylu, prawda? To może tez być Lipińska od seksu. Skoro sama uważa, że jej książki są dobrymi prawnikami, to czemu nie iść o krok dalej.

  33. Maruta, ja totalnie chcę kanoniczne yaoi o Nacho i czarnym. Nie wątpię, że wzmianka o homoseksualnym gwałcie na Hiszpanie miała na celu dokładnie to samo, co wszystkie inne sceny w tej książce, czyli bycie fapmateriałem. Tak więc aŁtorBlanka ma zadatki na yaoistkę, pytanie czy jej czytelniczki podzieliłyby entuzjazm.

    (Przy czym słowa "yaoi" używam całkowicie celowo i świadomie, nie wątpię że gejowska twórczość tej kobitki przestrzegałaby najgorszych praw gatunku).

  34. Biedna ta Laura, bo znowu ktoś ją porwie. Tym razem "tatuażyk" Nachos, który może być jeszcze bardziej męskim menszczyznom. Wyobraziłam sobie taki motyw: za każdym razem jak Laura czuje się znudzona życiem, to zjawia się nowy porywacz i obdarowuje ją nowymi ciuchami, kozaczkami. Laura znowu się zakochuje, bla, bla… nudzi się i cały motyw się powtarza.

  35. @kura z biura
    Zdecydowanie takie zakończenie do mnie przemawia!
    I od razu zainspirowałaś mnie do stworzenia kolejnego. Tym razem Laura pod koniec dowiaduje się, że jest w drugiej ciąży. A że uprawiała seks i z Massimo i z Nacho tego samego dnia to nie wie czyje jest dziecko. I w tym momencie książka się urywa, a czytelnik zostaje z pytaniem: co dalej? 🤔
    Czwarta część może mieć wtedy aż dwa dodatkowe wątki – ojcostwa i tego czy Laura powinna zostać z ojcem dziecka czy jednak lepiej z tym drugim.

    Pudełko

  36. Albo autoressa wzięła sobie do serca krytyczne uwagi o toksyczności relacji z Masiaczkiem i próbuje pokazać rzekomo zdrowszą relację z Nachosem. A że zna się na tym jak widać, to i wychodzi jej jak widać.
    Zaś później będzie twierdzić, że od samego początku tak to planowała.

  37. A co jeśli Nachos też będzie toksyczny albo zrobi coś niewybaczalnego (zdradzi Laurę?)? Pojawi się kolejny amant? I tak jak Pudełko mówi: druga ciąża i dylemat "kto jest ojcem”? Tatuaż zły, wiec trzeci się nią zajmie – taki troskliwy misio, który będzie tak oszołomiony uroda Laury, że złoży u jej stóp cały świat. Na zakończenie czwartej książki będzie plotwist – trzej amanci walczą o Laurę, ale żeby było dramatyczniej… wszystko dzieje sie na dachu wieżowca. Panowie walczą na argumenty, ale coś im nie idzie (dobra, tak naprawdę: od razu zaczynaja tłuc się po pyskach). W końcu któryś wyciąga broń i strzela! Kto przeżyje? Kto skoczy z dachu (albo zostanie zepchnięty?), dowiecie się w piątej części sagi!

  38. I najostatniejszy plot-twist: Laura budzi się z koszmarnym bólem głowy na sycylijskiej plaży. Poprzedniego wieczoru nadużyła Nero d'Avola, Morellino di Scansano i Montepulciano. Siada, przeciera zapuchnięte oczy i rzecze "K…wa, ale miałam sen!" Po czym wraca z wakacji do Polski, obkupiwszy się po wrąbek w sklepach na lotnisku. Rozważa nawet nabycie zabójczo pięknych kozaczków, ale z niewiadomej przyczyny przechodzi ją ostrzegawczy dreszcz.
    W samolocie, pociągając z wniosionej na pokład buteleczki Limoncello, myśli sobie "A ja o tym, k…wa, książkę napiszę".

  39. @Agatha00
    Chyba za dużo wymagasz od ałtorblanki. Ważne, że są drogie samochody, super ciuchy (kozaczki!), różowe wino. A cała reszta to… niepotrzebny dodatek.

  40. @ Up(ja)
    A przepraszam, jeszcze ”ostry seks” jest ważny. Ale jest tak bosko opisany, że wynudził mnie tak bardzo, że o nim zapomniałam.

  41. W sumie mnie zastanawia czemu ludzie chcą to czytać czy kupować. Tu ani nie ma dobrych seksów (serio już Grey ma lepsze opisy, a to już o czymś świadczy), ani wciągającej fabuły (zacznijmy od tego że nie ma jej praktycznie w ogóle). W sumie chciałbym spotkać taką prawdziwą tru fankę tej trylogii i zobaczyć jak wiele trocin można mieć w głowie :v

  42. Werlessi
    Fanki Blanki dzielą się na dwie kategorie. Pierwsza -kocha te książki, bo uważa że są super. Wszystko (każde zdanie, czy każdy ciuch) to dla nich cud. Druga-traktuje te książki jako proste czytadło, to takie oderwanie od szarej rzeczywistości. Pozostali czytelnicy to albo osoby, które dostały książkę w prezencie (może miał to być seks poradnik), albo kupili z ciekawości i teraz żałują (większość żałuje).

  43. A tak z ciekawości 😀 Jakby autor prosił was o analizę swojego dzieła zanim je wyda, to za jaką kwotę dostałby waszą zgodę? 🙂

  44. Laura zajdzie w ciąże bliźniaczą i każde z bliźniąt będzie miało innego ojca.
    Mam takie głupie pytanie…Zaanalizujecie może kiedyś "Sprężyne"? Bo mam wrażenie,że przy każdym tomie Jeżycjady,który analizowaliście, wspominaliście o tym tomie i to mnie co jakiś czas nurtuje

  45. Ej, ponoć Blanka wspomniała, że najnowsza książka będzie ostatnią częścią. Zastanawiam się czy autorka wytrzyma w swoim postanowieniu, czy pokusa napisania kolejnego bestselera (bo nie marchewki) będzie zbyt silna.

  46. Oraz:

    Przy relacjach z matką byłabym na stówę przekonana, że to jest jakieś nastoletnie opko, takie to jest niedorosłe, całe to ukrywanie ciąży i że-się-ma-chłopaka. Ale to napisała dorosła kobieta, mniej więcej w moim wieku.
    Idę popaść w stupor.

    Reszta jest tak opkoidalna, że aż żal to na poważnie komentować:

    – prawne problemy Domenica, co pojawiły się i zniknęły jak sen jaki złoty… po co zawracać sobie głowę choćby wzmianką, że umorzono postępowanie, wycofano zarzuty, ktoś coś? Tak myślałam. Kwestia różnic językowych i narodowościowych jak zwykle nie gra kompletnie żadnej roli. No ale co ja chcę, przecież powinnam pamiętać, że to wszystko nocny klub Różowa Landrynka pod Mielnem.

    – oczywisty przystojny i niebezpieczny porywacz jako kandydat na kontr-truloffa jest oczywisty 😉 nawet przez chwilę go lubiłam za darcie łacha z Laury i Massima, ale pochłonęła go ogólna opkowość, szkoda.

    – wreszcie kolejne żenujące sceny seksualnej przemocy, które miały być chyba fapcontentem, a są zwyczajnie okropne.

    Im dalej końca, tym głośniej się śmiałam, zwłaszcza z komentarzy.
    To miała być chyba rozrywka typu guilty pleasure, ale zostało samo guilty, bez pleasure.

  47. Eh, nie rozumiem, jak komuś ta powieść może się podobać, nawet jako guilty pleasure. Ona nie wybroni się niczym. Nie ma dbałości o język, fabuła na żenująco niskim poziomie, sceny erotyczne nudne jak flaki z olejem, w dodatku szerzy szkodliwe stereotypy.

    Eva

  48. @Anonimowy z 11.04 z 20:16
    To szybko zmienia zdanie. Kilka tygodni temu natknęłam się na jej komentarz, że nie wie książek będzie w serii. Podobno zna zakończenie historii Laury i ono istniało już kiedy zaczynała pisać. Nie wie tylko co się zdarzyło między początkiem i końcem. Boi się, żeby nie zrobić z tego "Mody na sukces", ale na razie ma kilka niewykorzystanych pomysłów.
    Nie użyła dokładnie takich słów, ale sens starałam się zachować. Nie dam rady i nie chcę sprawdzać, bo musiałabym przekopać pół funpage'a 🙂

    Pudełko

  49. Nie mogę się powstrzymać od śmiechu. Scena, gdzie wszyscy mafiozi znaleźli się w jednym pomieszczeniu, powinna przejść do historii. I to jak wywalili własnych ludzi za drzwi! Wyobraziłam sobie sobie tych "gangsterów", podsłuchujących pod drzwiami i chwilowo utrzymujących zawieszenie broni. Panowie, czekamy na werdykt! ;D Boże, piękne ^^

  50. Ta cześć była straszna. Te wszystkie głupoty spotęgowały się pod koniec książki, tak że normalnie nie idzie tego przetrawić. Będę mieć zgagę przez najbliższe dni. A to wszystko dzięki temu cudownemu, boskiemu dziełu. Podziwiam Analizatorów, że udało im się przeczytać ten teór w całości, bo ja niedałbym rady. Btw. brakuję mi opek Starred Shinry. A po tak okropnej lekturze: przydałoby by się, coś na skołatane nerwy.

    Moki

  51. Moki – właśnie usilnie walczę z czasem i z życiem, by wymyślić coś sensownego. Już konsultowałem się z Shirenem w zakresie prawa, ale szczerze Ci powiem, że absurd mnie zwycięża; nie jestem tak zaprawiony w bojach jak Analizatorzy i muszę naprawdę… @_@
    Anonimie na A., panie/pani od działki prawniczej – czy można się z Tobą jakoś skontaktować?

  52. To w końcu skomentuję. A przynajmniej spróbuję.
    "Boże, jak by to było cudownie móc powiedzieć o dziecku całemu światu, pomyślałam, siadając w wielkim kopcu koszul, koszulek, bluzek i sukienek."
    To miałoby sens, gdyby Laurcia była z rodziny od wiek wieka mafijnej i musiała się ukrywać, nie wiem, przed zemstą żądnych krwi n'dranghetistas…ale WRRRRÓĆ, miałem nie szukać sensu!
    "Kurwa, Olo! – krzyknęłam przeraźliwie, tonąc w usypanej górce. – Czy ty wiesz, że ja za bardzo nie mam co zabrać? Mało tego, ja nie mam nawet zimowych ciuchów, bo tu przecież nie ma zimy"
    XDDDDD
    "Zima w Trapani jest stosunkowo krótka. Oczywiście astronomiczna zima zaczyna się tak jak wszędzie – 22 grudnia. Jednak w grudniu temperatury są bardzo przyjemne. A co najważniejsze, prawie zawsze świeci słońce. W dzień termometr wskazuje często około 15-20ºC. Wydaje się ciepło, ale ciepło nie jest. Temperatura, którą odczuwa się na skórze jest dużo niższa. Wszystko to za sprawą silnych, przeważnie zimnych wiatrów, sporej ilości deszczu i ogromnej wilgotności powietrza.

    Deszcz na Sycylii pada najczęściej właśnie zimą. Miesiące najobfitsze w deszcz to styczeń i luty."
    Pewnie, że nie jest to syberyjskie -40, ale zimno jednak bywa.
    "Tata ratuje mnie przed mamą, mama przed nim, zaraz się pogubię we własnych kłamstwach, dawno już nie miałam takiego wysiłku intelektualnego"
    PRZEPRASZAM, CZEGO NIE MIAŁAŚ?
    "No, postrzelił go, bo wiedział, że nie wygra w walce."
    Z jednej strony niby to mafia, a z drugiej…honor robi ała. Zwłaszcza ten w yakuzie robi głośne ała.
    " Lari, on chciał mnie zabić!
    – Ale czym, wazonem…? – Kolejny raz nie wytrzymałam i rechotałam jak szalona, podnosząc ręce w geście poddania. – Olo, wybacz, ale to jest śmieszne"
    *głosem Chmielnickiego z przeróbek studenckich* Brattia atamany, nowiny wam przynoszę. Nasz wielki król…Humor Czwarty…pomer.

    "Uśmiechnął się, kiedy wychodziłam, i stwierdził, że kurwa zawsze będzie kurwą."

    JA PIERDOLĘ.
    Przepraszam wszystkich, ale w tym momencie wszystko mi opadło. W tym moje hamulce językowe. Serio? Kurwa zawsze będzie kurwą? I to ma być dla kobiet podniecające? Dla facetów pewnie też? Traktujmy swoje kobiety jak ostatnie zdziry, bo one takie są, zawsze będą, niezależnie od okoliczności przyjdą zawsze chętne do wszystkiego? Bo to tylko dupy do przepływania rzek i innych czynności? Co za bałwan puścił to do druku?
    "Odpychałam go od siebie, nie dawał jednak za wygraną. Jego język w znajomy sposób rozsadzał mi usta, a wargi pieściły moje."
    JEZUS MARIA, KRAWASOS!!! *ucieka w pośpiechu*
    "Do oczu napłynęły mi łzy na myśl o tym, że zdradziłam męża. Nie zrobiłam tego świadomie, ale liczył się fakt, nie byłam już czysta. A dodatkowo jego syn został skalany. Przecież on tego nie przeżyje."
    …nie, za dużo tego, po prostu za dużo…*idzie po ciastka, śpiewając niczym Leonid Charitonow* Szto ty, Wasia, priunył, gołowu zawiesił? Jasne oczi zasmutił, chmuriszsja, niewiesieł? Z pribautkoj-szutkoj w boj zażywał drużoczek, szto słuszyłos'sia z toboj – Wasia-Wasilioczek? Oj, miłok, oj, Wasia-Wasiliok! Heeej…
    "Massimo Torricelli – powiedział, kiedy wszyscy trzymali w górze wycelowaną w siebie broń. – Jak miło, że przyjąłeś moje zaproszenie.
    Dotąd myślałem, że po prostu ich wpuszczono do środka na rozmowy, ale nie… Jeżu, jakie to głupie. Massimo i spółka wpadli do willi, nikt ich nie zatrzymał, znaleźli pomieszczenie z Laurą i dopiero wtedy wyskoczyło kilkudziesięciu ludzi Matosa?"
    AND THEN THE WINGED HUSSARS ARRIVEEEED —

  53. @Starred Shinra
    Nie dziwię się, bo w tych czasach chyba każdemu brakuje czasu. Ale co się odwlecze to nie uciecze, prawda? W ogóle to porażające, że ty pisząc opko – robisz spory riserdż. A ałtorkę nie było stać nawet na wpisanie kilku fraz w googla. Jedyne co ratuje jej wizerunek – to teoria, że ta książka specjalnie jest taka zła. A Blanka tylko kreuje się na taką "lalunie". Już raz komuś się udało, wiec kto wie…

    Moki

  54. @Up anonim
    Teraz spojrzałam, że w poprzednim komentarzu był błąd. Miało być: *nie raz się udało. I tak- chodziło mi ogólnie o prowokacje artystczne, których na przestrzeni lat nie brakuje. Chociaż o Lipinskiej wspomniałam z przymróżeniem oka – bo tak na serio… nie wydaje mi się, żeby była taka cwana i wyrachowana.

    Moki

  55. Moki – ja osobiście wyznaję zasadę, że moje opka muszą być dopracowane i oparte na riserczu, nawet jeśli zwykle czytam je tylko ja. I wprawdzie moja riserczoza czasami jest przesadna, ale umówmy się: lepiej przesadzić z googlowaniem, niż potem robić jak ałtoreczki z naziopek albo ałtorkasie i inne ałtorblanki. Jeśli piszę o Bitwie pod Itter (a niech tam, zdradziłem się, to mój inny plan na opka-do-szuflady 😉 ), to logiczne, że będę szukał szczegółów, czytał biografie z tym związane, będę szukał nawet obecnych zdjęć tego, jak wygląda zamek, okolica, pogoogluję inne potrzebne mi do opka rzeczy, będę się starał zaciekawić czytelnika bez wchodzenia w sztampowy schemat ZŁY NAZISTA I DOBRY SOLDIER – a ałtorblanka, cóż…nie potrafi ani zaciekawić, ani wyjść poza schemat bzykać-zakupy-mafia-kozaczki i na apiat', ani nawet zdjęć z Google ogarnąć. W którejś analizie rozkminiano chyba drogę do kościoła, która zdawała się nieprawdopodobna w oparciu o zdjęcia – o ile czegoś nie pokręciłem. Do tej pory płaczę nad zamordowaną strukturą mafii ;_____; JAK MOŻNA BYŁO TO TAK SPIEPRZYĆ? ;_____; *wydmuchuje nos w chusteczkę, ocierając niemęskie łzy*
    No i na koniec w kwestii researchu – serio, daleko mi do mistrzów. Mario Puzo zrobił to lepiej, Coppola zresztą też. O analizatorach nie wspomnę. 😉

  56. Lady Hill – o mój Boże, zobaczyłem to w wersji Corleonesich xD Nie wyobrażasz sobie, jak mi zrobiłaś dzień! Widzę totalnie, jak stary don Vito z różą w butonierce, w garniturze, przy – można rzec – mafijnych orderach, wchodzi do środka, a tych kilkudziesięciu statystów tylko uważa, by nie potrącić czcigodnego dona i nie zdesekrować cygara… 😀
    Ijo Ijewna – dziękuję bardzo za nazwy win, chętnie wykorzystam!
    I nie wiem, jak Wy, drodzy Współczytający, ale czytając tą powieźdź, miałem srogie flashbacki z ałtorkasi i jej drhamatycznej thrylogii o Miszczu. Ba, jeszcze gorzej, bo ze "Ściganego"…

  57. @Starred Shinra
    Rozumiem twoje podejście do riserdżu. Sama mam podobne, bo naprawdę lepiej przesadnie nagooglać niż pisać bzdury. Zresztą każda taka "szukanina" to okazja, żeby dowiedzieć się czegoś nowego. Jak można to olać? Przecież zdobywanie wiedzy, zagłębianie się w temat -to jest to. Jednak jak widać… są autorzy. Tfu, ałtorzy i aułtoreczki, którzy uważają, że riserdż jest zbędny. U autoblanki mafia jest tylko tłem, żeby to Massimoś był taki groźny i zły. Wyszło… widać. Jakieś mafio podobne coś z donem (raczej kretymonem) na czele.

    Moki

    • I ile to dostarcza zabawy! 😀 Ja na przykład świetnie się bawiłem, czytając o Itter, o historii majora Gangla i jego bohaterstwie, słuchając "The Last Battle" – niemal widziałem tych jeńców, którzy jak Michel Clemenceau walczyli razem z Wehrmachtem i Amerykanami przeciwko SS, te sceny wycofywania się w głąb zamku i walki o przetrwanie, ten tragizm, tą walkę – i to było fajne doświadczenie. Czytałem też, zdaje się, jakiś kryminał osadzony też na zamku, gdzie miały miejsce morderstwa i był wampir (czy coś takiego), a ofiarami padali niemieccy żołnierze – nie przypomnę sobie już, niestety, tytułu. Także no, riserczoza może być spoko – ale tylko, jeśli jest umiejętnie dawkowana! Z riserczozą jak z opkoidyną: nie jest na receptę, ale trzeba uważać, jak brać.

  58. Już jakiś czas temu ruszyła przedsprzedaż. Możliwe, że niedługo ukażą się bardzo entuzjastyczne opinie. Pewnie mnie od nich zemdli, ale czego się nie robi, żeby dowiedzieć sie co w trawie piszczy.

  59. Przeczytałam na bonito opis, który sugeruje, że Laura zejdzie z tego świata ("Czy życie bez Laury będzie miało dla niego jeszcze sens? Czy będzie potrafił w pojedynkę wychować ich syna?" rozkminia Massimo podejmując decyzję, kogo mają ratować lekarze, więc nie jest to fakt). Wprawdzie w to nie wierzę, ale przez chwilę wyobraziłam sobie, że następna część jest o synu/córce Laury… Czyli akcja musi toczyć się za jakieś 20-25 lat od teraz… Wyobrażacie sobie wizję przyszłości według p. Lipińskiej? Pewnie ograniczyłaby się do latających samochodów i hologramów do przymierzania ciuchów.

    A film ma być na Walentynki 2020 r.

  60. @Maruta
    Nie wierze, że Laura kopnię w kalendzarz. Co jak co, ale Mary Sue musi żyć. Może być dramatycznie itp. Itd. Ale i tak koniec końców będzie żyć. Cudem ocali ją najlepszy lekarz we Włoszech.

  61. @up

    Jak napisałam, też w to nie wierzę, ale sama wizja mnie ciekawi 😉 Czy p. Lipińska poszłaby w futuryzm,czy też opisywała świat niemal identyczny z dzisiejszym, zmieniając tylko daty? Przecież akcja jej książek i tak rozgrywa się w jakimś pudelkowym świecie, gdzie nie ma realiów społecznych, politycznych czy ekonomicznych.

  62. @Maruta
    Jeśli Lipińska puści wodze fantazji to może być ciekawie. Mam na myśli, że będzie się z czego śmiać. Stawiam na to, że zafundowała by jakieś seksroboty, zakupy, które od razu są dostarczane, samo dolewając się wino.

  63. Ja nie chcę nikogo martwić, ale one miały wyrzuty na tych zakupach, bo tak dużo kupiły, a nie dla tego, że używały do tego gangsterskich pieniędzy…

  64. Fantazja ałtorki, jeśli chodzi o tytuły "książek", jest wprost powalająca. Sugeruję tytuły kontynuacji: "Następne 365 dni", "Dalsze 365 dni", "Ponowne 365 dni", "I znowu 365 dni", "I jeszcze raz 365 dni", "Późniejsze 365 dni", a jako podsumowanie i wisienkę na tym mało apetycznym torcie – "Ostatnie 365 dni".

    Smok Miluś

  65. @Smok Miluś
    Może też na przemian stosować takie tytuły; Tamten dzień, Kolejny dzień, Następny dzień, Późniejszy dnień, Znów Ten dzień, Ponowny dzień, I jeszcze raz ten dzień, Ostani dzień.

    WP

  66. Bardzo słuszna uwaga. Tym oto prostym sposobem mamy 15 tytułów. A treść?Klasycznie – zakupy w drogich butikach, jakieś bara bara, spora liczba przekleństw, chlanie, omdlenie, zachwyt na pjenknościom swojom własnom oraz szerokimi barkami i wąskim zadkiem Massimisia. Przecież faneczki Blaneczki i tak łykną w ciemno każdy bzdet.

    Smok Miluś

  67. @Smok Miluś
    Właśnie, właśnie! Dorzućmy do tego jakieś "ogromne zagrożenie" – może kolejna "mafia" albo jakiś "kartel narkotykowy" albo bardzo "groźni" przemytnicy papierosów. Mamy wszystko co trzeba, żeby stworzyć piętnaście nowych ksią…Khem, ksiopek. Oczywiście, że fanki Blanki kupią każdą durnotę. W sumie można by stworzyć generator ksiopke Lipinskiej. Wszystko jest tak klasycznie opkowe.

    WP

  68. Generator ksiużek mówicie?

    Tytuły z 365 dni: następne/dalsze/ponowne/i znowu/i jeszcze raz/późniejsze/ostanie/
    Tytuły z Ten dzień: tamten/kolejny/następny/późniejszy/ znow ten/ponowny/ jeszcze raz/ostatni/
    Niebezpieczeństwo czyhające na głównych bohaterów: zła mafia/ kartel narkotykowy/ wojny gangów/kolejny zły eks Laury/ zła eks Massima/ kolejny bliźniak Massima/ zaginiona siostra bliźniaczka Laury/ Nachos/ Kolejny kandydat na tru loffa/ wielka kłótnia: foch za niekupienie kozaczków/
    Wątki główne: Massimo dymie Laurę/ zakupy/ seks oralny/ Masimo dymie Laurę/ chlanie wina/zakupy/ Massimo dymie Laurę/chlanie/ zakupy/nowe kozaczki/ impreza/ seks w miejscu publicznym/ zakupy/chlanie/ Massimo dymie Laurę/masturbacja na oczach męża/ Massimo dymie Laurę/
    Przykładowe myśli narratora (Laury); Mam ochotę na ostry seks/ Gdzie moje wino?/ Kupiłam sobie nowe kozaczki/ Mam górę ciuchów od najlepszych projektantów mody/Olo, ale się najabałam/ E tam, to nie był gwałt/Ale Massimo mnie zerżnął/ Jaki przystojny ten mój mąż/ Massimo,zerznij mnie/ Idę na zakupy/ Wypiłam kolejna butelkę wina/ Ale mam ochotę na rzniecie/ Byłam na zakupach/ Massimo spojrzał na mnie lodowato/ Massimo mnie zerżnął/
    Przykładowe zachowania: Massima: Mała, nie prowokuj mnie/ Zazdrość o kolejnego eks/rzniecie Laury/ wkurw na zachowanie żony/podkreślanie jaki jest groźny/ prowadzenie bardzo ważnych i niebezpiecznych interesów/ rozmowy z bossami innych rodzin "mafijnych"/ rzniecie Laury/ Nie prowokuj mnie, mała!/ zazdrość o dziecko przystawione do cyca/ zazdrość o to ze Laura rozmawiała z ogrodnikiem/ sprzedawcą/ śmieciarzem/ policjantem/rzniecie Laury/ kupowanie drogich prezentów teściom/ kupowanie Laurze nowych kozaczków/ kupowanie Laurze nowego samochodu/i/ lub domu/ bójka z kolejnym byłym Laury/

    Autorka może skorzystać 🙂

  69. Nie, nie, nie! Laura nie umrze, to tylko Massimo będzie tak myślał. Ktoś ją porwie ze szpitala (Nacho?), Massimo w międzyczasie wróci do byłej i po kolejnych tomach zupełnie nieprawdopodobnych wydarzeń spotkają się znów! 😉

  70. Wlasnie polubilam fanpage autorki na fejsie. Poczytam slowa fanow i jej samej. Musze to zrozumiec. Musze zrozumiec, kim sa ci ludzie i co oni mysla.

  71. Droga Armado,
    uwielbiam Wasze analizy, niezmiennie poprawiają mi humor w nawet najbardziej skopany dzień, a skoro słowo się rzekło, a także skoro doczekaliśmy się "Kolejnych 365 dni" to aż muszę zapytać: kiedy pierwsza część owego dzieua – uprzednio pocięta nożycami zdrowego rozsądku – znajdzie się na blogu?
    Pozdrawiam Was cieplo
    Joanna

  72. Jak ten burak Adam powiedzial, że kurwa zawsze będzie kurwa to mogła mu odpalić, że dziwkarz zawsze będzie dziwkarzem:) Dla mnie to dziwne kiedy słyszę lub czytam, że przystojny facet korzysta z usług prostytutek. Według mnie to musi być z takim coś nie tak.Ten Nachos nie jest tak do końca zepsuty skoro w trosce o dziecko zastosował inny środek do uśpienia tej alkoholiczki i wielbicieli kozaczkow.

  73. Spojler alert – w kolejnym tomie okaże się, że przy okazji wyciągania kuli w kompletnej tajemnicy przeszczepiono L. serce…

Skomentuj Anonimowy Anuluj pisanie odpowiedzi